Poznański Czerwiec
Nie pamiętam z autopsji wydarzeń z czerwca 1956 roku w Poznaniu, miałam wówczas zaledwie trzy lata. A i później niewiele o poznańskiej masakrze słyszałam. Dopiero odsłonięcie pomnika w 25. rocznicę tragicznych wydarzeń stało się okazją do bardziej szczegółowego przyjrzenia się poznańskiemu dramatowi. „Solidarność” nie tylko przywracała godność, ale też i pamięć. Historyczną pamięć. Zaledwie trzy i pół miesiąca od jej narodzin stanął w Gdańsku pomnik pomordowanych stoczniowców, dokładnie w 10. rocznicę tragedii na Wybrzeżu. Pół roku później, w ćwierćwiecze krwawo stłumionych protestów – poznańskie krzyże na pl. Adama Mickiewicza.
Na odsłonięcie pomnika wybrałam się z Małgosią Longchamps (piszę o niej o niej w tekście https://twittertwins.pl/swieci-sa-wsrod-nas-malgosia/ na www.TwitterTwins.pl) i jej 11-letnim wówczas bratankiem Frankiem, którego najbliżsi nazywali Kuba. Dziś to znany ks. prof. Franciszek Longchamps de Berier, specjalista od prawa rzymskiego, wykładowca na Uniwersytecie Jagiellońskim i Warszawskim.
Uroczystości zaczynały się, jak pamiętam o godz. 10.00, dlatego trzeba było w nocy udać się pociągiem do Poznania, by wcześnie rano przedostać się na plac i zająć jakieś dogodne miejsce. Teren był podzielony na sektory, podobnie jak podczas papieskich pielgrzymek, tylko wejściówki nie były potrzebne. Nad ranem było jeszcze rześko, ale zapowiadał się upalny dzień. Czekało nas wiele godzin stania w tłumie i skwarze. Zabrałyśmy więc ze sobą dwa rybackie składane krzesełka (tylko dwa miałam w domu), a nas było troje. Ale okazało się, że niepotrzebnie się martwiłam. Kuba był dżentelmeński w każdym calu. Już w pociągu oświadczył, że on nie będzie siedział, krzesełka będą tylko dla pań, czyli dla nas. W pociągu zaskoczył mnie jeszcze czymś innym. Otóż prowadził poważne rozmowy na poważne tematy. Podziwiałam jego erudycję i dojrzały sposób prowadzenia rozmowy. Przecież to było jeszcze dziecko. I tak jak zapowiedział, podczas wielogodzinnych uroczystości ani na chwilę nie przysiadł, słowa dotrzymał. Mało tego, czasem zwracał nam uwagę, żeby odstąpić na jakiś czas miejsce na krzesełku komuś starszemu. Ani słowa skargi na zmęczenie czy niewyspanie. Dużo już wiedział na temat wydarzeń, które upamiętniał pomnik, także i to, że jedną z ofiar był jego rówieśnik 13-letni Romek Strzałkowski. Ks. Franciszek powiedział mi później po latach, że udział w tej uroczystości to była dla niego inicjacja polityczna, od tego czasu zaczął interesować się polityką i sprawami publicznymi. A ja do dziś podziwiam, jak został wychowany i gdy teraz patrzę na dzieci w jego wieku, uzmysławiam sobie, że można wymagać znacznie więcej.
Odpoczynek po uroczystości odsłonięcia pomnika (z lewej ja, z prawej 11-letni Franek Longchamps de Berier) – 28 VI 1981 r.
Ale wracając do uroczystości, zgromadziła ona ponad 200 tys. ludzi. Odsłonięcie pomnika poprzedziły oficjalne wystąpienia. Wśród przemawiających był m.in. owacyjnie witany Lech Wałęsa. Gdy zbliżał się do pomnika, trzeba było utworzyć specjalny szpaler, którego pilnowała „solidarnościowa” ochrona, aby mógł przejść, bo zgromadzeni ludzie tak bardzo chcieli być blisko swojego przywódcy, dotknąć go, zobaczyć. Pomnik odsłonili wspólnie Stanisław Matyja – nieformalny przywódca strajku w 1956 roku oraz matka Romka Strzałkowskiego. Był apel poległych, w czasie którego gigantyczna szarfa z ustalonymi po raz pierwszy nazwiskami ofiar zwisała z wieży Zamku Cesarskiego, a następnie została odprawiona uroczysta Msza święta, podczas której odczytano telegram od papieża Jana Pawła II.
Lech Wałęsa z ręką wzniesioną i palcami w kształcie litery V owacyjnie witany z trudem przeciska się przez tłum ludzi
Pomnik jest w kształcie dwóch krzyży, spiętych jednym ramieniem, przewiązanych więzami na każdym z nich. Na jednym z krzyży widnieje data „1956”, a na drugim daty późniejszych wystąpień przeciw komunistycznej władzy: „1968”, „1970”, „1976”, „1980”. Do tych dat doszła potem jeszcze kolejna „1981”, upamiętniająca wprowadzenie stanu wojennego. Obok krzyży jest orzeł z napisem „Za wolność, prawo i chleb. Czerwiec 1956”.
Zdjęcie pomnika, które udało mi się zrobić podczas uroczystości 28 VI 1981 r.
Dziś przypada okrągła 60. rocznica Poznańskiego Czerwca, pierwszego po wojnie masowego protestu przeciw komunistycznej władzy. Został stłumiony przez liczące ponad 10 tys. oddziały wojska – cztery dywizje, 359 czołgów, 31 dział pancernych, 36 transporterów opancerzonych. Bilans ofiar był tragiczny – zginęło 57 osób (niektóre szacunki podają 70) i około 600 zostało rannych. Było prawie 250 aresztowanych, a w śledztwie stosowano szczególnie brutalne metody, bicie i maltretowanie podejrzanych.
Dobrze, że w centralnym miejscu Poznania stanęły krzyże, które nie pozwolą o tym zapomnieć.
* * *
Post scriptum
Post scriptum do tej opowieści dopisali Twitterowicze. Tyle ciekawych informacji i zdjęć się pojawiło, że nie sposób tego pominąć.
Dziękuję Barbarze Utecht @b_utecht za przesłane zdjęcia z przygotowań do dzisiejszej uroczystości i z miejsc pamięci.
Poznańskie krzyże – 28 czerwca 2016 roku
Z lewej tablica upamiętniająca Romka Strzałkowskiego; z prawej kamień poświęcony Piotrowi Majchrzakowi, pobitemu przy bramie kościoła przy ul. Fredry
Tablica na froncie szpitala im. Raszei, w którym udzielano pomocy rannym
Upamiętnienie wizyty Ojca Św. Jana Pawła II
Hanna Staszewska @HannaStaszewska przesłała zdjęcie niezrealizowanego projektu pomnika, który otrzymał pierwszą nagrodę.
Fotografia ze zbiorów Archiwum w Poznaniu
Dodała potem zdjęcie pozostałych projektów.
Wojciech Wybranowski @Wybranowski napisał na Twitterze, że jeden z inicjatorów utworzenia pomnika Jan Ziółkowski zginał w stanie wojennym. Prawdopodobnie został śmiertelnie pobity podczas przesłuchania na MO. Jeszcze w latach 90. w Krakowie żył płk Lipiński, który chwalił się tym, że wydał żołnierzom rozkaz użycia broni. Pisał o nim też w swojej książce dr Aleksander Ziemkowski. Ale Komisja Ścigania Zbrodni Przeciw Narodowi Polskiemu nie zdecydowała się na postawienie mu zarzutów. To był dowódca 10 Płk KBW.
Prof. Stanisław Żerko @StZerko napisał, że w materiałach z posiedzeń KW PZPR są odnotowane głosy, iż zakaz strzelania odwołano za późno.
Po upływie roku
Barbara Utecht, której za to bardzo dziękuję, przysłała zdjęcia z utrwalonych wydarzeń na poznańskim chodniku. Pozwalam je sobie tu przytoczyć. To swoiste miejsca pamięci.
Przesłała też unikatowe zdjęcia z książki Poznański Czerwiec 1956.
Bardzo dziękuję, ale tak pro domo sua zapytam: A o rocznicy wydarzeń w moim rodzinnym Radomiu nic Panie nie napiszecie…? Znowu Radom będzie pominięty i ukarany? 😉 Proszę nie zapominać o skrzywdzonym mieście i o tych, których nazwano „warchołami”.
Dziękuję za ten komentarz. Pamiętamy o Radomiu, mój mąż podpisał wtedy w sprawie aresztowanych list i był potem inwigilowany, wzywany na rozmowy ostrzegawcze, miał zakaz wyjazdów zagranicznych, kontrolę korespondencji. Pisałam o tym w tekście MĄCICIELE https://twittertwins.pl/maciciele/
Ta sprawa była żywa w naszym środowisku, ale my, tzn. ja i siostra bezpośrednio w tym nie uczestniczyłyśmy. Staramy się pisać o tym, co wiąże się z naszymi osobistymi doświadczeniami. Przeżywałyśmy Radom’76 tak jak wszyscy zainteresowani sprawami publicznymi. Zachęcam Księdza do podzielenia się swoimi doświadczeniami sprzed 40 lat tutaj. Pozdrawiam serdecznie!
Dziękuję ślicznie za odpowiedź, za zaangażowanie Męża i za zachętę do podzielenia się moimi doświadczeniami sprzed 40 lat. Nie są one wielkie, bo miałem wtedy tylko 13 lat, i nie chcę się powtarzać pisząc ciągle jedno i to samo.
Ale jeśli ktoś miałby czas i ochotę żeby poczytać, to przesyłam tekst sprzed dwóch lat, w którym pisałem o tym nieco więcej (przy okazji wyborów samorządowych) http://www.deon.pl/wiadomosci/komentarze-opinie/art,765,146-godzin-upokorzenia.htmloraz tweet sprzed kilku dni https://twitter.com/wziolek_sj/status/746679098794217472
Dziękuję raz jeszcze za pamięć, również o Radomiu, i pozdrawiam serdecznie.
Ja również, jak autorka nie przeżyłam z autopsji tej największej masakry w historii PRL-u, wówczas miałam 10 lat. Ale atmosfera ta udzielała się i mnie. Wiedzę przekazywali mi rodzice oraz sąsiad, który pracował w Zakładach H. Cegielskiego i to tam właśnie wybuchł ten pierwszy generalny strajk z powodu wycofania się władz państwowych z wcześniej przyjętych zobowiązań. Tatuś opowiadał, że rankiem 28 czerwca około 100 tys. osób wyszło na ulice demonstrując pod hasłem „Chleba i wolności”. Wszystko to działo się 200 m od domu, w którym mieszkam. Atmosfera była bardzo napięta i rodzice mówili, że to spowodowało duży wstrząs w społeczeństwie. Próby krytyki bezpieki zaczęły przełamywać psychozę strachu panującą wśród ludzi, która była wszechobecna. Sąsiad, który pracował w Cegielskim opowiadał, że sytuacja ta dla robotników stawała się nie do zniesienia. Robotników pozbawiono całkowicie możliwości zgłaszania władzom swoich postulatów, a poprawa warunków bytowych była tylko fikcją i mitem. Dlatego rankiem 28 czerwca postanowili tak ostro zaprotestować. Narodowo-katolicka Wielkopolska była dla władz bardzo trudnym regionem. To właśnie na Pl. Mickiewicza stanął pomnik, w miejscu, w którym wielotysięczny tłum upomniał się o swoje prawa i wolność. Pomnik, to teraz najważniejszy symbol Poznania. To symbol walki o wolność. Początkowo wszelkie manifestacje, czy składanie kwiatów pod pomnikiem wywoływały wściekłość służb porządkowych. Manifestacje po wprowadzeniu stanu wojennego odbywające się w okolicach pomnika w 1982 r przyniosły ofiary śmiertelne. ZOMO i MO pobiły śmiertelnie dwóch młodych ludzi: Wojciecha Cieślewicz w okolicach Mostu Teatralnego i Piotra Majchrzaka, który zmarł 28 maja 1982 r po pobiciu przy bramie kościoła Najśw. Zbawiciela przy ul. Fredry. To były naprawdę mroczne czasy. Ale po roku 1989 nic już nie stało na przeszkodzie upamiętnianiu kolejnych rocznic Czerwca 56. Ciekawostką jest też, że po pacyfikacji kopalni „Wujek”, ktoś nieznany domalował na krzyżu datę 1981, którą władze szybko zamalowały. Pomnik stoi na pl.Mickiewicza – naszego wieszcza i bardzo ładnie wkomponowuje się w to miejsce. Wspomnieć należy także, że to właśnie na pl. Mickiewicza w roku 1820 stanął Pomnik Serca Jezusowego / na lewo od Pomnika Czerwca/, jako wdzięczność za odzyskaną niepodległość, który został zniszczony w czasie II wojny światowej przez hitlerowców, o który obecnie toczą się takie spory. Oby nigdy więcej historia ta się nie powtórzyła. Poznaniacy bardzo cenią sobie to miejsce. Muszę odnieść się do opisanego 11 – letniego Franka i jego postawy, to naprawdę wzór godny naśladowania. To nie bierze się znikąd, na to ogromny wpływ ma dom rodzinny i wychowanie i jak pisze autorka należy więcej wymagać od dzieci, one naprawdę łakną wiedzy, bo przecież w tej młodej głowie jest uczuć świat cały. A rozterki Ks. wziolek_sj rozumiem doskonale. Każdy ma pragnienie, by wspomnieć jego miasto. Jeśli będzie to pocieszeniem, to zapewniam, że bardzo chętnie uzupełnię swoją wiedzę o rocznicy wydarzeń w Radomiu dzięki podanym linkom. Pozdrawiam serdecznie, a autorce dziękuję za podjęty temat. Obiecuję również, że w najbliższym czasie prześlę zdjęcie pomnika Hipolita Cegielskiego. To właśnie w Zakładach jego imienia odbyła się główna uroczystość dzisiaj.
Uważam, że wybrany projekt pomnika jest bardzo dobry. Wyrazisty i prosty w formie rzuca się w oczy i skłania do zastanowienia nad wydarzeniami, które się działy. Wszechobecne ostatnio krzyże, tu mają uzasadnienie, poniewaź Kościół Katolicki był w opozycji do panującego reżimu i wspierał działaczy antykomunistycznych, zarówno w tych wydarzeniach, jak i w następnych.
Irytujące jest natomiast zawłaszczanie rocznicy wydarzeń, przez przedstawicieli jednej partii, która w obchody wplata coś takiego, jak wątek smoleński. Gdzie Krym, a gdzie Rzym, przecież to dwa różne wydarzenia nie mające ze sobą związku.
Odczytanie Apelu Smoleńskiego na uroczystości wydarzeń Czerwca 56 w Poznaniu, uważam za karygodne i bardzo niefortunne.
Cześć i Chwała Bohaterom Czerwca 56!
Bardzo cenne i pięknie – jak zwykle – opisane są te wydarzenia. Z tamtego czasu pamiętam tylko zdenerwowanie rodziców, słuchających relacji jednego z bliskich znajomych, Poznaniaka. To był ojciec dziesięciorga dzieci, z których najstarsze uczestniczyły w zdarzeniu, na szczęście bez negatywnych konsekwencji.
Równie cenne są komentarze, z wyjątkiem Vector’owego, z którym – jak przeważnie – nie zgadzam się: dla Tych, których zabito w Poznaniu oraz dla Tych, którzy zginęli pod Smoleńskiem, godność Polaków była na pierwszym miejscu. Dla większości – zaraz po Bogu.
Zgadza się, godność jednych i drugich jest na pierwszym miejcu, ale w Poznaniu obchodzimy uroczystości upamiętniające godność tych pierwszych.
To prawda, lecz skoro były to dwa najtragiczniejsze wydarzenia w powojennej Polsce, takie skojarzenie miało sens.
Miło mi, że choć częściowo zgadza się Pan ze mną. Mamy zwolenników takich skojarzeń jak i przeciwników. Ja zaliczam się do tych drugich. Mój świat jest uporządkowany. Nie wrzucam wszystkiego do jednego worka.
Tyle w tym względzie.
Pozdrawiam
Szanowny Pan Dariusz Godlewski w jakiś sposób wyróżnia tych, którzy zginęli w najtragiczniejszych wydarzeniach w powojennej Polsce. Mam zatem pytanie: czy śmierć w katastrofie samolotowej jest w jakiś sposób ważniejsza od śmierci Polaków w Katyniu, Miednoje, Piatichatkach i Bykowni. Jeśli nie, to dlaczego i nazwiska tych bohaterów nie mają być odczytywane przy każdej okazji? Dla wygody VIPów, bo 95 nazwisk zmieści się w grafiku, a tysiące byłyby niepraktyczne?
Nie wyróżniam!
Wczorajszy dzien mial upamietnic ofiary Poznanskiego Czerwca.Ludzi odwaznych i walczacych o wolnosc i godne zycie.Niestety zamieniono go w imie partyjnych interesow w zenujacy spektakl.Wspolnie z synem ktoremu wczesniej opowiadalam o tamtych wydarzeniach ogladalismy relacje.Trudno bylo wytlumaczyc mu zachowanie doroslych ludzi gwizdzacych i buczacych.Na takie zachowanie nie ma zadnego usprawiedliwienia.Na twiterze czesto okreslano tych awanturnikow „bydlem.”A ja powiem tylko ze w dziecinstwie paslam bydlo na wakacjach u babci i to okreslenie jest dla bydla obrazajace.Na ludzi tak zachowujacych sie nie ma zadnego okreslenia.Czytalam rowniez komentarze na fb i fala nienawisci i pogardy mnie porazila.Nie rozumiem jak mozna normalnie żyć i rownoczesnie nienawidzic innych ludzi o odmiennych pogladach.Pozostaje mi jedynie współczuć i cieszyc sie ze nienawisc i pogarda są mi obce.
Jan Ryszard Kurylczyk w opublikowanym chyba w 1994 roku „Sekretnym archiwum Kambudżiji” a może nawet wcześniej w „Jeruzalem, Jeruzalem” już wówczas pokazał to, co się będzie działo w Polsce teraz na rozkaz człowieka, którego idolem jest Wł Gomułka. Krok po kroku będzie przekłamywana historia tak, aby wszelkie źródła zachowywane w archiwach nie pozostawiały już potomnym wątpliwości, że największym Polakiem w ciągu ostatnich dwóch tysięcy lat był jego brat bliźniak, święty kk, który pozwolił JPII zostać papieżem.
Oprócz świętości oczywistej został także męczennikiem, który poległ za (tu się wstawi co trzeba) jak nikt inny na ziemi.
Sama świętość bez zła nie istnieje, tak jak nie istnieje żaden bóg bez szatana; stąd wybór padł na kolegę z PC – Tuska (był taki epizod). Wszystko się zgadza – był w bliskim kręgu, jest rudy, miał dziadka w Wehrmacht. Do tego gada w języku szatana, najchętniej z wysłanniczką piekieł. Wziął za 30 srebrników posadę w Unii. Czegóż więcej trzeba?
Zapewne siłą woli spowodował zamglenie nad nieużywanym lotniskiem w Smoleńsku -> czyli jest sprawca zamachu na przyszłego świętego.
Sam wylądował tydzień wcześniej w Smoleńsku jak u siebie, na Monarszych Prudach , z lekkością kota Behemota.
Dlatego śmierć w Smoleńsku to nie jest następstwo bylejakości, nieprzestrzegania procedur, przekonania o własnej wyższości (kto by się uczył ruskiego – „dopołnitelno” – to chyba chodzi o dolanie wódki do pełna) i demonstrowania zachowań „z chama pan” – nie! – to musiały się skrzyknąć wszystkie nieczyste siły -> Tusk i kto w danej chwili podleci.
Przez pięć lat JK lasował mózgi tym słabym w nauce i w życiu. Teraz się wziął za pozostałych.
I są efekty.
Szanowny Pan Dariusz Godlewski nie widzi już różnicy pomiędzy protestowaniem o godność własną osobą wystawioną pod lufy oprawców a śmiercią w fatalnie przygotowanej wyprawie samolotowej.
Notabene – główny macher od przygotowań wyjazdu – niejaki Sasin – zasłania się dziś niepamięcią i obwinia podległą sobie urzędniczkę. Kolejny bohater.
Szanowny Pan Dariusz Godlewski nie zadaje pytania (sobie) na czym polega walka o godność w wyprawie państwowym samolotem, wśród oficjeli, w eleganckich mundurkach i z dobrą kuchnią na pokładzie?
Będę w ramach protestu ograniczał się do dwóch kieliszków wina na pokładzie tutki! ???
Proszę to powiedzieć rodzinie Romka Strzałkowskiego.
.
Uważam, że każda śmierć jest bolesna, a jej ofiary niewinne.
Natomiast oddawanie czci ludziom, którzy stracili życie w imię obrony wspólnych wartości jest czymś innym niż cicha modlitwa na miejscu wypadku komunikacyjnego (widuję takie sytuacje w rowach przydrożnych, gdzie też zginęli ludzie).
Mieszanie w sposobie oddawania czci zmarłym w wypadkach ze zmarłymi – poległymi za wartości ogólnoludzkie jest początkiem przekłamywania historii i próbą prostackiego zbijania kapitału politycznego na grobach.
Mistrza w tej dziedzinie już mamy. Tłum moherowy stoi na pozycjach. Potrzebni mu są teraz Panowie Godlewscy… Czapką, chlebem i solą…
P. S. Przywołując postać Pana Godlewskiego traktuję Go jako wzorzec, pewien typ umysłowości podatnej na autorytety, a nie konkretną osobę.
Godność Polaków zamordowanych w Katyniu równa jest godności tych, którzy pragnęli godnie ich uczcić a zginęli pod Smoleńskiem.
Cóż – goły fakt – ostatnie 38 minut tutki.
Słuchałem tego 5x.
Każdy może posłuchać ile razy chce. I dopiero potem pisać o ofiarach czerwca w Poznaniu.
http://www.tvn24.pl/niepublikowane-nagranie-z-kokpitu-tu-154m,636030,s.html
Dziękuję za wszystkie komentarze i zainteresowanie tekstem. Dyskusję, która toczyła się na Twitterze, uwzględniłam w Post scriptum, zwłaszcza, że w komentarzach nie można umieszczać zdjęć. Ks. Wojciechowi dziękuję za ciekawy link o Radomiu, wszak to 40. Rocznica nieco zapomnianych wydarzeń, a przecież jakże brzemiennych w skutki. To przecież po 1976 roku powstał KOR i narodziła się opozycja demokratyczna w Polsce. Cennymi uwagami podzieliła się Barbara Utecht, mieszkanka Poznania, dla której to miejsce, pomnik i jego historia wiele znaczy, bo wiele, także później, tam się potem wydarzyło. Dzięki za to uzupełnienie. Pani Daria Ziemiec z ubolewaniem odnotowała, w czym się z nią zgadzam, że w tak niegodny sposób zakłócono przebieg uroczystości. Przykre to zwłaszcza, że odbywała się ona w obecności prezydenta Węgier. Bardzo to przykre. W 1981 roku Komuniści byli u władzy, a nikomu nie przyszło do głowy, aby zakłócić ceremonię odsłonięcia pomnika i uczczenia pamięci ofiar.
Na osobną uwagę zasługuje polemika pomiędzy Dariuszem Godlewskim oraz panami podpisującymi nickami Vector i TesTeq. Osią sporu jest dodanie do apelu poległych ofiar katastrofy smoleńskiej. Samo określenie „polegli” do ofiar katastrofy wydaje się niewłaściwie, bardziej stosowne jest „zginęli”. Polec można w czasie walki, wojny, czy nawet takiego protestu jak w Poznaniu 1956 roku. Tu ofiary katastrofy z nikim nie walczyły, jechały uczcić zamordowanych polskich oficerów. Jedynym uzasadnieniem może być fakt, że zginęła kadra dowódcza wojska i zwierzchnik sił zbrojnych. Ale, skoro to wzbudza tak silny opór, to moim zdaniem upieranie się przy dodawaniu nazwisk prezydentów i generałów do każdego apelu poległych za gest, który nie służy dobrze ich pamięci. Przynosi raczej skutek odwrotny do zamierzonego. No i pozwala stawiać pytania, takie jak zadał TesTeq, jeśli oni, to dlaczego nie ofiary z Katynia Miednoje, w Piatichatkach czy Bykowni. Listę można by wydłużać, bo ofiar, godnych upamiętnienia prze stulecia było wiele.
Zawiódł mnie natomiast formą polemiki pan Orginal_Replika i nie będę tych ostatnich komentarzy komentowała.
Przyznaję rację, dodawanie tragedii smoleńskiej było błędem. Dziękuję Krytykom.
Dziękuję bardzo Pani za umożliwienie dodania moich uwag, do tak ważnego tematu jak wydarzenia czerwcowe 56 roku w Poznaniu. Dziękuję też za podsumowanie, z którym w stu procentach się zgadzam. Dziękuję również komentującym, nawet jeśli ich zdanie różni się od mojego.
Przykre, że zarówno na obchodach rocznicy jak i tutaj na blogu, emocje wzięły górę nad powściągliwością i szacunkiem dla przedstawicieli odmiennej opcji politycznej.
Wojna polityczna trwa, a podział społeczeństwa jest faktem, który na pewno do niczego dobrego nie doprowadzi.
Pozdrawiam Wszystkich Państwa
@Vector: Zawsze istnieje bardzo delikatny problem: jak daleko człowiek grzeczny powinien posunąć się w niegrzeczności, żeby powstrzymać niegrzecznego. Szczególnie, gdy ten niegrzeczny jest oporny na grzeczne zwracanie uwagi.
Doceniam, podziwiam i szanuję Pana Dariusza Godlewskiego, za to, że nosi w sobie szlachetność i po przemyśleniu potrafił uznać swoją ocenę za błędną. To wzór godny naśladowania. Dziękuję Panu.
Przykro , że nie dano mi w sposób godny przeżyć tę tak ważną dla mnie uroczystość. Obym mogła doczekać czasu, w którym w ciszy i zadumie oddam należny hołd ofiarom tamtego okresu. Ten dramatyczny podział społeczeństwa i wzajemny brak szacunku do siebie obserwuję najbardziej po niewyjaśnionej katastrofie Smoleńskiej i to pozostawiło uważam tę wielką wyrwę w społeczeństwie. Wszyscy mimo ogromnego wówczas zjednoczenia zaczęli się wzajemnie oskarżać. Ludzie zostali dziwnie odurzeni medialną propagandą, jaką sączono nam przez długi czas. A my zamiast oceniać sytuację trwaliśmy, jak w amoku we wspólnych osądach. Jeśli chcemy zrozumieć przeciwnika, najpierw musimy zacząć od siebie. To nasze słabości w tym względzie spowodowały, że zsyłaliśmy na siebie tę wzajemną wrogość. Uważam, że zakopywanie podziałów powinno być dla nas sprawą priorytetową i najważniejszą. Bez tego w żaden sposób nie osiągniemy porozumienia i przy każdej wspólnie przeżywanej uroczystości ekscesy te będą nam niestety towarzyszyły. Uważam także, że władze naszego miasta nie stanęły na wysokości zadania, by zapewnić zaproszonym gościom godnego przeżywania tej uroczystości. Musimy nauczyć się tej nieodzownej w życiu człowieka cechy, jaką jest przebaczenie. Musimy wspólnie starać się stworzyć szansę na nową teraźniejszość, a nie pozostawać niewolnikiem przeszłości. Musimy pamiętać przeszłość, ale tylko po to, by wyciągać wnioski. To szalenie trudne, ale przy odrobinie dobrej woli i chęci nie niemożliwe. Dojrzałość nasza przejawiać powinna się w przebaczaniu, bo konflikt ten najbardziej szkodzi Polsce i nam samym. Tak bardzo czekam na mądrość mojego Narodu, nie wyścigi zwolenników i przeciwników. Tego Szanownej i Kochanej autorce życzę oraz wszystkim komentującym na blogu. Pozdrawiam pięknie wszystkich.
Te czasy powinny być komentowane tylko przez osoby które bezpośrednio doświadczały brutalności komunizmu. .Byłam wtedy dzieckiem..Czytając generałów bezpieki uświadomiłam sobie jakie wtedy stosowano metody. Zmielony język jest na tyle przekonywujący że ofiara poddaje się bez walki..vs metody wykończenia księdza J.Popiełuszki.. pozdrawiam Serdecznie..
Szkoda trochę, że przyznanie się do błędu Pana Dariusza Godlewskiego, już bez żandych argumentów, ale cóż, skąd je wziąć, jeśli ich nie ma.
Czas chyba zakończyć tę dyskusję, bo nie kopie się leżącego.
Pozdrawiam
@Vector: Hola, hola, nie widzę tu nikogo leżącego ani pokonanego.
Dyskusja z Panem Dariuszem Godlewskim to wzór godny naśladowania na innych forach. Czyżbyśmy mogli mówić o kształtowaniu się standardu jakości rozmowy TwitterTwins?
Po zastanowieniu się, przyznaję rację. Złośliwe ze mnie bydlę i też zdarza mi się ulec emocjom.
Blog Twittet Twins staje sie powoli zalążkiem wirtualnego salonu prof. Dudka . W dyskusjach na bardzo ciekawe tematy wypowiadają sie osoby z roznych opcji politycznych,zachowując kulturę dyskusji. Owszem wypowiedzi czasem ostre, ale do przyjęcia. Krytyka prowadzona jest raczej rzeczowo i z argumentami. Nie trzeba usuwać żadnych komentarzy. Komentujący potrafią zrozumiec swoją pomyłkę i przeprosić za niewłaściwy wpis. Cieszę sie ze moge należeć do tego grona, ktore zapoczątkowało na TT nową jakość w dyskusji.
Wydarzenia w Poznaniu były mocno związane z wydarzeniami na Węgrzech. Warto o tym przypominać, a szczególnie w obecnej sytuacji politycznej. Węgrzy zostali pokonani, ale świadomość poparcia narodu polskiego pozostała. Polacy zwyciężyli, potem zostali oszukani i wierzę, że teraz osiągamy to, o co walczyli bohaterowie w roku 1956.
Trudny temat okupiony bolesnymi wspomnieniami. Mnie nie było jeszcze wtedy na świecie. Mogę sobie tylko wyobrazić te koszmarne tortury jakimi raczono oponentów.. Większość znam z książek oraz z poczynań naszej Ikony czyli Lecha Wałęsy zdobywcy Nagrody Nobla.. Zastanawiam się ilu dzisiejszych polityków może poszczycić się takim osiągnięciem bo przecież Nie przedstawiciele ONR?.. ciekawe czy któryś z Nich wykaże się Bezkrwawym Patryiotyzmem…czy będą kopać Bezstresowo…
W teorii poprzedni ustrój miał zapewnić wszystkim równość i dobrobyt. W praktyce okazało sie – tak jak w Folwarku zwierzecymOrwella ze dobrobyt zapewnili sobie rządzący,a zwykły człowiek musiał walczyć o prawa i godne zycie. Przykładem jednej z takich walk ,były tragiczne wydarzenia Poznańskiego Czerwca 1956 r roku. Chwała bohaterom….
Od Barbary Utecht dostałam linka do relacji z uroczystości w 61. rocznicę Poznańskiego Czerwca http://epoznan.pl/news-news-77470-61._rocznica_Poznanskiego_Czerwca_zlozono_kwiaty_pod_brama_Fabryki_Pojazdow_Szynowych
Niestety, nie obyło się bez gwizdów i buczenia http://epoznan.pl/news-news-77490-Jacek_Jaskowiak_do_gwizdzacego_tlumu_„Szkoda,_ze_nie_byli_Panstwo_w_kosciele”_