Elity? Trzeba zmienić system

Elity

Nie jestem ani socjologiem, ani politologiem, nie studiowałam teorii elit ani się nią nie zajmowałam. Niemniej ograniczanie pojęcia „elita” tylko do władzy wydaje mi się dużym ograniczeniem, żeby nie powiedzieć: skierowaniem dyskusji na niewłaściwe tory. I nie chodzi o anachroniczność pojęcia „elita” czy o zastąpienie go terminem „establishment”, ale o zawężenie go do tylko tego jedynego kryterium. A kryteria wyróżniania elit mogą być różne. Przynależność do elity może wynikać z pełnionej funkcji, ale może też być pochodną opinii istniejącej w danym środowisku, może wynikać z urodzenia lub ze statusu majątkowego.

W dyskusji o elitach, ich wyłanianiu czy krążeniu trudno pominąć fakt spustoszeń, które wśród elit poczyniły wojna i okres komunizmu. Elity intelektualne, rodowe czy te grupy społeczne, których pozycja wynikała ze statusu majątkowego, zostały w czasie wojny fizycznie unicestwione, a pozostałości po dawnych elitach spauperyzowane i zmarginalizowane. Przedwojenne elity zastąpiono pseudoelitami z politycznego nadania.

Jest w filmie Andrzeja Wajdy „Katyń” taka scena, gdy do wdowy po generale przychodzi jej dawna służąca, ubrana w karakułowe futro. Przyjechała służbowym samochodem z kierowcą, bo jej mąż, który był ordynansem, został wojewodą. Ta scena przygnębia bardziej niż inne w tym poruszającym obrazie polskiego reżysera, nagrodzonego Oscarem za całokształt twórczości.

Bo przedwojenna inteligencja była pochodzenia albo ziemiańskiego, albo mieszczańskiego. Ta druga była w większości narodowości żydowskiej. Ta konstatacja wystarczy, by ocenić, co się w wyniku wojny z elitami stało. Komunizm powiększył te szkody, nie tylko w czasach stalinowskich, latach krwawego terroru, ale także w późniejszym okresie. Kolejne fale emigracji dopełniły dzieła likwidacji tych grup społecznych, które mogły tworzyć w Polsce elity. Zostały przetrzebione i bardzo trudne było ich odtwarzanie.

Zasadne jest więc pytanie: Czy dziś w ogóle mamy elity? Na to pytanie odpowiedź brzmi: tak, mamy. Ale najtrudniej znaleźć je w kręgach politycznych; tam przeważa selekcja negatywna, niestety.

Ludzie, których można zaliczyć do elit rzadko kiedy garną się do polityki, a mechanizmy jej funkcjonowania raczej eliminują wybitne jednostki.

Polityka, w tym wydaniu, jaką ją znamy, preferuje miernych, biernych, ale wiernych. Albo cynicznych graczy, którzy autorytet w szeregach partii zdobywają bezwzględnym eliminowaniem politycznych konkurentów. Elity na pewno znaleźć można w środowiskach naukowych, wśród ludzi kultury czy sztuki. Autorytet ludzi zaliczanych do elit wynika z ich erudycji i intelektualnego formatu, nie zaś z pełnionej funkcji. W placówkach naukowych, na uniwersytetach czy też w instytucjach szeroko rozumianej kultury niekoniecznie najwybitniejsi piastują kierownicze funkcje.

Elity z całą pewnością są, ale nie one mają głos decydujący. Czas to zmienić.

Z pewnością elit w klasycznym rozumieniu nie należy szukać w kręgach władzy. Dlatego zamiast rozważać problem „krążenia elit”, proponuję zastanowienie się nad zmianą systemu politycznego, który dzisiaj z jednej strony jest zamknięty, nie dając praktycznie szans na wejście do gry jakiejkolwiek nowej sile politycznej, a z drugiej strony degeneruje się, wyrzucając na margines każdego, kto próbuje samodzielnie myśleć i działać. Jeżeli istnieje jakaś selekcja, to tylko negatywna. Wiele wybitnych postaci polskiej polityki już w niej nie ma i to z różnych stron sceny politycznej zostało z polityki wypchniętych. Nie podaję nazwisk, by na konkretnych osobach nie koncentrować dyskusji, a raczej zwrócić uwagę na mechanizm, który premiuje cwaniactwo, zamiast kompetencji. Co zrobić, aby wartościowi ludzie mogli do polityki trafić, albo do niej powrócić? Aby tak się stało, konieczna jest nie tylko zmiana ordynacji wyborczej, choć od tego trzeba zacząć. Trzeba jednak zmienić system.

Ordynacja wyborcza, w której system proporcjonalny połączony jest z głosowaniem na konkretną osobę na liście, nie tylko powoduje wiele błędów wśród głosujących i jest przyczyną oddawania wielu głosów nieważnych, ale też jest zachętą (bo to łatwe) do fałszowania głosów. Ma też inne, moim zdaniem poważniejsze jeszcze konsekwencje, bowiem kandydaci z tej samej listy w pierwszej kolejności rywalizują ze sobą nawzajem, bo od kolejności zależy komu przypadnie mandat, zamiast, współpracując z nimi, konkurować z kandydatami z innych list. To już na wstępie rodzi patologie, a w konsekwencji zniechęca tych, którzy, kandydując, nabyli doświadczenia, wiele się nauczyli i sporo zainwestowali własnego czasu i pieniędzy. Wielu z nich, zrażonych mechanizmami kampanii, ma dość przygody z polityką i nigdy już do niej nie wróci.

I tak z wyborów na wybory bezpowrotnie tracimy ludzi, którzy mogliby coś pożytecznego zdziałać w polityce. Często odpadają nie ci mniej kompetentni, tylko tacy, którzy mniej chętnie rozpychają się łokciami.

Wystarczyłoby wprowadzić ordynację mieszaną z połową mandatów pochodzących z okręgów jednomandatowych i drugą połową z głosowania proporcjonalnego, gdzie głos oddawany jest na partię (komitet wyborczy), gdzie kolejność kandydatów jest ustalona i nie ulega zmianie w wyniku głosowania. Wiele patologii dotychczasowych głosowań i kampanii można w ten sposób uniknąć. To bardzo prosty, ale pierwszy krok. Konieczny, ale nie wystarczający.

Aby jakościowo zmienić sposób wyłaniania władzy tak, by mogła ona stać się elitą, a nie „establishmentem”, trzeba zmienić cały system, w tym finansowanie partii politycznych i sposób stanowienia prawa. 

Tekst został opublikowany na portalu www.Wszystkoconajwazniejsze.pl 21 marca 2015 roku

 

Maria WANKE-JERIE

Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, z wykształcenia matematyk teoretyk, specjalista PR, od 25 lat pracownik Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Współtworzyła pierwszy „Raport o stanie nauki w Polsce”. Współautorka biografii Romana Niegosza „Potrzeba ludzi przyzwoitych. Roman Niegosz – życie dla Polski” oraz „Zobowiązywała mnie przysięga. Proces Władysława Frasyniuka 1982”. Odznaczona Medalem „Niezłomni” (2013).

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *