U progu nowego roku kreślimy plany i scenariusze wydarzeń, a także składamy sobie życzenia. Te ostatnie są zazwyczaj projekcją marzeń niekoniecznie osadzonych w realiach. Wiemy, co życzyć najbliższym, ale czego życzyć Polsce? Zupełnie realnie.
Będzie to rok inny od tych, do których ostatnio przywykliśmy. Inny, mimo że zdarzyła się rzecz w demokracji zupełnie normalna, czyli zmiana władzy w demokratycznych wyborach. Będziemy zapewne świadkami, jak przez ostatnie dwa miesiące, tyle że z rosnącą intensywnością, wrzawy – nie tylko medialnej – towarzyszącej każdej kolejnej decyzji nowej władzy. Czy spodziewane zmiany w mediach publicznych uzdrowią tę sytuację? Mam nadzieję, że w pewnej mierze tak, ale czy dla dużej części społeczeństwa będą one wiarygodne? Zobaczymy.
Czego więc życzyć w Nowym Roku?
Z pewnością uspokojenia nastrojów. Lepszego rozumienia poczynań władzy – to na początek. Media publiczne, które zaczną działać pod rządami nowej ustawy, mogą stać się czynnikiem stabilizującym nastroje. Oby tak się stało. Ale przede wszystkim życzę, by poglądy polityczne, z natury rzeczy różne, nie zmieniały relacji wśród przyjaciół, w rodzinach, w środowiskach pracy. Życzę, aby tak potrzebne zainteresowanie sprawami publicznymi, nie niosło negatywnych skutków. Nie dajmy się skłócić polityce! Ona jest ważna, ale nie w tym stopniu, żeby zmieniała relacje między ludźmi.
W następnej kolejności życzę nadziei. Nadzieja to potężna siła, która pozwala przezwyciężać największe trudności, podtrzymuje wolę działania, wolę życia. Umiera ostatnia. Czasem to ona decyduje o przeżyciu. To oczywiste w wymiarze indywidualnym, gdy dotyczy to jednostek, ale w określonych okolicznościach pojawia się także w wymiarze zbiorowym. Jak mówił Ludwik Hirszfeld, nadzieja to matka tych, którzy nie boją się rzucać w daleką przyszłość. Życzę więc Polakom tej nadziei, która objawiła się w akcie wyborczym 25 października, aby ona nie słabła, ale umacniała się.
Przed obozem rządzącym ogromne zadania i równie potężne przeciwności. Dlatego życzę im wytrwałości i konsekwencji, a przede wszystkim tego, żeby potrafili cały czas trzymać klasę, również w tym, by nie dać się sprowokować. To ważny element, który pozwoli podtrzymać nadzieję. Styl rządzenia jest równie istotny, co meritum. I co ważne, by rządzący nie dali się skłócić i podzielić. Bo, gdy emocje zaczynają brać górę nad rozsądkiem, wszystko jest możliwe. Nawet zmarnowanie tej wyjątkowej szansy, jaką stwarza bezwzględna większość w Sejmie i Senacie i Prezydent z własnego politycznego obozu. A wtedy będzie można powtórzyć za Stanisławem Wyspiańskim: Miałeś, chamie, złoty róg…
Miejmy nadzieję, że ten scenariusz się nie ziści.
Dopiero w ostatniej kolejności życzę pierwszych pozytywnych skutków zapowiadanych zmian w różnych dziedzinach życia. Żeby nadzieja na pozytywny bieg wydarzeń nie okazała się płonna.
Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, z wykształcenia matematyk teoretyk, specjalista PR, od 25 lat pracownik Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Współtworzyła pierwszy „Raport o stanie nauki w Polsce”. Współautorka biografii Romana Niegosza „Potrzeba ludzi przyzwoitych. Roman Niegosz – życie dla Polski” oraz „Zobowiązywała mnie przysięga. Proces Władysława Frasyniuka 1982”. Odznaczona Medalem „Niezłomni” (2013).
” trzymać klasę ” ? jak można trzymać coś czego się nie ma ?