O zranionych w Kościele
„Zastanawiam się, kiedy biskup Janiak zacznie dbać o nasze dusze i o ludzi, którzy odchodzą z Kościoła. On ma to gdzieś, dba tylko o tych, którzy są mu wierni, ale nie Panu Bogu, tylko jemu” – te poruszające słowa wypowiada Bartek, główny bohater filmu braci Sekielskich „Zabawa w chowanego”. List ordynariusza kaliskiego do braci w biskupstwie potwierdza w całej rozciągłości diagnozę tego młodego, dorosłego już dziś, człowieka, który był wykorzystywany seksualnie przez księdza. Milczenie ze strony większości biskupów po ujawnieniu owego listu, brak poparcia dla Prymasa Polski, pozwala domniemywać, że diagnozę tę można rozciągnąć na prawie całą hierarchię Kościoła w Polsce. Piszę te słowa z wielkim bólem i lękiem o przyszłość nie tylko polskiego Kościoła, ale – zważywszy na rolę, jaką Kościół odgrywa w naszym kraju – także o przyszłość mojej Ojczyzny.
Chyba nikt do tej pory nie zwracał uwagi na ten aspekt sprawy, czyli na fakt, że seksualne wykorzystywanie przez księży osób nieletnich dewastuje ich życie duchowe i często prowadzi do odejścia z Kościoła, a nawet do odejścia od wiary.
Nie bagatelizując krzywd, jakie wyrządza dzieciom każde agresja seksualna, tylko takie czyny dokonywane przez księży ranią najbardziej wrażliwą sferę życia, jaką jest wiara. Pedofilia, za którą odpowiadają ludzie Kościoła, nie tylko bulwersuje z tego powodu, że to księża nauczają moralności, a nie robi tego instruktor tańca, nauczyciel wuefu, celebryta czy osławiony murarz, ale przede wszystkim dlatego, że często odbiera to skrzywdzonym wiarę w Boga. Wspomniany już Bartek, bohater filmu „Zabawa w chowanego”, jest wyjątkiem wśród prezentowanych ofiar. Nie odszedł z Kościoła, nie utracił wiary. Sam ubolewa, że dla biskupa nie jest problemem to, że tak wielu z tego powodu odchodzi. Ilu? Nie znam statystyk, należy jednak przypuszczać, że większość pokrzywdzonych.
Dlaczego Kościół się o nich nie troszczy? Dlaczego bardziej dba o reputację swoją jako instytucji i o los sprawców niż o ofiary? Przecież wydawać by się mogło, że Kościół, którego misją jest prowadzenie ludzi do Boga, powinien zatroszczyć się o skrzywdzonych.
Inicjatywa „Zranieni w Kościele”, czyli telefon wsparcia skierowany do osób skrzywdzonych przemocą seksualną przez ludzi Kościoła, wychodzi naprzeciw tym oczekiwaniom. Jest to pomysł ludzi świeckich zrzeszonych w Klubie Inteligencji Katolickiej w Warszawie, Laboratorium „Więzi” oraz Fundacji Pomocy Psychologicznej Pracownia Dialogu. Do kontaktu telefonicznego zaprasza przede wszystkim osoby, które same doświadczyły wykorzystywania seksualnego, ale także ich najbliższych i tych wszystkich, dla których czyny ludzi Kościoła stały się zgorszeniem i przyczyną utraty zaufania do całej wspólnoty.
Czyż nie jest to swoiste koło ratunkowe rzucone przez świeckich Kościołowi, oferując wysłuchanie pokrzywdzonych, udzielenie im informacji o możliwościach otrzymania pomocy prawnej, psychologicznej i duchowej?
– Telefon odbierają przygotowani do tego specjaliści: psychologowie i psychoterapeuci, a rozmowy prowadzone będą anonimowo, bezpłatnie, cierpliwie i dyskretnie – wyjaśnia Barbara Smolińska, prezes Fundacji Pomocy Psychologicznej Pracownia Dialogu. – Zależy nam, żeby kontakt telefoniczny był wsparciem do dalszego działania. Wszystkim, którzy będą tego potrzebowali, będziemy umożliwiali osobisty kontakt z zaufanymi specjalistami: psychologami, prawnikami, duszpasterzami – dodaje.
Dlatego zdumiewa, że na antenie Radia Maryja, Telewizji Trwam oraz na łamach „Naszego Dziennika” pojawiła się krytyka Prymasa Polski za to, że rozesłał do wszystkich parafii w Polsce plakaty informujące o inicjatywie „Zranieni w Kościele”. Argument, że to szukanie na siłę osób pokrzywdzonych, a sama akcja jest postawieniem znaku równości między księdzem a pedofilem, jest odzwierciedleniem myślenia w duchu korporacyjnej solidarności, a nie troski o pokrzywdzonych. Chciałoby się zapytać, dlaczego wizerunek instytucji ma być ważniejszy niż troska o ofiary?
Bp Edward Janiak w swoim liście zarzucił Prymasowi Polski, że na delegata KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży został powołany wbrew większości biskupów i że wymusił na nich powołanie Fundacji św. Józefa, która ma pomagać skrzywdzonym. Sugeruje, że większość biskupów obecnych na sesji KEP w dniach 8 do 9 października ubiegłego roku była przeciwna powołaniu tej fundacji. Choć sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski wydał oświadczenie, że w obu głosowaniach większość była za, zdumiewa lakoniczność tego komunikatu. Dziwi przede wszystkim to, że biskup kaliski nie widzi nic wstydliwego w tym, że większość mogłaby być przeciw w obu tych głosowaniach.
W tym kontekście bp Janiak przywołuje nazwisko Marty Titaniec, którą wybrano na prezesa zarządu fundacji, i powstaje wrażenie, że jej osoba stanowi jakiś poważny problem. Wyjaśnienie można znaleźć na łamach „Naszego Dziennika”, gdzie w artykule „Bicz na Kościół” Małgorzata Rutkowska przypuszcza bezpardonowy atak na Martę Titaniec, określając ją, jako „wojującą feministkę” i „antyklerykałkę”, w dodatku „opowiadającą się za sprowadzaniem do Polski imigrantów”.
Kim jest Marta Titaniec, która ma kierować Fundacją Św. Józefa?
Studiowała romanistykę w Zielonej Górze i politologię w Warszawie. Jest członkiem zarządu warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej, gdzie kieruje projektami pomocy humanitarnej. Zrealizowała już ponad 40 dużych projektów – działając w różnych organizacjach, pomagała potrzebującym m.in. na Haiti, Sri Lance i w Nepalu, na Białorusi, w Libanie oraz Jordanii.
Od 2000 roku jest sekretarzem generalnym Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów. Przewodniczy Komitetowi Organizacyjnemu X i XI Zjazdu Gnieźnieńskiego, jest wiceprezesem Fundacji Św. Wojciecha-Adalberta w Gnieźnie. Od 2017 roku kieruje pomocową Fundacją Most Solidarności. W latach 2010–2018 była kierowniczką działu projektów zagranicznych w Caritas Polska. Wraz z ks. Marianem Suboczem jest współautorką realizowanego do dziś największego polskiego programu skierowanego do syryjskich rodzin „Rodzina Rodzinie”. We wrześniu ubiegłego roku była w Aleppo, gdzie Klub Inteligencji Katolickiej przygotowuje kolejny projekt pomocy, dotyczący uruchomienia własnej działalności, by mieszkańcy miasta mogli sami zarabiać na życie.
To Marta Titaniec współinicjowała projekt „Zranieni w Kościele”, w którym udziela się też jako asystentka dyżuru, spotykając się osobiście z pokrzywdzonymi.
Czy to nie wystarczające kompetencje, by kierować Fundacją Św. Józefa?
Milczenie biskupów w sprawie listu ordynariusza kaliskiego, a zwłaszcza przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski i Nuncjusza Apostolskiego, a także brak poparcia dla Prymasa abp. Wojciecha Polaka nie tylko smuci, ale i niepokoi. Artykuł Zbigniewa Nosowskiego „Jak to się robi w diecezji kaliskiej” [LINK] opublikowany wczoraj na portalu kwartalnika „Więź” rzuca nowe światło na całą sprawę. Obawiam się jednak, że zostanie on przemilczany.
Czy Kościół w Polsce musi pójść drogą, którą wytyczył Kościół w Irlandii?
Jako osoba wierząca nie będę komentował decyzji polskiego episkopatu.
Niestety, bywało tak, że osoby mocno związane z Kościołem, zostały skrzywdzone przez swoich przełożonych, ale przyjmują z pokorą te oskarżenia. Tak było w przypadku ojca PIO i siostry Faustyny.
Ludzie mogą się mylić, mylą się, ale nad Kościołem stoi Duch Święty, który nie pozwoli Go zniszczyć.
Biskup Janiak powinien bardzo poważnie zastanowić się nad tym, jakim jest biskupem. Jeśli prośbę o rozmowę i pomoc uważa jako atak na Kościół oraz szatańskie działanie, to nie jest dobrym pasterzem. Ten młody człowiek został skrzywdzony, trauma zostanie z nim najprawdopodobniej aż do końca życia. Potrzebował choć chwilę porozmawiać, a został zbyty. Potraktowano go jako wroga numer 1.
Musi spojrzeć prawdzie w oczy : wiedział, że dzieje się coś strasznego, ale udał,że tego nie ma. Zawalił, ale zamiast walnąć się w pierś i uczciwie się przyznać, wybrał atak. Tak postępuje tylko tchórz.
Postawa biskupów rzeczywiście bardzo rozczarowuje. Także wybrali milczenie. Nawet abp Grzegorz Ryś, którego bardzo lubię i szanuję. Jednak Ksiądz Prymas ma moje 100 % wsparcie. Popieram go najmocniej jak tylko mogę.
Zawsze lepiej zapobiegać niż leczyć zranionych, których krzywdy bolą nawet po wielu latach, by nie powiedzieć, dziesięcioleciach. Trudno jednak zapobiegać, gdy wciąż krwawią niezabliźnione rany, a system powiązań i zależności uniemożliwia, paraliżuje wręcz jakiekolwiek działania naprawcze.
Wprawdzie czyny pedofilskie dokonywane przez księży są najbardziej drastyczne, destrukcyjne dla ofiar i nie tylko głęboko niemoralne, ale przestępcze, ścigane przez świeckie prawo karne, ale ofiar, czyli zranionych z powodu nadużyć seksualnych dokonywanych przez duchownych jest więcej.
Bo czyż nie są ofiarami nieletni, ale już nie podpadający pod pedofilię, a więc nastolatki powyżej 15 roku życia? A uwiedziony przez księdza 18- czy 19-latek, który z zaufaniem doń przychodzi? A cóż powiedzieć o siostrach zakonnych w każdym wieku, klerykach czy księżach podlegających biskupowi na zasadzie składanych podczas święceń ślubów posłuszeństwa? A czyż nie są też ofiarami dzieci księdza, które nie znają ojca, a jedynie odwiedzającego ich dom wujka w sutannie? A zdradzani mężowie, którym ksiądz uwiódł żonę?
Oni wszyscy są ofiarami nadużyć seksualnych i mogą z tego powodu odejść od wiary i Kościoła. Bo czyny duchownych dopuszczających się takich czynów tak bardzo ich ranią.
Zastanawiałam się często nad wiarą tych księży. Jak to godzą w sumieniu? Jak przyjmują Komunię św. podczas codziennie odprawianej Mszy św.? Czy się z tego spowiadają? A jeśli nie żałują za grzechy i trwają w nich, to jak mogą dostać rozgrzeszenie? Przecież świecki w takiej sytuacji nie dostałby rozgrzeszenia i nie przystępowałby do Komunii św. Czy to więc nie jest świętokradztwo? Czy ci biskupi, którzy milczą w tej sprawie, nie są współsprawcami nie tylko krzywd ofiar, ale i świętokradztwa, świętokradczego przyjmowania Eucharystii? Czy nie jest to aby grzech przeciw Duchowi Świętemu?
Muszę się z Państwem podzielić bulwersującą informacją. List, którego fragment zamieszczam poniżej, został napisany przez bardzo pobożne, bogobojne, dobre i uczynne osoby, udzielające się w Kościele i świadczące pomoc potrzebującym:
Od zajmowania się osobami „zranionymi w kościele” są instytucje kościelne !!!!!!!!!!!!!!!!!!!
SKŁADAMY PROTEST NA RĘCE KSIĘDZA ABP WOJCIECHA POLAKA, ABY FUNDACJA ŚW. JÓZEFA ZOSTAŁA ROZWIĄZANA, PONIEWAŻ TA INSTYTUCJA ZAGRAŻA BARDZO KOŚCIOŁOWI!!!!! TA „FUNDACJA” TO CICHY WRÓG KOŚCIOŁA, KTÓRY ROZBIJA KOŚCIÓŁ OD WEWNĄTRZ !!!!!!
WZYWAMY KEP DO ROZWIĄZANIA TEJ NIEBEZPIECZNEJ, SZATAŃSKIEJ INSTYTUCJI, KTÓRA „POD PŁASZCZYKIEM” CZYNÓW CHARYTATYWNYCH – PO PROSTU ROZBIJA KOŚCIÓŁ !!!!! NIE MA ZGODY POLSKICH KATOLIKÓW DO PRZYZWOLENIA NA TAKĄ DZIAŁALNOŚĆ !!!!!! TA BLUŻNIERCZA”FUNDACJA”, KTÓRA OBRAŁA SOBIE ŚWIĘTEGO JÓZEFA ZA PATRONA – OBRAŻA PANA BOGA I POLSKICH KATOLIKÓW!!!!!
NALEŻY JĄ JAK NAJPRĘDZEJ ROZWIĄZAĆ I UCZYNIĆ PRZEBŁAGANIE BOGA ZA CYNIZM I BEZBOŻNOŚĆ !!!!!!
Widać jak na dłoni, że zostały zmanipulowane i zamiast pomagać, szkodzą.
Pierwszą i fundamentalną rzeczą jest wysłuchanie drugiej osoby. Nawet jeśli nie potrafimy jej pomóc to chociaż wysłuchajmy. Taka osoba zraniona tego teraz potrzebuje. Zostawienie jej samej z tym cierpieniem jest egoistyczne.
Chciałbym kontakt do autora tego listu. Prześlę mu moja historię o scenach gwałtów w seminarium ZG paradyż Gościkowo.Rok 89-90 Miałem 10-12 lat a te sceny były w mieszkaniu nad furtą do klasztoru gdzie na dole wejścia pilnował kleryk 24h. I jakoś nikt nic nie widział.
Szanowny Panie Piotrze, na wypadek gdyby sprawa, o której Pan pisze nie została jeszcze zgłoszona państwowym organom ścigania lub przedstawicielowi diecezji, przesyłam kontakt do delegata diecezji zielonogórsko-gorzowskiej ks. Dariusza Mazurkiewicza: tel. 663 364 994;
d.mazurkiewicz@diecezjazg.pl. Z wyrazami szacunku, ks. Piotr Studnicki, kierownik biura Delegata KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży
Zdecydowany ruch Papieża Franciszka – administratorem diecezji kaliskiej został abp Grzegorz Ryś, łódzki ordynariusz
https://www.gosc.pl/doc/6378583.Papiez-mianowal-administratora-diecezji-kaliskiej
Może to początek wychodzenia z choroby?
Dyskusja inspirowana tym tekstem toczy się też w mediach społecznościowych. Przytaczam poniżej niektóre wpisy.
Posty z Facebooka:
Ala Piotrowska
Pasterz, który nie chce pomóc swojej owcy, zostawia ją samą z jej cierpieniem, nie jest dobrym i prawdziwym pasterzem. To jest tylko jego smutna karykatura.
Jadwiga Kowalska-Vanstraelen
Wierzę w prymasa Polaka, wszedł na właściwą drogę. Miałam to szczęście, że dom rodzinny mej Matki był niedaleko Niepokalanowa św. Maksymilian Kolbe wymyślił pismo,, Rycerz Niepokalanej. ” Mieliśmy prenumeratę tego miesięcznika. Czy można było mieć lepszego nauczyciela wiary w Boga? Gdy tylko nauczyłam się czytać byłam z,, Rycerzem Niepokalanej” – jasne? Nie wiem, czy możesz mówić do mnie,, ty ” Jam rocznik 1942 dużo przeżyłam.. i dużo wiem. Dziś się nauczyłam, by nie wchodzić w dyskusję z ludźmi poniżej poziomu. Skądinąd mogą być oni dobrzy i pracowici.
Wpisy na Twitterze:
Elzbieta Z #SilniRazem @Zborowska
Niezwykle poruszający tekst o zranionych w kościele. Szczególne wrażenie wywarł na mnie artykuł z Więzi, do którego jest w tekście link. W kontraście- cytat z listu o chęci likwidacji Fundacji św Józefa. Jak wielka jest różnica między myślącymi katolikami, a tymi zaślepionymi.
ElaWojtkowiak RP @ew_ela
Trudno jest znaleźć słowa… Wstrząsające
jarek2 @jarek210
Właściwie to pytanie powinno być do biskupów . Bo ci księża pedofile to nie są normalni ludzie tylko z zaburzeniami choć mają rozeznanie co dobrego i złego więc to żadne usprawiedliwienie. Jak biskupi sobie to tłumacza by być zgodnie z Ewangelia. Czy nie są?
Facecjonista @Facecjonista
A może nic sobie nie tłumaczą, tylko mafijna solidarność (bo krycie przestępców korporacyjną nazwać nie można) łączy się zwyczajnie z brakiem wiary?
Marek Ziobro @PanMarekZ1
Jeszcze bardziej Kościół powinien się zastanowić, czy biskup z 3 promilami to dobry biskup. I czy biskupem być powinien. A może powinien dostać 40 lat do namysłu w jakimś zakonie kontemplacyjnym.
Zbigniew Ostromęcki @ZbigniewPomian
Powiem brutalnie. Nikomu nie zależy na ofiarach. „Ujawniaczom chodzi o zniszczenie kościoła katolickiego. Biskupi są w klinczu, otworzyli seminaria dla „homo” (argument czyny grzechem nie ludzie) bo brak chętnych.
Maciej Korzuch @MaciejKorzuch
Nie musi iść drogą irlandzką. Ale do tego potrzebujemy odwagi, schowania ego, odrzucenia modelu twierdzy i zobaczenia Chrystusa w skrzywdzonych, a nie w purpurze. Coraz bardziej widać dlaczego tak mocno papież Franciszek wytyka klerykalizm.
Ireneusz X @xireneusz
Nic nie mówi o homoseksualizmie 90% sprawców, bo winnego znalazł gdzie indziej – swojego starego wroga – klerykalizm.
DrVim @DrVim1
Nie wiem czy ustawianie tego w taki sposób jak wyżej (antagonistyczny) jest czymś właściwym. Bo z drugiej strony można zadać pytanie: co dla ofiar może zrobić instytucja ze strzaskanym wizerunkiem, której nikt nie wierzy?
Tak się zastanawiam ilu z zamordowanych księży straciło życie z tego powodu że dziecko ojcu, wujkowi opowiedziało. Ilu pedofili dziś jest uważanych za Ofiary SB. Tu nie ma wątpliwości że byli przez służby PRL werbowani.
Byli werbowani, owszem. I byli przez SB prowadzeni. Dziś też są pod dyskretną „opieką” swoich byłych oficerów prowadzących. Opieką opartą o szantaż. Ale także dzięki tej opiece awansowali, zostawali biskupami. A werbowani byli na podstawie kompromatów obyczajowych. Ale nie ich mordowała SB.
Dzięki opiece SB ktoś został biskupem? Mechanizm jest taki, że po konsultacjach z wieloma środowiskami i ułożeniu listy kandydatów na biskupa w danej diecezji, wysyła się tę listę do nuncjusza apostoslkiego w danym kraju. Ten, po zbadaniu, czy kandydaci spełniają odpowiednie warunki, wysyła do Kongregacji ds. Biskupów w Watykanie tzw. terno – trzy propozycje do rozpatrzenia. Te propozycje są rozpatrywane przez Kongregację i przedstawiane Ojcu Świętemu. I on wskazuje, kto będzie pełnił ten urząd. UB trudno byłoby się tu wcisnąć, choć agentura czuwała, zwłaszcza w czasach PRL, mógł zostać biskupem ktoś wcześniej zwerbowany, ale jednak… Ryzykowne jest twierdzenie, że ktoś został biskupem, bo był pod opieką służb. Pozdrawiam.
Polecam pracę habilitacyjną dr. Rafała Łatki – „Episkopat Polski wobec stosunków Państwo-Kościół i rzeczywistości społeczno-politycznej PRL 1970-1989”, w której autor bardzo szczegółowo opisuje relacje między Kościołem katolickim a władzami PRL w niezwykle ważnym okresie – naznaczonym społecznymi reperkusjami wydarzeń grudniowych, narodzin i działalności opozycji demokratycznej wobec komunizmu (lata 70. XX wieku), pierwszego dziesięciolecia pontyfikatu Jana Pawła II (1978-1989) oraz okresu „Solidarności” (1980-1989) na wyborach kontraktowych 4 czerwca 1989 roku kończąc. I to prawda, że biskupem mógł zostać ktoś wcześniej zwerbowany.
Więcej o książce: https://histmag.org/Rafal-Latka-Episkopat-Polski-wobec-stosunkow-Panstwo-Kosciol-i-rzeczywistosci-spoleczno-politycznej-PRL-1970-1989-recenzja-i-ocena-19271/
Jestem pełen uznania dla Pani za odwagę podjęcia tematu listu biskupa Kaliskiego. To bardzo trudne dla katolika, kiedy zawodzą ci którzy, powinni być najlepszymi spośród powołanych – biskpi – a on musi się do tego jakoś ustosunkować . Wiadomo, że wszyscy ludzie są grzeszni, ale chyba słusznie oczekujemy od ludzi, którzy wskazują nam normy postępowania, by Ci w szczególnym stopniu starali się żyć według głoszonych przez siebie zasad.. Niestety bardzo adekwatny jest tytuł tekstu: „Zranieni”. Zranione są oczywiście ofiary księży pedofilów – niewolone, szantazowane, odarte z dziecięcej wiary i ufnosci. Znałem człowieka, który jako ministrant był tylko świadkiem nagannego zachowania księdza, stracił wiarę i został zdeklarowanym ateistą. Zranionych pośrednio pedofilia duchownych i tolerancją wobec niej jest więcej. Zraniena jest znakomita większość księży, którzy za sprawą pedofilów i rozpustników spotykają się z hejtem i nieufnoscia. Zranieni są wierni, którzy w Kościele upatrują autorytetów, drogi, wskazówek i przykładów dobrego życia. Polski Kościół był przez dziesięciolecia komunizmu takim autorytetem – teraz traci ta rolę nawet u wierzących. Zranieni są ludzie świeccy zaangażowani w działalność Kościoła, prace charytatywną, dziennikarze katoliccy. Zraniona grzechami związanymi z przypadkami pedofilii jest zatem też instytucja i wspólnota Kościoła. Tymczasem osobom odpowiedzialnym za wyjście z tego kryzysu brakuje odwagi, pomysłów, a czasem woli podejmowania decyzji, które mogłyby prowadzić do uzdrowienia. Wielu być może nawet nie chce uwierzyć, że problem istnieje naprawdę – wolą uważać, że wszystko to oszczerstwa i spiski
Muszę przyznać, że bałam się poruszać temat „zranionych w Kościele”, dlatego wdzięczna jestem tym wszystkim, którzy przekazali mi wyrazy uznania za odwagę. Dobrze wyczuli moje intencje i emocje. Bo temat jest trudny i najprościej jest milczeć. Tak uczyniło większość biskupów. Ale od publikacji tego tekstu do chwili obecnej nastąpił przełom związany z decyzją Papieża Franciszka o powołaniu abp. Grzegorza Rysia na administratora Diecezji Kaliskiej. Dodało to odwagi wielu komentatorom. Odważnego wywiadu udzielił red. Robertowi Mazurkowi bp Mirosław Milewski, sufragan płocki, zdradzając, że po liście bp. Edwarda Janiaka zadzwonił do Prymasa Polski ze słowami poparcia. Zgadzam się z Rafałem Kubarą i moją siostrą, że zranionych w kościele jest więcej, niż tylko ofiary przemocy seksualnej. Bardzo dobrze, że funkcjonuje telefon, pod który mogą zadzwonić i uzyskać wsparcie. Bo zranieni potrzebują w pierwszej kolejności wysłuchania. To pierwszy krok do uzyskania pomocy, która powinna objąć także sferę duchową. Postrzeganie informacji o tej inicjatywie jako ataku na Kościół jest nieporozumieniem. Mam nadzieję, że swoim tekstem dołożyłam małą cegiełkę do tego, by prostować nieporozumienia z tym związane.
Pamiętam taki moment gdy ksiądz prowadzący ministrantów podciągnął mi majtki do góry mówiąc że trzeba chronić przed zimnem plecy bo zachoruje.Kolega,starszy ministrant od tamtego zdarzenia zawsze dbał byśmy razem po mszy wychodzili.Proboszcz miał do niego jakieś dziwne pretensje.Ksiądz który się zajmował ministrantami zniknął.