Zaufanie

Łatwiej odbudować zburzone miasto niż zburzone zaufanie – pisał XIX-wieczny pisarz i publicysta Zygmunt Miłkowski znany pod pseudonimem Teodor Tomasz Jeż. To prawda ponadczasowa, mimo że upłynęło od tego czasu ponad sto lat, te słowa nie straciły nic na aktualności. Ale też i zaufanie to podstawa relacji międzyludzkich – w małżeństwie, w rodzinie, pracy, szkole. Jest też tym, co określamy kapitałem społecznym. Bez zaufania do państwa i do instytucji państwowych nie da się zbudować zdrowej tkanki społecznej.

„Nic bardziej nie wzmacnia człowieka niż okazane mu zaufanie” – to przesłanie Adolfa Harnacka stosują mądrzy rodzice i wychowawcy. Pamiętam naszego Ojca, gdy właśnie na zaufaniu budował relacje z nami, czyli jego córkami. Mawiał, że dopóki potrafimy mu bez zawstydzenia o wszystkim opowiedzieć, to znaczy, że nie robimy nic złego. Ufał, nie dopytywał, a to nas wzmacniało i zawsze miałyśmy świadomość, że nie wolno nam zawieść jego zaufania. To znacznie mocniejsze niż groźba kary czy stała kontrola, bo tę zawsze można ominąć i kary uniknąć. Podobnie jest w relacjach rodzinnych, przyjacielskich i zawodowych. A dodatkowo, jak pisał Leonardo da Vinci, doświadczenie dowiodło, że kto nigdy nie ufa, będzie oszukany, choć – jak wiadomo – zaufanie, tak jak i miłość, wiąże się z ryzykiem.

zaufanie_w_biznesie

Któż nie poczuł się głęboko zraniony, gdy osoba, którą obdarzał zaufaniem, zawiodła, nadużyła zaufania. Dlatego tak bolesną sprawą zawsze było donosicielstwo (tu przypominam tekst mojej siostry https://twittertwins.pl/o-donosicielstwie/), zwłaszcza to zinstytucjonalizowane, kiedy to ktoś, komu ufaliśmy, powierzaliśmy tajemnice, donosił potem wszystko na SB. Ale nawet sama świadomość, że tak robił wobec innych, już rujnuje zaufanie.

Pamiętam, gdy ja i siostra dowiedziałyśmy się, że ważna w „Solidarności” osoba, którą szanowałyśmy za działalność w stanie wojennym, okazała się wywiadowcą wywiadu wojskowego, pełniąc tę funkcję także w czasie działalności w „Solidarności”. Odbyłyśmy z nim rozmowę, próbował tłumaczyć, że wywiad PRL to nie SB i, że gdy zaczęła się „Solidarność”, wycofał się ze współpracy z wywiadem. Tylko, że to okazało się nieprawdą, a więc nawet, gdy chodziło o sprawy dawne, nadal kłamał. Czy można mieć do kogoś takiego zaufanie? Gdy kłamie w takiej sprawie, tym bardziej będzie kłamał w innych. Może też szkodzić w każdy inny sposób. Współpraca z kimś takim jest niemożliwa.

Dlatego w przypadku niedawnej, głośnej sprawy wiceprezydenta Łodzi, łatwo zrozumieć, że prezydent Hanna Zdanowska nie widziała możliwości dalszej z nim współpracy. Po prostu straciła do niego zaufanie. Bo, skoro nie powiedział jej prawdy w tej kwestii, to może kłamać i w innych newralgicznych sprawach dotyczących miasta, kluczowych decyzji, przetargów itp. Zaufanie przełożonego to podstawa.

zaufanie,kryzys_zaufania,450

Zaufanie jest jak dmuchawiec, zdmuchniętego nie da się drugi raz zdmuchnąć, raz nadszarpnięte, przy kolejnym błędzie traci się bezpowrotnie.

A jak jest z zaufaniem społecznym? Modne są ostatnio sondaże badające zaufanie i nieufność (bo tak formułowane są pytania) do polityków czy instytucji państwowych. Czy są one miarodajne? W sprawie zaufania do polityków nakłada się na to rozpoznawalność. Mniej znani w sondażach opinii wypadają blado zarówno w pytaniach o zaufanie, jak i nieufność. Zaufanie często też budzą osoby znane, ale nijakie – skoro ktoś się mało naraził opinii publicznej, dostaje premię w postaci zaufania. Dlatego miarodajność podobnych opinii jest – moim zdaniem – niewielka.

Inaczej rzecz się ma z zaufaniem do instytucji. To dobrze, że od lat największym zaufaniem Polaków cieszy się policja i wojsko. Po latach komunizmu, gdy instytucje te kojarzyły się z opresją, dziś zyskały zaufanie. I trzeba przyznać, że to zaufanie zasłużone. Ponad 50-proc. zaufaniem obdarzają jeszcze Polacy Kościół katolicki i NATO, a wszystkim innym ufa mniej niż połowa badanych. W ogonie rankingu zaufania sytuują się instytucje związane z władzą – sądy, media publiczne, a najniżej parlament.

Niski poziom zaufania do instytucji związanych z władzą to cecha społeczeństw postkomunistycznych, najwyższy odnotowuje się natomiast w krajach skandynawskich. Łatwo znaleźć korelację pomiędzy tempem rozwoju kraju a poziomem zaufania.

Co zrobić, by odwrócić to negatywne zjawisko w Polsce? Wydaje się, że polaryzacja polityczna nie tylko nie zbliża nas do zwiększenia poziomu zaufania, ale wprost przeciwnie, nieufność rośnie. W atmosferze walki plemiennej odbudowa kapitału społecznego jest bardzo trudna.

Małgorzata Wanke-Jakubowska

Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, z wykształcenia matematyk teoretyk, specjalista public relations, przez 27 lat była pracownikiem Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu i przez 18 lat rzecznikiem prasowym tej uczelni. Po studiach pracowała w Instytucie Matematycznym Uniwersytetu Wrocławskiego na stanowisku naukowo-dydaktycznym; jej zainteresowania naukowe dotyczyły algebry ogólnej.

Możesz również polubić…

24 komentarze

  1. b.utecht@onet.pl' Barbara Utecht pisze:

    To prawda, że zaufanie odgrywa ważną rolę w naszym życiu, bo jest nastawieniem pozytywnym. To taki gest akceptacji drugiej osoby. Jeśli ktoś obdarzy mnie zaufaniem ma to ogromny wpływ na moje postępowanie. Często pozwoliło mi uwierzyć w siebie. Bez otwarcia się na drugiego nie doświadczymy zaufania. Często nasza podejrzliwość prowadzi do dystansu w odniesieniu do drugiego. Tak, jak wcześniej pisałam spotkanie osoby o odmiennych poglądach już wzbudza u nas nieufność. Skoro on myśli inaczej, to przecież trudno mu zaufać. Takie właśnie myślenie rzutuje mocno na naszą scenę polityczną. Nie ufamy także ludziom, gdy w grę wchodzą różnice kulturowe czy wyznaniowe.Zaufanie jest trwałą postawą moralną i wpisane jest w nasze życie. To czy mogę komuś zaufać zależy od drugiej osoby, od jego uczciwości. Nie ufamy, ponieważ boimy się zranień, a to często prowadzi do samotności. Budujemy mury, nie przyjmujemy niczego z zewnątrz w obawie o zranienie. Istnieje korelacja między zaufaniem i postrzeganiem norm społeczeństwa obywatelskiego np.płacenie podatków. Zaufanie wpływa także na wzrost np. PKB przez innowacje i akumulacje kapitału społecznego. Zaufanie, to coś, co ofiarujemy drugiej osobie. Warto zaufać!

  2. dariaziemiec@gmail.com' Daria Ziemiec pisze:

    Grupą zawodową ,którą darzę najwiekszym zaufaniem są strażacy.Wykonuja ciezka niebezpieczną pracę czesto ryzykujac życiem.I to wlasciwie jedyna grupa do ktorej nie mam zastrzeżeń.?Bardzo często słyszę zdanie typu”powiem ci cos w zaufaniu ale obiecaj ze nikomu nie powiesz”.W takich momentach zawsze zastanawiam się czy warto wysluchac osoby ,ktora juz na wstepie mi nie ufa?Zauwazylam też ze zbyt czesto pochopnie i bez zastanowienia ludzie opowiadaja o swoich problemach czy tez klopotach innym obdarzajac ich zaufaniem.Gdy nasz problem staje się powszechnie znany wowczas mowimy o zawiedzionym zaufaniu.?W takich przypadkach to nie zawiedzione zaufanie tylko konsekwencje naszej paplaniny.Jak mowila moja babcia „zanim powiesz komus COŚ zastanow sie sto razy.”Mój cyniczny kolega powtarza ze calkowitym zaufaniem mozna obdarzyc tylko psychoanalityka bo obowiazuje go tajemnica lekarska i nie zaryzykuje utraty źródła dochodu.Ja natomiast uwazam ze z zaufaniem jest jak z przyjaźnią.Nie wszystkim się „zdarza”.

  3. Maria Wanke-Jerie pisze:

    Najbardziej poruszającą dla historią o zaufaniu, którą słyszałam, jest zdarzenie sprzed 12 lat, kiedy to podczas wieczornej modlitwy w Kościele Pojednania w Taizé dziewięćdziesięcioletni założyciel wspólnoty brat Roger został zamordowany podczas wieczornej modlitwy przez niezrównoważoną psychicznie młodą kobietę z Rumunii. Wówczas bracia postanowili nic nie zmieniać w dotychczasowych zwyczajach po to, by nie naruszyć zaufania. Nie wzmocniono ogrodzenia oddzielającego przestrzeń zajmowaną przez braci od reszty kościoła – stanowią je niskie krzaczki z bukszpanu. Łatwo je przeskoczyć, co zrobiła rumuńska morderczymi. Kościół pozostał otwarty, a przebywająca na wzgórzu młodzież licznie przyszła na nocną modlitwę i czuwanie. Policja robiła swoje, a w życie wspólnoty nie wkradł się lęk ani nieufność. Zaufanie to istotna wartość dla wspólnoty. Coroczne spotkania młodych w europejskich metropoliach, na które przyjeżdża kilkadziesiąt tysięcy młodych ludzi z całej Europy zwane są przez braci pielgrzymką zaufania.
    Gdy brakuje zaufania, życie staje się nieznośne. Zaufanie jest niezbędne we wszelkich relacjach z ludźmi. Lepiej doświadczać zawodu, gdy ktoś, kogo obdarzyliśmy zaufaniem, zawiedzie, niż z założenia nie ufać. Bez zaufania niemożliwe byłoby solidarnościowe podziemie. Było ono ograniczone, to prawda, ale zaufanie umożliwiało działanie. Wolę ufać i wciąż doznawać zawodu, niż zatruć swoje życie nieufnością.

    • mariarozycka@wp.pl' Maria pisze:

      To piękny przykład troski o kruche i delikatne zaufanie!
      Zgadzam się – bo to też bliska mi życiowa zasada- że lepiej zostać oszukanym niż ranić nieufnością!
      Bliski mi Sługa Boży ks. F . Blachnicki gdy w jego otoczeniu, wśród najbardziej zaufanych (!) współpracowników byli agenci i gdy inni dzielili się podejrzeniami na ten temat (nieraz namacalnie uzasadnionymi), odwlekał dociekanie prawdy i rozmowę z tymi osobami, bo mówił, że woli być 99 razy oszukanym niż 1 raz kogoś niesłusznie oskarżyć. Daleko mi do takiego heroizmu, ale tak staram się postępować… Choć nieraz jest to niełatwe….

  4. ewa_1064@interia.eu' Ewa pisze:

    Zaufanie to chyba podstawa normalnego,codziennego życia.Jest ono nieodzowne do funkcjonowania.Jako dzieci czujemy się bezpieczni przy rodzicach-mamy do nich zaufanie.Wchodząc w związek małżeński również opieramy się oprócz miłości na zaufaniu,a właściwie jest ono jednym z podstawowych elementów miłości.Wychowując dzieci również podstawą musi być zaufanie do nich.itd.itd.
    I chyba co najbardziej potrafi człowieka zranić to właśnie jak ktoś zawiedzie zaufanie jakie w nim pokładamy.Zawsze już gdzieś w tyle głowy jest pytanie czy na pewno ten ktoś zrobi to co mówi czy ponownie zawiedzie.
    Zaufanie powoduje ,że nasze życie jest spokojniejsze,bardziej radosne.
    Dokładnie tak samo przekłada się to na życie publiczne.Jeśli ludzie maja zaufanie do własnego Państwa,rządu i instytucji w nim funkcjonujących to mimo różnych kłopotów,żyją w przeświadczeniu,że nic złego i tym bardziej niesprawiedliwego ich nie spotka.Mają świadomość ,że sprawiedliwości stanie się zadość.Łatwiej wtedy funkcjonować.
    Pamiętajmy słowa Chrystusa „Nie bój się, wierz tylko!” (Mk 5,21-43) Wierz czyli zaufaj ……….

    • b.utecht@onet.pl' Barbara Utecht pisze:

      Pani Ewo, pisze Pani, jeśli ludzie mają zaufanie do państwa…ale czy my tak naprawdę czynimy wszystko żeby państwo miało zaufanie do nas? Podam przykład: wsiadając do np. komunikacji publicznej obowiązkiem naszym jest skasować bilet, a ilu zdarza się takich, którzy jadą na gapę. Przecież państwo i komunikacja nam zaufała, że to uczynimy i co wówczas? To działa jednak w dwie strony. Sami najpierw musimy zadbać o to, by swoim postępowaniem zasłużyć na zaufanie, a potem wymagać od innych tego samego. Czy my sami zawsze jesteśmy wobec innych w porządku oczekując na zaufanie? Moim zdaniem zaufanie należy łączyć zawsze z uczciwością.

  5. b.z@onet.pl' Bogdan Zdrojewski pisze:

    Zaufanie stało się wartością prawie nieosiągalną. To także efekt rozwoju technologicznego. Komunikacja drogą elektroniczną to dziś standard, a tam obowiązuje zasada braku zaufania. Obowiązuje, ale nie działa. W polityce jest jeszcze gorzej : wszystko na sprzedaż.. tanią. Winni są wszyscy: szkoły, media, politycy, ale także wymiar sprawiedliwości. Oszuści mają często, zbyt często przewagę nad swoimi ofiarami (są przeważnie „bogatsi”). Podzielam jednak pogląd ogólny : zaufanie jest wartością szczególną. Pracując dziś w PE dodam : bez zaufania, wiarygodności, rzetelności nie ma żadnego istotnego sukcesu. Pracuje 751 eurodeputowany (teoretycznie) , ale kluczowe są wyłącznie osoby pełniące rzeczywiście istotne funkcje, często nieznane polskim obserwatorom.. Bycie np. wiceprzewodniczącym może oznaczać wiele lub nic, w zależności od WIARYGODNOŚCI, życiorysu, ZAUFANIA.

  6. kadras1975@gmail.com' Mariusz pisze:

    Zaufać można „na kredyt”. Takie zaufanie nie ma jednak takiej wartości i siły, jak zaufanie oparte na wspólnych doświadczeniach i tym co przeżyliśmy z drugą osobą. Małżeństwo jest dobrym przykładem. Zaufanie jest istotnym fundamentem tej relacji,na początku łatwej do zburzenia, z upływem czasu dzięki doświadczaniom będącej jak skała. Tu wspominam moje babcie i dziadków.

  7. dariaziemiec@gmail.com' Daria Ziemiec pisze:

    „Zaufanie stało się wartością prawie nieosiagalną”napusal pan Bogdan.Pozwole sobie nie zgodzic z tym twierdzeniem.Zaufanie w wielu powaznych firmach to podstawa.Dlatego pracownixy podpisują umowy sprytnie skonstruowane w ktorych jest ujety punkt dotyczacy tajemnic handlowych itp.Jak rowniez deklaruja ze po zakonczeniu współpracy nie beda pracować w firmach o podobnym profilu.Tak zabezpieczaja sie pracodawcy chroniacy interesy firmy.Złamanie umowy grozi powaznymi konsekwencjami.I takim oto prostym spodobem w firmach mamy „zaufanych”pracownikow choć pewnie nie o taki rodzaj zaufania nam chodzilo.Ale jakie czasy takie „zaufanie”.

  8. dariaziemiec@gmail.com' Daria Ziemiec pisze:

    Czy Edward Snowden amerykański demaskator ,ktoey ujawnił na łamach prasy kilkaset poufnych i scisle tajnych dokumentów NSA czy JP Assange zaangazowany w WikiLeaks zawiedli zaufanie czy wręcz przeciwnie otworzyli oczy milonom ludzi ?

  9. Maria Wanke-Jerie pisze:

    W dyskusji nie pojawił się do tej pory problem zaufania do polityków, choć to często oni są bohaterami sondaży opinii publicznej, w której respondenci pytani są właśnie o zaufanie. Deklarowane zaufanie nie zawsze przekłada się na głosy w wyborach. To wydaje się oczywiste, bo możemy komuś ufać, ale nie widzieć go jako sprawującego funkcję, do której aspiruje. Pamiętam czasy, kiedy liderem sondaży zaufania do polityków był Jacek Kuroń, a w nieodległych od nich wyborach prezydenckich osiągnął wynik mniej niż skromny. Czasem ufamy człowiekowi, nie zgadzając się z jego propozycjami programowymi. Idealną sytuacją jest, gdy ufając, można poprzeć program. Pytanie, co ważniejsze zaufanie do człowieka, czy deklarowany program? Nie umiem jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie.

  10. rafal.kubara@interia.pl' Rafał Kubara pisze:

    „Łatwiej odbudować zburzone miasto niż zburzone zaufanie” – napiszę o wyjątkach od tej reguły, czy może sytuacjach, które robią wrażenie wyjątków.
    Chyba każdy może sobie stworzyć listę polityków, czy działaczy samorządowych, którzy nie tylko mają w nosie prawo i podstawowe zasady przyzwoitości, ale oszukują nawet swoich sympatyków i współpracowników a mimo to utrzymują silną pozycję w swoim środowisku. Znam przykład samorządowca, który mimo formalnych zarzutów korupcyjnych zdobył najwyższą liczbę głosów na radnego w swoim mieście. Czy to jest tak, że obywatele, wyborcy po raz n-ty dają się nabierać na piękne słowa i często bardzo absurdalnie brzmiące tłumaczenia? Czy może dużo ludzi zaakceptowało pogląd, że polityka nie ma nic wspólnego z moralnością i że ważniejsze jest, żeby polityk był skuteczny, miał talenty przywódcze, medialne, renomę za granicą niż, żeby był rzetelny i uczciwy?
    A ile jest wśród tak zwanych zwykłych ludzi przykładów związanych z chybionym rozumieniem słów piosenki: „Miłość Ci wszystko wybaczy”. Ilu alkoholików, narkomanów, osób zdradzających swoich małżonków, ludzi z natury nieszczerych potrafiących wielokrotnie po mistrzowsku oszukiwać swoich bliskich, że „to się na prawdę już więcej nie powtórzy”. Osoba oszukiwana zasadniczo nie ma zaufania do notorycznego oszusta, a jednak w kluczowym momencie oszukujący potrafi zaszczepić w niej nadzieję, że tym razem będzie inaczej. Jak kochać i trzeźwo myśleć?

    • Maria Wanke-Jerie pisze:

      Problem w tym, że uczciwość i rzetelność nie zawsze idą w parze z kompetencjami. Polityka to jednak dziedzina, w której w pierwszej kolejności liczy się skuteczność. Ideałem jest połączenie skuteczności, uczciwości i do tego jeszcze programu godnego poparcia. Jeżeli nie występuje to jednocześnie, wybieramy to, co jest ważniejsze, czasem kosztem uczciwości. Jestem w stanie to zrozumieć. Cóż z tego, że ktoś jest uczciwy i będzie rzetelnie realizował program, który absolutnie mi nie odpowiada?

      • b.utecht@onet.pl' Barbara Utecht pisze:

        Pani Mario, bo programy często tworzy się na potrzeby kampanii wyborczych, a nie by je potem realizować.

        • Maria Wanke-Jerie pisze:

          Tak, wiem o tym. Dlatego nie domagam się realizacji punktów programu, które są szkodliwe dla gospodarki, choć zostały obiecane w kampanii wyborczej, jak choćby pomoc frankowiczom. Przyjęłam to z ulgą i nie uważam, że rezygnacja z tej obietnicy powinna osłabić zaufanie. Wprost przeciwnie. Z podobną ulgą przyjęłabym rezygnację z obniżenia wieku emerytalnego. Teraz czekam na jakieś rozwiązania zachęcające do kontynuowania pracy po osiągnięciu tego obniżonego wieku emerytalnego z jednoczesnym ograniczeniem łączenia pobierania emerytury z pracą etatową.

  11. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Dziękuję za zainteresowanie tematem i komentarze. Z radością witam w gronie Czytelników i komentatorów posła Bogdana Zdrojewskiego, który zechciał podzielić się swoimi refleksjami. Liczymy na to, że inne teksty też go zainteresują i zainspirują do skreślenia kilku uwag i przemyśleń.

    Zgodna była opinia, że lepiej jest ufać i nawet się zawieść niż żyć w okowach nieufności. Poruszająca była historia z Taizé, gdy po zabójstwie br. Rogera nic nie zmieniono w życiu Wspólnoty. Nieufność byłaby dla niej zabójcza. Ale ufność, zaufanie nie może oznaczać bezbronnego poddania się niebezpieczeństwu. Po zamachach we Francji w Taizé też ustawiono dyskretnie patrole antyterrorystów i wprowadzono kontrole torebek i bagażu wnoszonego do kościoła. Nie można żyć nieufnością, ale też nie można ludzi narażać na niebezpieczeństwo.

    Co innego zaufanie do polityków. Zgadzam się, że zaufanie nie idzie w parze z poparciem programu. To zupełnie dwie różne kwestie. Także zaufanie niekoniecznie wiąże się z poparciem w wyborach na daną funkcję, o czym przykład Jacka Kuronia podany przez moją siostrę świadczy dobitnie. Natomiast nierealizowanie obietnic wyborczych, może czasem słuszne z powodów dbałości o budżet państwa, musi w końcu prowadzić do utraty zaufania. Bo obiecywać tylko po to, aby wygrać wybory, a potem nie dotrzymać zobowiązania, to jednak cynizm. Wyborcy takich rzeczy nie wybaczają, bo tracą zaufanie właśnie. Obietnice wyborcze stają się puste.

    • Maria Wanke-Jerie pisze:

      Nigdy do tej pory nie komentowałam podsumowania mojej siostry, ale tym razem małe ad vocem. Niedotrzymywanie obietnic nie zawsze jest cynizmem, a często nim nie jest. Jest odpowiedzialnością. Zależy czy obietnice są składane w dobrej czy złej wierze. W kampanii obiecuje się czasem rozwiązanie ważnych problemów, a przejęcie władzy pozwala na ocenę czy jest to możliwe. Dopiero, sprawując władzę, można to policzyć i zorientować się w możliwościach budżetu. Czasem plany może też pokrzyżować kryzys gospodarczy, który nakazuje weryfikować wcześniejsze obietnice. Nierealizowanie wcześniejszych zapowiedzi to w takiej sytuacji odpowiedzialność, nie cynizm. Ważne, żeby to wyborcom wytłumaczyć, tak, by – mimo niespełnionych obietnic – dalej mieli zaufanie.

  12. kadras1975@gmail.com' Mariusz pisze:

    Tak off topic.Ta delikatna wymiana zdań pomiędzy Paniami na koniec dyskusji przypomina mi blog Locke’a i Demostenes’a z „Gry Endera” Orsona Scotta Carda. :).

  13. kadras1975@gmail.com' Mariusz pisze:

    Nie ufam politykom. Szczególnie tym którzy obiecują coś czego nie spełnią. Jako „frankowicz” wiedziałem że Pan Prezydent w kampanii wyborczej kłamał. Nie dostał mojego głosu. Nie dałem się iluzją przekupić,tak samo jak nie wsiądę do samochodu z kierowcą któremu brakuje rozsądku i nie przewiduje że coś może go zaskoczyć za zakrętem na obsadzonej drzewami warmińskiej drodze. Na szczęście nie mamy systemu prezydenckiego.

  14. kadras1975@gmail.com' Mariusz pisze:

    Tu bardzo polecam komentarz Pana Mariusza Zagórskiego do tekstu „Apel Twitter Twins”.

  15. Pełne zaufanie – tylko Bogu. Trudno mieć pełne zaufanie do kogokolwiek innego, wiedząc, że nie można mieć stuprocentowego zaufania do siebie samego.

    Co zrobić z sytuacjami zmuszającymi do wyboru przedmiotu zaufania? Myślę np. o wyborach powszechnych. Trzeba podjąć decyzję, której partii zaufać, tymczasem nasza wiedza o każdej z tych partii jest cząstkowa, lub fałszywa, jako wynik manipulacji medialnych, a bywa, że jest to nie tyle wiedza, co zbiór wrażeń.

    „Wolałabym ufać i wciąż doznawać zawodu, niż zatruć swoje życie nieufnością.” napisała Małgosia. Co można zrobić, by unikać powtarzającego się zawodu.
    Może – po prostu – warto zastąpić zaufanie nadzieją…?

  16. ewama7@wp.pl' Ewa Mastalska pisze:

    A może pomyślmy, dlaczego nie ufamy politykom, i nie chodzi mi o żadną konkretną osobę czy opcję. To oni nas często cynicznie oszukują, dlaczego więc mamy być nich lojalni? Pewien polityk powiedział „nie myśl, co kraj może zrobić dla ciebie, tylko co ty możesz zrobić dla kraju”. Ja bym to odwróciła: „Pomyśl, co politycy zrobili dla ciebie”. Jeśli słyszymy o aferach, łapówkach, tajnych układach czy innych sprawach, to nic dziwnego, że ludzie mają tego dosyć i chcieć koncentrować się na życiu w gronie rodziny czy bliskich przyjaciół.

Skomentuj Barbara Utecht Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *