Wiosna

Dziś pierwszy dzień kalendarzowej wiosny i choć pogoda jeszcze zmienna, świat coraz częściej uśmiecha się do nas błękitem nieba, ogrzewa promieniami słońca, które wzbija się już wysoko nad horyzontem, a rozkwitające pierwsze kwiaty cieszą wzrok. Przyroda budzi się do życia, dni są coraz dłuższe, temperatura wyższa. Wiosna to powiew optymizmu.

Wiosna w tym roku nie śpieszyła się z nadejściem, choć było kilka jej mgnień i to w samym środku zimy. Na Nowy Rok, 1 stycznia, termometr wskazywał we Wrocławiu w południe 18 st., a na trawniku koło słynnej wrocławskiej iglicy zakwitły pierwsze żółte krokusy. Tych mgnień wiosny, czyli dni, kiedy czuć było jej powiew, było pewnie mniej niż w tytule serialu szpiegowskiego z lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, ale wiosenne kwiaty pojawiły się wcześniej niż w latach ubiegłych. Białe przebiśniegi, różnobarwne krokusy, najpierw żółte, potem we wszystkich odcieniach fioletu, wreszcie białe, które pojawiają się najpóźniej, forsycje, tulipany…

     

Nie mogę się nadziwić, jak te wiosenne kwiaty są delikatne i kruche, jakby przyroda szafowała pięknem tylko na krótką chwilę, wiele razy bowiem przebłyski wiosny przerywały groźne pomruki zimy z mrozami i śnieżycami, dając skądinąd pożywkę dla negacjonistów globalnego ocieplenia. No cóż, łatwo pomylić pogodę z klimatem, a dla niektórych to wyjątkowe schadenfreude, gdy poszydzić sobie mogą z naukowców. Najlepiej puentuje to Mark Twain spostrzeżeniem: „Wiosną policzyłem 136 różnych rodzajów pogody w ciągu 24 godzin”.

     

„Dzień, w którym Pan stworzył nadzieję, był prawdopodobnie tym samym dniem, w którym stworzył wiosnę” – mawiał Bernard Williams, angielski filozof moralności, uznany przez „The Times” za najbardziej błyskotliwego i najważniejszego brytyjskiego filozofa swoich czasów. Wiosna jest wręcz synonimem nadziei. I miłości.

     

Dla wielu to najpiękniejsza pora roku. Od wieków opisywali ją poeci. Można o niej przeczytać m.in. w wierszach Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, Marii Konopnickiej, Jana Brzechwy, Juliana Tuwima, Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Bolesława Leśmiana, Juliana Ursyna Niemcewicza  czy Adama Mickiewicza. Tę listę wybitnych nazwisk wybitnych można kontynuować, bo wiosna była i jest natchnieniem poetów. Najpiękniejszą, najbardziej poruszającą elegię o wiośnie napisał Adam Mickiewicz – zapamiętałam ten fragment Pana Tadeusza jeszcze w szkole podstawowej i potrafię wyrecytować z pamięci do dziś.  I za każdym razem kiedy oglądałam ekranizację Pana Tadeusza w reżyserii Andrzeja Wajdy i gdy wiosenne krajobrazy przesuwały się na ekranie, a z offu płynął ten tekst czytany przez lektora zawsze szkliły mi się oczy.

Pan Tadeusz (fragment) 

O wiosno! kto cię widział wtenczas w naszym kraju,
Pamiętna wiosno wojny, wiosno urodzaju!
O wiosno! kto cię widział, jak byłaś kwitnąca
Zbożami i trawami, a ludźmi błyszcząca,
Obfita we zdarzenia, nadzieją brzemienna!
Ja ciebie dotąd widzę, piękna maro senna!
Urodzony w niewoli, okuty w powiciu,
Ja tylko jedną taką wiosnę miałem w życiu.

Adam Mickiewicz

Piękna wiosny nie mogło zabraknąć w liryce Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej czy Juliana Tuwina, a także Krzysztofa Kamila Baczyńskiego.

Ogród

Gdy wiosna zaświta,
jest w ogrodzie raz ciemniej, raz jaśniej.
Wciąż coś zakwita, przekwita.
Wczoraj kwitło moje serce. Dziś jaśmin.

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

Już w powietrzu wiosnę słyszę

Już w powietrzu wiosnę słyszę…
Czy ty też?
Serce patrzy w me zacisze…
Czy ty wiesz?
Świat wiośnieje, w słońcu cały,
W świtach zórz…
Wróble się rozświergotały:
„Cóż, czy już?”
Wiosna… Kwiaty mam i słońce…
Czy ty też?
A w oczach mam łzy gorące…
Czy ty wiesz?

Julian Tuwim

Wiosna

Liście skłębione słońcem
w okno ziele­nią się pcha­ją,
li­ście wy­try­słe smu­ga­mi
drzew wio­sen­ne­go raju.
Słoń­ce się ta­rza po mu­rach
krwa­wią­ce pla­mą ce­gieł;
park – zie­le­nia­sta góra
w nie­bo
alei sze­re­giem
wy­strze­lił.

Krzysztof Kamil Baczyński

 Wiosna to też wymarzony wręcz temat wierszy dla dzieci. Przytoczę tylko dwa, Marii Konopnickiej i Jana Brzechwy.

Powitanie wiosny

Leci pliszka
spod kamyczka:
– Jak się macie dzieci!
Już przybyła
wiosna miła,
już słoneczko świeci!
Poszły rzeki w
świat daleki,
płyną het – do morza;
A ja śpiewam,
a ja lecę,
gdzie ta ranna zorza!

Maria Konopnicka

Wiosenne porządki

Wiosna w kwietniu zbudziła się z rana,
Wyszła wprawdzie troszeczkę zaspana,
Lecz zajrzała we wszystkie zakątki:
– Zaczynamy wiosenne porządki.
Skoczył wietrzyk zamaszyście,
Pookurzał mchy i liście.
Z bocznych dróżek, z polnych ścieżek
Powymiatał brudny śnieżek.
Krasnoludki wiadra niosą,
Myją ziemię ranną rosą.
Chmury, płynąc po błękicie,
Urządziły wielkie mycie,
A obłoki miękką szmatką
Polerują słońce gładko,
Aż się dziwią wszystkie dzieci,
Że tak w niebie ładnie świeci.

Jan Brzechwa

Polską tradycją, związaną z pożegnaniem zimy i pierwszym dniem wiosny, jest topienie Marzanny, przybierające w zależności od regionu różne formy. Zazwyczaj Marzanna jest kukłą wykonaną ze słomy, ubraną np. w strój lokalny, łachmany, albo nawet strój druhny. Może być ucharakteryzowana na młodą pannę w wianku, ale także i starą babę. W zależności od lokalnej tradycji rytuał topienia Marzanny może mieć różny przebieg – czasem najpierw rozszarpuje się kukłę, zdziera z niej ubranie, a następnie topi się w jeziorze, rzece, stawie, a nawet kałuży. Istnieją też warianty rytuału, w których Marzanna ulega spaleniu albo najpierw się ją podpala, a potem wrzuca do wody. Z obrzędem związane są różne przesądy, które różnią się lokalnie – według jednego z nich osobę, która po utopieniu Marzanny ostatnia przybiegnie do wioski, w danym roku czeka śmierć.

Dla młodzieży szkolnej powitanie wiosny wiąże się jednak z zupełnie inną tradycją. To dzień wagarowicza, podczas którego uczniowie robią sobie wolne od nauki, nieformalne święto, chętnie obchodzone przez wszystkich uczniów. Choć nadprogramowy dzień wolny nie jest zadekretowany żadnym przepisem, nauczyciele nie są zaskoczeni, gdy widzą w klasie  niepełną liczbę uczniów.

Wczoraj, 20 marca, długość dnia zrównała się z długością nocy. To równonoc i początek astronomicznej wiosny, a także czas, kiedy półkula północna i południowa są tak samo oświetlone, a Słońce w zenicie znajduje się nad równikiem. Pierwszy dzień astronomicznej wiosny przypada zazwyczaj 19, 20 lub 21 marca, ale w 2023 roku i w kolejnych latach, aż do roku 2043 jest to 20 marca. Początek wiosny kalendarzowej jest natomiast stały i jest nim zawsze 21 marca. W najbliższy po tym dniu weekend następuje zmiana czasu z zimowego na letni.

Oznacza to, że zmiana czasu w 2023 roku będzie miała miejsce w nocy z 25 na 26 marca, czyli przesuniemy zegarki o jedną godzinę do przodu, z 2.00 na 3.00. Zmiana czasu ma zarówno przeciwników, jak i zwolenników, przy czym tych pierwszych jest zdecydowanie więcej. Nie wiem dlaczego, bo sama należę do tych drugich. Dlatego ucieszyłam się, gdy przeczytałam, że do 2026 roku zostanie utrzymana zmiana czasu.

Zostawiając na bok spory na ten temat, uśmiechnijmy się, bo wiosna uśmiecha się do nas wszystkimi kolorami wiosennych kwiatów.

      

     

  A poniżej fiołki Adama Asnyka przesłane przez Barbarę Utecht, jako ilustracja wiersza Fijołki. Dziękuję Basiu.

Fiołki Adama Asnyka; zdjęcia  przesłane przez Barbarę Utecht

Maria WANKE-JERIE

Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, z wykształcenia matematyk teoretyk, specjalista PR, od 25 lat pracownik Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Współtworzyła pierwszy „Raport o stanie nauki w Polsce”. Współautorka biografii Romana Niegosza „Potrzeba ludzi przyzwoitych. Roman Niegosz – życie dla Polski” oraz „Zobowiązywała mnie przysięga. Proces Władysława Frasyniuka 1982”. Odznaczona Medalem „Niezłomni” (2013).

Możesz również polubić…

11 komentarzy

  1. mmigiel@o2.pl' mmw pisze:

    Dzisiaj rano niespodzianie zapukała do mych drzwi
    Wcześniej niż oczekiwałem przyszły te cieplejsze dni
    Zdjąłem z niej zmoknięte palto posadziłem vis a vis
    Zapachniało zajaśniało wiosna ach to ty
    Wiosna wiosna wiosna ach to ty
    Wiosna wiosna wiosna ach to ty
    Wiosna wiosna wiosna ach to ty
    Wiosna wiosna wiosna ach to ty
    Wiosna wiosna wiosna ach to ty
    Ten utwór Marka Grechuty też ma swój urok. Obejmuje 4 pory roku, ale…od wiosny się zaczyna
    Wiosna Ludów była w historii
    A Wasz felieton śliczny.

  2. b.utecht@onet.pl' Barbara Utecht pisze:

    Wiosna była także natchnieniem dla Adama ASNYKA, który kochał fiołki:
    Fijołki
    „Te fijołki, co mnie nęcą
    Te nie siedzą skryte w trawie
    Lecz spod długiej, ciemnej rzęsy
    Patrzą na mnie tak ciekawie!”

  3. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Czy wiosna to najpiękniejsza pora roku? Pewnie każda ma swoje zalety, jesień też jest piękna, urokliwa, nostalgiczna, złocisto-purpurowa, o czym zresztą pisała moja siostra w tekście „Pochwała jesieni” [LINK http://www.twittertwins.pl/pochwala-jesieni/%5D. Lato urzeka ciepłem, złocistymi łanami zbóż, zapachem kwitnących lip, suszących się skoszonych traw, pełnią sezonu urlopowego… Zima z kolei urokliwymi widokami ośnieżonych ścieżek i iskrzącego się w blasku słońca śniegu. Ale wiosna jest szczególna, zwłaszcza ta wczesna, gdy wszystko budzi się z zimowego snu. Choć i tej dojrzałej, majowej z zapachem bzów i akacji (przy okazji przypominam mój tekst „Maj w sercu”[LINK http://www.twittertwins.pl/maj-w-sercu%5D też nie brakuje uroku.

    Z wiosną przychodzi jednak zmiana czasu na letni (a po pół roku znów na zimowy), która – przypomnijmy – w Polsce została wprowadzona już na stałe dopiero w 1977 roku. Wcześniej były tylko okresowe zmiany: w czasie okupacji hitlerowskiej, następnie w latach 1946–1949 i 1957–1964. Pierwszym państwem, które na stałe wprowadziło zmianę czasu były Niemcy (1916), niedługo potem Wielka Brytania, a w 1918 roku Stany Zjednoczone. Obecnie czas letni stosowany jest w blisko siedemdziesięciu państwach na świecie (m.in. we wszystkich krajach europejskich). Wyjątek w Europie stanowi Islandia, która nie stosuje zmiany czasu.

    Zmiana czasu na czas letni podyktowana była oszczędnością wynikającą z efektywniejszego wykorzystywania światła słonecznego. Dziś względy oszczędnościowe są już iluzoryczne, bo zysk nie przeważa nad ogromnymi kosztami, jakie ponoszą linie kolejowe, lotnicze i inne przedsiębiorstwa związane z transportem, a także kosztami uwzględnienia zmiany czasu w systemach informatycznych.

    Osobiście nie lubię zmiany czasu. Gdy pracowałam, budzik codziennie wyrywał mnie ze snu o 6 rano. W połowie marca nie była to już głęboka ciemność, o tej porze już świtało, pobudka nie była tak uciążliwa. Ale po zmianie czasu na letni, znów trzeba było budzić się w środku nocy. Mój organizm z trudem do tego się przyzwyczajał. Dziś, gdy nie muszę wstawać do pracy na określoną godzinę, zmiana czasu na letni oznacza jedynie, że mam mniej czasu do południa, bo śpię aż do naturalnego zbudzenia. W końcu się przyzwyczajam, ale trwa to dość długo, zazwyczaj dwa, trzy tygodnie. Czas obowiązujący w Polsce, na zachodzie Europy oznacza, że wczesną wiosną i we wrześniu jasno zaczyna się robić ok. 8 rano. Ma to sens? Wątpię.

  4. Maria WANKE-JERIE pisze:

    Lubię zmianę czasu, i to zarówno tę, gdy cofamy wskazówki zegara o godzinę, jak tę, gdy je przestawiamy o godzinę do przodu. Zmiana zawsze przychodzi wtedy, gdy już na nią czekam, bo mój organizm przyzwyczaja się stopniowo do wydłużającego się, albo skracającego się dnia. Na wiosnę coraz wcześniej wschodzi słońce, a ja coraz wcześniej się budzę i czekam nie śpiąc, aby zacząć dzień, a ponieważ chodzę spać zgodnie z nominalną godziną, coraz bardziej brakuje mi snu. Gdy nadchodzi weekend zmiany czasu mój organizm już jest na to gotowy. Szczególnie lubię to, że później zachodzi słońce i jest wrażenie, że dłuższy jest dzień. Lepiej wykorzystuję ranki, i nie skracam sobie snu. Jesienna zmiana czasu przychodzi mi równie łatwo, budzę się coraz później i gdy mam wrażenie, że marnuję przedpołudnie, bo wstaję późno, wskazówki zegara cofa się o godzinę i okazuje się, że to późne budzenie nie jest takie późne. Dziwię się, że zmiana czasu nie podoba się az 78 proc. respondentów. Należę do mniejszości, ale nie wykluczam odwrócenia tych proporcji, jak zmiana czasu zostanie zlikwidowana. Ludzie po prostu lubią narzekać.

  5. Maria WANKE-JERIE pisze:

    Na Twitterze tylko dwa komentarze na temat zmiany czasu:

    Andrea Speranza @Speranza7Andrea
    Jestem za utrzymaniem czasu letniego na stałe. Przynajmniej dzień będzie dłuższy zimą.

    Mariusz Domarecki @kadras1975
    Brawo dziewczyny! Wreszcie ważny dla mnie temat! Zostańmy przy letnim! O!.

  6. kadras1975@gmail.com' Mariusz Domarecki pisze:

    Ach!Zapomniała pani Maria o Beniaminie Franklinie.To autor zmiany czasu.Tylko w innych czasach.Jego wynalazek,piorunochron nadal działa.Tylko teraz zależy nam byśmy mieli więcej światła po wyjściu z pracy.Nie pracujemy po 12 godzin.

    • Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

      Beniamin Franklin był tylko pomysłodawcą zmiany nawyków dotyczących budzenia się i zasypiania, a nie autorem zmiany systemowej. Jako pierwszy wspominał o potrzebie stosowania czasu letniego, opisał to w jednym ze swoich naukowych dokumentów, jednakże jego humorystyczna wymowa sprawiła, że zignorowano te przesłanki. W dokumencie Franklin przekonywał, by ludzie chodzili spać i wstawali wcześniej niż robią to zazwyczaj. Artykuł sam w sobie zawierał jednak zbyt mało argumentów, by kogokolwiek mógł przekonać do podziału roku na czas letni i czas zimowy.

      Poważnie do tematu zmiany czasu podszedł Brytyjczyk William Willett. Wszystkie swoje przemyślenia opisał w broszurce (sfinansowanej z własnych środków) „The Waste of Daylight”, wydanej w 1907 roku. Jednak pomimo znacznego poparcia w rządzie brytyjskim nie udało mu się przekonać większości do wprowadzenia pomysłu w życie.

      Natomiast pierwszym państwem, które na stałe wprowadziło zmianę czasu, o czym pisałam w poprzednim komentarzu, były Niemcy (1916), niedługo potem Wielka Brytania, a w 1918 roku Stany Zjednoczone.

  7. rafal.kubara@interia.pl' Rafał Kubara pisze:

    Jestem zdecydowanym zwolennikiem zmian czasu i uważam, że przemawiają za tym rzeczowe argumenty o charakterze głównie społecznym.. Zmiana czasu na letni umożliwia lepsze dostosowanie aktywności ludzi do światła dziennego. Po zmianie czasu na letni dużo więcej ludzi wyjeżdża z miast na świeże powietrze, na działki, do domków letniskowych, na spacery czy rowerowe przejażdżki. Po pracy mają na to o godzinę więcej. Przy czasie zimowym nie opłaca im się wyprawiać z domu. Dla mnie osobiście pozostanie przy określanym przez niektórych jako,”naturalny” czasie zimowym byłoby wielka uciążliwością. Jestem dwuzawodowcem i jak tysiące podobnych ludzi po pracy zawodowej prowadzę gospodarstwo. Pozostawanie w czasie zimowym oznaczałoby dla mnie stratę ponad 200 godzin rocznie, kiedy korzystając ze światła dziennego mogę coś zrobić w polu. Późną jesienią przy czasie zimowym po powrocie z pracy nawet nie da się za widoku wyjechać w pole. Gdyby miało nie być zmian czasu to oczywiście wolałbym pozostać przy letnim, ale zmiana na czas zimowy też ma swoje powody. Pozostawanie przy czasie letnim wiązałoby się z tym, że no dzieci wychodzac rano czasem nawet o 6,30 na autobus szkolny musiałyby przez dużo dłuższy okres czasu wychodzić przed świtem przy największym mrozie. Czas zimowy lepiej pasuje do aktywności ludzi w zimie. Zmiany czasu nie są jakimś eksperymentem, przeprowadzane są przez dziesiątki lat i zarówno ludzie jak firmy, służby i instytucje mają to wielokrotnie przećwiczone i nie wiąże się to z jakimś chaosem. Owszem wiąże się to z pewnymi kosztami, ale uważam, że dużo mniejszymi niż społeczne korzyści. Uważam, że w ciagub tygodnia można się do nowego czasu przyzwyczaić. Ludziom skarżącym się, że zmiany czasu jakoś strasznie destruktywnie wpływają na organizm mówię nieraz, że kiedy np. zawalą cała noc imprezując to nie narzekają, a tu tylko jest przesunięcie o jedną godzinę

  8. Maria WANKE-JERIE pisze:

    Dziękuję za zainteresowanie i dyskusję, która koncentrowała się na wątku pobocznym, czyli zmianie czasu z zimowego na letni. Dlatego tym bardziej ucieszyły mnie wpisy nawiązujące do poetyckiej części tekstu: Marii Migielskiej występującej pod Nickiem mmw, która przytoczyła utwór Marka Grechuty „Wiosna – ach to ty”, i Barbary Utecht, która przypomniała „Fijołki” Adama Asnyka. Choć, jak pisał Julian Tuwim, świat wiośnieje, dziś na ukwiecone krzewy prószył śnieg, temperatura spadła do zera i zima przypomniała, że jeszcze całkiem nie odeszła. Odszedł natomiast czas zimowy, dzień zaczyna się wcześniej i po południu dłużej jest jasno. Przestawiłam się na czas letni niewiele dłużej niż trwało przesunięcie wskazówek zegara, tym bardziej, że wszelkie urządzenia elektroniczne przestawiają się same. Podzielam argumenty Rafała Kubary, który uzasadnia zmianę lepszym dostosowaniem aktywności do światła dziennego. Dziękuję za ten wpis. Moja siostra uzupełniła uwagę Mariusza Domareckiego o Beniaminie Franklinie, uważanego za pomysłodawcę zmiany czasu, o to, co faktycznie ów ojciec założyciel Stanów Zjednoczonych proponował, a także innych promotorów tej idei, którą wprowadzono w życie najpierw w Niemczech, potem w Wielkiej Brytanii, a dopiero dwa lata później w Stanach Zjednoczonych. Pamiętajmy, że czas letni pozwala dłużej w ciągu dnia zachwycać się wiosną. Może, jak Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, zakwitnie nam serce jeszcze zanim zrobi to jaśmin? I tego Państwu życzę.

Skomentuj Maria WANKE-JERIE Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *