Skończył się okres Bożego Narodzenia, a świąteczne dekoracje poznikały już definitywnie po święcie Matki Boskiej Gromnicznej. Do Świąt Wielkanocnych daleko, zwłaszcza w tym roku, bo wypadają w drugiej połowie kwietnia. Dla handlu okres stagnacji. Przełamują go na jeden dzień, w Walentynki, czyli święto zakochanych, które upowszechniły się w Polsce począwszy od lat dziewięćdziesiątych. Święty Walenty patronuje zakochanym, ale oprawa tego dnia nie nawiązuje do jego postaci, a wszechobecne w sprzedaży walentynkowe gadżety sprawiają, że przez jakiś czas w przestrzeni publicznej króluje kicz.
Walentynki, Valentine’s Day, czyli święto zakochanych, przypadają 14 lutego. Nazwa pochodzi od św. Walentego, którego wspomnienie liturgiczne w Kościele Katolickim jest również tego dnia. Bardzo dobrze o tym zawsze pamiętałam, bo mąż mojej kuzynki w Argentynie nazywa się Walenty. Zawsze wtedy dzwonimy z życzeniami, bowiem 14 lutego przypadają zarówno jego imieniny, jak i urodziny.
Połowa lutego, czyli jeszcze w czasie karnawału, tuż przed środą popielcową, to dobry czas na ożywienie handlu. Walentynkowym zwyczajem jest wysyłanie listów zawierających wyznania miłosne, często pisane rymem częstochowskim, ozdobione serduszkami, zwane właśnie walentynkami. Powszechnym stało się także, iż tego dnia zakochani wręczają sobie kwiaty i upominki, które mają potwierdzać ich wzajemne uczucie. Pomysłowość producentów w ozdabianiu walentynkowymi symbolami licznych gadżetów jest przeogromna – amorki, serduszka, kwiaty, wszystko w soczystej czerwieni. W ubiegłym roku widziałam nawet wyhodowaną roślinę w kształcie serca, zasadzoną w maleńkiej, czerwonej doniczce, ozdobionej wstążką z dwoma czerwonymi serduszkami. Kicz do kwadratu. Wśród kiczowatych upominków są i takie, które wykorzystują obsceniczne obrazki, bo miłość nie wszystkim kojarzy się z sercem, które jest tylko na dokładkę. Spacerując po galeriach handlowych w okresie przedwalentynkowym można doznać absmaku.
Warto pamiętać, że Walentynki obchodzone są w południowej i zachodniej Europie od średniowiecza, a Europa północna i wschodnia dołączyła do walentynkowego grona znacznie później.
Najważniejszym miejscem kultu św. Walentego jest bazylika jego imienia w Terni. Na srebrnym relikwiarzu ze szczątkami patrona umieszczono inskrypcję „Święty Walenty patron miłości”. Co roku, w niedzielę poprzedzającą dzień 14 lutego, przybywają do bazyliki pary narzeczonych z całych Włoch i świata, w celu złożenia przyrzeczenia miłości. Gromadzą się tu również małżonkowie świętujący 25. lub 50. rocznicę zawarcia sakramentu małżeństwa. W Terni w tym dniu wręczana jest również nagroda „Rok Miłości”. W roku 1997 list do par narzeczonych przesłał również Jan Paweł II, a jego przesłanie wyryto na marmurowej tablicy przy grobie świętego Walentego.
Pomimo katolickiego patrona tego święta, wiązane jest ono ze zbieżnym w czasie zwyczajem pochodzącym jeszcze z Cesarstwa Rzymskiego, polegającym na poszukiwaniu wybranki serca, np. przez losowanie jej imienia ze specjalnej urny. Możliwe, że zwyczaje związane z tym dniem nawiązują do starożytnego święta rzymskiego, zwanego Luperkaliami, obchodzonego 14 i 15 lutego ku czci Junony, rzymskiej bogini kobiet i małżeństwa. Wraz z ekspansją Cesarstwa Rzymskiego pojawiło się również na Wyspach Brytyjskich i stąd rozprzestrzeniło się na cały świat. Wtedy, gdy zastępowano święta pogańskie chrześcijańskimi, św. Walenty, który zginął 14 lutego, w (przeddzień luperkaliów) mógł godnie objąć pieczę nad świętem budzącej się wiosny, kiedy przyroda zaczyna otrząsać się z zimowego snu, zwierzęta łączą się w pary, a ludzie szukają swoich drugich połówek. Na zachodzie Europy święty patronuje zakochanym co najmniej od XV wieku.
Do Polski obchody walentynkowe trafiły wraz z kultem św. Walentego z Bawarii i Tyrolu. Popularność uzyskały jednak dopiero w latach dziewięćdziesiątych XX wieku.
Kim był św. Walenty? Był biskupem Terni, za czasów cesarza Klaudiusza II Gockiego (ok. 270 roku) poniósł śmierć męczeńską. Legenda głosi, że zajął się popieraniem zakochanych jeszcze za swego życia, kiedy to wystąpił przeciwko edyktowi cesarza, zakazującemu zawierania małżeństw. Cesarz zauważył bowiem, że żonaci mężczyźni chętniej zostają w domach zamiast ochoczo uczestniczyć w wojnach i dzielnie walczyć za Rzym. Biskup Walenty zignorował ów zakaz i w tajemnicy udzielał ślubów młodym, zakochanym parom. Gdy to wyszło na jaw, został pojmany, wtrącony do więzienia, a następnie stracony.
Według drugiej wersji okoliczności śmierci św. Walentego były inne: jako człowiek świątobliwy biskup Terni w III wieku został obdarzony przez Boga niezwykłą mocą uzdrawiania. Wieść o tym dotarła do rzymskiego filozofa Kratona, którego syn był ciężko chory na padaczkę i czekało go życie pełne cierpienia. Biskup Walenty zgodził się pomóc rodzinie Kratona pod warunkiem, że ten się nawróci. I rzeczywiście, przekonany cudem uzdrowienia syna, Kraton ochrzcił się, a wraz z nim jego bliscy i uczniowie. Senat rzymski uznał Walentego za osobę niebezpieczną dla państwa, aresztowano go i skazano na śmierć.
Kult biskupa Walentego rozwijał się szybko. W miejscu, w którym został pochowany, już w IV wieku papież Juliusz I kazał wznieść bazylikę. Ponieważ padaczka, a także inne choroby neurologiczne, były wówczas w Europie częste, św. Walenty znalazł licznych czcicieli na całym kontynencie. Do Polski jego sława dotarła dopiero w XV wieku.
Mało kto dziś pamięta, że św. Walenty, zanim zaczął patronować zakochanym, był patronem epileptyków, a nawet szerzej – chorym na choroby neurologiczne, a także opiekunem chorych psychicznie, ludzi ogarniętych mrokiem umysłu. Ikonografia przedstawia św. Walentego najczęściej w stroju kapłańskim, gdy uzdrawia chorego. Dawniej 14 lutego, do kościołów, gdzie znajdował się ołtarz z wizerunkiem tego świętego, matki przynosiły chore dzieci, aby za jego wstawiennictwem uprosić Boga o zdrowie dla dziecka. Kapłan odprawiał w intencji osoby chorej Mszę św., następnie odczytywał fragment Ewangelii o uzdrowieniu przez Jezusa i kładąc Księgę Świętą na głowę chorego, udzielał błogosławieństwa. Po tych modlitwach wielu chorych, szczególnie dzieci, miało powracać szybko do zdrowia. Może warto przywrócić ten zwyczaj, pamiętając, iż św. Walenty to także patron chorych.
Obecnie w liturgii Kościoła w dniu 14 lutego na pierwszym miejscu wymienia się świętych Cyryla i Metodego, słowiańskich patronów Europy, a dopiero w dalszej kolejności św. Walentego. Rzadko też Święto Zakochanych wiąże się z kultem tego świętego.
Jedyne i największe w Polsce obchody walentynkowe nawiązujące do św. Walentego odbywają się corocznie, począwszy od 2002 roku, w Chełmnie.
Noszą one nazwę „Walentynki Chełmińskie”. Za sprawą przechowywanej, prawdopodobnie od średniowiecza, w chełmińskim kościele farnym pw. Wniebowzięcia NMP relikwii św. Walentego, połączono tu lokalny kult św. Walentego z tradycją anglosaską. Kilka miast w Polsce przyznaje się do posiadania relikwii św. Walentego, w tym Lublin, Kraków i Chełmno. W każdym z nich 14 lutego organizowane są obchody ku jego czci.
Walentynki, oderwane od czci świętego patrona zakochanych, traktowane są jako przejaw amerykanizacji, święto obce polskiej kulturze i wypierające rodzime tradycje. Dodatkowo pochodzenia pogańskiego, co nie do końca jest prawdą.
Może nie warto walczyć z tą importowaną z krajów anglosaskich tradycją, ale zamiast jałowej krytyki nadać Walentynkom rodzimy charakter, nawiązując do patrona zakochanych. Św. Walenty ma w Polsce wiele kościołów swego imienia, a także liczne ołtarze i wizerunki.
Wizerunki świętego mogłyby, przynajmniej częściowo, zastąpić kiczowate gadżety.
Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, z wykształcenia matematyk teoretyk, specjalista PR, od 25 lat pracownik Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Współtworzyła pierwszy „Raport o stanie nauki w Polsce”. Współautorka biografii Romana Niegosza „Potrzeba ludzi przyzwoitych. Roman Niegosz – życie dla Polski” oraz „Zobowiązywała mnie przysięga. Proces Władysława Frasyniuka 1982”. Odznaczona Medalem „Niezłomni” (2013).
Dobra okazja by zastanowić się co dzieje się z nami gdy jesteśmy 'zakochani’ i kochamy.Co się z tym kochaniem dzieje wraz z upływem życia,później,na starość.
Najlepszą książką opisującą miłość jest opracowanie Ericha Fromma „O sztuce miłości”.
Już tytuł sugeruje, że miłość jest sztuką.
Polacy mają ciekawe zwyczaje związane z miłością, starsze od Walentynek.
Najważniejsze z nich to Święto Kupały, które obchodzono w noc świętojańską.
Obecnie to święto nie ma takiego znaczenia jak dawno temu.
Mimo, że Walentynki wielu osobom się nie podobają, to na siłę media, handel wciskają nam kicz.
Wczoraj, późnym wieczorem słyszałem w radio audycję, w której profesor przybliżał zwyczaje miłości w oparciu
o utwory literackie na ten temat. Dobrze, że Polskie Radio potrafi mówić na ten temat niebanalnie, ale szkoda, że o późnej porze.
Trudno nie zgodzić się z Panem Jurkiem, że na siłę wciska nam się kicz. Dzień ten, to jednak wielkie święto producentów przeróżnych gadżetów. A może właśnie chodzi o to, by to święto propagowało komercyjny styl życia? Dla mnie ten dzień, to źródło miłości, ponieważ przeżywam je inaczej. W tym dniu niosę samotnej sąsiadce kwiatuszek i nieco słodkości a nade wszystko ofiarowuję jej swój czas i dobre słowo z nadzieją, że jest ktoś, kto o niej pamięta, bo miłość stanowi o doskonałości moralnej człowieka.
Myślę że zamiast obrazac się na to swieto ze takie niby obce warto okazać tego dnia serdeczność wszystkim bliskim nie tylko partnerom w związku ale też rodzinie przyjaciolom czy właśnie tej samotnej sąsiadce☺
Kilka luźnych refleksji, bo temat szeroki jak rzeka, że niejedną książkę można napisać. A i temat romantycznej miłości to znacząca część literatury od zamierzchłych dziejów, malarstwa, rzeźby, muzyki. Zawsze inspirował twórców, bo jest istotą człowieczeństwa.
Dobrze, że została tu przypomniana geneza Walentynek i patron tego święta. Tak, św. Walenty wcześniej opiekował się chorymi i uzdrawiał, a dopiero potem, wbrew ówczesnemu prawu, błogosławił małżeństwa. Powinien więc być patronem miłości małżeńskiej. Zakochanie to przecież coś innego niż dojrzała, odpowiedzialna miłość. Ba, zakochanie czasem w ogóle nie jest miłością. Bywa stanem zadurzenia, odbierającym rozum, który miewa szczęśliwy finał, ale dość często nie.
Jest czasem jak choroba. Przypomnijmy te słowa z „Pana Wołodyjowskiego”:
„Kochanie to niedola ciężka, bo przez nie człek wolny niewolnikiem się staje. Równie jak ptak, z łuku ustrzelon, spada pod nogi myśliwca, tak i człek miłością porażon, nie ma już mocy odlecieć od nóg kochanych…
Kochanie to kalectwo, bo człek, jak ślepy, świata za swoim kochaniem nie widzi…(…) Kochanie to choroba, gdyż w nim, jako w chorobie, twarz bieleje, oczy wpadają, ręce się trzęsą i palce chudną, a człowiek o śmierci rozmyśla albo jak w obłąkaniu ze zjeżoną głową chodzi, z miesiącem gada, rad mile imię na piasku pisze, a gdy mu je wiatr zwieje, tedy powiada „nieszczęście!”… i ślochać gotów…”.
Za Walentynkami nie przepadam,chyba właśnie przez tę nachalne komercja,choć do miłości a zwłaszcza romantycznej nic nie mam. Wlsciwie to nam powód,aby te dzień świętować.36 lat temu 14 lutego brałam ślub kościelny. Nikt wtedy nie mówił w kraju o takim święci więc przez lata nie zwracalam na date uwagi. Pare la temu,przegladajac po raz kokejny zdjęcia ze slubu spojrzala na datę zapisana na odwrocie zdjecia. A tam byl napis- 14.02 19…..Zaskoczona bylam ogromnie. I w ten sposob przypieczetowalismy nasz zwiazek. Chcialam tylko przypomniec ze w tych czasach bralo sie 2 sluby-cywilny i koscielny/ kto chciał,a chciało duzo/. Nie było ślubu konkordatowego,gdyż nie było konkordatu. Wiēkszosc brala 2 śluby jednego dnia,ale zdarzaly sie tez i dluzsze odstępy miedzy tymi wydarzeniami.Życzę wszystkim miłego i radosnego dnia.
Przypomniał mi się taki dowcip.
Studentka medycyny zdaje egzamin.
– Z jakim organem kojarzy się pani miłość? – pyta profesor.
– Chodzi o mężczyznę, czy o kobietę?” – prosi o wyjaśnienie zakłopotania studentka, rumieniąc się.
– Mój Boże! – wzdycha profesor. – Za moich czasów symbolem miłości było serce.
Dobrze więc, że przy całym tym kiczowatym, zapożyczonym entourage’u, symbolem tego święta jest jednak SERCE.
Nie obchodzę Walentynek, ale jeśli przyjąć, że każda okazja do okazania ciepłych uczuć jest dobra, to niech sobie ludzie wysyłają te „walentynki”. A jak mi ktoś przyśle liścik, czekoladkę w kształcie serduszka, czy podaruje kwiatka, a choćby dobrym słowem obdarzy z tej okazji, to czemu nie. Tylko się z tego cieszę. Warto przypomnieć, że jest jeszcze Dzień Życzliwości, Dzień Pocałunku… Okazji do wyrażania pozytywnych uczuć jest mnóstwo.
Trzeba zatem przypominać św. Walentego i źródło tradycji innej niż komercyjna presja zakupu puchatego serduszka; bardzo mi się ten pomysł podoba. Podam dalej:)
Ciekawostka. Może nie wszyscy z Państwa wiedzą, że od 2013 roku przy Zamku w Lubniewicach nad jeziorem Lubiąż znajduje się Park Miłości im. dr Michaliny Wisłockiej – autorki pierwszego polskiego poradnika seksuologii „Sztuka kochania”, której sylwetkę przypomina film fabularny aktualne na ekranach kin.
Przy parkowych alejkach ustawiono kilkanaście drewnianych rzeźb przedstawiających przytulające się pary. Nawiązują one do szeroko pojętej tematyki miłości – rodzicielskiej, partnerskiej, a także np. do przyrody. Rzeźby powstały na zorganizowanych specjalnie warsztatach rzeźbiarskich. Na odrestaurowanym „Mostku Miłości” pary wieszają tradycyjne kłódki symbolizujące trwałość uczuć. Obok kładki znajduje się zakątek z „Ławeczką Miłości”. Park jest hołdem złożonym dr Michalinie Wisłockiej, autorce „Sztuki kochania”, która właśnie w Lubniewicach przeżyła swoją wielką miłość.
Zgadzam się z Panem Jurkiem, że Walentynki promowane są na siłę tylko po to, by rozruszać handel skłoniając nas do zakupu kiczowatych gadżetów z tej okazji. Zgadzam się też z tym, że mamy swoje, starsze święto miłości i piękne zwyczaje z tym związane w Noc Kupały. Nie obchodzę Walentynek i jestem przeciwny wprowadzaniu obcych świąt na nasz rodzimy grunt, skoro mamy swoje odpowiedniki.
O ile za zupełnie bezsensowne, a nawet szkodliwe uważam wprowadzanie w naszym kraju Halloween to Walentynki obchodzę i uważam za potrzebne. Niewątpliwie jest ważne by okazywać miłość naszym bliskim. Często wśród codziennej rutyny i problemow o tym zapominamy. Okazje są potrzebne. Walentynki z tego co się orientuję nie są zwlaszcza wśród młodzieży tylko „Świętem Zakochanych”, ale dniem w którym można dać wyraz swojej sympatii, przyjaźni czy życzliwego zainteresowania. Prawdę mówiąc nie bardzo wiem na czym polega obchodzenie Nocy Kupaly. Jest to już raczej tradycja wygasła, typowo pogańska i holdujaca seksualnemu, płodnościowemu aspektowi miłości. Komu takie święto się podoba może je obchodzić. Walentynki mają jednak w moim przekonaniu większy sens, o ile chcemy i potrafimy je powiązać z naszymi uczuciami. Oczywiście może razić cała kiczowate, komercyjna otoczka Walentynek. Ale taki kicz mamy jaki kupujemy i dotyczy to chyba wszystkich świąt. Nie musimy kupować kiczowatych gadżetów. Ważne żeby pomyśleć w jaki sposób możemy sprawić przyjemność kochanej osobie.
Bardzo dziękuję Autorkom, za przedstawienie wielu ciekawostek związanych z Walentynkami i świętym Walentym
Dziękuję za głosy w dyskusji, jak zawsze zróżnicowane, ale tym razem prawie jednobrzmiące. Walentynki tak, kicz nie. Dziękuję za cenne uzupełnienia, zwłaszcza za informacje o Parku Miłości im. Michaliny Wisłockiej w Lubniewicach. Zamiast podsumowania dodam informacje o tegorocznych Walentynkach w Chełmnie – mieście zakochanych, które po raz 16. gościło obchody Dnia Świętego Walentego. W programie zakończonej 14 lutego imprezy znalazły się wystawy, koncerty, liczne gry i zabawy. Gwiazdą wieczoru była Ewa Farna. Tegoroczne Walentynki Chełmińskie rozpoczęły się w już 10 lutego rekolekcjami dla narzeczonych, które odbywały w chełmińskiej farze do niedzieli i zakończyły Mszą św. w intencji jubilatów i małżeństw obchodzących swoje rocznice.
W sobotę 11 lutego w kościele św. Piotra i Pawła odbyło się otwarcie wystaw komiksowych oraz prelekcja na temat tego rodzaju sztuki, wieczorem, w kościele farnym, największe przeboje z czterdziestolecia swojej pracy wykonała Martyna Jakubowicz. W niedzielę 12 lutego na chełmińskim rynku odbył się Bieg Zakochanych, popołudniu Studio KreaTYwy zaprezentowało spektakl improwizowany „Miłość nie szuka poklasku”, a wieczorem w Państwowej Szkole Muzycznej największe przeboje musicalu i muzyki filmowej wykonali wokaliści Karolina Leszko i Daniel Cebula-Orynicz oraz Marcin Sadowski Trio.
Pod znakiem spotkań teatralno-muzycznych upłynął przedwalentynkowy poniedziałek (13 lutego). W Miejskiej Bibliotece Publicznej teatr Trójka zaprezentował spektakl „Teatr przy stoliku”, a w kościele garnizonowym zabrzmiały pieśni w wykonaniu chóru Parati Semper ze Świecia i Chorus Culmensis z Chełmna.
W Dzień Świętego Walentego odbył się konkurs dla szkół gastronomicznych „Alchemia i Amory w kuchni”, pokazy szefów kuchni i warsztaty kulinarne w Zespole Szkół Centrum Kształcenia Praktycznego w Grubnie oraz jarmark św. Walentego. Popołudniowe spotkanie na chełmińskim rynku rozpoczęła barwna parada walentynkowa z udziałem turystów i mieszkańców, a o godzinie 15 uczestnicy zbudowali wielkie żywe serce. A potem już była tylko muzyka – koncert laureatów X Festiwalu Piosenki Miłosnej, zespołu Alibi oraz gwiazdy wieczoru Ewy Farnej z zespołem. W międzyczasie odbył się maraton zumby z udziałem publiczności oraz pokaz tańca hip-hop i break dance.
Organizatorami tegorocznych Walentynek był Chełmiński Dom Kultury, Urząd Miasta Chełmna i Parafia Wniebowzięcia NMP.
Dobra okazja by zastanowić się co dzieje się z nami gdy jesteśmy 'zakochani’ i kochamy.Co się z tym kochaniem dzieje wraz z upływem życia,później,na starość.
Najlepszą książką opisującą miłość jest opracowanie Ericha Fromma „O sztuce miłości”.
Już tytuł sugeruje, że miłość jest sztuką.
Polacy mają ciekawe zwyczaje związane z miłością, starsze od Walentynek.
Najważniejsze z nich to Święto Kupały, które obchodzono w noc świętojańską.
Obecnie to święto nie ma takiego znaczenia jak dawno temu.
Mimo, że Walentynki wielu osobom się nie podobają, to na siłę media, handel wciskają nam kicz.
Wczoraj, późnym wieczorem słyszałem w radio audycję, w której profesor przybliżał zwyczaje miłości w oparciu
o utwory literackie na ten temat. Dobrze, że Polskie Radio potrafi mówić na ten temat niebanalnie, ale szkoda, że o późnej porze.
Trudno nie zgodzić się z Panem Jurkiem, że na siłę wciska nam się kicz. Dzień ten, to jednak wielkie święto producentów przeróżnych gadżetów. A może właśnie chodzi o to, by to święto propagowało komercyjny styl życia? Dla mnie ten dzień, to źródło miłości, ponieważ przeżywam je inaczej. W tym dniu niosę samotnej sąsiadce kwiatuszek i nieco słodkości a nade wszystko ofiarowuję jej swój czas i dobre słowo z nadzieją, że jest ktoś, kto o niej pamięta, bo miłość stanowi o doskonałości moralnej człowieka.
Myślę że zamiast obrazac się na to swieto ze takie niby obce warto okazać tego dnia serdeczność wszystkim bliskim nie tylko partnerom w związku ale też rodzinie przyjaciolom czy właśnie tej samotnej sąsiadce☺
Kilka luźnych refleksji, bo temat szeroki jak rzeka, że niejedną książkę można napisać. A i temat romantycznej miłości to znacząca część literatury od zamierzchłych dziejów, malarstwa, rzeźby, muzyki. Zawsze inspirował twórców, bo jest istotą człowieczeństwa.
Dobrze, że została tu przypomniana geneza Walentynek i patron tego święta. Tak, św. Walenty wcześniej opiekował się chorymi i uzdrawiał, a dopiero potem, wbrew ówczesnemu prawu, błogosławił małżeństwa. Powinien więc być patronem miłości małżeńskiej. Zakochanie to przecież coś innego niż dojrzała, odpowiedzialna miłość. Ba, zakochanie czasem w ogóle nie jest miłością. Bywa stanem zadurzenia, odbierającym rozum, który miewa szczęśliwy finał, ale dość często nie.
Jest czasem jak choroba. Przypomnijmy te słowa z „Pana Wołodyjowskiego”:
„Kochanie to niedola ciężka, bo przez nie człek wolny niewolnikiem się staje. Równie jak ptak, z łuku ustrzelon, spada pod nogi myśliwca, tak i człek miłością porażon, nie ma już mocy odlecieć od nóg kochanych…
Kochanie to kalectwo, bo człek, jak ślepy, świata za swoim kochaniem nie widzi…(…) Kochanie to choroba, gdyż w nim, jako w chorobie, twarz bieleje, oczy wpadają, ręce się trzęsą i palce chudną, a człowiek o śmierci rozmyśla albo jak w obłąkaniu ze zjeżoną głową chodzi, z miesiącem gada, rad mile imię na piasku pisze, a gdy mu je wiatr zwieje, tedy powiada „nieszczęście!”… i ślochać gotów…”.
Za Walentynkami nie przepadam,chyba właśnie przez tę nachalne komercja,choć do miłości a zwłaszcza romantycznej nic nie mam. Wlsciwie to nam powód,aby te dzień świętować.36 lat temu 14 lutego brałam ślub kościelny. Nikt wtedy nie mówił w kraju o takim święci więc przez lata nie zwracalam na date uwagi. Pare la temu,przegladajac po raz kokejny zdjęcia ze slubu spojrzala na datę zapisana na odwrocie zdjecia. A tam byl napis- 14.02 19…..Zaskoczona bylam ogromnie. I w ten sposob przypieczetowalismy nasz zwiazek. Chcialam tylko przypomniec ze w tych czasach bralo sie 2 sluby-cywilny i koscielny/ kto chciał,a chciało duzo/. Nie było ślubu konkordatowego,gdyż nie było konkordatu. Wiēkszosc brala 2 śluby jednego dnia,ale zdarzaly sie tez i dluzsze odstępy miedzy tymi wydarzeniami.Życzę wszystkim miłego i radosnego dnia.
Przypomniał mi się taki dowcip.
Studentka medycyny zdaje egzamin.
– Z jakim organem kojarzy się pani miłość? – pyta profesor.
– Chodzi o mężczyznę, czy o kobietę?” – prosi o wyjaśnienie zakłopotania studentka, rumieniąc się.
– Mój Boże! – wzdycha profesor. – Za moich czasów symbolem miłości było serce.
Dobrze więc, że przy całym tym kiczowatym, zapożyczonym entourage’u, symbolem tego święta jest jednak SERCE.
Nie obchodzę Walentynek, ale jeśli przyjąć, że każda okazja do okazania ciepłych uczuć jest dobra, to niech sobie ludzie wysyłają te „walentynki”. A jak mi ktoś przyśle liścik, czekoladkę w kształcie serduszka, czy podaruje kwiatka, a choćby dobrym słowem obdarzy z tej okazji, to czemu nie. Tylko się z tego cieszę. Warto przypomnieć, że jest jeszcze Dzień Życzliwości, Dzień Pocałunku… Okazji do wyrażania pozytywnych uczuć jest mnóstwo.
Trzeba zatem przypominać św. Walentego i źródło tradycji innej niż komercyjna presja zakupu puchatego serduszka; bardzo mi się ten pomysł podoba. Podam dalej:)
Ciekawostka. Może nie wszyscy z Państwa wiedzą, że od 2013 roku przy Zamku w Lubniewicach nad jeziorem Lubiąż znajduje się Park Miłości im. dr Michaliny Wisłockiej – autorki pierwszego polskiego poradnika seksuologii „Sztuka kochania”, której sylwetkę przypomina film fabularny aktualne na ekranach kin.
Przy parkowych alejkach ustawiono kilkanaście drewnianych rzeźb przedstawiających przytulające się pary. Nawiązują one do szeroko pojętej tematyki miłości – rodzicielskiej, partnerskiej, a także np. do przyrody. Rzeźby powstały na zorganizowanych specjalnie warsztatach rzeźbiarskich. Na odrestaurowanym „Mostku Miłości” pary wieszają tradycyjne kłódki symbolizujące trwałość uczuć. Obok kładki znajduje się zakątek z „Ławeczką Miłości”. Park jest hołdem złożonym dr Michalinie Wisłockiej, autorce „Sztuki kochania”, która właśnie w Lubniewicach przeżyła swoją wielką miłość.
Nie wiedziałem o tym parku. Dziękuję Pani bardzo za tę informację:)
Zgadzam się z Panem Jurkiem, że Walentynki promowane są na siłę tylko po to, by rozruszać handel skłoniając nas do zakupu kiczowatych gadżetów z tej okazji. Zgadzam się też z tym, że mamy swoje, starsze święto miłości i piękne zwyczaje z tym związane w Noc Kupały. Nie obchodzę Walentynek i jestem przeciwny wprowadzaniu obcych świąt na nasz rodzimy grunt, skoro mamy swoje odpowiedniki.
O ile za zupełnie bezsensowne, a nawet szkodliwe uważam wprowadzanie w naszym kraju Halloween to Walentynki obchodzę i uważam za potrzebne. Niewątpliwie jest ważne by okazywać miłość naszym bliskim. Często wśród codziennej rutyny i problemow o tym zapominamy. Okazje są potrzebne. Walentynki z tego co się orientuję nie są zwlaszcza wśród młodzieży tylko „Świętem Zakochanych”, ale dniem w którym można dać wyraz swojej sympatii, przyjaźni czy życzliwego zainteresowania. Prawdę mówiąc nie bardzo wiem na czym polega obchodzenie Nocy Kupaly. Jest to już raczej tradycja wygasła, typowo pogańska i holdujaca seksualnemu, płodnościowemu aspektowi miłości. Komu takie święto się podoba może je obchodzić. Walentynki mają jednak w moim przekonaniu większy sens, o ile chcemy i potrafimy je powiązać z naszymi uczuciami. Oczywiście może razić cała kiczowate, komercyjna otoczka Walentynek. Ale taki kicz mamy jaki kupujemy i dotyczy to chyba wszystkich świąt. Nie musimy kupować kiczowatych gadżetów. Ważne żeby pomyśleć w jaki sposób możemy sprawić przyjemność kochanej osobie.
Bardzo dziękuję Autorkom, za przedstawienie wielu ciekawostek związanych z Walentynkami i świętym Walentym
Dziękuję za głosy w dyskusji, jak zawsze zróżnicowane, ale tym razem prawie jednobrzmiące. Walentynki tak, kicz nie. Dziękuję za cenne uzupełnienia, zwłaszcza za informacje o Parku Miłości im. Michaliny Wisłockiej w Lubniewicach. Zamiast podsumowania dodam informacje o tegorocznych Walentynkach w Chełmnie – mieście zakochanych, które po raz 16. gościło obchody Dnia Świętego Walentego. W programie zakończonej 14 lutego imprezy znalazły się wystawy, koncerty, liczne gry i zabawy. Gwiazdą wieczoru była Ewa Farna. Tegoroczne Walentynki Chełmińskie rozpoczęły się w już 10 lutego rekolekcjami dla narzeczonych, które odbywały w chełmińskiej farze do niedzieli i zakończyły Mszą św. w intencji jubilatów i małżeństw obchodzących swoje rocznice.
W sobotę 11 lutego w kościele św. Piotra i Pawła odbyło się otwarcie wystaw komiksowych oraz prelekcja na temat tego rodzaju sztuki, wieczorem, w kościele farnym, największe przeboje z czterdziestolecia swojej pracy wykonała Martyna Jakubowicz. W niedzielę 12 lutego na chełmińskim rynku odbył się Bieg Zakochanych, popołudniu Studio KreaTYwy zaprezentowało spektakl improwizowany „Miłość nie szuka poklasku”, a wieczorem w Państwowej Szkole Muzycznej największe przeboje musicalu i muzyki filmowej wykonali wokaliści Karolina Leszko i Daniel Cebula-Orynicz oraz Marcin Sadowski Trio.
Pod znakiem spotkań teatralno-muzycznych upłynął przedwalentynkowy poniedziałek (13 lutego). W Miejskiej Bibliotece Publicznej teatr Trójka zaprezentował spektakl „Teatr przy stoliku”, a w kościele garnizonowym zabrzmiały pieśni w wykonaniu chóru Parati Semper ze Świecia i Chorus Culmensis z Chełmna.
W Dzień Świętego Walentego odbył się konkurs dla szkół gastronomicznych „Alchemia i Amory w kuchni”, pokazy szefów kuchni i warsztaty kulinarne w Zespole Szkół Centrum Kształcenia Praktycznego w Grubnie oraz jarmark św. Walentego. Popołudniowe spotkanie na chełmińskim rynku rozpoczęła barwna parada walentynkowa z udziałem turystów i mieszkańców, a o godzinie 15 uczestnicy zbudowali wielkie żywe serce. A potem już była tylko muzyka – koncert laureatów X Festiwalu Piosenki Miłosnej, zespołu Alibi oraz gwiazdy wieczoru Ewy Farnej z zespołem. W międzyczasie odbył się maraton zumby z udziałem publiczności oraz pokaz tańca hip-hop i break dance.
Organizatorami tegorocznych Walentynek był Chełmiński Dom Kultury, Urząd Miasta Chełmna i Parafia Wniebowzięcia NMP.