Najbardziej pożądana we wszystkich dziedzinach życia cnota umiaru nie jest dziś modna. To, co nas otacza w każdej dziedzinie życia, zachęca do braku umiaru.
Katolicki filozof Josef Pieper nazwał umiar „jednym z czterech zawiasów, na których kołysze się brama życia”. Jest przeciwieństwem nieumiarkowania (w jedzeniu i piciu), jednego z siedmiu grzechów głównych. Brak umiaru to nie tylko konsumpcja, dotyczyć bowiem może różnych dziedzin życia. W nieumiarkowany sposób można czymś lub kimś się zachwycać, coś lub kogoś krytykować. Można nie znać umiaru w pracy (pracoholizm), a także przesadzać w trosce o zdrowie czy szczupłą sylwetkę (częściej kobiety), umięśnienie (mężczyźni), nadmiernie dbać o młody wygląd, kondycję fizyczną. Można przesadzać w dążeniu do kariery, zamożności, sławy… Każda dziedzina życia, każdy przejaw aktywności może zostać dotknięty brakiem umiaru. Myślę, że ta cnota nigdy nie była specjalnie doceniana, a dziś szczególnie nie jest popularna. Więcej, jest całkowicie porzucona, bo nie tylko o niej się nie mówi, ale wszystko, co nas otacza, zachęca do braku umiaru.
Niektórzy nawet argumentują, że cnota ta szkodzi rozwojowi. Z ekonomicznego punktu widzenia, powszechnie jej stosowanie może zmniejszać konsumpcję i spowalniać działanie mechanizmów rynkowych. Współczesny rynek państw rozwiniętych, oprócz zaspokajania podstawowych potrzeb, musi budzić coraz to nowe potrzeby, rozszerzając na nieznane do tej pory dziedziny konsumenckie apetyty. To rosnąca konsumpcja w znacznej mierze decyduje o wzroście gospodarczym. Zatem umiar nie tylko nie jest modny, bo większość ludzi wybiera to, co łatwiejsze i bardziej przyjemne, ale nie jest też pożądany przez gospodarkę, a tym samym przez państwo.
O cnocie umiaru pisali starożytni filozofowie. Arystotelesowi zawdzięczamy teorię złotego środka. Uważał on, że w swoim postępowaniu człowiek powinien podążać drogą „złotego środka” – nie ignorować żądz, ale też się im nie podporządkowywać. Jego działanie powinno być umiarkowane, ale ma jednocześnie przynosić mu przyjemność. Żądze muszą zostać zaspokojone, ale w sposób umożliwiający harmonijny rozwój także rozumnej części duszy, która to dusza powinna oprócz nabywania wiedzy kultywować również umiejętności panowania nad żądzami, poprzez silną wolę, odwagę i rozsądek.
Zdaniem Arystotelesa jednostki w swoim życiu rozciągnięte są między dwoma niemożliwymi do osiągnięcia przeciwnościami: nadludzką cnotą upodabniającą do bóstwa a jego przeciwieństwem – upodabniającym bestialstwem do zwierząt.
Nazwa „złoty środek” funkcjonuje dziś w języku potocznym jako synonim umiaru, choć najczęściej bez świadomości, że pochodzi od teorii Arystotelesa o tej nazwie.
Werbalnie akceptujemy umiarkowanie, ale najczęściej zalecamy je innym, nie sobie, oceniając własne postępowanie jako trafiające w złoty środek.
Dlatego warto wspomnieć o cnotach pokrewnych umiarkowaniu, wymienianych przez św. Tomasza z Akwinu, takich jak wstrzemięźliwość, powściągliwość, pokora, pilność, łagodność, łaskawość, skromność w słowach i czynach, uczciwość i poczucie wstydu. Umiarkowanie dopiero można realizować w połączeniu z tymi cnotami.
Gdyby odnieść to do polityki, to łatwo widać, że w naszym życiu publicznym najbardziej brakuje właśnie cnoty umiaru i jej córek – cnót pokrewnych. Czy hasło umiaru może kogokolwiek pociągnąć? Czy z tym hasłem można stanąć w wyborcze szranki i odnieść sukces? Bardzo chciałabym, żeby tak było, ale im bardziej tego pragnę, tym silniejszego nabieram przekonania, że takie hasło z łatwością przykryją zawołania tzw. wyraziste, agresywne, upokarzające adwersarzy, a powściągliwość, łaskawość czy skromność w słowach poczytane zostaną za słabość, miałkość i niezdecydowanie. I nie przebiją się w coraz brutalniejszej wojnie na słowa.
Maria WANKE-JERIE
Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, z wykształcenia matematyk teoretyk, specjalista PR, od 25 lat pracownik Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Współtworzyła pierwszy „Raport o stanie nauki w Polsce”. Współautorka biografii Romana Niegosza „Potrzeba ludzi przyzwoitych. Roman Niegosz – życie dla Polski” oraz „Zobowiązywała mnie przysięga. Proces Władysława Frasyniuka 1982”. Odznaczona Medalem „Niezłomni” (2013).
Umiar dotyczy różnych aspektów życia. Praktycznie jednak dla każdego oznacza co innego i wydaje mi się iż dlatego tak trudno jest uzyskać omawiany i potrzebny złoty środek.
Temat umiaru ciekawy, zachęca a nie zmusza do refleksji…
Niezmienny szacunek dla autorek.
Brak umiaru Stańczycy ( konserwatywna formacja czasów cesarsko-królewskiej Galicji) uznawali za fatalną przywarę polskiego charakteru narodowego. Umiar jest cechą lat dorosłości, dorzałości, stąd nie dziwi, że Stańczycy politykę niektórych polskich stronnictw określali mianem infantylizmu. Ich rozważania dziś są również aktualne. Rozumna polityka wymaga rozwagi, rozsądku i miary. Pozdrawiam Autorki i Czytelników.
Wydaje się, że umiarkowania u nas nie brakuje. Mamy w większości umiarkowanie ambitnych sportowców („nic się nie stało…”), umiarkowanie pilnych uczniów, umiarkowanie wybitnych naukowców, umiarkowanie pracowitych urzędników, a wszystko otoczone rzekami z umiarkowanym stanem wód. Jednak zgodzę się z Szanowną autorką, że można by dokonać pewnych przesunięć tego umiarkowania w nieco inne dziedziny, pamiętając wszak, że nieumiarkowanie ma swoje zalety. Nasz nieumiarkowanie malowniczy kraj zamieszkują nieumiarkowanie piękne i mądre kobiety (podkreślam spójnik logiczny „i” – nie „oraz”, co jest kolejnym dowodem nieumiarkowania). Dlatego umiarkowanie zgadzam się z autorką pozostając nieumiarkowanym optymistą 🙂
PS. Czy można być wielkim będąc umiarkowanym? Czy pamiętalibyśmy o Chrystusie, gdyby był… umiarkowany?
Ciekawym przykładem braku umiaru są nasi politycy. Raz zdobywszy władzę, sprawują ją często bez umiaru, zdając się zapominać, że przez brak samokontroli mogą ją łatwo stracić. Paradoks polega na tym, że ów brak umiaru wynika właśnie z tej świadomości. Wybory już za cztery, trzy, dwa lata, za rok, przegraliśmy już x razy, kolejnej szansy nie będzie, więc… szybciej, więcej, głębiej! A gdyby tak rozsądniej, krytyczniej, z umiarem?
Umiar i klasę miała Unia Wolności. Nie stosowali tanich sztuczek, zeby zdobyć poklask. I co? Przegrali. Zresztą to samo dotyczy reklam czy zdobywania rozgłosu – im większy skandal, im brudniej, tym większe zainteresowanie ogółu. Panie Krzysztofie – oczywiście, ze jest cała masa ludzi stosujących umiar. Czy mogą zdobyć sławę? Jasne – jeśli ich praca związana jest z efektami, które ocenia mała grupa specjalistów – a nie ogół. Tymczasem Pani Marii chodziło głównie o politykę.
O wielkość, nie o sławę mi chodziło, choć oczywiście można powiedzieć, że wielkość to sława po wielu, wielu, wielu latach. Co zaś tyczy się polityki – Polska powinna mieć swój osobisty zestaw siedmiu grzechów głównych, a wśród nich najpierwsze „nieumiarkowanie w zajmowaniu się polityką”. Czy nam naprawę wszystko musi się zawsze kojarzyć z jednym – z polityką? Pozdrawiam 🙂
Panie Krzysztofie, jasne, nie o sławę chodzi, ale o wielkość – i to też rozumianą w szerokim tego słowa znaczeniu. Przecież zyjemy dla innych, głownie dla rodziny. Więc wspaniała rodzina to też wielkość. A że teraz wszystko kojarzy się z polityką? – takie czasy. A najdziwniejsze jest to, ze mając z Pania Marią podobne zdanie, ze teraz w polityce brudno, mamy zupełnie inne poglądy polityczne. ja jestem ostrą przeciwniczką zarówno PiS jak i ojca Rydzyka i większości kleru. Nigdy nie chciałam walczyc z kościołem, zawsze uważałam, ze może zrobić wiele dobrego, bardzo, bardzo sobie cenię obecnego Papieża, ale kościoła katolickiego w Polsce nie toleruję (w ogólności, nie mówię tu o wyjątkach).
Z poglądami jak z dietą. Warto postawić na różnorodność i umiarkowanie, i od czasu do czasu zmienić piekarza – nawet jeżeli nasz jest najlepszy 😉 Różne smaki, różne poglądy (czasem ostre) – dobry kucharz z każdego coś wydobędzie nadając swoim potrawom głębi.
PS. Obiecuję, że to mój ostatni komentarz. Nie chcę być posądzony o brak umiaru 🙂
Bardzo słusznie opisała autorka tekstu, że bez połączenia wszystkich pokrewnych cnót nie da się zrealizować umiaru, ponieważ te właśnie cechy odnoszą się do wszystkich aspektów życia. Dobre cechy należy wykorzystywać w sposób mądry, a złych po prostu unikać. To wszystko przecież wpisane jest w naszą naturę i od nas tylko zależy, czy mądrze to wykorzystamy. Należy pamiętać, że taka równowaga jest nam niezbędna. Żyjemy w czasach konsumpcjonizmu, pragniemy coraz więcej posiadać, zdobywać, musimy wygrywać, walczyć, osiągać cele dlatego tak trudno zachować nam umiar. Nie zapominajmy, że wszelkiego rodzaju przesada obniża poziom naszej wartości. Jakże często mówimy wiele, byle co i byle jak osądzając czasami niesłusznie rozmówcę i to jest naszą największą wadą. Nauczmy się ważyć słowa. I tu nasuwa mi się ważna zasada św. Ignacego Loyoli: „tantum quantum” czyli ” tyle o ile”.
Umiar w jedzeniu sprawia ze zachowujemy zgrabna sylwetkę a tym samym nie musimy się głodzić by po nieumiarkowanym jedzeniu do niej wrócić:) Umiar w piciu nie wpędza nas w alkoholizm.Umiar w zakupach rzeczy zbędnych ktore jakże czesto dokonujemy pod wpływem nachalnych reklam zapewnia nam finansowy spokój .Umiar w kazdej dziedzinie zycia jest nam potrzebny jak tlen do zycia?
Są wyjątki, proszę pomyśleć o sztuce, o uczuciach:
„- O jakże umiarkowanie piękną kobietą jesteś Julio, kocham Panią umiarkowanie i pożądam z umiarem, oraz ślubuję umiarkowaną wierność aż po grób!” 😉
W tym wypadku prawda szybko wyzwoliłaby tego umiarkowanego Romea z ramion swojej umiarkowanie ukochanej muzy. 🙂
Nawet w uczuciach i ich wyrażaniu potrzebny jest umiar. Wolę, gdy mój mąż szepnie mi do ucha: „Kocham cię”, niż gdyby w przesadnym geście klęknął i z egzaltacją powiedział: „Jesteś najcudowniejszą kobieta na świecie”. Cenię to, że lubi spędzać ze mną czas, ale nie lubiłabym, gdyby chciał ten mój czas zawłaszczać wyłącznie dla siebie i sprzeciwiał się temu, że chcę go przeznaczyć na spotkania, w których on nie uczestniczy. We wszystkim potrzebny jest umiar, a w sztuce w szczególności. Brak umiaru prowadzi do niepotrzebnej, nieakceptowalnej ekspresji nagości, wyuzdanego seksu i tym podobnych wynaturzeń.
Jak pięknie i mądrze można odpowiedzieć na moje niemądre zaczepki 🙂
PS. Nie dziwi mnie to. Jak wcześniej wspomniałem, w kwestii kobiet w Polsce, Stwórca pozwolił sobie na nieumiarkowaną szczodrość. OK, może w innych obszarach był bardziej powściągliwy, ale przyzna Pani – w tym konkretnym przypadku poszedł na całość 🙂
Istotnie, umiar i cnoty pokrewne, wymieniane przez św. Tomasza z Akwinu, to ważne, pożądane i niedoceniane cnoty. Pan Krzysiek w swoich komentarzach nieco przekornie próbuje znaleźć walory braku umiarkowania. Ja bym powiedziała, że istotą jest, aby nie mylić umiaru z nijakością. Bo choć krytykujemy radykałów, a ich wyraziste poglądy i sposób ekspresji przynosi wiele szkód w debacie publicznej, to z drugiej strony brak poglądów, próba takiego lawirowania, aby zgadzać się ze wszystkimi (pamiętajmy, że ktoś taki nie zasługuje na to, by ktokolwiek z nim się zgadzał) też nie jest dobre. Umiar nie zakłada elastycznego dostosowywania się do okoliczności, potakiwania wszystkim, ale takie prezentowanie swoich racji, by szukać kompromisu i szanować adwersarzy. Przy okazji przypominam nasze teksty: http://www.twittertwins.pl/szacunek/ i http://www.twittertwins.pl/kompromis/.
Brak umiaru wynikać może z zasady „cel uświęca środki”. Kiedy „artysta” nie umie nic pokazać w sztuce, to musi szokować. Wzbudzi zainteresowanie, ale jego satysfakcja będzie krótka. Potem wchodzi w kłamstwo, próbując przekonywać, że jego „dzieło” to jest prawdziwa sztuka.
Brak umiaru spowodowany nieprzepartą chęcią doznania mocnych wrażeń, może doprowadzić do uzależnienia się od narkotyków.
Umiar wykazujemy nie wtedy, gdy nie robimy czegoś, bo brak nam pewności, odwagi, konsekwencji, lecz gdy widzimy, że jakieś działanie prowadzi nas na manowce. To umiejętność powiedzenia sobie stop, gdy rozkręcimy się za bardzo.
Dziękuję za ciekawą, wielowątkową dyskusję. Pani Anna Makuch przypomniała galicyjskich Stańczyków, którzy brak umiaru uważali za fatalną przywarę Polaków, nazywając to infantylizmem, umiarkowanie zaś dojrzałością. Celne! We współczesnej polityce tak często tego doświadczamy. Pan Krzysiek, choć próbował prowokować, sprzeciwiając się mojej tezie, w istocie przyznał mi rację. Natomiast moja siostra dokonuje rozróżnienia i tych, którzy dostosowując się do otoczenia wszystkim potakują, nie uważa za reprezentujących cnotę umiaru. Czym innym jest bowiem takie prezentowanie swoich poglądów, by prowadziło to do kompromisu. Brak umiaru spowodowany nieprzepartą chęcią doznania mocnych wrażeń, może doprowadzić do uzależnienia się od narkotyków – uważa pan Jurek. Anonsując mój tekst na Twitterze pan Eryk Mistewicz nazwał go subtelnym. Miłe. Bo umiar to też subtelność, co zupełnie przez przypadek wynikło z wymiany zdań między mną a panem Krzyśkiem. Subtelność w wyrażaniu uczuć i w sztuce. Tak bardzo nam tego brakuje także w życiu publicznym. Dlatego może przypomnę, że public relations to subtelność, o czym nasi spece od promocji tak często zapominają.
Umiar potrzebny jest we wszystkich dziedzinach życia,choc czasami odrobina szaleństwa nie zaszkodzzi?,gdyz inaczej zycie byloby zbyt monotonne.
Mnie też lpodoba się umiar uczestników dyskusji pod tekstami autorek, pomimo rozych poglądów dyskutantowna życie. Można więc pieknie się różnić.
Tyle na dziś ode mnie i jednak z nieumiarkowaną ciekawoscią czekam na kolejny tekst,gdyz poruszane tu tematy często zmuszają do głębokich przemyśleń.
Umiar dotyczy różnych aspektów życia. Praktycznie jednak dla każdego oznacza co innego i wydaje mi się iż dlatego tak trudno jest uzyskać omawiany i potrzebny złoty środek.
Temat umiaru ciekawy, zachęca a nie zmusza do refleksji…
Niezmienny szacunek dla autorek.
Brak umiaru Stańczycy ( konserwatywna formacja czasów cesarsko-królewskiej Galicji) uznawali za fatalną przywarę polskiego charakteru narodowego. Umiar jest cechą lat dorosłości, dorzałości, stąd nie dziwi, że Stańczycy politykę niektórych polskich stronnictw określali mianem infantylizmu. Ich rozważania dziś są również aktualne. Rozumna polityka wymaga rozwagi, rozsądku i miary. Pozdrawiam Autorki i Czytelników.
Wydaje się, że umiarkowania u nas nie brakuje. Mamy w większości umiarkowanie ambitnych sportowców („nic się nie stało…”), umiarkowanie pilnych uczniów, umiarkowanie wybitnych naukowców, umiarkowanie pracowitych urzędników, a wszystko otoczone rzekami z umiarkowanym stanem wód. Jednak zgodzę się z Szanowną autorką, że można by dokonać pewnych przesunięć tego umiarkowania w nieco inne dziedziny, pamiętając wszak, że nieumiarkowanie ma swoje zalety. Nasz nieumiarkowanie malowniczy kraj zamieszkują nieumiarkowanie piękne i mądre kobiety (podkreślam spójnik logiczny „i” – nie „oraz”, co jest kolejnym dowodem nieumiarkowania). Dlatego umiarkowanie zgadzam się z autorką pozostając nieumiarkowanym optymistą 🙂
PS. Czy można być wielkim będąc umiarkowanym? Czy pamiętalibyśmy o Chrystusie, gdyby był… umiarkowany?
Nieumiarkowanie świetny komentarz 🙂
Ciekawym przykładem braku umiaru są nasi politycy. Raz zdobywszy władzę, sprawują ją często bez umiaru, zdając się zapominać, że przez brak samokontroli mogą ją łatwo stracić. Paradoks polega na tym, że ów brak umiaru wynika właśnie z tej świadomości. Wybory już za cztery, trzy, dwa lata, za rok, przegraliśmy już x razy, kolejnej szansy nie będzie, więc… szybciej, więcej, głębiej! A gdyby tak rozsądniej, krytyczniej, z umiarem?
Umiar i klasę miała Unia Wolności. Nie stosowali tanich sztuczek, zeby zdobyć poklask. I co? Przegrali. Zresztą to samo dotyczy reklam czy zdobywania rozgłosu – im większy skandal, im brudniej, tym większe zainteresowanie ogółu. Panie Krzysztofie – oczywiście, ze jest cała masa ludzi stosujących umiar. Czy mogą zdobyć sławę? Jasne – jeśli ich praca związana jest z efektami, które ocenia mała grupa specjalistów – a nie ogół. Tymczasem Pani Marii chodziło głównie o politykę.
O wielkość, nie o sławę mi chodziło, choć oczywiście można powiedzieć, że wielkość to sława po wielu, wielu, wielu latach. Co zaś tyczy się polityki – Polska powinna mieć swój osobisty zestaw siedmiu grzechów głównych, a wśród nich najpierwsze „nieumiarkowanie w zajmowaniu się polityką”. Czy nam naprawę wszystko musi się zawsze kojarzyć z jednym – z polityką? Pozdrawiam 🙂
Panie Krzysztofie, jasne, nie o sławę chodzi, ale o wielkość – i to też rozumianą w szerokim tego słowa znaczeniu. Przecież zyjemy dla innych, głownie dla rodziny. Więc wspaniała rodzina to też wielkość. A że teraz wszystko kojarzy się z polityką? – takie czasy. A najdziwniejsze jest to, ze mając z Pania Marią podobne zdanie, ze teraz w polityce brudno, mamy zupełnie inne poglądy polityczne. ja jestem ostrą przeciwniczką zarówno PiS jak i ojca Rydzyka i większości kleru. Nigdy nie chciałam walczyc z kościołem, zawsze uważałam, ze może zrobić wiele dobrego, bardzo, bardzo sobie cenię obecnego Papieża, ale kościoła katolickiego w Polsce nie toleruję (w ogólności, nie mówię tu o wyjątkach).
Z poglądami jak z dietą. Warto postawić na różnorodność i umiarkowanie, i od czasu do czasu zmienić piekarza – nawet jeżeli nasz jest najlepszy 😉 Różne smaki, różne poglądy (czasem ostre) – dobry kucharz z każdego coś wydobędzie nadając swoim potrawom głębi.
PS. Obiecuję, że to mój ostatni komentarz. Nie chcę być posądzony o brak umiaru 🙂
Bardzo słusznie opisała autorka tekstu, że bez połączenia wszystkich pokrewnych cnót nie da się zrealizować umiaru, ponieważ te właśnie cechy odnoszą się do wszystkich aspektów życia. Dobre cechy należy wykorzystywać w sposób mądry, a złych po prostu unikać. To wszystko przecież wpisane jest w naszą naturę i od nas tylko zależy, czy mądrze to wykorzystamy. Należy pamiętać, że taka równowaga jest nam niezbędna. Żyjemy w czasach konsumpcjonizmu, pragniemy coraz więcej posiadać, zdobywać, musimy wygrywać, walczyć, osiągać cele dlatego tak trudno zachować nam umiar. Nie zapominajmy, że wszelkiego rodzaju przesada obniża poziom naszej wartości. Jakże często mówimy wiele, byle co i byle jak osądzając czasami niesłusznie rozmówcę i to jest naszą największą wadą. Nauczmy się ważyć słowa. I tu nasuwa mi się ważna zasada św. Ignacego Loyoli: „tantum quantum” czyli ” tyle o ile”.
Umiar w jedzeniu sprawia ze zachowujemy zgrabna sylwetkę a tym samym nie musimy się głodzić by po nieumiarkowanym jedzeniu do niej wrócić:) Umiar w piciu nie wpędza nas w alkoholizm.Umiar w zakupach rzeczy zbędnych ktore jakże czesto dokonujemy pod wpływem nachalnych reklam zapewnia nam finansowy spokój .Umiar w kazdej dziedzinie zycia jest nam potrzebny jak tlen do zycia?
Są wyjątki, proszę pomyśleć o sztuce, o uczuciach:
„- O jakże umiarkowanie piękną kobietą jesteś Julio, kocham Panią umiarkowanie i pożądam z umiarem, oraz ślubuję umiarkowaną wierność aż po grób!” 😉
W tym wypadku prawda szybko wyzwoliłaby tego umiarkowanego Romea z ramion swojej umiarkowanie ukochanej muzy. 🙂
Nawet w uczuciach i ich wyrażaniu potrzebny jest umiar. Wolę, gdy mój mąż szepnie mi do ucha: „Kocham cię”, niż gdyby w przesadnym geście klęknął i z egzaltacją powiedział: „Jesteś najcudowniejszą kobieta na świecie”. Cenię to, że lubi spędzać ze mną czas, ale nie lubiłabym, gdyby chciał ten mój czas zawłaszczać wyłącznie dla siebie i sprzeciwiał się temu, że chcę go przeznaczyć na spotkania, w których on nie uczestniczy. We wszystkim potrzebny jest umiar, a w sztuce w szczególności. Brak umiaru prowadzi do niepotrzebnej, nieakceptowalnej ekspresji nagości, wyuzdanego seksu i tym podobnych wynaturzeń.
Jak pięknie i mądrze można odpowiedzieć na moje niemądre zaczepki 🙂
PS. Nie dziwi mnie to. Jak wcześniej wspomniałem, w kwestii kobiet w Polsce, Stwórca pozwolił sobie na nieumiarkowaną szczodrość. OK, może w innych obszarach był bardziej powściągliwy, ale przyzna Pani – w tym konkretnym przypadku poszedł na całość 🙂
Przyznam.
Istotnie, umiar i cnoty pokrewne, wymieniane przez św. Tomasza z Akwinu, to ważne, pożądane i niedoceniane cnoty. Pan Krzysiek w swoich komentarzach nieco przekornie próbuje znaleźć walory braku umiarkowania. Ja bym powiedziała, że istotą jest, aby nie mylić umiaru z nijakością. Bo choć krytykujemy radykałów, a ich wyraziste poglądy i sposób ekspresji przynosi wiele szkód w debacie publicznej, to z drugiej strony brak poglądów, próba takiego lawirowania, aby zgadzać się ze wszystkimi (pamiętajmy, że ktoś taki nie zasługuje na to, by ktokolwiek z nim się zgadzał) też nie jest dobre. Umiar nie zakłada elastycznego dostosowywania się do okoliczności, potakiwania wszystkim, ale takie prezentowanie swoich racji, by szukać kompromisu i szanować adwersarzy. Przy okazji przypominam nasze teksty: http://www.twittertwins.pl/szacunek/ i http://www.twittertwins.pl/kompromis/.
Brak umiaru wynikać może z zasady „cel uświęca środki”. Kiedy „artysta” nie umie nic pokazać w sztuce, to musi szokować. Wzbudzi zainteresowanie, ale jego satysfakcja będzie krótka. Potem wchodzi w kłamstwo, próbując przekonywać, że jego „dzieło” to jest prawdziwa sztuka.
Brak umiaru spowodowany nieprzepartą chęcią doznania mocnych wrażeń, może doprowadzić do uzależnienia się od narkotyków.
Umiar wykazujemy nie wtedy, gdy nie robimy czegoś, bo brak nam pewności, odwagi, konsekwencji, lecz gdy widzimy, że jakieś działanie prowadzi nas na manowce. To umiejętność powiedzenia sobie stop, gdy rozkręcimy się za bardzo.
Dziękuję za ciekawą, wielowątkową dyskusję. Pani Anna Makuch przypomniała galicyjskich Stańczyków, którzy brak umiaru uważali za fatalną przywarę Polaków, nazywając to infantylizmem, umiarkowanie zaś dojrzałością. Celne! We współczesnej polityce tak często tego doświadczamy. Pan Krzysiek, choć próbował prowokować, sprzeciwiając się mojej tezie, w istocie przyznał mi rację. Natomiast moja siostra dokonuje rozróżnienia i tych, którzy dostosowując się do otoczenia wszystkim potakują, nie uważa za reprezentujących cnotę umiaru. Czym innym jest bowiem takie prezentowanie swoich poglądów, by prowadziło to do kompromisu. Brak umiaru spowodowany nieprzepartą chęcią doznania mocnych wrażeń, może doprowadzić do uzależnienia się od narkotyków – uważa pan Jurek. Anonsując mój tekst na Twitterze pan Eryk Mistewicz nazwał go subtelnym. Miłe. Bo umiar to też subtelność, co zupełnie przez przypadek wynikło z wymiany zdań między mną a panem Krzyśkiem. Subtelność w wyrażaniu uczuć i w sztuce. Tak bardzo nam tego brakuje także w życiu publicznym. Dlatego może przypomnę, że public relations to subtelność, o czym nasi spece od promocji tak często zapominają.
Przyznaję, subtelność zamyka nasz spór.
…dlatego należy umiarkowanie krytykować nieumiarkowanie 😉
Pozdrawiam 🙂
A szkoda…mało w Polsce tak inteligentnie z obu stron prowadzonych dyskusji 🙂
Z pewnością Autorki już nie długo podsuną nam nowy, bynajmniej nie umiarkowanie, ciekawy temat do dyskusji 🙂
Umiar potrzebny jest we wszystkich dziedzinach życia,choc czasami odrobina szaleństwa nie zaszkodzzi?,gdyz inaczej zycie byloby zbyt monotonne.
Mnie też lpodoba się umiar uczestników dyskusji pod tekstami autorek, pomimo rozych poglądów dyskutantowna życie. Można więc pieknie się różnić.
Tyle na dziś ode mnie i jednak z nieumiarkowaną ciekawoscią czekam na kolejny tekst,gdyz poruszane tu tematy często zmuszają do głębokich przemyśleń.