Szacunek

W słowniku ma wiele synonimów – szacunek to m.in. atencja, cześć, estyma, poszanowanie, poważanie, rewerencja, uważanie, uznanie, mir, respekt, nabożeństwo, nabożność, uszanowanie… Tyle określeń, a tak brakuje go dziś w życiu. Szacunku młodych do starych, do siebie nawzajem, do rodziny, historii, tradycji… Do państwa i jego instytucji. Do odmienności poglądów, wyznawanych wartości, stylu życia. Mamy poważny deficyt szacunku.

respekty1-730x410

Pamiętam wypowiedź ministra spraw zagranicznych: „Nikt mnie nie prześcignie w szacunku do pana prezydenta”. Dobrze wiemy, że to były tylko słowa, a zachowanie tego polityka i późniejsze jego wypowiedzi były tej deklaracji zaprzeczeniem. Można nawet zachowywać zasady savoir virvre’u i jednocześnie okazywać brak szacunku, czyli lekceważenie, a nawet pogardę. Pamiętam scenę z filmu „Znachor”, gdy hrabia Cieński ze śmiechem opowiadał, jak to „kwiat prowincji” marzył‚ o tańcu z majętnym i wysoko urodzonym. I choć zapewniał, że „dobre maniery wyssał‚ z mlekiem matki”, mówił‚ o tych pannach w lekceważących słowach, pogardliwie.

Dziś z brakiem szacunku spotykamy się co krok. I nie trzeba włączać telewizora i wsłuchiwać się w pozbawione wzajemnego szacunku dysputy polityków czy publicystów, sięgać do Twittera lub Facebooka, skąd wylewają się co dzień istne pokłady pogardy i chamstwa, ale wystarczy codzienność. Byłam świadkiem jak wnuczka odezwała się do swojej babci słowami: „A gówno to ciebie obchodzi!” Wulgaryzmy bez cienia zażenowania słychać na każdym kroku. Dzieci nie szanują rodziców, dziadków, nauczycieli, wychowawców, starsi nie szanują młodych, małżonkowie nie szanują się nawzajem. Brak wzajemnego szacunku dotknął niemal wszystkich sfer życia.

I nie tylko politycy nie potrafią ze sobą rozmawiać, ale dotyczy to przecież zwykłych ludzi. Polemiki, spory to nie, jak kiedyś, wsłuchiwanie się w argumenty i wspólne dochodzenie do prawdy, ale walka. Walka na pokonanie rozmówcy, który traktowany jest jak wróg, a rozmowa jak pojedynek na słowa. Bez cienia szacunku, bez chwili refleksji, że może w jakiejś sprawie to on może mieć rację, a nie ja.

Ten brak szacunku idzie dalej – rozmówca nie tylko nie ma racji, ale opowiada się po zdradzieckiej stronie, być może sam jest zdrajcą? Tak, tak to dziś wygląda.

Najbardziej znamienna była zmiana w nastawieniu do prezydenta. Z jednej strony uwielbiany „nasz prezydent”, realizujący „dobrą zmianę”, a z drugiej „notariusz”, „marionetka”, „długopis”, Adrian wyczekujący pod gabinetem prezesa na Nowogrodzkiej. Wystarczyły dwa weta do ustaw o sądownictwie, a nastawienie i jednych, i drugich zmieniło się o 180 stopni. Ci, dla których był‚ marionetką, stał się budzącym nadzieję prezydentem, zaś dawni najradykalniejsi wielbiciele zaczęli widzieć w nim zdrajcę, a nawet „strażnika ubekistanu” (ja tego nie wymyśliłam, ani nie podkolorowałam, to wszystko cytaty).

A gdzie szacunek dla urzędu prezydenta? Wszak to prezydent, mający najsilniejszy mandat społeczny, w najwyższym stopniu uosabia majestat Rzeczypospolitej.

Ci, którzy odmawiają przyjmowania od prezydenta odznaczeń, też argumentują, że to dlatego, iż go nie szanują. Ba, w przypadku Andrzeja Dudy, a dawniej Lecha Kaczyńskiego były przypadki oddawania odznaczeń państwowych. Jest zapowiadany bojkot maratonu pod patronatem obecnego prezydenta… Jeden z moich znajomych, który wyznał mi niedawno, że nie szanuje prezydenta Dudy, celowo zahamował procedurę przyznania mu Krzyża Wolności i Solidarności, który nadaje prezydent na wniosek IPN. Uzasadniał‚ że nie lubi ostentacji, a musiałby z przyczyn moralnych odmówić przyjęcia Krzyża. Jakoś odznaczenia, które otrzymał‚ jeszcze za czasów PRL z rąk przewodniczącego Rady Państwa, a inni w innych przypadkach od gen. Jaruzelskiego, nie przeszkadzały. Wtedy odmowa wymagała odwagi. Dziś odwaga staniała.

Zresztą z szacunkiem do prezydenta w wolnej Polsce od początku nie było najlepiej. A właściwie z każdym kolejnym lokatorem najpierw Belwederu, a potem Pałacu przy Krakowskim Przedmieściu było gorzej. Dotyczyło to i Lecha Wałęsy, i Aleksandra Kwaśniewskiego, zintensyfikowało się przy Lechu Kaczyńskim tak, że nawet Piotr Zaremba nazwał‚ to „przemysłem pogardy”. Lekceważenie i obelgi nie ominęły też Bronisława Komorowskiego, a i dziś dotyka to Andrzeja Dudy. Po wetach także i z prawej strony, od najradykalniejszych zwolenników „dobrej zmiany”. Lekceważenie i pogarda wobec prezydenta państwa (także byłego), brak należnego szacunku nawet, gdy jest nim polityk wywodzący się z innego niż popierany przeze mnie obóz polityczny, zawsze uważałam za objaw zdziczenia. Nie zapomnę, jak myślałam, że spalę się ze wstydu, gdy siedzący koło mnie znajomy, zasłużony działacz Solidarności Walczącej, w oczekiwaniu na przyjazd papieża Jana Pawła II, który miał przewodniczyć nabożeństwu ekumenicznemu w Hali Stulecia w 1997 roku, wykrzykiwał do wchodzącego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego wraz z małżonką: „Magister, magister!” Wstyd mi było, choć ten prezydent nie był z mojej bajki. Dziś skandaliczne, odzierające z godności memy w internecie przebijają to wielokrotnie. Dotyczą i byłych prezydentów, i aktualnie urzędującego.

Takie memy w odniesieniu do prezydenta to, moim zdaniem, skrajny przykład braku szacunku do instytucji państwa. Do państwa jako takiego. Do czego nas to zaprowadzi? Czy musi przyjść jakiś kataklizm, byśmy się zreflektowali i zjednoczyli przeciw wspólnemu wrogowi w myśl maksymy wyrażonej przez Antoniego Czechowa, że żadna miłość, przyjaźń czy szacunek nie jednoczy tak jak wspólna nienawiść do czegoś.

Nie widzę prostych rozwiązań. A może ktoś z Czytelników ma jakiś pomysł?

Małgorzata Wanke-Jakubowska

Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, z wykształcenia matematyk teoretyk, specjalista public relations, przez 27 lat była pracownikiem Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu i przez 18 lat rzecznikiem prasowym tej uczelni. Po studiach pracowała w Instytucie Matematycznym Uniwersytetu Wrocławskiego na stanowisku naukowo-dydaktycznym; jej zainteresowania naukowe dotyczyły algebry ogólnej.

Możesz również polubić…

13 komentarzy

  1. wladyslaw_daleczko@poczta.onet.pl' wladdal pisze:

    Coraz bardziej cenię coś, co uważałem kiedyś za co najmniej przesadę, jeśli nie śmieszność: zwykłą uprzejmość.
    Umożliwia ona przynajmniej na rozpoczęcie rozmowy z kimś, z którym w ogóle byśmy nie rozmawiali, gdyż ma zupełnie inne poglądy niż my. Kiedyś uprzejmość kojarzyła mi się wręcz z hipokryzją
    (mój ulubiony Jean de la Bruyere – Charaktery: „Hipokryzja jest to hołd złożony cnocie przez występek” – cytuję z pamięci).
    I drugi cytat – mojego osobistego wroga, do którego pism stale wracam, bo zadawał niezwykle istotne pytania (ale ja mam inne odpowiedzi), Fryderyka Nietzsche -: co jest najbardziej ludzkie, arcyludzkie? Oszczędzić komuś wstydu.
    Te dwie wskazówki pomogłyby uniknąć wielu niepotrzebnych starć. Pozdrawiam. Władek.

  2. stanorion@gmail.com' Vector pisze:

    Nikt z czytelników nie poda pewnie żadnego pomysłu, bo wydaje się, że przynajmniej na razie, nie ma szans na znalezienie jakiegoś remedium na istniejącą sytuację.

  3. rafal.kubara@interia.pl' Rafał Kubara pisze:

    Jest bardzo późno to nie będę rozwijał, zresztą chyba nie trzeba – dla mnie wzorem szacunku, kultury politycznej i prawdziwego dialogu z zachowaniem wlasnych poglądów i godności jest święty Jan Paweł ll

  4. bialanka@zoho.com' czerniakowianka pisze:

    oj, z szacunkiem to u nas jest kłopot od lat. Sprzyjało tym problemom zrównanie na siłę dawniej hierarchicznie uporządkowanych klas społecznych, w myśl leninowkiej maksymy „i kucharka może rządzić”, ponieważ do wyższych warstw, elit państwa, masowo weszli ludzie dla których awans społeczny nie był związany z przymiotami umysłu a jedynie z lojalnością partyjną. Dziedzictwem wyniesionym z tego systemu jest podniesienie cwaniactwa do rangi cnoty, wysoce cenionej umiejętności społecznej. Hejt zarówno ten bezpośredni jak i ten sieciowy trafił na podatny grunt, mimo że dorastają kolejne pokolenia, niepamiętające okresu sprzed 1989, otrzymują od swoich rodziców brzemię takiego podejścia do życia kiedy trzeba rozpychać się łokciami a ten jest lepszy kto po plecach innych wejdzie wyżej. Brak szacunku jest już zjawiskiem powszechnym, poczynając od wszelkich instytucji (skąd jest na szczęście powoli rugowany – przynajmniej w odniesieniu do klientów, gorzej pomiędzy samymi współpracownikami), a na polityce skończywszy. A skoro wszyscy pasjonują się polityką, mamy nieustające igrzyska wyzwisk i pogardy. I nie wiem jak to się skończy – ja rezygnuję z rozmów na Twitterze z osobami które są chamskie i jedynie chcą komuś dołożyć, nie wnosząc niczego merytorycznego do dialogu. Po prostu blokuję, staram się nie odpowiadać na zaczepki – bo wprawdzie warto rozmawiać ale nie z każdym i nie za wszelką cenę, inaczej przestaje to być rozmowa.
    A mimo tego że z autorkami różnię się w ocenie rozmaitych kwestii myślę, że wzajemny szacunek powoduje, że nie ubyło niczemu z wzajemnej sympatii. I o to właśnie chodzi w społeczeństwie – żeby mimo różnic umieć ze sobą wzajemnie żyć. Pozdrawiam.

  5. b.utecht@onet.pl' Barbara Utecht pisze:

    Największym naszym problemem jest właśnie brak szacunku dla drugiego. Podziały w Polsce są niezwykle mocno zakorzenione także w przeszłości. I to właśnie gubi nas jako naród. Niestety nie jesteśmy skłonni do powściągliwości, by ważyć słowa. I tak, jak słusznie autorka zauważyła niewielka jest przestrzeń porozumienia Polaków i ciągle tkwimy w tym marazmie od prawej do lewej strony. Brak szacunku obecny jest wszędzie w domu, na ulicy wśród polityków a także a może przede wszystkim na portalach społecznościowych. To bardzo smuci i razi dumę. Cierpimy na niedosyt wzajemnego szacunku. Nie istnieją żadne świętości. Nie jesteśmy zdolni do łagodzenia konfliktów między sobą wzajemnie. Wyśmiewamy wszystkich i wszystko zachowując przy tym pogardę dla drugiego. Zgadzam się, może nam ktoś nie odpowiadać i nie pochwalamy jego zachowania, ale zawsze powinniśmy szanować każdego. Szacunek wymaga pokory i empatii. Kryterium szacunku z pewnością nie jest wiek. Szacunek należy się każdemu niezależnie od wieku także dzieciom. Autorka przywołała prezydentów, jako najwyższy urząd w państwie. Każdy prezydent reprezentując Polskę, reprezentuje każdego z nas, dlatego naszym obowiązkiem jest szanować jego urząd.Przywołała Pani m.innymi śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego ileż to jadu i żółci wylano na tego człowieka, jak na żadnego innego. Uważam, że takie publiczne deprecjonowanie głowy państwa było wręcz podłe i niegodne. Podobnie było zresztą z innymi prezydentami i obecnym. Nie muszę przypominać, że prezydent pełni najwyższy urząd w państwie należy darzyć go szacunkiem – to on jest reprezentantem Ciebie i mnie. Wybieramy prezydenta a następnie nie szanujemy jego urzędu. Ten wszechobecny brak szacunku obserwujemy na każdym kroku przede wszystkim wśród polityków, dziennikarzy, ludzi kultury, w prasie. Spójrzmy tylko na tytuły i okładki dzienników. Takie zachowanie jest niegodne i zasługuje na powszechne potępienie. Brak szacunku okazujemy nie tylko wobec siebie i innych, ale nawet wobec symboli. Pamiętamy, jak pewien pan uchodzący za celebrytę potraktował nasz symbol państwowy – flagę! Czas już najwyższy, by w stosunkach międzyludzkich szacunek stał się regułą. Tego i sobie i Państwu życzę: szanujmy się wzajemnie, a autorce bardzo dziękuję za podjęcie tak istotnego tematu!

  6. jerzpolski@wp.pl' Jurek pisze:

    Mamy kryzys wartości. Mowa niedbała, wulgarna,a również nie docenia się przekazu pisanego.
    Lekceważenie ortografii w języku ojczystym. Poza tym obserwuję dziwna modę – lekceważenie swojego wyglądu przez potargane ubranie na kolanach, powbijane kolczyki – niekoniecznie w uszach, ale w różnych innych miejscach, tatuaże.
    To spotykamy u płci, którą zwykło się określać piękną. Co zostało z tego piękna i delikatności ?
    O osobach, które nie dbają o siebie mówi się, że się nie szanują. A jak się nie szanują, to czy mogą szanować innych ?

  7. Pewien były ambasador w Warszawie opowiedział mi kiedyś anegdotę o pewnym byłym szefie polskiej dyplomacji, z której jasno wynikało, że my Polacy szacunku głównie oczekujemy. „Tylko w Polsce”, brzmiał jego komentarz. Cóż, jak mówią słowa słynnej warszawskiej piosenki: z szaconkiem, bo się może skończyć źle, gdy na Gnojnej bawimy się.

  8. gramatis@tlen.pl' Ufka pisze:

    Ludzie nie potrafią krytykować bez okazywania pogardy, bez poniżania. Oczywiście jest wszechobecne, ale najbardziej razi w polityce. Bo niestety jest premiowane – każdy, kto „przywali” przeciwnikowi jak najmocniej jest rozpoznawalny, noszony na rękach przez zwolenników. Los Palikota i Kamińskiego niczego nikogo nie nauczył.
    Może czas na obowiązkowe dyskusje przynajmniej raz w miesiącu w szkole? Np na lekcjach wychowawczych?
    Jeśli chodzi o szacunek w rodzinie to sama sobie winna. Nie wyobrażam sobie aby wnuczka mogła się tak odezwać do babci, jeśli matka ją szanuje. Podobnie w szkole – jeśli rodzice szanują nauczycieli to uczeń w domu nie może mówić „bo ona
    się na mnie uwzięła”. Oczywiście są wyjątki, ale ja mówię o powszechnym podejściu typu „wierzę swojemu dziecku”, chociaż wiem, że wielokrotnie wprowadzało mnie w błąd.
    Jeśli chodzi o podejście do urzędu prezydenta to jest jakaś tragedia. Ja po prostu przestaję obserwować na TT ludzi piszących „kosztowny utrzymanek” czy podobne inwektywy, bo z takimi ludźmi nie łączy mnie nic.

  9. marcinczaplinski@aol.com' Marcin Czaplinski pisze:

    Ciężko mieć szacunek do innych, kiedy nie mamy go do siebie. Nie walczymy o lepsze jutro, o zdrowie, rodzinę. Dużo łatwiej jest wtedy krytykować innych. Pewna forma usprawiedliwienia. Przed złą krytyką w ostatnich miesiącach blokuje mnie poniższy cytat:
    „Co ty robisz, po co dzielić świat na my i oni?
    Skąd pewność, że i nas nie zaliczą do nich?”

  10. kuradomowa23@gmail.com' KuraDomowa pisze:

    Szanowna Pani,
    Choć nie da się nie zgodzić z Pani tezami na temat braku szacunku do np. prezydentów, to nie zgodzę się z ogólną tezą o braku szacunku w ogóle. Otóż śmiem twierdzić, że większość ludzi ma szacunek, ale być może nie do tych których Pani (i ja?) uznajemy, że się powinno szacunek mieć. Musimy rozdzielić szacunek w ogóle od szacunku do postaci publicznych a w szczególności do polityków.
    1. Politycy. Kiedyś miałam swoją prywatną listę polityków, do których miałam większy lub mniejszy szacunek. Dzisiaj szanuję urząd prezydenta i nie okazałabym publicznie lekceważenia któremukolwiek urzędującemu prezydentowi czy Polski czy mojego miasta. Mój szacunek jednak do poszczególnych osób jest znacznie bardziej ograniczony. Nie dlatego że to są źli ludzie. W sumie postawię być może niepopularną tezę, że wszyscy prezydenci III RP to ludzie, którym na Polsce zależy i zależało. A że nieraz dla celów politycznych kłamali czy zachowywali się niegodnie? No cóż – moim zdaniem nie było wyjątków. Jednak z szacunkiem do polityków w ogóle jest duży problem. Chyba nie da się znaleźć takiego, który by nie miał czegoś, czego się powinien wstydzić. Wodzą nas za nosy i traktują jak niepełnosprawnych umysłowo. Ludzie dojrzalsi milczą o tym, bo tak zostali nauczeni właśnie z powodu szacunku do kraju, w którym się urodzili i wychowali. Młodsi już się nie krępują tylko mówią i piszą co uważają, niekoniecznie długo się nad słowami zastanawiając.
    2. Postacie publiczne. Jurek Owsiak – czy przypadkiem wśród młodzieży, szczególnie tej która często z taką pogardą mówi o politykach czy osobach publicznych ze sfery „państwowej” – nie jest szanowany tak, jak mało kto? Powołuję przykład pana Owsiaka jako osoby, która nie zdobyła szacunku urzędem, ale swoją działalnością i zachowaniem. Czy jest osobą powszechnie szanowaną? Oczywiście, że nie. Czy nie zdarzyło mu się czegoś powiedzieć, czego nie powinien.? Oczywiście że zdarzyło. Ale czy to zmniejsza szacunek do niego? Niekoniecznie. Dlaczego? bo ma zasługi, którym trudno zaprzeczyć. Z drugiej strony jest siostra Chmielewska. Pewnie mniej znana, ale jakoś nigdy nie widziałam obelg pisanych pod jej adresem.
    3. Wolność słowa. Polecam ostatni felieton pana Szymona Hołowni do Tygodnika Powszechnego. W Polsce, i nie tylko, nie mamy wolności słowa tylko wolność obrażania i wylewania pomyj na każdego. Kiedyś, gdy ktoś chciał innego obrazić, musiał się liczyć że albo tamten go dźgnie widłami po ciemku (wersja uboga), albo wyzwie na pojedynek (wersja bogatsza), albo wypowie wojnę (wersja gdy chce się narażać życie innych a nie swoje). Dzisiaj każdy niezależnie od swojej wiedzy, stanu umysłu czy okoliczności może w imię „wolności słowa” obrażać innych, oskarżać ich bezkarnie o najgorsze bezeceństwa, źle oceniać ich matki i potomków. Szacunek bierze się również z tego, że oskarżony ma prawo i zdolność do obrony. Oplułam go na Twitterze, a on nie odpowiedział? A to prostak i tchórz! I ja mam mieć do niego szacunek? Jestem głęboką zwolenniczką uniemożliwienia anonimowych komentarzy i wypowiedzi w gazetach czy portalach internetowych. Nagle się okaże, ile szacunku się „odnajdzie”. Znikną ci bohaterowie od obelg i braku szacunku do prezydenta czy Jana Kowalskiego, gdy się okaże, że tamci będą mieli zdolność odpłacić pięknym za nadobne.

  11. Maria WANKE-JERIE pisze:

    Szacunku uczymy się w domu rodzinnym. Dzieci są znakokitymi obserwatorami i naśladowcamk. Widząc odnoszących się z szsvunkiem do siebie nawzajem rodziców, którzy okazują też szacunek dziadkom powielaja te postawy. Dlatego tak ważny w wychowaniu dzieci jest wzajemny szacunek małżonków. Gdy dxieci słyszą kłótnie rodziców, obrzucanie wyzwiskami to przy każdej okazji, gdy nerwy puszczą będą robiły to samo. I jako dzieci, i potem jako dorośli. Bez hamulców. Te hamulce to zawsze nawyki wyniesione z domu. Czy dzieci będą szanowały nauczycieli, gdy rodziece będą podważali ich autorytet? Wątpię. Czy te dzieci już jako dorośli będą kogokokwiek szanowały? Jestem pewna, że nie.

  12. margaret1-35@tlen.pl' MM pisze:

    Sęk w tym, że bardzo wielu ludzi mówi o szacunku, ale są to tylko puste słowa. Mówienie – „szanuję tę lub tę osobę nie jest oznaką szacunku. Dla mnie np. brakiem szacunku jest, kiedy ktoś chcąc być niły okłamuje mnie. Manipulacja jest brakiem szacunku. Ludzie używają dziś większości słów i pojęć całkowicie na opak…Uniżoność też nie jest szacunkiem – jest brakiem poczucia własnej wartości. Pochylanie przed kimkolwiek głowy w ogóle nie powinno mieć miejsca ponieważ wszyscy są równi..
    Nie uznaję też czegoś takiego, jak szacunek dla urzędu – urzędy są po to, żeby pełnić rolę służebną w stosunku do społeczeństwa. Po to zostały stworzone…a że ludzie wypaczą wszystko, to inna kwestia. Każdy urzędnik, obojętnie na jakim stanowisku powinien być traktowany NORMALNIE, jak każdy inny człowiek, nie lepiej i nie gorzej.

  13. m.wanke.jakubowska@gmail.c' Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze. Temat nie wywołał kontrowersji, czytelnicy zgadzali się ze mną, próbowali jedynie uzupełnić i rozwinąć niektóre wątki. Jedynie moja siostra znalazła bardziej długofalową propozycję poprzez wychowanie dzieci w szacunku dla ludzi.

Skomentuj Ufka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *