Synod. W drodze do syntezy

Kondycja Kościoła w Polsce, postępująca laicyzacja, odchodzenie młodych od wiary i praktyk religijnych – te tematy zawsze wywoływały ożywioną dyskusję na naszym blogu. Pojawiały się diagnozy, rzadziej pomysły na zmianę tej sytuacji, choć i takich głosów nie brakowało. A tak się składa, że od jesieni ubiegłego roku każdy bez wyjątku może wnieść swój wkład w uzdrowienie Kościoła, trwa bowiem synod o synodalności, do którego wszyscy jesteśmy zaproszeni.

10 października 2021 roku papież Franciszek podczas uroczystej Mszy Świętej w Watykanie zainaugurował proces synodalny w Kościele Katolickim.  Potrwa on dwa lata i zakończy go zwołane przez Papieża Zgromadzenie Synodu Biskupów w Rzymie. Proces ten został podzielony na trzy etapy: lokalny, kontynentalny i powszechny. Obecnie trwa pierwszy z nich. Obejmuje spotkania, których głównym celem jest prowadzenie dialogu, słuchanie oraz rozeznawanie. Z tych wszystkich spotkań w parafiach, ruchach i wspólnotach, ale też w kuriach diecezjalnych, podczas których każdy uczestnik może swobodnie zabrać głos, spisana ma być nieprzekraczająca dziesięciu stron synteza, która trafi do diecezji. Z nich z kolei sporządzona ma być synteza diecezjalna, zaś Episkopat ma z dokumentów diecezjalnych zredagować syntezę na poziomie Kościoła lokalnego, a wszystkie one zostaną uwzględnione w syntezie kontynentalnej, w naszym przypadku europejskiej. Z syntez kontynentalnych powstanie dokument, który będzie podstawą obrad Zgromadzenia Synodu Biskupów w Rzymie.

Tak więc z indywidualnych głosów na całym świecie, wypowiadanych na najniższym poziomie parafii czy wspólnoty, powstanie zbiorczy dokument, synteza syntez, będący dopiero podstawą obrad biskupów w Rzymie. Warto sobie uświadomić, że na całym świecie jest prawie 1,3 mld katolików. Ile jest parafii? W Polsce ponad 10 tysięcy, a spotkania organizują też ruchy i wspólnoty. Każdy głos, jak ziarenko piasku na pustyni, jest wkładem do debaty o Kościele i może mieć wpływ na potrzebne zmiany i jego uzdrowienie.

Brzmi zachęcająco, a na stronie głównej synodu [LINK] znaleźć można materiały ułatwiające organizację spotkań synodalnych. Odbywają się też szkolenia dla organizatorów i modlitwy w intencji synodu, a także spotkania on-line organizowane przez wspólnoty.

W parafiach spotkania odbywają się na zaproszenie proboszcza lub osoby koordynującej przez niego wyznaczonej, a uczestniczyć w nich mogą wszyscy wierni, są to bowiem spotkania otwarte. Uczestniczyć mogą także ci, którzy z różnych przyczyn życiowych oddalili się od Kościoła. Każdy głos ma być wysłuchany, także osób, które czują się wykluczone. Na stronie archidiecezji wrocławskiej, podobnie jak w przypadku innych diecezji, pojawiły się wskazówki i pytania, na które uczestnicy spotkań synodalnych organizowanych w pierwszym etapie powinni starać się odpowiedzieć. „Do udziału w procesie synodalnym zaproszony jest każdy, kto chce pomóc Kościołowi w poszukiwaniu dobra i prawdy. Wszyscy, którzy chcą i mogą podzielić się swoim doświadczeniem. Ważne, aby w czasie spotkań synodalnych mogły się wypowiedzieć osoby, których głos rzadko jest wysłuchiwany. Na początku warto zastanowić się, jak zaprosić do słuchania i mówienia jak najwięcej osób reprezentujących różne grupy i różne sposoby patrzenia. Proces warto zaplanować tak, aby uczestnicy mieli szansę wcześniej zaznajomić się z zagadnieniami synodalnymi, poznać się, wspólnie pomodlić i w końcu w atmosferze szacunku i życzliwości, wzajemnie wysłuchać” – czytamy w opublikowanym dokumencie.

Owe zagadnienia  zostały ujęte w formie dziesięciu grup pytań [LINK]. I o ile trzy etapy udzielanej odpowiedzi wydają się jasne i zrozumiałe praktycznie dla każdego, kto chciałby uczestniczyć w spotkaniu synodalnym, to już główne tematy pisane są językiem hermetycznym, przypominającym formą listy pasterskie odczytywane w kościołach. Przypomniało mi się, jak Wojciech Myślecki (elektronik z Politechniki Wrocławskiej, działacz opozycji demokratycznej w czasach PRL) podczas tegorocznego wykładu noworocznego, wygłoszonego 5 stycznia br. we wrocławskim klubie „Spotkanie i Dialog,” wspomniał, że jeden z proboszczów wrocławskiej parafii takiego listu nie odczytał, tłumacząc, że skoro sam go nie rozumie, więc wierni też pewnie go nie zrozumieją. I zamiast listu było kazanie. Język kościelnych przekazów kierowanych do wiernych jest, niestety, często mało komunikatywny, pełen metafor i zawiłych sformułowań, co bynajmniej nie zachęca do wgłębiania się w treść. Podobnie jest z owymi dziesięcioma głównymi tematami synodalnymi, choć na wstępie znajduje się wzmianka:Zapisane w nich pytania, w zależności od sytuacji wspólnoty, warto uzupełnić, pogłębić lub uprościć”. Można uprościć, tylko kto to ma zrobić? Jak poradzi sobie z tym ów proboszcz, który nie rozumie listu pasterskiego i nie odczytuje go wiernym? A uczestnik, który chciałby się włączyć i przygotować do wypowiedzi? No właśnie.

Nie wiem, w ilu parafiach odbyły się już takie spotkania, ale wiadomo, że czasu nie zostało zbyt wiele, bo do 15 maja br. synteza ze spotkań w parafiach i wspólnotach ma być przesłana do Sekretariatu Synodu. Jakie owoce przyniesie? Bóg jeden wie, ale modlitwa jest integralną częścią tych wszystkich spotkań. Należy więc wierzyć, że Duch Święty oświeci tych wszystkich, którzy wczytywać się będą w spisane głosy uczestników spotkań, by sformułować z nich syntezę. Bo zadanie to niełatwe.

Mam relację z drugiej ręki z jednego spotkania dekanalnego, które przeciągnęło się do późnych godzin wieczornych. Wśród uczestników dominowały osoby zaangażowane w Ruch Odnowy w Duchu Świętym i to one miały najwięcej do powiedzenia, ale były też dwie katechetki, które mówiły o bardzo konkretnych problemach nauczania religii w szkole, rezygnacji uczniów z katechezy, ale też o kontaktach z gronem nauczycielskim i dyrekcją. Jedna z nich żaliła się na dyrektora, który nakazał zdjęcie krzyży ze ścian w klasach. Mam świadomość, że gdy na biurko proboszcza trafią streszczenia tych wszystkich wystąpień, to napisanie syntezy łatwym zadaniem nie będzie. Ale może ten wysiłek wzajemnego wsłuchania się i refleksji jest Kościołowi potrzebny? – Synod jest inicjatywą, która z jednej strony stanowi głos doradczy dla Ojca Świętego oraz biskupów i jest wielką szansą ożywienia życia duszpasterskiego, parafialnego i wspólnotowego – uważa ks. Adam Łuźniak – przewodniczący Sekretariatu Synodu Archidiecezji Wrocławskiej. – W inspiracjach synodalnych nie ma niczego nowego, czego w Kościele nie było. Synod ma nam przypomnieć wszystko to, co należy do obowiązku człowieka wierzącego – uważa Joanna Lubieniecka, koordynatorka z parafii Opatrzności Bożej we Wrocławiu, która uczestniczyła w spotkaniu dla osób koordynujących przebieg procesu synodalnego w parafiach archidiecezji wrocławskiej. Mam wrażenie, że zarówno koordynatorzy parafialni, jak i wierni uczestniczący w spotkaniach, są już i tak zaangażowani w jakieś grupy modlitewne czy wspólnoty. Czy znajdzie się tam miejsce dla jakiejś zbłąkanej owieczki niedziałającej w jakiejkolwiek wspólnocie? Raczej wątpię.

Ale może być inny efekt spotkań synodalnych, a mianowicie powstanie grup, które zechcą kontynuować dialog i wspólną modlitwę, już we własnym gronie. Po ludzku trudne do przewidzenia, co takie pospolite ruszenie przyniesie. Może Duch Święty tchnie nową, ożywczą myśl?

Podobieństwo nazw Synod o synodalności w Kościele powszechnym ogłoszony przez Papieża Franciszka 10 października 2021 roku oraz niemiecka Droga Synodalna, czyli wspólny projekt biskupów i świeckich w Niemczech, zainaugurowany w pierwszą Niedzielę Adwentu w 2019 roku, sprawia, że pojawiają się obawy o możliwość wprowadzenia rewolucyjnych liberalnych zmian w Kościele, których domagają się katolicy niemieccy, takich jak błogosławienie związków osób tej samej płci czy wyświęcanie kobiet na księży. – Te obawy są bezzasadne – uspokaja prof. Aleksander Bańka, jeden z dziesięciu delegatów europejskich na spotkanie inauguracyjne w Rzymie, w ciekawej rozmowie z Maciejem Pichlakiem, którą można odsłuchać na portalu 2RYBY.pl [LINK]. Przekonuje, że istotne zmiany, które przyniesie Synod o synodalności, dokonają się na samym dole, na poziomie parafii, poprzez budowę przestrzeni zaufania pomiędzy świeckimi a duchownymi, a świeccy odzyskają pewną podmiotowość, poczucie, że ich głos został zauważony.

Dzieląc się tymi refleksjami i wątpliwościami zachęcam Czytelników do włączenia się w proces synodalny w swoich parafialnych wspólnotach. Pojedyncze głosy, jak ziarnka piasku tworzą hałdy, z których może powstać budowla. Zachęcam też do dyskusji tu, na tym blogu, do dzielenia się swoimi przemyśleniami na temat przeżywania wiary w swoich parafiach, ruchach czy grupach modlitewnych. A może doświadczeniem ze spotkań synodalnych?

Małgorzata Wanke-Jakubowska

Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, z wykształcenia matematyk teoretyk, specjalista public relations, przez 27 lat była pracownikiem Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu i przez 18 lat rzecznikiem prasowym tej uczelni. Po studiach pracowała w Instytucie Matematycznym Uniwersytetu Wrocławskiego na stanowisku naukowo-dydaktycznym; jej zainteresowania naukowe dotyczyły algebry ogólnej.

Możesz również polubić…

9 komentarzy

  1. gramatis@tlen.pl' Ufka pisze:

    To nie jest tak, że Proboszcz nie rozumie listu biskupów. Po prostu uważa, że zamiast tego baroku lepsze dla parafian jest dobre kazanie. Jeśli parafia jest mała, jak moja, nie trzeba nam żadnych spotkań synodalnych. Spotykamy się często i mamy kontakt z Proboszczem. Mam znajomego w innej, większej parafii, zaangażowanego katolika. Bierze udział w takich spotkaniach, ale zupełnie nie rozumie po co:)) Co mamy zmieniać? Dekalog? A problemy w każdym kraju są inne, nie damy rady opracować wytycznych jednakowych dla wszystkich. Myślę, że podstawą jest przykład i silna wiara kapłanów. Także przybliżanie postaci współczesnych Świętych.
    Pamiętam też Noc Zmartwychwstania w Bazylice Grobu Pańskiego – wtedy wyjątkowo jest otwarta całą noc. I wysokiego Murzyna z dzieckiem na ramionach. Wcześniej spotykałam na Górze Oliwnej pielgrzymów z Ameryki Południowej. I zrozumiałam, że za kilka dziesiątków lat to oni będą przyjeżdżać na misje do Europy

  2. alinapetrowa@gmail.com' AlinaPetrowaW pisze:

    Jakie mają być owoce ogłoszonego w 2020 r. przez papieża Franciszka synodu o synodalności? Odbywające się w parafiach, wspólnotach, zgromadzeniach, itd. spotkania, wypełnianie ankiet, rozmowy, mają stworzyć zbiorowy portret Kościoła, a co za tym idzie uświadomić katolikom zadań i celów, jakie przed nimi stoją. To zmieni zapewne styl rządów w Kościele. Jak to ma przebiegać zostało opisane w powyższym tekście. Jakie są perspektywy, jakie będą owoce – pokaże przyszłość.

    Jestem synodo-sceptykiem, gdyż zawsze mam rezerwę do odgórnych inicjatyw. Zaniepokoił mnie też, i dałam temu wyraz na jednym ze spotkań, hermetyczny język części dokumentów. Owszem, specjaliści wiedzą, co to synod. A nie – specjaliści? A przecież chodzi o zaangażowanie jak największej liczby osób w ten namysł i rozeznanie, do których zaprosił Ojciec Święty.

    Mimo rezerwy, sądzę, że z tych niezliczonych spotkań może wyniknąć wiele dobrego.
    Uświadomienia sobie powszechnej odpowiedzialności za Kościół, złagodzenie linii podziału na oni – księża/my – świeccy.
    Nawiązanie relacji, lepsze poznanie osób z parafii, wspólnot, itd., wyjście z anonimowości.
    Nazwanie najważniejszych zadań, stojących przed katolikami tu i teraz.
    Jakie to zadania? Powrót młodzieży, tworzenie autentycznych wspólnot – świadków wiary. Tworzenia kultury, zainspirowanej wiarą. Ale nade wszystko – formacja wiernych. Tak mocna, żeby oparła się wszelkim kataklizmom – zewnętrznym i wewnętrznym, które są nawet groźniejsze.

    Jak zawsze, pewne zjawiska będą efemeryczne, ale inne będą bardziej trwałe i powinny odmienić wspólnotę. Piszę to mając w pamięci pielgrzymki Jana Pawła i przygotowanie Światowego Dnia Młodzieży w 2016. Euforia, entuzjazm i pytanie, co z tego zostało? Może nie widać śladu zatopionego w wielkiej zbiorowości, ale znam dziesiątki ludzi, których wielkie katechezy Jana Pawła odmieniły.
    Przy przygotowaniu ŚDM zaprezentował się zespół znakomitych młodych ludzi. Nie wiem, co teraz robią, ale o części z nich wiem, że są w kontakcie i nadal pracują. Zawsze jest ślad, gdy dzieje się dobro. To tak. Może nie jestem aż takim synodo-sceptykiem?
    Czekamy na raporty krajowe.

  3. Maria WANKE-JERIE pisze:

    Jestem, podobnie jak autorki wcześniejszych komentarzy, synodo-sceptykiem. Nie tylko dokumenty synodalne pisane są mało komunikatywnym językiem, co rodzić może rezerwę ewentualnych uczestników spotkań na poziomie parafialnym i utrudniać zamiast ułatwiać dialog, ale mój sceptycyzm dotyczy też tych spodziewanych ubocznych efektów, czyli ożywienia życia parafialnego i wspólnotowego, obudzenia odpowiedzialności za Kościół. Nie bardzo w to wierzę. Przypuszczam, że w spotkaniach uczestniczyć będą prawie wyłącznie osoby już zaangażowane w życie parafialne, ich punkt widzenia może być bardzo odległy od problemów tych osób, które nie tylko nie angażują się, ale oddalają się od Kościoła. Mam też wątpliwości, czy ci, którzy będą uczestniczyć w spotkaniach synodalnych na poziomie parafialnym, będą mieli na tyle cywilnej odwagi, żeby poruszyć istotne problemy. Obawiam się, że dyskusje będą dotyczyły problemów drugo- i trzeciorzędnych, nie dotykając sedna. Czy w obecności proboszcza ktoś odważy się powiedzieć, że problemem są na przykład kazania, najczęściej czytane drętwym głosem ze spisanego z Internetu tekstu, całkiem niedostosowane do słuchaczy, których wierni nie słuchają, a nawet jakby to robili, nic z tych kazań by nie wynieśli. Trudno pobudzać do gorliwości samemu nie będąc gorliwym. Ale takiego i podobnych problemów zapewne nikt nie poruszy.

  4. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Ciekawa dyskusja nt. synodu o synodalności wywiązała się na Twitterze, ciekawa tym bardziej, że jednym z dyskutantów był ksiądz. Przytaczam ją poniżej:

    @BSee @BseeSee
    Z mojego niemieckiego doświadczenia wiem, że jakiekolwiek próby reformowania, dyskutowania, spotykania się w mniejszych gronach (także z udziałem świeckich) w najmniejszym stopniu nie rozwiązują problemów Kościoła. Z kościoła niemieckiego nie ma już co zbierać.
    Dojcze będziemy mieli lada moment tutaj. Niedawno będąc w Polsce widziałem jak ksiądz podczas Adoracji skierował punktowe światło na monstrancję i uruchomił maszynę do robienia kadzidlanego dymu. Że taki niby klimat… Bez komentarza. Chciał tymi sztuczkami młodzież zatrzymać.
    Nie chodzi o ministrantów – ci byli. Chodzi o domorosłe wzbogacanie elementów Eucharystii czy Adoracji w elementy „magiczne” – jak dym i światło. Jakby sam wystawiony Chrystus potrzebował ozdobników.

    Marzena Paczuska @MarzenaPaczuska
    Nie ma „pospolitego ruszenia”. To fikcja.

    clom @cloomm
    Jest trochę sabotowane przez proboszczów niestety

    Rafał Kubara @Rafal2003
    Czy zagadnienie „synodalności ” obejmuje również temat rad parafialnych? Bo w tej kwestii jest zderzenie wyobrażeń parafian postrzegających je na wzór rady gmin, a przepisami kościelnymi, które określają rady p. jako organ doradczy, służebny wobec proboszcza i całkiem zależny.

    Ks. Marek Radomski @keram_iksmodar
    To chyba jedyna prawdziwa wartość zagadnień nt. synodalności, że można coś ruszyć w parafiach Obudzić świadomość odpowiedzialności za Kościół w wiernych Umożliwić im staniecie u progu 1 Kroku, jak w przypadku alkoholików. Jestem alkoholikiem /jestem grzesznikiem. Potrzebuję Boga.
    Polski Katolicyzm jest słaby. Fasadowy. Tak po prawdzie, to synod o synodalności, na poziomie parafii i diecezji to wg mnie ogromna szansa by Kościół w Polsce się umocnił, uwyraźnił.
    Lud sam nie wie czego chce. Bo nie wie, w jakim miejscu się znajduje. Sami mundrzy wokół. Ale banalne sprawy w codzienności eklezjalnej Polaków przerastają. Przynajmniej w Polsce.
    Intelektualiści. To jest cały problem. Obłoki bezwodne. Pochodnie dymiące.

    Ks. Marek Radomski @keram_iksmodar
    Może ministrantów brak?1

    Krzysztof Ziemiec @KZiemiec
    Brakuje. Ale ja już nie w tym wieku

    Ks. Marek Radomski @keram_iksmodar
    Nigdy nie jest za późno na służbę Panu.

    Jacenty @JackuPlacku5
    Każdy jest po trochę nieodpowiedzialny, bo grzeszny. Jednak różni nas wiernych od hierarchów, troszkę inna odpowiedzialność za Kościół . Nie mamy aż takich możliwości aby decydować o strukturach Kościoła, o nominacjach czy finansach. Wiele decyzji jest „jednoosobowych”. Z Bogiem.

    Chłodny Żółw @ChlodnyZolw
    W niektórych parafiach w Polsce ludzie okazali się niesubordynowani i ani nie chcą iść drogą wskazaną przez biskupów niemieckich, ani uznać Lutra za świętego. Abp Ryś będzie załamany. Cały trud synodalny na nic.
    Kiedy tej niemieckiej mocy lud nie chce…
    Na szczęście lud ma intelektualistów, którzy palcem swym nieubłaganym drogę ludowi wskazują

    MaciejT @MaciejTB
    proces satanodalny …

    Andrzej Ojdana @twardykij
    To taki synod gdzie ludzie opłacani przez Mistewicza namawiają do szczepień szkodliwymi i nieskutecznymi preparatami i nawołują do sanitarnego apartheidu.

    Alina Petrowa @AlinaPetrowaW
    Fasadowy katolicyzm? Katolicyzm konformistyczny odchodzi do przeszłości wraz z tymi, którzy odchodzą od Kościoła. Pozostaną katolicy mocnej wiary. Co do zaangażowania się – w ogóle nie jest to mocna strona PL – 6-10 proc. Badania pokazują, że w parafiach pomaga najwięcej kobiet.

    Tomasz Kuczborski @tomekQ
    Pani Alino, czy między katolicyzmem mocnej wiary, a katolicyzmem konformistycznym nie widzi Pani miejsca na nic innego? Na prądy i tendencje, które mogą w niego tchnąć nową siłę? Czy katolicyzm mocnej wiary i katolicyzm nienaruszalnych obrzędów to jedno i to samo?

    Alina Petrowa @AlinaPetrowaW
    Panie Tomaszu, dyskusja na TT jest uproszczona. Niemniej obecni konformiści wiedzą, że bycie w Kościele nie jest trendy. Zaś wiara potrzebuje uzewnętrznienia i obrzędów. I najważniejsza jest Eucharystia.

    Tomasz Kuczborski @tomekQ
    Zgoda. Wiem że można się utopić w wirach. Kwestionuję potrzebę uzewnętrzniania ponad własne potrzeby. Uważam, że wspólnota jest o wiele ważniejsza od uzewnętrzniania.

    Ks. Marek Radomski @keram_iksmodar
    Trzeba by zdefiniować mocna wiarę i nienaruszalność obrzędów. Bo może się okazać że obie rzeczywistości nie mają nic wspólnego z katolicyzmem.

    Alina Petrowa @AlinaPetrowaW
    Ustalanie, czy ma, czy nie ma coś wspólnego z katolicyzmem to nie mój resort. A mocna wiara? – Gdy kształtuje nasze życie, gdy jest wartością, za którą płaci się mniejsze – większe ceny, u niektórych – najwyższą.

    Ks. Marek Radomski @keram_iksmodar
    Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. Tylko tyle. Albo i aż

  5. Póki co, widzę że zainteresowania brak.
    Siedzi we mnie mocno uwaga, jaką przy innej zupełnie dyskusji, na Twitterze, poczynił Pan Goran Andrijanić, zauważając, że nie jest w jego zainteresowaniu Kościół jako klub dyskusyjny.
    Powiem tak: jak rodzina Kowalskich ma problem, to tak długo on będzie ich niszczył, póki nie odkryją, że mają problem. Dopiero wtedy można określić straty, potrzeby, oczekiwania, etc. Nikt za Kowalskich tego nie dokona.
    Temat jest ważny, ale obawiam się, że w wielu wypadkach zostanie on przegadany – jak w wypadku katechetki, żalącej się na uczniów.
    To tak na szybko, kilka zdań.

  6. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Na Facebooku też pojawiły się komentarze a propos tego tekstu, które przytaczam poniżej:

    Paweł Kwiatkowski
    Uproszczone pytania można znaleźć np. tutaj https://www.archidiecezja.wroc.pl/pliki/propozycja_pytan.pdf

    Dodam jeszcze, że na stronie naszej Archidiecezji jest jeszcze kilka innych materiałów do pobrania. Np. ten schemat https://www.archidiecezja.wroc.pl/…/propozycja… pozwoli uniknąć sytuacji, w której ktoś zdominuje rozmowę. Są tez podpowiedzi organizacyjne https://www.archidiecezja.wroc.pl/…/podpowiedzi… a ponadto w prawie każdą środę odbywają się spotkania przygotowujące dla chętnych do poprowadzenia spotkań synodalnych w swoich parafiach, grupach https://www.archidiecezja.wroc.pl/index.php

    Jerzy Zarawski
    Kościół , od dawna, jest porównywany z owczarnią mającą swego pasterza. Otworzyła się możliwość, by owce i barany ustaliły co ma robić pasterz..

  7. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Ks. Marek Radomski rozwinął swoją wypowiedź na temat tego tekstu pod linkiem:

    https://pretremarc.wordpress.com/2022/02/19/z-pamietnika-wiejskiego-proboszcza-troche-mysli-nieuczesanych-o-synodzie-poswieconym-synodalnosci/

  8. rafal.kubara@interia.pl' Rafał Kubara pisze:

    Kościół jest instytucją hierarchiczną i chyba są mocne teologiczne argumenty, za tym, żeby taki pozostał. Podstawową misją Kościoła jest prowadzenie ludzi do Boga. Czyni to starając się na różne sposoby oddziaływać na ludzi, prowadząc różne ” dodatkowe” działalności ( np. charytatywna, sztuka sakralna), które mają pomagać w realizacji głównego celu. O ile nie mogą się zmieniać dogmaty wiary czy tzw. magisterium Kościoła to Kościół musi dostosowywać formy oddziaływania na ludzi do zmieniających się realiow społecznych. Podstawą dobrego funkcjonowania każdej organizacji, wspólnoty, instytucji – także hierarchicznej jest zaufanie i wzajemne zrozumienie. W jakichś materiałach dotyczących tego synodu znalazłem stwierdzenie, że jego ideą jest to, by każdy wierny czuł się w Kościele że jest u siebie – zarówno ci mocno się angażujacy, jak i ci luźniej związani. Myślę że synod, spotkania z nim związane, formułowanie i zapisywanie wniosków są potrzebne, ale jeszcze ważniejsza jest stała troska wszystkich, by swoim zachowaniem zaufanie do Kościoła umacniać, a nie niszczyć.

  9. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Dziękuję za nadspodziewanie duże zainteresowanie sprawami trwającego w Kościele powszechnym Synodu o synodalności, który w tej chwili jest na etapie diecezjalnym. Sceptycyzm wobec rezultatu spotkań synodalnych w parafiach wyraziła Ufka, według której w małych parafiach wierni spotykają się często z proboszczem, są osoby zaangażowane w sprawy parafii i dodatkowe spotkania niewiele dadzą. Ostrożny sceptycyzm z nutką nadziei wyraziła pani red. Alina Petrowa, która ma rezerwę do odgórnych inicjatyw, podobnie moja siostra, która uważa, że w spotkaniach synodalnych będą uczestniczyły osoby już zaangażowane w działalność różnych grup i wspólnot, a nawet, gdyby miały jakieś istotne uwagi, zabraknie im odwagi cywilnej, by je wyrazić. Ostrożną nadzieję, że będzie coś można „ruszyć” w parafiach wyraził proboszcz jednej z nich ks. Marek Radomski, który nie tylko włączył się w twitterową dyskusję, ale swoje refleksje zawarł w komentarzu powyżej i w tekście na blogu pt. „Z pamiętnika wiejskiego proboszcza trochę myśli nieuczesanych”. Ostrożny optymizm wyraził też Rafał Kubara, który uważa, że spotkania synodalne są potrzebne, bo podstawą funkcjonowania każdej instytucji jest zaufanie i wzajemne zrozumienie, choć najważniejsza jest stała troska wszystkich, zapewne i duchownych i świeckich, by owo zaufanie umacniać, a nie niszczyć.

    W parafii, do której należę otwarte spotkanie synodalne odbędzie się w środę o 19.00. Pójdę „uzbrojona” we wszystkie Państwa cenne uwagi i spostrzeżenia, za które raz jeszcze dziękuję.

Skomentuj Małgorzata Wanke-Jakubowska Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *