Rzucić palenie? Trzeba mieć motywację

papierosy

Gdy kiedykolwiek przyznaję się, że kiedyś paliłam papierosy, ba, byłam nałogową palaczką, nikt nie chce uwierzyć. Znajomi nie pamiętają mnie już z papierosem w ustach, bo z nałogiem pożegnałam się wiele lat temu. Było to (pamiętam dokładnie tę datę) 13 lipca 1983 roku. Za dwa miesiące miną 32 lata od tego ważnego dla mnie wydarzenia. Bo do palenia już nie wróciłam, udało mi się z dnia na dzień pozbyć szkodliwego przyzwyczajenia. I – jak się okazało – nie było to takie trudne.

Szkodliwego, bo miałam już chroniczny bronchit, uporczywy kaszel nie pozwalał mi w nocy spokojnie spać. Lekarz radził sanatorium, ale, gdy dowiadywał się o paleniu, mówił: „Po co pani sanatorium? Kuracja i tak nie pomoże, jak będzie się pani truła papierosami.”. Jakoś nie brałam sobie tego poważnie do serca, a stres i nerwy związane ze stanem wojennym (o którym przy okazji innym razem) nie ułatwiały zadania. Nie tylko rzucenia, ale nawet ograniczenia palenia. „Kopciłam” po dwie paczki dziennie „Extra Mocnych” bez filtra, czasem częstowałam się „Carmenami”. Paliłam na czczo i w łóżku zaraz po obudzeniu. To było FATALNE. Wiedziałam, że robię źle, szkodzę swojemu zdrowiu, ale nie miałam MOTYWACJI. Takiej, która trafiałaby do mnie.

No i zdarzył się pewien lipcowy dzień. Byłam wówczas z dziećmi na wakacjach w Krynicy Zdroju w domu rekolekcyjnym „Ostoja” przy ul. Leśnej. Tego dnia całą dużą grupą wybraliśmy się na wycieczkę i trafiliśmy do księdza pszczelarza, który leczył preparatami pszczelimi. Ponoć bardzo skutecznie. A była wśród nas dziewczyna chora na stwardnienie rozsiane, już nie chodziła samodzielnie. Mieliśmy nadzieję, że znajdzie lek, który powstrzyma proces chorobowy. Ksiądz gawędziarz najpierw zajął nas opowieścią o leczeniu, metodach, skuteczności… Zastrzegł jednak, że nie podejmuje się leczenia osób palących papierosy. I tu zaczął się wywód o szkodliwości palenia. Naraz dodał, że dla kobiet jest dodatkowy argument: szkodzi na cerę! I wskazując ręką na mnie powiedział:

– Na przykład na pierwszy rzut oka można poznać, że ta pani pali.

Notabene byłam jedyną palaczką w tym dwudziestokilkuosobowym gronie. Dotknęło mnie to do żywego.

– Czy to aż tak widać? – wydusiłam.

– Tak – usłyszałam w odpowiedzi. – Ale, gdyby pani rzuciła palenie, cera zaczęłaby się stopniowo poprawiać – dodał ksiądz.

Następnego dnia postanowiłam, że spróbuję zapalić dopiero po śniadaniu. Ale zaraz poszłam na wycieczkę i udało się nie zapalić aż do wieczora. Z trudem zasypiałam, ale bez papierosa poszłam spać. Nawet nie zakładałam, że to będzie pierwszy przełomowy dzień. Więcej już nie zapaliłam. Kilka kilogramów początkowo mi przybyło, ale po pół roku, bez wysiłku, wróciłam do pierwotnej wagi. Za papierosami tęskniłam jeszcze przez dwa lata i musiałam się mocno pilnować, aby nie dać się skusić, bo mąż w domu palił i trochę korciło. Ale udało się, bo najważniejsza jest MOTYWACJA.

Małgorzata Wanke-Jakubowska

Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, z wykształcenia matematyk teoretyk, specjalista public relations, przez 27 lat była pracownikiem Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu i przez 18 lat rzecznikiem prasowym tej uczelni. Po studiach pracowała w Instytucie Matematycznym Uniwersytetu Wrocławskiego na stanowisku naukowo-dydaktycznym; jej zainteresowania naukowe dotyczyły algebry ogólnej.

Możesz również polubić…

19 komentarzy

  1. stanorion@gmail.com' Vector pisze:

    Dla mnie brzmi jak bajka, jak piękna bajka. Jestem jeszcze na etapie palenia, ale cały czas myslę, że w końcu trzeba będzie rozstać się z tym nałogiem. Nie raz próbowałem rzucić, ale nie wychodzi, bo żaden sposób nie okazał się skuteczny. Motywacji też mi brak, bo póki co, ani chrypy ani kaszlu, a na wyglądzie cery, nie zależy mi za bardzo.
    Jednym z próbowanych sposobów było rygorystyczne zapalenie pierwszego papierosa w nowym dniu, pięć minut później niż wczoraj, ale wytrwałem tylko do godziny 10,35 i złamalem zasadę, bo nie mogłem zrozumieć nawet, co mam zamawiającemu wypisać na fakturze. Przykre, ale prawdziwe. Teraz myślę, że może z pomocą Desmoksanu, odstawię pewnego dnia ten nałóg.

  2. mwj53 pisze:

    Sama rzucałam palenie i też za pierwszym podejściem nie udało mi się. Ale nie paliłam tak dużo jak mój mąż, który potrzebował aż dwie paczki dziennie dla zaspokojenia swojego nałogu. Palił nie tylko dużo, ale praktycznie nieprzerwanie przez 40 lat. I udało mu się definitywnie rzucić z dnia na dzień. Zrobił to w przeddzień operacji wszczepienia bypassów. Potem już nie sięgnął po papierosa, a ja zadbałam żeby nie przytył. Może warto to zrobić zanim nałóg tak zniszczy zdrowie, jak u mojego męża. Minęło już ponad 8 lat od czasu, gdy papierosy zniknęły z naszego życia.

  3. rafal.kubara@interia.pl' Rafał Kubara pisze:

    Nie doradzę jak najlepiej rzucić palenie – z dnia na dzień czy stopniowo, co stosować by uwolnić się od nałogu. Nigdy nie zapaliłem papierosa, zawsze miałem do nich głęboki wstręt. Mój tata zmarł na raka płuc. Przestał palić na 2 tygodnie przed śmiercią i pamiętam jak wtedy namawiał swojego szwagra do rzucenia palenia. Wujek nie posłuchał i kilka lat później historia dokładnie się powtórzyła.
    Każdemu kto się tlumaczy, że próbował rzucic, ale mu się nie udało mówię: PRÓBUJ DO SKUTKU – MILIONOM LUDZI SIĘ UDAŁO TO I TOBIE SIE MOŻE UDAĆ. Powodów by rzucić jest bardzo dużo. Palenie to wielokrotnie zwiększone ryzyko nowotworów i innych chorób. To także absurdalne marnotrawstwo wielkich pieniędzy, które można wydać pożyteczne i przyjemnie.
    Może to nie zabrzmi miło ale, nie wyobrażam sobie bym mógł pocałować palącą kobietę. Swoją przyszłą żoną zainteresowałem się na poważnie dopiero, gdy powiedziałem się, że przestała palić. Czasem może trzeba stosować i takie motywacje.

    • b.utecht@onet.pl' Barbara Utecht pisze:

      Panie Rafale, to mit . Owszem zgodzę się, że ten nałóg jest wyjątkowo szkodliwy, ale miałam przypadki osób z rakiem płuc, którzy w życiu nie zapalili papierosa i zmarli na raka płuc. I jak zaznaczyłam palenie na pewno nie służy zdrowiu.

  4. zlgrodzcy4@gmail.com' Podlasianka pisze:

    Nigdy nie paliłam nałogowo. W młodości jakieś pojedyncze papierosy w towarzystwie, przy kawie, że niby taka już jestem dorosła. Na szczęście nigdy papierosy mi nie smakowały i chyba powstrzymywało mnie także wrodzone skąpstwo. Potem wyszłam za mąż za palącego chłopaka. Mąż palił dużo, trochę ograniczał palenie w domu, gdy przyszły na świat nasze córki. Suszyłam mu głowę latami, żeby w końcu spróbował rozstać się z nałogiem. Nie pomagały gumy, plastry, tabletki. Pomogła książka. Dowiedziałam się o niej od kolegów z grupy ( czlowiek uczy się przecież przez całe życie), którzy popalając na każdej przerwie, rozmawiali „Jak skutecznie rzucić palenie”.Kupiłam natychmiast, gdy pytałam o wrażenia męża po lekturze – nudna. Po 3 miesiącach, gdy wrócił z trasy, zauważyłam, że coś się zmieniło, choć nie wiedziałam co. Dopiero po 2 dniach zauważyłam, że nie pali. Stan ten trwa od maja 2015r. Mam nadzieję, że tak już pozostanie.

  5. Gratuluję wytrwałości i determinacji w dążeniu do celu! Przyznam szczerze, że parę razy zdarzyło mi się zapalić papierosa. Na szczęście jest to dla mnie zbyt śmierdzące i duszące. Ciesze się, że nie palę, nie śmierdzę tytoniem! Człowiek jest zdrowszy, a i portfel grubszy. Mam wielu znajomych, którzy palą regularnie i nałogowo… niestety dla nich to przyjemność. Nie lubię gdy ktoś w moim otoczeniu pali, jest to niekomfortowe i przeszkadza.

  6. stanorion@gmail.com' Vector pisze:

    Niestety, palę nadal i tak już chyba pozostanie, bo palenie sprawia mi ogromną przyjemność. Zdaję sobie sprawę z konsekwencji, ale to pewnie nie wpłynie na rzucenie palenia przeze mnie. Zazdroszczę bardzo tym, którzy skutecznie potrafili rzucić ten nałóg i są od niego wolni, bo w wielu sytuacjach bardzo utrudnia on życie, pomijając już konsekwencje zdrowotne dla palacza.

    • b.utecht@onet.pl' Barbara Utecht pisze:

      Panie Vectorze, niech żywi nie tracą nadziei. Czytałam, że im ktoś ma za sobą więcej prób rzucania palenia, tym większe są jego szanse, że w końcu się uda. Proszę mimo wszystko poszukać sobie sprzymierzeńca, który będzie Pana wspierał, to bardzo ważne na tym etapie, ale nie ukrywam, że musi się Pan przygotować do tej pustki, jaką jest brak papierosa! Odwagi i wytrwałości życzę.

  7. dariaziemiec@gmail.com' Daria Ziemiec pisze:

    Palenie to paskudny nałóg.Latwo w niego wpasc trudno sie go pozbyć.W duzej mierze to wina papierosow ktore sa wzbogacane w substancje uzalezniajace.Producenci zaprzeczaja ale badania nie kłamią.Koncerny tytoniowe zarabiają miliardy na palaczach,ktorzy staja sie niewolnikami nałogu.Ja polecam panstwu akupunkture.Znam osoby ktorym pomogła w rzuceniu palenia.

  8. Motywacja i tylko motywacja.
    Zacząłem mając 16 lat, rodzice pozwolili i tak zostało. Wydawało mi się, że nie jest możliwe rzucenie. Aż kiedyś mając zaledwie trochę więcej niż 50 lat zasapałem się idąc pod górkę bez plecaka nad Halą Pisaną. Zmieniłem papierosy na najlżejsze. Po roku też się zasapałem gdzieś w Pieninach. No to nicorette – nici. Zwiększanie odstępów miedzy kolejnymi papierosami – nici. 100 g wody gazowanej zamiast – pół dnia w toalecie.
    W następnym roku byłem na dużym przyjęciu w początku listopada.Gospodarze niepalący, więc się wychodziło na ganek. Okazało się, że na 32 osoby byłem jedyny, który wychodził zapalić. W dodatku rzucało żabami i mokrym śniegiem.
    Popadłem w taką mniejszość, w której nie było mi wygodnie.
    Znalazłem magików, którzy dawali dwie elektrody do rąk, opaskę na czoło i podłączali do jakiegoś urządzenia na 15 minut.
    Zadziałało! W ogóle mnie nie ciągnęło, żeby zapalić. Pół roku później znajomi przywieźli cygara z Kuby – spróbowałem, przecież byłem niepalący.
    Byłem.
    Następnego dnia wieczorem pobiegłem do kiosku i kupiłem cygaretki. Wypalałem 2-3 dziennie, ale się chowałem po kątach, bo wstyd przed rodziną. Po dwóch miesiącach już nie dawałem rady się chować i sprayować odświeżaczami.
    Poszedłem do magików. Wyszedłem i tak już chodzę ponad 11 lat.
    Ale złapałem 15 kg w ciągu 2 lat i z tym bagażem walczę z sinusoidalnym, wolnogasnącym efektem. Jeszcze mi trochę zostało – mam jakiś cel 🙂

  9. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Gratuluję wytrwałości. Przydałaby się jakaś bliska dusza, dla której warto pokazać, że chcieć to móc. Bo trudności najlepiej pokonywać dla kogoś, nie tylko dla siebie. Uda się, bo jak mawiał mój śp. Ojciec jak ktoś chce i może, to musi.

  10. Dziękuję za gratulacje. Bliskich dusz nie brakuje, możliwości kulinarnych tym bardziej.
    Maciej Kuroń kiedyś powiedział,że on w swoim życiu schudł łącznie jakieś 5000 kg, ale w tym samym czasie przytył 5120 kg. Pamiętam o tym po 19.00

  11. jerzpolski@wp.pl' Jurek pisze:

    Nie rozumiem kobiet, które pala papierosy. Przecież one wtedy tracą swoją naturalną delikatność.
    Uważnie studiują swój wygląd, strój, a potem przez palenie psują swój wizerunek.
    Kolega z pracy powiedział – kto by chciał całować się z popielniczką.

    Życie w towarzystwie palaczy może być czasami trudne; jeśli się samemu nie pali.
    Kiedy wprowadziłem się do pokoju akademika humanistów, to spod łóżka wymiotłem kopiatą szuflę petów.
    W pokoju tylko 2 osoby nie paliły, a pozostałe 3 mocno kopciły.
    Ja często wietrzyłem pokój i stwierdzono, że jestem higienistą.
    Mimo wszystko dobrze się dogadywaliśmy. Jeden z kolegów prosił, abym przynosił mu śniadanie, a za to co drugie mogę zjeść sam. Przystałem na taką propozycję. Raz dałem się namówić na brydża – graliśmy do rana.
    Z tymi palaczami mieszkałem przez kilka miesięcy.

  12. katarzyna.walus@onet.pl' Katarzyna Waluś pisze:

    Trudno Mi się postawić w takiej sytuacji bo nigdy nie miałam potrzeby zapalenia papierosa..natomiast słyszałam z opowieści że jest to bardzo trudne i raczej palacze nawet po kilku latach niepalenia wracają np. pod wpływem trudnej stresującej sytuacji w życiu osobistym. Motywacja i Samozaparcie stanowią klucz do rzucenia każdego zgubnego nałogu..

  13. stanorion@gmail.com' Vector pisze:

    Palę nadal, tyle że przestawiłem się na cieniutkie slimy. Trudno, palenie sprawia mi taką przyjemność, że tak już chyba pozostanie do śmierci.
    Podziwiam i pozdrawiam Wszystkich tych, którym udało się zerwać z tym nałogiem.

    • Maria Wanke-Jerie pisze:

      Może ten podziw przekształcić w odważną decyzję o rzuceniu palenia? Warto zacząć podziwiać także samego siebie, chłonąć zapachy, które można naprawdę poczuć, gdy nie zatruwa ich dym papierosowy. Tak pięknie pachnie wiosna, akacje a już za dni parę lipy. Cudowna jest woń truskawek i malin. Wszystko też smakuje inaczej. I czasu jakby więcej, pieniędzy w portfelu też. Świat bez papierosa jest piękniejszy od tego oglądanego przez kłęby dymu. Warto!

  14. stanorion@gmail.com' Vector pisze:

    Dzięki za życzliwość, Pani Mario:)

  15. stanorion@gmail.com' Vector pisze:

    Zgadza się, palenie sprawiało mi wielką przyjemność, ale jednak 10 listopada 2019 udało mi się papierosy rzucić. Pomógł pobyt w szpitalu, a teraz, jedenaście dni po, to już mnie za bardzo nie ciągnie, by znów zacząć.

  16. ks.marek.radomski@gmail.com' xmr pisze:

    Przepraszam za wykopaliska. Ale mam nadzieję, że cos dobrego wniose w temat.
    Za niespełna miesiąc będą świętował 10 lecie wolności od papierosa. Paliłem przez niemal 20 lat. W szczytowych momentach po 3 paczki dziennie. Rzucanie zacząłem długo przed skutecznym rzuceniem. Sporo czytałem, jak rzucić, testy różne robiłem, etc. To, co ostatecznie pomogło do skutecznego wejścia w niepalenie, to farmakologia.
    Jednak podstawowy mechanizm jaki zadziałał, to wjazd na wolność. A stało się to dzięki Pani Półtawskiej. Przeczytałem jej opowieść o tym, jak trafiła do tego samego więzienia gestapo co pewien polski oficer. I jak zobaczyła, że on rzucił się na gestapowską pojarkę, podczas spaceru na podwórku. Ona się w nim podkochiwała. Tamtego dnia uczucie prysło. Tak mnie ta historia zelektryzowała, że do tej pory ją pamiętam i mnie przywołuje do porządku.

Skomentuj Vector Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *