Problem z przebaczeniem

– Modlę się za brata, który mnie zranił, a któremu szczerze wybaczyłem – powiedział Jan Paweł II już czwartego dnia po zamachu. – Niech im Pan Jezus daruje. Ja już im wybaczyłam – powiedziała Marianna Popiełuszko o mordercach syna, choć to, co czuła, to – jak mówiła – był „ból do samego nieba”, który trwał mimo upływu czasu. Jedyne, czego dla nich pragnęła, to aby się nawrócili.

Tymczasem wielu z nas  ma problem, kiedy sam został skrzywdzony, obrażony, obmówiony, upokorzony. Co zrobić? Przebaczyć? Pojednać się? Jak to zrobić? Jak sobie radzić z żalem, bólem, poczuciem krzywdy?

Chrześcijański obowiązek przebaczenia jest bezdyskusyjny. Tak jak miłość bliźniego, którego powinniśmy kochać jak siebie samego. Gorzej z realizacją tych przykazań w praktyce. O przebaczeniu pisałyśmy już tu, na tym blogu, choćby w tekście o naszym śp. Ojcu „45 lat bez Niego” czy o Orędziu biskupów „Orędzie.50 lat temu oczami dziecka”. Piękne i mądre słowa, które padły w słynnym Orędziu: „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie” wcale nie były od razu przyjęte pozytywnie przez tych, do których były skierowane. Pojednanie, które się stawało, a nie od razu nastąpiło w wyniku tych słów, było procesem, przez te słowa zapoczątkowanym.

A jak jest w relacjach między ludźmi? Gdy spierający się małżonkowie, którzy przeżywają głęboki kryzys, ranią się słowami, a niejednokrotnie i czynami, mają poczucie krzywdy. Każdy swojej, tak to odczuwa. Często bywa, że wbrew faktom, każda ze stron ma poczucie, iż krzywdzona jest tylko ona. Że nie ma za co przepraszać, a wina jest tylko po drugiej stronie. Gdy usłyszy słowa „Wybaczam i proszę o wybaczenie”, można spodziewać się reakcji: „Mnie wybaczać???? Ty nie masz mi czego wybaczać! To ty mnie krzywdzisz i to ja mógłbym/mogłabym tobie wybaczyć, a nie ty mnie.” I zaczyna się na nowo wyliczanka przewin wszelakich. Im bardziej błahe zarzuty, tym większe zacietrzewienie. A więc, aby przebaczenie prowadziło do pojednania, musi być przyjęte przez drugą stronę. I dopiero to może uruchomić proces. Potrzebna jest zatem dobra wola obu stron. A jakże często jej nie ma. I to nie tylko w relacjach między małżonkami, ale w rodzinie, wśród znajomych…

Czy zatem przytoczone na początku przykłady przebaczenia były bez sensu? Przecież ci, którym przebaczono (Ali Agca, mordercy księdza Popiełuszki) ani nie wyrazili skruchy, ani nie przepraszali za swoje czyny. I mimo, że Jan Paweł II odwiedził zamachowcę w więzieniu, ten był tylko zainteresowany tajemnicą fatimską. – Nie słyszałem słowa „przepraszam” – wspominał kard. Stanisław Dziwisz, który był świadkiem tych odwiedzin.

Ale przebaczenie w sercu, które trzeba wzbudzić nawet wtedy, gdy nie ma pozytywnej reakcji drugiej strony, oznacza wyzbycie się gniewu i złości, nierozpamiętywania krzywd. To oczywiście bywa bardzo trudne, bo przecież przebaczyć to nie znaczy zapomnieć.

Trwanie w gniewie szkodzi przede wszystkim osobie skrzywdzonej, powiększa rozmiar i tak już doznanej krzywdy.

Obserwując relacje z procesów o zabójstwo, często widzimy zbolałe rodziny, które śledząc sądowe procedury, czekają na najsurowszy wymiar kary. Gdyby to tylko było możliwe, chcieliby szubienicy dla zabójcy ich dziecka, albo przynajmniej dożywocia. Czy wymierzenie surowej kary przyniesie ulgę? Wątpię, wydaje się, że jest wprost przeciwnie. Ulgę może przynieść to, co mówiła, czuła i myślała Marianna Popiełuszko. Albo Eleni, gdy jej nastoletnią córkę zabił chłopak dziewczyny wówczas, gdy próbowała z nim zerwać. Matka zamordowanej udała się do matki mordercy ze słowami: „Obie straciłyśmy swoje dzieci” i padły sobie w ramiona.

Można i tak, jak zrobił Aleksander Łysiak, ojciec brutalnie zamordowanego przez nastolatków Michała, genialnego studenta matematyki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Nie szukał zemsty, nie oczekiwał surowej kary, bo i ta nie była możliwa wobec nieletnich (zabójcy po kilku latach wyszli z poprawczaka). Zgodził się, aby organy syna zostały pobrane na przeszczepy. – Michał nie umarł całkiem, jego cząstka żyje w tych ludziach – nerki, serce, twardówki oczu… – mówił. Pomagał innym rodzinom dotkniętym podobną tragedią, nie złorzeczył. To przynosiło ukojenie. Żądza zemsty tego nie da. Jest niszcząca.

Czasem winowajcy trudno jest przyjąć przebaczenie; bywa, że boli ono bardziej niż nienawiść. Są na to przykłady w życiu, ale też literaturze, choćby ta pamiętna scena okaleczonego i okrutnie doświadczonego Juranda ze Spychowa, niegdyś mieczem i krwią mszczącego się za brutalne zamordowanie żony, który puszcza wolno swojego prześladowcę Zygfryda de Love. Ten jednak wolnością nie nacieszył się długo, nie pozwoliły mu na to wyrzuty sumienia. Powiesił się na pierwszym napotkanym po drodze drzewie.  

Kiedyś usłyszałam od znajomego księdza, że taką sytuację, czyli słabość zranionego krzywdą człowieka, wykorzystuje szatan i kusi. Gniew, złość, złe myśli, przeklinanie czy żądza zemsty i odwetu to pokusy szatańskie. Nie wolno im ulegać. Gdy poczucie krzywdy boli, można to ofiarować w jakiejś intencji, przekuć doznane zło w dobro. Wszak zło można tylko dobrem zwyciężyć.

Małgorzata Wanke-Jakubowska

Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, z wykształcenia matematyk teoretyk, specjalista public relations, przez 27 lat była pracownikiem Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu i przez 18 lat rzecznikiem prasowym tej uczelni. Po studiach pracowała w Instytucie Matematycznym Uniwersytetu Wrocławskiego na stanowisku naukowo-dydaktycznym; jej zainteresowania naukowe dotyczyły algebry ogólnej.

Możesz również polubić…

13 komentarzy

  1. kadras1975@gmail.com' Mariusz pisze:

    Czas leczy rany. Nie wygramy z tym co czujemy. Na szczęście zostaliśmy wyposażeni w mechanizm zapominania. Wychowanie czy religia uczy zasad a nie prawdziwego wybaczenia.To jest dobre,dzięki temu można przetrwać najgorsze i nie popełnić tego czego byśmy żałowali.

  2. jerzpolski@wp.pl' Jurek pisze:

    O potrzebie przebaczania mówi się dość dużo, a jednak czasami prosić o przebaczenie jest trudniejsze od przebaczenia, bo wtedy trzeba przyznać się do własnej słabości.

  3. k.jarkiewicz.ign@gmail.com' Katarzyna Jarkiewicz pisze:

    Dwie rzeczy zostały tu ze sobą zestawione w całość,a to nie to samo:przebaczenie chrześcijańskie i przebaczenie humanistyczne. Ponieważ obserwujemy humanizację chrześcijaństwa (niektórzy nazywają to protestantyzacją,ale chyba to za wąsko rozumiane zjawisko) to nam się to coraz częściej zlewa i nie widzimy różnicy. Po ludzku przebaczyć to znaleźć sens dla cierpienia,które doświadczamy.Nie przebaczamy,kiedy nie widzimy sensu tego,co się stało, ale kiedy zobaczymy jakieś światełko w tunelu,to chwytamy się tego tak po ludzku jako wytłumaczenia. Tak postąpiła Eleni i Łysiak,ale w przypadku Jana Pawła II i Marianny Popiełuszko mamy coś więcej.Ci ludzie nie przebaczyli,dlatego że uznali,iż jest sens w tym ich dramacie,który trwa i będzie trwał do ich śmierci. Ci ludzie tak byli zjednoczeni z Bogiem,że to Bóg przebaczał w nich i to z Boga perspektywy, nie człowieka jest to przebaczenie. Sens ten nie jest egzystencjalny,ale transcendentny: zbawienie winnych, zjednoczenie ich z Bogiem. Można przebaczyć humanistycznie,a nie przebaczyć transcendentalnie. Można też transcendentalnie,a nie humanistycznie – wielu wini za to Kościół, że jest rzekomo nieludzki, ale Kościół nie ma nic do tego.Przebacza Bóg, bo on widzi sens tego, co dla nas po ludzku jest bezsensowne.

  4. gramatis@tlen.pl' Ufka pisze:

    Najbardziej ranią bliskie osoby, bo po nich spodziewamy się raczej dobra. I wtedy wielu szuka winy w sobie, dąży do wyjaśnień. Od obcych spodziewamy się niewiele, wystarczy jakiś gest.
    Ale wybaczenie jest bardzo ważne. Sąsiadka – nie z mojej winy – obraziła się na mnie. Żeby śmieszniej, poszło o koty:)) Kilka razy próbowałam załagodzić sprawy, bezskutecznie. Po rekolekcjach poszłam jeszcze raz , pogodziłyśmy się, było jak zawsze. Najpierw umarł jej mąż, potem ona. Wiem, że byłoby mi ciężko, gdybym nie załagodziła nieporozumienia. Teraz do mnie przychodzi jej kot, Rudy. Zawsze myślę, że to ona go do mnie przysłała.
    Podane w tekście przykłady są skrajne. Morderstwa, święci. Bo tak można nazwać Matkę Popiełuszki. Bliscy często nie chcą najdłuższych wyroków. Bardziej do nich przemawia szczera skrucha.
    No i sprawa zabitego studenta to przypadek buty mordercy i bezduszności, bezmyślności sądu. Jeden z tych bijących po szybkim wyjściu z poprawczaka zwrócił się do sądu o zwrot kija bejsbolowego ( narzędzia zbrodni) i go odzyskał!

  5. Maria WANKE-JERIE pisze:

    Problem z przebaczeniem mamy prawie wszyscy, zwłaszcza że jesteśmy w stanie naszych zranień i krzywd nie rozpamiętywać natomiast już poza naszą wolą jest pamięć. Czasem nie sposób zapomnieć. Pamięć też najczęściej wbrew naszej woli przywołuje to w konkretnych sytuacjach, które temu sprzyjają. Powracają też emocje. Wybaczyć to nie rozpamiętywać i wyrzec się zemsty. A co, gdy tylko cieszą niepowodzenia krzywdziciela, które go spotkały bez naszego udziału, albo wręcz konsekwencje krzywdy, którą wyrządził. Przyznam, że doświadczałam tego, choć wydawało mi się, że wybaczyłam, wyrzekłam się jakiegokolwiek odwetu. Nie na wszystkie emocje mamy wpływ, ale ważne, żeby próbować je kontrolować. Ale największy problem z przebaczeniem mam w sytuacji, gdy przychodzi mi wybaczyć nie tyle czyny, ale nienawiść, która trwa i te czyny powodowała, powoduje i będzie powodować. Jak wybaczyć nienawiść? Przyznam, że jedyne, co potrafię, to maksymalnie unikać kontaktów z takimi osobami i wypierać z pamięci zarówno to, co mnie spotkało, jak i lęk przed tym, co może spotkać.

  6. anna-drozdowska@wp.pl' Anna Makuch pisze:

    „Pokój szczęśliwość ale bojowanie byt nasz podniebny” – myśl Sępa bardzo mi tu pasuje, w kwestii, która wymaga walki z samym sobą i wcale nie jest pewne, że szybko ją wygramy. Dobra wola jest na pewno warunkiem wstępnym. Postawa Jana Pawła II i Marianny Popiełuszko przywodzi mi na myśl św. Faustynę, której cnotami była pokora.

  7. ewama7@wp.pl' Ewa Mastalska pisze:

    Ja też przebaczylam komuś kto skrzywdził mojego bliskiego choć nie zabił ani nie zgwałcił. Po kilkunastu latach wiem że świadomie nie chciał zrobić źle.

  8. dariaziemiec@gmail.com' Daria Ziemiec pisze:

    Wiele mozna wybaczyć. Zdrade6 malzenska3 też jesli jest dobra wola.Jest tylko w tym przypadku jedno zasadnicze pytanie.Czy wybaczając odzyskamy utracone zaufanie? Szczerze wątpię:(Jak wybaczyc mordercy naszego dziecka gdy ten nie okazuje odrobiny skruchy?By uzyskac rozgrzeszenie trzeba zalowac za grzechy i postanowić poprawę. Na lawach sadowych bardzo często oskarżeni nie sa w stanie wydusić słowa przepraszm.Trudno wtedy zdobyć się na wybaczenie.Szczerze podziwiam tych ktorych na to stać.

  9. b.utecht@onet.pl' Barbara Utecht pisze:

    Dzisiaj tak bardzo potrzeba nam przebaczenia, które przecież nie odnosi się tylko do wydarzeń wyjątkowych, ale tych drobnych dotyczących dnia codziennego. To doprawdy trudna umiejętność zdobyć się na taki gest. Tej umiejętności uczyli mnie moi rodzice. Ponieważ w domu była nas czwórka rodzeństwa, a wiadomo, że między nastolatkami bywa różnie. Przede wszystkim uczono nas łączyć umiejętność przebaczania sobie nawzajem z naszą na ten wiek stosowną dojrzałością. Rodzice tłumaczyli, że o tym świadczyć będzie nasza równowaga i otwartość na drugiego, jeśli będziemy świadomi, że i ja i druga osoba możemy przecież popełniać błędy. Mama uczyła, że bezpośrednią przyczyną sprawiania krzywdy bratu wynika ze złej komunikacji między nami. Krzywdząc drugiego, to tak, jakby przerzucać swoje zło na drugiego, to tak jakbyśmy sami nie mieli odwagi dźwigać tego zła. Aby móc przebaczyć drugiemu musimy najpierw żyć w zgodzie z samym sobą, by umieć dostrzec potrzebę przebaczenia najpierw musimy być świadomi wielu naszych błędów i niedoskonałości. Powoli przychodziła refleksja nad krzywdą, przebaczeniem i pojednaniem, bo starałam się dojrzeć drugiego. Musiałam uczyć się także otwierania na gest przebaczenia i zrozumienia, że brak przebaczenia zamyka mnie przed drugim człowiekiem. Zapewniam, że niełatwa to sztuka umieć przebaczyć, ale jestem wdzięczna rodzicom, że otwierali nam oczy, że przebaczeniem tak naprawdę dajemy szansę krzywdzicielowi na rozwój, poprawę i nadzieję, że można być innym!

  10. Danuta.sikora@wp.pl' Danuta pisze:

    „Zło dobrem zwyciężaj”nie wszyscy to potrafimy, czasem latami chowamy w sobie gniew i urazę. Czasem przez to drobnostka staje się wielkim problemem. Nie znam osobiście nikogo kto został bardzo ,mocno zraniony i wybaczył. Sami nie wiemy jak byśmy się zachowali w takiej sytuacji. Jest wokół nas wiele osób które chowają urazę za drobiazgi . Jedni chowają urazę w sobie inni musza wykrzyczeć gniew. Z drugiej strony czy potrafimy naprawdę kochać?

  11. Ważny temat, pięknie ujęty. Jak zwykle.
    Wybaczanie jest trudną sztuka, wymagającą pracy nad sobą. Bardzo trafnie opisała to Marysia: razem ze wspomnieniem krzywdy powraca przeżywanie i żal do sprawcy (w moim przypadku – przeżywanie chęci rewanżu). Próbowałem poradzić sobie sam z psychicznym dołkiem, lecz skutek był mizerny. Byłem tym zmęczony. Wreszcie zwróciłem się całym sobą do Boga i – zostałem uleczony! Z mojej pamięci „wyparowała” złość a winowajca zmienił się w bliźniego. Myślę, że jest to najskuteczniejszy sposób całkowitego oczyszczenia się z ciężaru krzywdy.

  12. darjo@wp.pl' Daro pisze:

    Czy można wybaczyć Hitlerowi, Stalinowi, czy Komendantce Obozu Auschwitz?
    Historia pewnej drogi przebaczenia.
    http://www.polskieradio.pl/80/1007/Artykul/344778/

  13. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Dziękuję za ciekawe, mądre i inspirujące komentarze, za wnikliwą analizę, którą przeprowadziła Katarzyna Jarkiewicz, bardzo osobiste refleksje i opowieści ze swojego życia, zaskakujące spostrzeżenia o pokorze, nienawiści, wpływie wychowania, wiary… Każdy wniósł coś istotnego do tematu, który jest jak rzeka. Jeśli tekst skłonił do przemyśleń, a może podpowiedział jakąś własną drogę do przebaczenia, mogę się tylko cieszyć. Bo drogi mogą być zaskakujące, jak choćby ta, opisana w radiowym reportażu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *