Popielec

popielec

Środa popielcowa, choć to dzień pracy, gromadzi w kościołach więcej ludzi niż inne święta przypadające w dni robocze. Dlaczego początek Wielkiego Postu jest tak popularny wśród wiernych? Czy ze względu na tę szczyptę popiołu sypanego na głowę?

Tradycja posypywania głów popiołem na znak pokuty pojawiła się w VIII wieku, ale dopiero w wieku XI papież Urban II  uczynił go obrzędem obowiązującym w całym Kościele. Od tego czasu datuje się też zwyczaj, że symbolizujący pokutę popiół, pochodzi z palm poświęconych w ostatnią Niedzielę Palmową. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię lub Prochem jesteś i w proch się obrócisz – te słowa towarzyszą obrzędowi posypywania głów. Czy zapadają w pamięć? Środa popielcowa rozpoczyna czterdziestodniowy okres Wielkiego Postu, a Popielec to dzień postu ścisłego.

Zawsze w środę popielcową przypomina mi się historia związana z postem, która wydarzyła się na mojej uczelni, czyli Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu, wtedy chyba jeszcze nazywała się Akademia Rolnicza. Władze uczelni i Wydziału Medycyny Weterynaryjnej podjęły starania o uzyskanie akredytacji europejskiej tego skądinąd znakomitego fakultetu. Po złożeniu aplikacji, opracowaniu samooceny, kolejnym etapem była wizytacja siedmioosobowej delegacji z krajów Unii Europejskiej, w celu opracowania raportu, który miał zawierać rekomendacje. Na zakończenie gości podjęto uroczystą kolacją. Organizatorzy nie tyle nie pamiętali, że to właśnie jest Popielec, ale przypuszczali, że reprezentanci siedmiu różnych krajów starej Piętnastki są „nowocześni” i nie wypada podejmować ich daniami bezmięsnymi, bo pewnie post to przesąd. Nie można się pokazać jako europejski zaścianek. Zwłaszcza że Polska jeszcze wtedy nie należała do UE.

Jakież było zdziwienie gospodarzy, gdy owych „siedmiu wspaniałych”, jak nazywano na uczelni wizytujących Wydział Medycyny Weterynaryjnej przedstawicieli unijnych, na talerzach pozostawiali mięsne porcje, racząc się tylko dodatkami.  Zdziwienie i – co tu dużo mówić – pewna konsternacja. Europejscy goście udzielili gospodarzom lekcji: w środę popielcową obowiązuje post. To nie jest zwyczaj, którego należy się wstydzić na europejskich salonach, tylko tradycja respektowana także wśród zachodnich europejczyków. W sumie wyszło nie najlepiej.

Przypominam tę historię ku przestrodze, żebyśmy nie chcieli być bardziej europejscy od mieszkańców zachodniej części starego kontynentu. A środa popielcowa to także okazja, kiedy w miejscach zbiorowego żywienia można dać świadectwo wiary. Zwłaszcza że dań bezmięsnych do wyboru nie brakuje, bo obowiązuje szacunek wobec konsumentów, którzy są wegetarianami czy weganami.

Maria WANKE-JERIE

Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, z wykształcenia matematyk teoretyk, specjalista PR, od 25 lat pracownik Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Współtworzyła pierwszy „Raport o stanie nauki w Polsce”. Współautorka biografii Romana Niegosza „Potrzeba ludzi przyzwoitych. Roman Niegosz – życie dla Polski” oraz „Zobowiązywała mnie przysięga. Proces Władysława Frasyniuka 1982”. Odznaczona Medalem „Niezłomni” (2013).

Możesz również polubić…

7 komentarzy

  1. stanorion@gmail.com' Vector pisze:

    Jestem zdania, że nigdy nie warto występować przed szereg, bo to źle świadczy o występującym.
    Co do Środy Popielcowej, to uważam, że katolicy powinni zwyczajowo przestrzegać w ten dzień postu, jeśli nie z nakazu, to z tradycji. Ja przestrzegam tylko z tradycji, ale nigdy by mi nie przyszło na myśl, by go złamać.
    Poza aspektem religijnym, musimy pamiętać, że post, nie tylko okazjonalny, jest zbawienny dla zdrowia. Dietetycy stwierdzili, że regularne i całkowite posty, na przykład jeden dzień w tygodniu, są zbawienne dla zdrowia.
    Tyle miałbym do powiedzenia w tym temacie.
    Dziękuję:)

  2. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Przypomina mi się żart jednego z moich znajomych księży, który mawiał, że są dwa najpopularniejsze „sakramenty”: posypanie głów popiołem i święcenie jajek. To prawda, że w Środę Popielcową w kościołach tłoczno, pojawiają się ludzie, którzy nie uczestniczą regularnie choćby w niedzielnych Mszach Świętych. Dla tej odrobiny popiołu? Wątpię. Ale dobrze, że są, bo może za którymś razem zrozumieją sens, także sens tych słów „Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz”.
    Byłam dziś na Mszy św. u wrocławskich dominikanów, którą celebrował i krótką homilię głosił o. Maciej Zięba. Nawiązywał i do dzisiejszej Ewangelii, w której Jezus karci faryzeuszy za przywiązywanie zbytniej uwagi do ludzkich zakazów i nakazów. Wprawdzie oni chcieli realizować przykazanie miłości Boga z ze wszystkich sił, ale popadli w skrajność drobiazgowych przepisów. „Nie dorównamy faryzeuszom, a powinniśmy zwracać uwagę na to, co wewnątrz, w sercu” – mówił o. Zięba i zachęcał, aby nie traktować Wielkiego Postu jako czasu wyłącznie skrupulatnego wypełniania podjętych zobowiązań – wyrzeczeń, dodatkowych modlitw nabożeństw. To oczywiście ważne, ale najważniejsze pogłębienie relacji z Bogiem i ludźmi, których On stawia na naszej drodze.
    Przy tej okazji przypomniałam sobie pewnego profesora, który w czasie Wielkiego Postu odmawiał jedzenia słodyczy. Miał problem z nadwagą, więc był dobry pretekst. Alkoholu nie odmawiał, a przy okazji wygłaszał poglądy bardzo dalekie od nauczania Kościoła. Nie mówiąc też o tym, że często lekceważył i obrażał podwładnych sobie ludzi. Czy takie wyrzeczenie, oprócz zrzucenia kilku zbędnych kilogramów, ma jakiś sens. Wielki Post to nie odchudzanie.

  3. anialec@wp.pl' @anialec55 pisze:

    Wybornie mi się czyta Pani felietony a szczególnie kiedy wspomina Pani uczelnię bliską mojemu sercu Akademię Rolniczą, której jestem absolwentką..zaś Kościół św.Wojciecha to moja dawna parafia. Teraz mieszkam z dala od Wrocławia (choć dalej nad Odrą) ale Pani wpisy pozwalają mi nie zapominać o moim rodzinnym mieście. Z wypiekami na twarzy czytałam też wspomnienia Pani z okresu stanu wojennego, przeciwko, któremu jako studentka AR co miesiąc protestowałam, najpierw na mszy w Katedrze a później na ulicach Wrocławia. Jestem również Pani wierną obserwatorką na tt.

  4. stanorion@gmail.com' Vector pisze:

    Tradycja w narodzie rzecz święta. Traktowanie takich jak dzisiejszy dzień zgodnie z tradycją, tworzy tak jakby ciąg życia, bo corocznie przypomina nam, że żyjemy według swoich, wcześniej przyjętych reguł.
    Dzisiaj nie poszczę ze względu na wiarę, od której juź od dawna czuję się wolny, ale ze względu na tradycję, bo tak obchodziłem ten dzień od małego w domu rodzinnym.
    Złamanie tabu spowodowałoby u mnie tylko niepokój i dyskomfort, a więc rano płatki owsiane, na obiad śledź z cebulką w śmietanie z ziemniakami, a na kolację teź na pewno coś, co spożywałem przed laty. Na kolację mógłby być pyszny, wędzony łosoś z sałatką, ale skoro w czasach młodości nie jadałem takich pyszności, więc i dzisiaj będzie coś bardziej zwyczajnego.
    Szczerze zachęcam Państwa do kultywowania tradycji i obchodzenia dzisiejszego dnia tak, jak to wcześniej w domu rodzinnym robiliście.

  5. czerwona.woda@gmail.com' świechna pisze:

    Oczywiście nie może być innego powodu tego, że goście zostawili mięso na talerzu. Wegetarianizm? Ba, a cóż to za zbytki! Że w wielu krajach zachodnich goście przychodzą najedzeni też się homo sovieticusowi w głowie pomieścić nie może. I oczywiście władze uczelni postanowiły być bezczelnie nowoczesne, a nie po prostu dały ludziom wybór menu. Wyborny felieton otwartego umysłu 🙂

  6. ewa.oczkowska64@gmail.com' Ewa pisze:

    Nawiązując do wypowiedzi mojej poprzedniczki, również życzę jej otwartego umysłu:) Że na zachodzie są również ludzie przywiązani do wiary,też się w głowie nie mieści? A może powinno?:)
    W dojrzałym życiu zrozumiałam ,że ważne są postanowienia dotyczące ciała i przyjemności ale jednak najważniejsze są te dotyczące naszej relacji z Bogiem i innymi ludźmi.
    Może postanówmy pozytywniej myśleć o ludziach,mówić, mieć więcej cierpliwości i zwyczajnej chrześcijańskiej radości.To co przyjmowaliśmy ze złością,spróbujmy przyjąć spokojniej i z wiarą.
    W ogóle warto zawierzyć swoje życie przeszłe,teraźniejsze i przyszłe Bogu i mieć ufność.

  7. j.gontarz@smartlink.pl' Jerzy Gontarz pisze:

    Dodam tylko to, co ksiądz z naszej parafii powiedział: oby nie skończyło się na nic nie znaczącym znaku posypania głowy popiołem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *