Perfekcjonizm – cnota czy zaburzenie osobowości


Perfekcyjne wykonywanie zadań, skrupulatne wypełnianie obowiązków, niezwykle wygórowane standardy wobec siebie i innych, połączone z brakiem akceptacji dla jakichkolwiek uchybień oraz lękiem przed popełnieniem błędów. Na pierwszy rzut oka to cechy pozytywne, powinny zapewniać osobistą satysfakcję, uznanie przełożonych i szybką karierę. Perfekcjonizm tylko pozornie jest cnotą. Najczęściej to trudna cecha charakteru, wyrosła z połączenia kompleksów i poczucia wyższości, prowadząca niekiedy do zaburzeń osobowości lub stanów depresyjnych.  

 „Tylko ten nie popełnia błędów, kto nic nie robi” – to znane powiedzenie przypisuje się jednemu z najlepszych strategów wszech czasów Napoleonowi Bonaparte. Powtarzał je także Theodore Roosevelt – prezydent Stanów Zjednoczonych w pierwszej dekadzie XX wieku, uzupełniając przestrogą: „Nie bój się pomyłek pod warunkiem, że nie popełnisz tego samego błędu dwa razy”. Podobny sens mają słowa Georga Bernarda Shawa, który uważał, że życie spędzone na popełnianiu błędów jest nie tylko zacniejsze, ale także bardziej użyteczne niż spędzone na nierobieniu niczego. Związek między aktywnością a popełnianiem błędów znany już był w starożytności – Sokrates mawiał: „Błądzić jest rzeczą ludzką”.

Tymczasem współczesny świat, który cechuje wszechobecna konkurencja i rywalizacja, takie myślenie wypiera, promując przede wszystkim skuteczność i efektywność. Nie ma miejsca na improwizację, autentyczność czy spontaniczność – wszystko musi być dokładnie zaplanowane,  starannie wyreżyserowane, policzone, zaszufladkowane i surowo ocenione. Ma służyć skrupulatnie zaplanowanej ścieżce kariery. Sprzyja to rodzeniu się perfekcjonizmu, zwłaszcza gdy wychowanie zmierza ku temu, by dziecko było udoskonaloną wersją rodziców i w przyszłości zrealizowało ich marzenia i aspiracje.

Błąd, który kosztuje

Przypomina mi się historia pewnego błędu, który kosztował wymierne pieniądze. To historia z połowy lat dziewięćdziesiątych, kiedy to razem z moją siostrą i naszym przyjacielem Romualdem Lazarowiczem współpracowałam z Departamentem Public Relations KGHM Polska Miedź SA. Razem, na zlecenie tego departamentu, redagowaliśmy miesięcznik Zarządu Kombinatu „Miedziak”. Było to zadanie odpowiedzialne i trudne, bo miedziowy kombinat przechodził wówczas restrukturyzację, którą trzeba było rzeszom zatrudnionych tam pracowników tłumaczyć, tonując nastroje zaniepokojenia czy wręcz buntu.

Był to grudzień 1995 roku, trzeba było przygotować do druku numer „Miedziaka” tak, żeby trafił do pracowników przed Bożym Narodzeniem. Gdy był już gotowy, konieczne okazało się ważne uzupełnienie, bowiem 19 grudnia dziesięciu akcjonariuszy, w tym KGHM Polaka Miedź SA z prawie 20-procentowym udziałem, utworzyło Spółkę Polkomtel SA, operatora sieci telefonii komórkowej o obecnej nazwie Plus. Trzeba było dodać krótką notatkę, która zastąpiła mniej ważny tekst, ale przede wszystkim informację o tym wybić na okładce. Tak się złożyło, że Romuald Lazarowicz, który nie tylko pisał teksty do „Miedziaka”, ale także łamał gazetę i projektował okładkę, pracując pod presją czasu zrobił błąd, zamiast Polkomtel napisał Pokomtel. Zabrakło literki „l” w dużym tytule na okładce. Nie było już czasu, aby ostateczna wersja trafiła do korekty. Gdy ja i siostra odbierałyśmy kilka egzemplarzy wydrukowanego nakładu, w pierwszej chwili nie zauważyłyśmy tej literówki. Ale tylko w pierwszej chwili. Gdy zapadła decyzja, że błąd trzeba naprawić, 10 tysięcy egzemplarzy było już wydrukowanych. Prawie natychmiast zapadła decyzja, że całość trzeba będzie jeszcze raz drukować. Wtedy też dowiedzieliśmy się, że zapłacimy za to z naszych honorariów, co oznaczało, iż przez cztery ostatnie miesiące cała nasza trójka pracowała za darmo. Postanowiliśmy zapłacić za to solidarnie dzieląc się kosztami. Gdyby ta literka „l” była ze złota, kosztowałoby to znacznie mniej. Przez chwilę przemknęło nam przez myśl, ile to czasu zajęły nam podróże z Wrocławia do Lubina, wczesne wstawanie na autobus, całe dnie spędzane na rozmowach i zbieraniu materiałów, potem długie ślęczenie nad klawiaturą komputera, autoryzacje, korekta… Nie mówiąc już o urlopie, który trzeba było wziąć w pracy na dzień wyjazdu do miedziowego kombinatu. Ale wbrew pozorom to, że za nasz błąd zapłaciliśmy, uwolniło nas od rozpamiętywania, stresu i długo trwających negatywnych emocji. Zapłaciliśmy i… poczuliśmy się wolni od wyrzutów sumienia, obawy przed ewentualnymi pretensjami, wyrzutami, upokorzeniami. Sprawa stała się czysta.

Błąd, który niszczy

Inna historia. Młode małżeństwo po kilku latach oczekiwania, urządza wreszcie małe, ale własne mieszkanie. Ona, perfekcjonistka, dba o każdy detal wystroju wnętrza, ale wreszcie udaje się im zamieszkać w nowym „gniazdku”. On, pracownik politechniki, stara się o kupno stacjonarnego komputera, dobiera części, starając się, by był najbardziej efektywny, przy najmniejszych kosztach. Wreszcie zmontowany nowy, wydajny sprzęt przynosi do domu. Ma służyć obojgu. Zamiast wdzięczności i radości spotykają go gwałtowne pretensje. Okazuje się, że choć obudowa została dobrana do wystroju wnętrza, ale zewnętrzna jej część ma niewielki element koloru fioletowego i ten fiolet do niczego w pokoju nie pasuje. Wszystko, jak się okazuje, jest do niczego, wszystko jest złe. Awantura i kilka cichych dni to nie pierwsza taka reakcja młodej żony. To raczej reguła niż wyjątek, bo codzienne życie dostarcza wielu sytuacji, gdy jakiś „fiolet” do czegoś nie pasuje. Małżeństwo w końcu rozpada się i to nie on odchodzi, ale ona, a powody rozstania to cała masa nieistotnych drobiazgów, bo każdy z nich urastał do gigantycznych rozmiarów. Bo u perfekcjonisty wszystko musi być na sto procent, bez wyjątków, ani jakiejkolwiek elastyczności.

Uciążliwość czy patologia?

Perfekcjonizm bywa uciążliwy dla otoczenia, bo perfekcjoniści mają skłonność do stawiania wygórowanych wymagań nie tylko sobie, ale także swoim współpracownikom, pracownikom, współmałżonkom i dzieciom. 

Dążenie do doskonałości pod każdym względem bywa zabójcze dla relacji interpersonalnych.

Szkodzi także samym perfekcjonistom, bowiem wygórowane wymagania często mają charakter nierealistyczny. Niemożność sprostania własnym oczekiwaniom powoduje frustrację i może prowadzić do depresji. Perfekcjoniści mają skłonność do czarno-białego postrzegania rzeczywistości, co prowadzi do trudności z podejmowaniem decyzji, bo przekonanie, że „jest tylko jeden właściwy wybór”, a decyzja będzie albo „jedynie słuszna” albo „kompletnie błędna” praktycznie uniemożliwia jej podjęcie. Perfekcjonista często – gdy nie może być w czymś najlepszy, choć jest dobry, ale ktoś jest lepszy od niego – porzuca zajęcie, zainteresowanie, pasję. Jeśli nie może być naj, naj, to nie chce wcale się tym zajmować. A przecież wszyscy nie mogą być pierwsi, ktoś musi być drugi, trzeci i także poza podium.

Osoby chore na anoreksję wydają się sobie za grube, nawet, gdy ich wygląd temu przeczy

Negatywne rezultaty perfekcjonizmu są widoczne szczególnie wtedy, gdy dotyka on wielu sfer życia: „muszę być doskonały we wszystkim”. Niektóre objawy związane z anoreksją czy bulimią są także skrajnymi przejawami perfekcjonizmu ukierunkowanego na własne ciało i wygląd. Notabene często ludzie dotknięci anoreksją są perfekcjonistami także w innych dziedzinach.

Perfekcjonizm jest przede wszystkim brakiem pokory, bo człowiek pokorny dopuszcza popełnianie błędów przez siebie i jest wyrozumiały wobec innych.

Znalazłam taki zestaw pytań, które pomogą zdiagnozować u siebie skłonność do perfekcjonizmu.

● Czy, jeśli popełnisz jakiś błąd, długo nie możesz przestać o nim myśleć?

● Czy lubisz rywalizować i trudno ci się pogodzić z tym, że poszło ci gorzej od kogoś?

● Czy robisz coś „tak jak należy”, albo nie robisz wcale?

● Czy wymagasz, by inni również byli idealni?

● Czy nie poprosisz o pomoc, jeśli uważasz, że mogłoby to być uznane za twoją słabość?

● Czy kontynuujesz zadanie, które inni już dawno skończyli?

● Czy zawsze znajdujesz błędy innych ludzi, zwracasz im uwagę, jeśli się mylą?

● Czy zdajesz sobie sprawę z wymagań i oczekiwań innych ludzi?

Z tymi pytaniami zostawiam Państwa i zapraszam do dyskusji.

Maria WANKE-JERIE

Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, z wykształcenia matematyk teoretyk, specjalista PR, od 25 lat pracownik Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Współtworzyła pierwszy „Raport o stanie nauki w Polsce”. Współautorka biografii Romana Niegosza „Potrzeba ludzi przyzwoitych. Roman Niegosz – życie dla Polski” oraz „Zobowiązywała mnie przysięga. Proces Władysława Frasyniuka 1982”. Odznaczona Medalem „Niezłomni” (2013).

Możesz również polubić…

12 komentarzy

  1. rafal.kubara@interia.pl' Rafał Kubara pisze:

    Tekst ciekawy i potrzebny. Wielokrotnie doświadczam tego, że rozpamiętując długo i mocno popełnione błędy nie potrafię się należycie skupić nad tym co aktualnie robię i popełniam następne. Zamienia sie to w całe złe dni. A ja choć zdaję sobie z tego wszystkiego sprawę to trudno mi się wyplątać. Za to dla innych jestem wyrozumiały.

  2. ewama7@wp.pl' Ewa pisze:

    jestem z natury niedokladna i inna nie bede. mialam przez to pewne problemy w szkole i potem w pracy. nawet rodzinie trudno bylo zrozumiec ze np odkladam wciaz talerz na suszarce w inna strone. chcialam dobrze ale zapominalam. w pracy moj kierownik bardzo fajny facet zarzucal mi ze nie czytam tekstow przed oddaniem bo jest wiele literowek. a ja czytalam. najbardziej bolalo mnie ze w wielu sprawach zarzucano mi lekcewazenie. badzmy wyrozumiali dla nieperfekcjonistow.

  3. jerzpolski@wp.pl' jurek pisze:

    Można dążyć do perfekcji, ale to nie może być kosztem innych.

  4. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Jak zwykle ciekawe komentarze pojawiły się w mediach społecznościowych pod moją zapowiedzią tekstu. Przytaczam niektóre z nich.

    Rafał Kubara: Odmianą perfekcjonizmu jest pedantyzm (cecha mi bardzo obca). Tu natrafiłem na ciekawą dyskusję na ten temat: (link: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=767659&page=3) wizaz.pl/forum/showthre… Czy pedanci są dobrymi rodzicami?

    Rafał Górnicki: Chętnie przeczytam artykuł jako wróg perfekcjonizmu i były perfekcjonista. Perfekcjonizm sprawia, że za wszelką cenę unikamy błędów co uniemożliwia proces naturalnego uczenia, gdyż to poprzez błędy uczymy się. Perfekcyjne życie jest również nudne. 🙂

    Ewa K.
    Z wiekiem zapędy perfekcjonisty minęły.

    OK
    Głównym powodem jest to, że po prostu zaczyna brakować na to wszystko sił. To nie dzieje się w jednym dniu.

  5. gramatis@tlen.pl' Ufka pisze:

    Znałam perfekcjonistów. Np koleżankę,która prasowała skarpetki i układała kolorami. Inną, która po kupieniu nowego ciucha wyrzucała inny, stary i miała zawsze luz w szafie. Ja starałam się tylko w jednym wypadku – kiedy zapraszałam gości. Wszystko musiało być zaplanowane, przemyślane, abym mogła zajmować się gośćmi. Teraz o tym nie myślę. Na wsi życie toczy się w kuchni, każdy pomaga a naczynia cudownie się myją:) No i to jest super!
    Co innego obowiązkowość – staram się być obowiązkowa. Cenie też. Np wożę sąsiadkę na zakupy do Węgorzewa, Ona wie, że o konkretnej godzinie przyjadę, ja wiem, że o tej godzinie będzie czekać

  6. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    W każdej sprawie potrzebny jest umiar. Perfekcjonizm jest jego przeciwieństwem. Skrajną postacią są natręctwa, np. w dbałości o higienę, stałe mycie rąk, wyparzanie wszystkiego, odkażanie. To dążenie do doskonałej czystości przeradza się w wynaturzenie. Podobnie może być z porządkiem – natręctwo, by wszystko było pedantycznie poukładane, żaden rożek nigdzie nie wystawał ani przez moment, to też perfekcjonizm w dbałości o ład i estetykę otoczenia. Takie przykłady można mnożyć, co nie znaczy, że nie należy dbać o czystość i estetykę. Ale nie z przesadą. We wszystkim potrzebny jest umiar, rozwaga, rozsądek, a przede wszystkim staranie by „moje” obsesje nie były dokuczliwe dla innych.

    No i druga poruszona tu kwestia, czyli, że perfekcjonista musi być najlepszy, inaczej rezygnuje z rywalizacji, aktywności, działania. Znam jedną nastoletnią perfekcjonistkę, która nie toleruje, jak jej młodszy brat jest w czymkolwiek lepszy od niej. Koleżanka czy kuzynka też. Z wielu swoich pasji z tego tylko powodu zrezygnowała. To nie służy dobremu rozwojowi i jest wyrazem braku pokory. A trzeba pamiętać, że pokora jest najważniejszą z cnót, zaś pycha jedną z głównych wad.

  7. Maria WANKE-JERIE pisze:

    Kolejne komentarze pojawiły się na Twitterze pod zapowiedzią tego tekstu. Przytaczam najciekawsze:

    Wolność!! | Freedom!!‏
    Obawiam się, że już łatwiej wyleczyć z homoseksualizmu niż z perfekcjonizmu.

    Arkadiusz Żyła‏
    Perfekcjonizm jest szkodliwy i prowadzi m.in do rywalizacji, napięć i wg mnie do odczłowieczania.

    J.S. Biernat‏
    Największy i najwspanialszy wykonawca Chopina, Artur Rubinstein, bardzo rzadko wygrywał dokładnie wszystkie nutki, często zdarzało mu się „kiksy”. O Leopoldzie Godowskim powiedział: „Potrzebowałbym 500 lat, aby osiągnąć jego technikę pianistyczną, ale co on z tego ma?”.

    Pan Cezary Krysztopa ‏
    Jako chorobliwy bałaganiarz uważam, że jest wadą;)

    Wydawnictwo W drodze‏
    Już wkrótce pojawi się wznowienie „Skrupulatom na ratunek” Emanuela Działy OP.

    Rafal Kubara‏
    Bywa, że pedanci wcale nie chcą być rodzicami. Zdarzają się deklaracje: „Nie zamierzam mieć dzieci, bo dzieci to chaos i bałagan, a ja kocham porządek”.

  8. alinapetrowa@gmail.com' Alina Petrowa pisze:

    Może powinien wypowiedzieć się jakiś specjalista, ale wydaje się, że podłożem perfekcjonizmu u wielu osób jest nerwica. I nie wiąże się to z pychą, choć bardzo często to ona produkuje dążących do idealności, ale z lękiem przed odrzuceniem. To dlatego perfekcjonista stale poprawia, udoskonala, itd.

    Najszczęśliwsi są chyba ludzie, którzy pokornie pogodzili się ze swoimi ograniczeniami. Wolni od lęku, że się „wyda” ich niedoskonałość. I konsekwentnie realizujący rozmaite zadania.
    Ale tu kryje się pułapka – trzeba wyczuć cienką, czerwoną linię między perfekcjonizmem nerwicowym a luzackim podejściem do pracy, lekceważeniem jej.

    Bardzo podoba mi się zwyczaj, panujący wśród tkaczy dywanów z Orientu. Gdy kończyli perfekcyjnie wykonany, wyliczony co do milimetra dywan, robili niewielki błąd. Gdyż tylko Bóg jest doskonały i nie robi błędów. Tak trzeba podchodzić do swojej pracy – wkładać ogromny wysiłek i zaangażowanie pamiętając, że tylko Bóg jest doskonały i że nas kocha mimo naszych niezamierzonych błędów. Zamierzonych zresztą też.

    • krzysiek.kala@gmail.com' Krzysiek pisze:

      Jednak… czy dążenie do świętości nie jest przypadkiem dążeniem do doskonałości, czyli… perfekcji? 😉 W matematyce nie ma nic niestosownego w funkcjach, które dążąc do swojej granicy nigdy jej nie osiągają 🙂

  9. krzysiek.kala@gmail.com' Krzysiek pisze:

    Życie błędem stoi. Dosłownie. Według naukowców różnorodność i niepowtarzalność przyrody bierze się własnie z takich drobnych błędów popełnianych od tysięcy lat 🙂 A ponieważ silą życia jest różnorodność – ciesze się, ze wśród nas są perfekcjoniści, chociaż sam nie potrafiłbym nim być 😉 Cieszę się z perfekcyjnych fug Bacha, obrazów Leonarda, bramek, skoków, zdjęć, równań…

    Nobody’s perfect , but some people do perfect things 🙂

  10. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Trójgłos „za” i „przeciw” perfekcjonizmowi na Facebooku pod moją zapowiedzią tego tekstu:

    „Wiem coś o tym” – zgodziła się z wybitą w zapowiedzi tezą, że perfekcjonizm bywa uciążliwy dla otoczenia i utrudnia relacje interpersonalne.

    Perfekcjonizm pochwaliła Wanda Ziembicka-Has: „Ale efekty są wspaniałe!”

    Nie zgodził się z tą opinią Jerzy Karwelis: „Efekty są okropne, tylko perfekcjonista o tym nie wie, bo wszystko czego się dotknie MA BYĆ perfekt.”

  11. Maria WANKE-JERIE pisze:

    Dziękuję za wszystkie głosy w dyskusji, zarówno te, które pojawiły się pod zapowiedzią tego tekstu na Facebooku, jak i na Twitterze. Niektóre z nich ja i moja siostra przytoczyłyśmy w miejscu przeznaczonym na komentarze. Tekst ciekawy i potrzebny – napisał Rafał Kubara. Można dążyć do perfekcji, ale nie kosztem innych – dodał Jurek. Alina Petrowa źródła perfekcjonizmu poszukuje w lęku przed odrzuceniem. Ciekawe pytanie zadał Krzysztof Kała, który zastanawia się, czy dążenie do świętości nie jest perfekcjonizmem. Myślę, że nie. Ktoś, kto dąży do świętości, z pokorą przyjmuje swoje błędy i błędy innych. W każdej sprawie potrzebny jest umiar, a perfekcjonizm jest jego przeciwieństwem – twierdzi moja siostra. O cnocie umiaru pisałam w tekście https://twittertwins.pl/umiar/ – polecam. Jeszcze raz chciałabym zwrócić uwagę na pytania, które pozwolą zdiagnozować u siebie skłonności do perfekcjonizmu. Nie myliłabym go z dokładnością, starannością, zamiłowaniem do porządku, dbałością o higienę czy estetykę. Wszystkiemu jednak powinien towarzyszyć umiar i szacunek do innych ludzi.

Skomentuj Rafał Kubara Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *