O pogardzie

 

Pogarda5

To, czym gardzimy, mówi więcej o naszym charakterze niż tysiące słów. Pogarda jest niesłychanie złożonym uczuciem, bo można też okazywać pogardę ludziom, upokarzać. Dlaczego to robimy, albo – co ważniejsze – po co?

Czasami pogarda wobec niesprawiedliwości, zniewolenia, nieuczciwości może uczynić z nas ludzi bardziej wartościowych. Pogada dla tchórzostwa może wyzwolić odwagę, pogarda dla donosicielstwa – prawość, dla lenistwa – pracowitość. Można pogardzać czymś, negatywnymi cechami charakteru, nagannymi czynami i przez to się doskonalić. Częściej jednak mamy do czynienia z pogardą wobec ludzi. Nie gardzę szpiegami. Gardzę szpiegowaniem. I gardzę pogardą – pisał Andrzej Sapkowski w „Czasie pogardy”. Ten cytat oddaje istotę rzeczy, czym innym jest pogarda wobec czegoś, czym innym wobec kogoś.

Pogarda do ludzi to mieszanina niechęci i braku szacunku. Zbliżona do nienawiści, ale zawierająca komponent poczucia wyższości wobec osoby pogardzanej. To uczucie lekceważenia, będące konsekwencją przekonania o własnej wyższości, zwłaszcza moralnej, ale czasem intelektualnej czy też wynikającej z pochodzenia, wykształcenia lub statusu majątkowego ocenianych osób. A także wyznawanych poglądów i respektowanego systemu wartości. Pogardę można odczuwać, a co gorsze okazywać, z każdego z tych powodów, a pewnie i z wielu innych, bo dlaczego nie również z uwagi na rodzaj ulubionej muzyki, gust plastyczny czy styl ubierania się. Wiele aspektów może posłużyć do poczucia wyższości i okazywania pogardy innym.

pogarda4

Znam ludzi, którzy tak postrzegają świat, w taki sposób klasyfikują ludzi. Wartościują, za punkt odniesienia obierając własne poglądy, gusta, upodobania. Zdaję sobie sprawę, że na ogół wynika to z głębokich kompleksów, bo pogarda to uczucie ludzi słabych, nie silnych, to tylko proteza poczucia własnej wartości.

Pogarda to uczucie ludzi słabych, nie silnych, to tylko proteza poczucia własnej wartości.

Gdy ktoś wyrwał się z biedy, w której dorastał, jakże często epatuje zamożnością i okazuje pogardę biedniejszym od siebie. Bo ta bieda z dzieciństwa i młodości głęboko w nim tkwi, była przez lata powodem wstydu. Dlatego sam upokarza innych. Bo mają gorszy samochód, czy tandetnie urządzone mieszkanie. Podobnie jest z pochodzeniem, wykształceniem. Jakże często pogarda wobec ludzi gorzej wykształconych, okazywana jest przez tych, którzy sami są inteligencją pierwszego pokolenia, inteligencją z awansu.

pogarda3

Zawsze zdumiewa mnie pogarda okazywana z powodu odmiennych poglądów. Jeżeli rozmowa toczy się publicznie, słowa nasycone pogardą mogą być adresowane do tej części słuchaczy, którzy je podzielają. A gdy odbywa się bez publiczności? „Jeśli sprawisz słuchaczom przyjemność, to uczyniłeś wielki krok w kierunku przekonania ich do swoich racji” – mawiał Lord Chesterfield. Okazywanie pogardy, obrzucanie obraźliwymi inwektywami odnosi zawsze skutek wprost przeciwny do przekonywania do swoich racji. Okazując pogardę, nie uzyska akceptacji dla swoich poglądów. W takim razie po co? To retoryczne pytanie, rzecz jasna. Warto przy okazji podkreślić, że sprawa dotyczy obu stron politycznego i ideologicznego sporu.

Niedawno gościłam znajomego, który od prawie pięćdziesięciu lat mieszka zagranicą. Przyjeżdżając do Polski odwiedza znajomych, przyjaciół, kolegów ze studiów. – Co się z wami porobiło? – pytał i opowiadał ze zdumieniem, jak jego koledzy z powodu różnicy poglądów przestali się spotykać i ze sobą nie rozmawiają. – Nawet przestali odwiedzać swoich rodziców – mówił, dodając, że tego dawniej nie było. Zdumiewał się, jak bardzo jedni pogardzają drugimi. Bo to jest wzajemne.

Pogarda7

Czymś nowym jest ostatnio skala, bo nie obecność, pogardy okazywanej ludziom wierzącym i Kościołowi, jako instytucji. Najbardziej drastycznym, choć nie jedynym, tego przykładem jest sztuka wystawiona w Teatrze Powszechnym w Warszawie. „Jego obrazoburstwo, jego kontrowersyjność, jego kalanie świętości, jego testowanie odporności widza i nie-widza-polemisty jest zapewne, po trosze, odbiciem poglądów twórców spektaklu, ale jest przede wszystkim marketingowo-artystycznym pomysłem na publiczno-medialny happening” – napisał o spektaklu Konrad Piasecki, dodając, że „Klątwa” to polemika na poziomie raczej walenia kłonicą i ostrych przejaskrawień, niż dzielenia włosa na czworo i subtelnej intelektualnej dysputy, a twórcy spektaklu nadużywają estetyki szoku, skandalu, czystej, nieuzasadnionej treścią sztuki, prowokacji. Dziennikarz, którego trudno posądzić o sprzyjanie katolicko-narodowemu postrzeganiu świata, poddaje w wątpliwość, czy teatr decydujący się na wystawianie takich przedstawień powinien być współfinansowany z publicznych pieniędzy. Podzielam ten pogląd – nie powinien.

Aby zakończyć te rozważania jakimś pozytywnym akcentem, przywołam fragment listu arcybiskupa warszawskiego kardynała Kazimierza Nycza na Wielki Post:

„Pozwólcie, że zaproponuję także inny, oprócz powstrzymania się od pokarmów mięsnych, rodzaj postu. Obserwujemy wszyscy, jak wiele jest w naszym życiu publicznym słów, które niebezpiecznie ocierają się o nienawiść, jak wiele pogardy dla drugiego człowieka. Ileż jadu sączy się na internetowych forach, które dają złudne poczucie anonimowości. Św. Paweł prosił kiedyś Efezjan: «Niech z waszych ust nie wychodzi żadna mowa szkodliwa…». Może święty czas Wielkiego Postu jest wart tego, by uspokoić debatę publiczną, także spory na poziomie rodzin, przyjaciół, bliskich.  Może stać nas na to, by od czasu do czasu powiedzieć coś dobrego o przeciwnikach politycznych? To będzie prawdziwy owoc kolejnego Wielkiego Postu w naszym życiu”.

Oby wielkopostne ćwiczenia duchowe, proponowane przez kardynała Nycza, przyczyniły się najpierw do zmiany języka, a potem nastawienia do innych ludzi. Oby!

Maria WANKE-JERIE

Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, z wykształcenia matematyk teoretyk, specjalista PR, od 25 lat pracownik Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Współtworzyła pierwszy „Raport o stanie nauki w Polsce”. Współautorka biografii Romana Niegosza „Potrzeba ludzi przyzwoitych. Roman Niegosz – życie dla Polski” oraz „Zobowiązywała mnie przysięga. Proces Władysława Frasyniuka 1982”. Odznaczona Medalem „Niezłomni” (2013).

Możesz również polubić…

8 komentarzy

  1. b.utecht@onet.pl' Barbara Utecht pisze:

    A ja zastanawiam się dlaczego tak mało wyrozumiałości mamy dla innych, przecież to stosunek do drugiego stanowi o mojej wielkości. To prawda, że ludzie, którzy nie uczą się szanować drugiego żyją w nienawiści. W domu uczono mnie, że na podstawie własnych słabości mam oceniać drugiego bardziej obiektywnie. Czy zastanawialiśmy się kiedyś nad tym, co czuje osoba, która doświadcza pogardy i jak bardzo cierpi?. To prawda, że pogarda łączy się z pychą, bo człowiek pyszny akceptuje innych o tyle, o ile go adorują i prawią mu komplementy. Człowiek przekonany o swojej wielkości zawsze posiada wygórowane oczekiwania wobec innych. Zaobserwować można jakże często pogarda łączy się z mściwością. Można pogardzać innymi mając zbyt wysokie mniemanie o sobie, jak również ukrywając własne kompleksy i frustracje.. Osoby upokarzające innych są ciągle zagrożone i nieufne podejrzewając innych o złe intencje. Często chcąc podnieść swoją samoocenę pragniemy obniżyć przy okazji wartość drugiego. Ludzie gardząc innymi są wg. mnie godni jedynie współczucia, ponieważ skazują siebie na pozory szczęścia i żyją w świecie złudzeń.
    Cytat z „Modlitwy o wschodzie słońca”:
    Co postanowisz, niech się ziści
    Niechaj się wola Twoja stanie
    Ale zbaw mnie od nienawiści
    I ocal mnie od pogardy Panie…..

  2. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Pogardę najczęściej obserwujemy dziś w debacie publicznej. Przyjmuje ona formę hejtu, o którym pisałam w tekście https://twittertwins.pl/hejt/ ale wynika przede wszystkim z pychy, czyli braku pokory (tu warto przypomnieć o pokorze, która jest przeciwieństwem pokory, o czym pisała moja siostra https://twittertwins.pl/pokora/).

    Ale pogardę widać także w dyskusjach między ludźmi, niekoniecznie toczonych publicznie. To przede wszystkim przypisywanie złych intencji, zarówno rozmówcy, jak i wobec bronionych przez niego osób. Ten, którego z tych czy innych powodów nie popieramy, ma najgorsze intencje, podłe, niskie… A tego, kogo lansujemy wprost przeciwnie. Padają oskarżenia niepoparte żadnymi argumentami, wszak tych ludzi znamy tylko z telewizyjnego przekazu, a oni odgrywają tam swoje polityczne role. Nie wiemy, jacy są naprawdę.

    Może warto skorzystać z rad kard. Kazimierza Nycza. I to nie tylko na czas Wielkiego Postu?

  3. Moim zdaniem, opis tego zjawiska zawarty w tekście i w komentarzach, jest bardzo trafny i potrzebny.
    Dodam kilka zdań dotyczących przejawów pogardy w naszej polityce: jasne, że pogarda okazywana przez polską lewicę wynika nie tyle z poczucia wyższości, co ze strachu, prób obrony i z buntu przeciw utracie władzy, przywilejów oraz związanego z nimi przeżywania sukcesu życiowego. Pewnie wynika również z niemożności przyjęcia wysokich wartości, proponowanych przez nową siłę polityczną, a niszczonych w latach PRL i III RP: gardzący musieliby dokonać rzetelnego rachunku sumienia – tyle, że to sumienie zostało spłaszczone własnym, długotrwałym wysiłkiem pokoleń. Sądzę, że w tym przypadku, pomóc może jedynie modlitwa duchowo rozwiniętych przedstawicieli prawej strony. Ale zdarza się, że i ta prawa strona nie stroni od od okazywania pogardy (nie należy mylić jej z oburzeniem, jako reakcją na podłość). Jest to skutek przeceniania własnego poziomu moralnego na tle strony lewej, jakże nisko upadłej. Po prostu daje o sobie znać pycha. Myślę, że pycha nie całkiem uświadomiona.

  4. jerzpolski@wp.pl' Jurek pisze:

    Nie lubię słowa pogarda. Budzi we mnie wstręt. Pogarda jest uczuciem niebezpiecznym, prowadzi do nienawiści, a potem do agresji. Wielcy ludzie maja wiele pokory, dystansu do siebie i nie lekceważą nikogo.
    Albert Schweitzer uważał, że skoro tak wiele otrzymał od życia, to powinien też wiele zrobić dla innych ludzi.
    Chyba św. Matka Teresa myślała podobnie. Zdarza się, że ludzie pokrzywdzeni przez los mają żal do reszty świata, co powoduje u nich stopniowo niechęć, a potem pogardę do wszystkich ludzi.

  5. rafal.kubara@interia.pl' Rafał Kubara pisze:

    Nie bardzo jestem przekonany czy można żywić pogardę wobec jakichś wad, czy złych zachowań w oderwaniu od osób. Moim zdaniem, ktoś kto twierdzi że bardzo kłamstwem czy tchórzostwem ma nocny mimo woli w wyobraźni ludzi z którymi takie cechy mu się kojarzą. Może własciwszym słowem było by: obrzydzenie. Mogę się brzydzić czymś ale to nie oznacza automatycznie, że czuje się lepszy od kogoś kto takie błędy popełnia. Może nie popełniam takich, ale popełniam inne. Pogarda zawsze idzie w parze z pychą, a ta często zaślepka, prowadzi do lekceważenia przeciwnika i w efekcie do klęski. Uważam, że można się przeciwstawiać innym ludziom bez nakręcana w sobie negatywnych uczuć wobec nich a w szczególności pogardy.
    Czy pogarda może być czymś pozytywnym? Myślę że taka może być pogarda wobec życia w niewoli – tej zewnętrznej, wynikającej z narzuconych niesprawiedliwych ograniczeń, i tej wewnętrznej – no niewoli wobec nałogów. Taka pogarda będzie dobra tylko wtedy, gdy będzie mobilizować do sensownego działania, a nie prowadzić do rozpaczy.

  6. Maria Wanke-Jerie pisze:

    Niewiele komentarzy pod tym tekstem i wszystkie w podobnym tonie. Nie akceptujemy pogardy i – jak Rafał Kubara, który wątpi czy można gardzić złymi cechami lub zachowaniami w oderwaniu od osób – odnosimy ją najczęściej do konkretnych ludzi. W niedzielę przez niektóre polskie miasta przeszły tak zwane manify (jak nie lubię tej nazwy, której już samo brzmienie jest drażniące) oficjalnie w proteście przeciwko przemocy władzy. W rzeczywistości hasła były przede wszystkim antykościelne („Księża na Księżyc”, „Episkopacie zostaw nasze gacie”, „Chcemy lekarzy nie misjonarzy”, „Mniej księży więcej księżniczek”). Manify nawiązują do kwestii związanych z prokreacją, w tym roku było podobnie, stąd hasła: „Wara od mojej macicy”, „Kobieta to nie inkubator”, „Moje ciało to nie twój interes”. Manify są manifestacją pogardy dla księży, Kościoła i tradycyjnych wartości. Zastanawia nie tylko prymitywizm haseł, ale też dlaczego takie jest dominujące oblicze feminizmu.
    „Może święty czas Wielkiego Postu jest wart tego, by uspokoić debatę publiczną, także spory na poziomie rodzin, przyjaciół, bliskich” – zachęca kardynał Kazimierz Nycz. Może warto wziąć sobie do serca te słowa?

  7. elzbieta314@gmail.com' Elzbieta Zborowska pisze:

    Nawiazując do podsumowania dyskusji uwazam,ze spory na poziomie rodzin,bliskich czy przyjaciół dadzą sie wyciszyć. Mam jednak obawę granicząca z pewnością, ze debata publiczna- co pokazują ostatnie godziny – raczej narasta. Politycy nie zauwazyli chyba apelu kardynała. Naród jes podzielony ,a obie strony nie dążą do pojednania,a wszechobecna jest pogarda jednych wobec drugich. Nie ma dyskusji tylko kłótnie Bardzo złe sie żyje w takich warunkach.Brak poczucia bezpieczeństwa i spokoju…Tylko jakis ogromny kataklizm chyba mógłby ludzi pojednać. Moze to katastroficzna wizja przyszłości ale na tę chwilé trudno mi dostrzec światełko w tunelu w oczekiwaniu na uspokojenie. Wyjątkiem jest ten blog gdzie autorki i komentujący, którzy choc maja czaśem odmienne poglądy, potrafią „pieknie sie różnić”

  8. anna-drozdowska@wp.pl' Anna Makuch pisze:

    Plaga pogardy dotyka cały współczesny świat… Na https://wszystkoconajwazniejsze.pl/anna-makuch-czasy-pogardy-narcyzm-przeciw-rownosci/ przedstawiłam krótki szkic na temat. Autorkom dziękuję za wskazanie zadania na Wielki Post. Pozdrawiam!

Skomentuj Małgorzata Wanke-Jakubowska Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *