Nauczycielom w dniu ich święta

Nauczycielka

Spotkałam w swoim życiu mądrych, zaangażowanych, kompetentnych i odważnych nauczycieli. Sama przez rok byłam nauczycielką matematyki w szkole podstawowej. Dobrze wiem jak trudna, niewdzięczna i odpowiedzialna jest to praca. Dziś nie jest ani łatwiej, ani trudniej niż było kiedyś. Jest inaczej. Ale wtedy i teraz ta praca jest ważna. Wymaga poświęcenia, mądrości, rozwagi i roztropności. Bo takie będą Rzeczypospolite jakie ich młodzieży chowanie.

Gdy po dziewięciu latach pracy na uczelni w charakterze nauczyciela akademickiego, trafiłam do podstawówki, wydawało mi się, że będzie mi łatwo. Matematykę miałam w małym palcu, tyle miałam ciekawego dzieciom do opowiedzenia (sama miałam dzieci i widziałam jak chłonęły to, co im opowiadałam), tyle pomysłów dydaktycznych… Tymczasem okazało się, że największą trudnością jest utrzymanie spokoju w klasie. Bo co z tego, że połowa uczniów chce słuchać, gdy ta druga przeszkadza i zagłusza. To był kubeł zimnej wody na głowę i zrozumiałam, że to nie takie proste dotrzeć do uczniów ze swoim przekazem.

Ale wtedy, pamiętam, w pokoju nauczycielskim rozmawiało się o dzieciach. Była grupa nauczycielek, która nie rozprawiała o ciuchach, kosmetykach czy innych błahostkach, tylko o uczniach, i tych uzdolnionych, i tych z problemami. Wymieniali się doświadczeniami i spostrzeżeniami. Pamiętam polonistkę, nazywała się Barbara Koziarska. To ona, gdy miała przygotować z uczniami akademię  na 7 listopada, „zapomniała” jaka to data i wystawiła, świetny zresztą, spektakl z „Akademii Pana Kleksa”. Przygotowała z dziećmi kostiumy, były starannie wyreżyserowane role. Miała świadomość, co ją czeka, ale nie bała się.

Nie bała się też Wanda Fuchsa, moja nauczycielka w V LO we Wrocławiu, przemycać na lekcjach historii nieco prawdy do zakłamanego programu nauczania. I dać uczniom do zrozumienia, że nie może powiedzieć więcej. To świadectwo było bardzo ważne. Pamiętam, gdy mój syn miał w I klasie szkoły podstawowej narysować pochód pierwszomajowy. To był rok 1983 i we Wrocławiu razem z oficjalnym szły solidarnościowe antypochody. To właśnie takie dwa pochody, jeden z czerwonymi sztandarami, a drugi z biało-czerwonymi flagami z napisem „Solidarność” na białej części, narysował mój syn. Nauczycielka, Janina Orłowska, powiedziała mu na przerwie na osobności: „Bardzo mi się podoba, Piotrusiu, co narysowałeś. Chciałabym to mieć od ciebie na pamiątkę. Załóż nowy zeszyt, a ten mi podarujesz. Dobrze?” Chciała pochwalić dziecko za to, co zrobiło, ale jednocześnie ustrzec się przed ewentualnymi konsekwencjami, bo niespodziewana wizytacja zawsze była możliwa.

Pamiętamy takie historie. Ciekawa jestem, co zapamiętali z mojego rocznego nauczania moi uczniowie. Kłaniają mi się na osiedlu, poznają. Nawet, gdy zrobili tak wielką karierę jak Kinga Preis czy utalentowany profesor matematyki Tadeusz Kulczycki. Byli wówczas uczniami V klasy szkoły podstawowej.

Dziś komunistyczne czasy szczęśliwie minęły, ale nie minęły naciski politycznej poprawności. Są, ale inne. Nasiliły się problemy wychowawcze, związane ze stosowaniem bezstresowych metod, wzrosła znacząco przemoc w szkole i roszczeniowe postawy rodziców. Z tym wszystkim muszą się mierzyć współcześni nauczyciele. Zdaję sobie sprawę, jakie to trudne, jakiego ta praca wymaga oddania, poświęcenia i zaangażowania. Nie wystarczą podwyżki pensji. Trzeba zmienić coś w systemie oświaty, aby do szkół trafiali nauczyciele z pasją, którzy kochają młodzież i tę pracę. Tak jak np. nauczyciel doc. Janusza Górniaka z Wydziału Matematyki Politechniki Wrocławskiej, który potrafił fascynować matematyką w wiejskiej podstawówce.

Nie wystarczą podwyżki pensji. Trzeba zmienić coś w systemie oświaty, aby do szkół trafiali nauczyciele z pasją, którzy kochają młodzież i lubią tę pracę.

Dziś, w przeddzień święta nauczycieli, chylę przed nimi czoła i apeluję – bądźcie odważni, umiejcie przeciwstawić się niemądrym naciskom i dyktaturze politycznej poprawności. Dziś nie jest ani łatwiej, ani trudniej niż kiedyś. Jest inaczej. Ale podobnej potrzeba determinacji i odwagi.

Małgorzata Wanke-Jakubowska

Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, z wykształcenia matematyk teoretyk, specjalista public relations, przez 27 lat była pracownikiem Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu i przez 18 lat rzecznikiem prasowym tej uczelni. Po studiach pracowała w Instytucie Matematycznym Uniwersytetu Wrocławskiego na stanowisku naukowo-dydaktycznym; jej zainteresowania naukowe dotyczyły algebry ogólnej.

Możesz również polubić…

5 komentarzy

  1. elzbieta@gmail.com' Elzbieta Zborowska pisze:

    Jednej niewielu pozytywnych artykułów o nauczycielach doceniający ich ciężka pracę. Większość wypowiedzi i dotyczących tego zawodu sprowadza sie ostatnio do miażdżącej krytyki. A nauczycielom coraz trudniej pracowac- ciagle zmiany programów , wielość podręczników, inaczej niż dawniej chowane dzieci, zreformowane szkolnictwo a poza tym ciagle wypełnianie wielu papierów, ciągłe doszkalanie, rozliczanie z wyników egzaminów powoduje, iż trudno znaleźć czas na normalne uczenie. Nauczyciele czuja sie zagubieni w ilości wymogów. Dlatego zamiast krytykować ten zawód, należę go wspierać- jak to czyni autorka niniejszego artykułu. A komu sie dalej nie podoba ich praca, niech sam popróbuje nauczać? Pozdrawiam wszystkich obecnych i byłych nauczycieli- Elzbieta – tez do niedawna pracująca w tym zawodzie .

  2. bozena.olejnik@wp.pl' na-l pisze:

    podpisuję się obiema rękami pod naprawdę rzeczowym artykułem i komentarzem, jeszcze bym dodała tworzenie różnego rodzaju współpracy ze środowiskiem: kiermasze sobotnio- niedzielne, występy z bardzo różnych okazji i cała masa przeróżnych konkursów i naciski do uczestnictwa. Zapominamy w tym bałaganie o uczeniu bo wszystko odbywa się w ramach realizacji podstawy. Pozdrawiam wszystkich nauczycieli – nie dajmy się! Miłego świętowania

  3. mariarozycka@wp.pl' Maria pisze:

    Ja też chodziłam do wrocławskiej „piątki”… I choć sporo lat później niż Pani, to też historii uczyła mnie wspaniała Pani Wanda Fuchsa… Kilka miesięcy przed naszą maturą Pani Profesor ciężko chorowała, przeszła amputację nogi. I mimo że słaba jeszcze po operacji, prosiła wręcz, byśmy do Niej do domu przychodziły, bo chciała dokończyć przygotowania nas do matury z historii… Prawdziwy nauczyciel i pedagog, taki z powołania…

  4. anna-drozdowska@wp.pl' Anna Makuch pisze:

    Skupienie uwagi uczniów to prawdziwe wyzwanie; także w wypadku dorosłych. Do tej pracy trzeba mieć prawdziwe powołanie i mocne nogi ? Największa satysfakcja, kiedy po zajęciach uczniowie zostają porozmawiać albo dopytać o lekturę.

Skomentuj Wanda Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *