Kolęda


Temat kolędy, a właściwie wizyty duszpasterskiej, wraca jak bumerang każdego roku na początku stycznia, a emocje rozgrzewa kwestia wręczanych przy tej okazji kopert, zwłaszcza ich zawartości. Atakowani są wprost księża prowadzący twitterowe konta i – mimo że zapewniają, iż ofiary są dobrowolne, nikt ich nie wymusza, ani nie ustala ich wysokości – ataki nie ustają. Szczególną troskę o wielkość tych datków wykazują zazwyczaj ci, którzy księdza po kolędzie nie przyjmują. Pojawił się nawet i krążył w internecie mem, w którym przyrównano kolędowe datki do korupcji – tu koperta i tu koperta, a różnica tylko w stroju obdarowanego. Nie chce się tego nawet komentować.

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie po-kolędzie-e1515483327829-1024x576.jpg

Skąd się wziął zwyczaj wizyt duszpasterskich? O chodzących po kolędzie księżach pisał już Mikołaj Rej wkładając w usta wójta krytykę plebana:

„… potym bieży po kolędzie   
w każdym kącie dzwonić będzie
Więc woła Illuminare
a ty chłopaku musisz dare…” 

W starożytnym Rzymie odwiedzano się w styczniowe kalendy (callandae), zaczynające nowy rok. Wiadomo także, że wyraz „kolęda”, który do Polski dotarł za pośrednictwem Czechów, oznaczał pierwotnie pieśń noworoczną, śpiewaną podczas odwiedzania z tej okazji wiejskich gospodarzy. Kościół zaadaptował te ludowe zwyczaje, łącząc je z błogosławieństwem domów w uroczystość Trzech Króli. A że nie dałoby się tego dnia odwiedzić wszystkich, wizyta rozłożyła się na czas poświąteczny. Niemiecka i polska tradycja każe z okazji Trzech Króli napisać poświęconą kredą na drzwiach domów „K+M+B” (lub „C+M+B”) i datę roczną. Litery są – jak wyjaśnia Episkopat, skrótem od tradycyjnych imion Trzech Króli, a także (w wersji z literą C) od łacińskiego Christus mansionem benedicat (lub polskiego: Chrystus Mieszkanie Błogosławi).

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie 1948576.jpg

W Kodeksie Prawa Kanonicznego odnajdujemy kan. 529 § 1, który mówi: „Pragnąc dobrze wypełnić funkcję pasterza, proboszcz powinien starać się poznać wiernych powierzonych jego pieczy. Winien zatem nawiedzać rodziny, uczestnicząc w troskach wiernych, zwłaszcza niepokojach i smutku oraz umacniając ich w Panu, jak również – jeżeli w czymś nie domagają – roztropnie ich korygując”. Wizyta duszpasterska jest więc sposobem na realizację zapisanej w Kodeksie „funkcji pasterza”.

Kolęda to nie tylko błogosławieństwo, ale może przede wszystkim powinno to być spotkanie duszpasterza z parafianami. Czas na rozmowę, przedstawienie księdzu rodzinnych radości: okazja do zademonstrowania osiągnięć szkolnych dzieci czy też ich zaangażowania w parafialnych ruchach, ale także rozpoznanie problemów i poszukiwanie dróg ich rozwiązania.

Czy tak jest w istocie? Kiedyś na pewno tak było. Pamiętam, jak moi znajomi z sąsiedztwa, którzy nie chodzili do kościoła i nie posyłali swojej córki na religię (nie było wtedy szkolnej katechezy), przyjmowali księdza po kolędzie i owa dziewczynka, będąc już w piątej klasie zapragnęła przystąpić do I Komunii św. Ksiądz zorganizował specjalną katechezę dla niej i osobną uroczystość, żeby nie czuła się niezręcznie ze znacznie młodszymi od siebie dziećmi. Podczas takich wizyt ksiądz podpowiadał, jak podjąć sprawę uznania nieważności małżeństwa i uregulowania nieuporządkowanego życia sakramentalnego czy też pomagał dorosłemu, który przed laty nie przystąpił do sakramentu bierzmowania, jak to uzupełnić. Jest też okazja do wysłuchania postulatów i uwag dotyczących funkcjonowania parafii, terminów Mszy św., nabożeństw, wystroju czy ogrzewania kościoła. Gdzie jak gdzie, ale podczas kolędy powinna być okazja, by lud miał głos.

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie 5a44c4253c06d_osize640x400q71he81bdd.jpg

Czy rzeczywiście jest na to czas? Znam parafie, gdzie mieszkańców przybyło tak dużo, że proboszcz z wikarym, aby zdążyć odwiedzić wszystkich chętnych, są w stanie poświęcić na jedno mieszkanie zaledwie 5 minut. Ile da się powiedzieć w tym czasie, gdy jest jeszcze tradycyjna modlitwa, wspólna kolęda z ministrantami i błogosławieństwo domowników. Niewiele. A i nie wszyscy księża mają łatwość nawiązywania kontaktów, podobnie jak goszczący ich wierni. Zatem zazwyczaj wizyta sprowadza się – poza obowiązkowym i najważniejszym w tym wszystkim modlitewnym rytuałem – do zdawkowych kilku zdań oraz wymiany darów: koperty z ofiarą plus drobne dla ministrantów i pamiątkowych obrazków od księdza na pamiątkę.

Ofiara, jak już wspominałam jest zwyczajowa i – jak w kościele – nieobowiązkowa. Przyznam z mojego doświadczenia, że nigdy nie zdarzyło się, by ksiądz w naszej obecności kiedykolwiek zaglądał do koperty i sprawdzał jej zawartość, a kilka razy rozmowa była na tyle absorbująca, że dopiero po wyjściu księdza się orientowaliśmy, że zapomnieliśmy o ofierze. Nigdy ksiądz się nie upominał, a my dopiero po jego wizycie w następnym mieszkaniu, nadrabialiśmy niedopatrzenie. Często też słyszeliśmy, że nie trzeba, że jesteśmy tak zaangażowani w kościele, a nasza praca na rzecz parafii jest wystarczającą ofiarą. Wiem, że nie jest to sytuacja typowa, na moim osiedlu mieszka sporo zamożnych, a przy tym ofiarnych ludzi, a są parafie biedne i te kolędowe datki są pozwalają na spięcie parafialnego budżetu. Bo też i opowieści o niezwykłym bogactwie księży można między bajki włożyć.  Warto też przypomnieć sytuację, gdy jako młode małżeństwo z dzieckiem sprowadziliśmy się w 1977 roku do obecnie zajmowanego mieszkania, odwiedzający nas ówczesny proboszcz ks. prof. Eugeniusz Tomaszewski odmówił przyjęcia od nas ofiary, tłumacząc, że jesteśmy na dorobku (pisałam o tym w tekście „#DobryKler” [LINK /]).

Wracając do kolędowej ofiary, jest ona zwyczajowa i nie znam sytuacji wymuszania określonych kwot. Raczej w małych, plotkarskich środowiskach, gdzie obowiązuje zasada „zastaw się, a postaw się” to wymuszanie jest po stronie wścibskich i nieżyczliwych sąsiadów, a nie księży. Są nawet diecezje, jak np. opolska, gdzie kolędowe, kopertowe ofiary są zakazane. A więc wiele szumu o nic.

 

.Gorzej, że wyraźnie zmniejsza się odsetek przyjmujących księdza po kolędzie mieszkańców. Kiedyś to była ponad połowa, dziś nie więcej niż uczęszczających regularnie na niedzielne Msze św. Powoduje to, że sytuacja, aby w wyniku takiej wizyty i rozmowy zaniedbani religijnie ludzie wrócili na łono Kościoła, spada w zasadzie do zera.

Laicyzacja postępuje a antykościelne i antyreligijne postawy zaczynają być coraz odważniejsze. Czasem z totalnym brakiem wyczucia, jak choćby konferencja prasowa Barbary Nowackiej z postulatami rozdziału Kościoła od państwa (zniesienie finansowania lekcji religii oraz ubezpieczeń księży i duchownych z budżetu państwa, likwidacja Funduszu Kościelnego oraz wszystkich komisji rządowo-kościelnych) akurat w dniu spektakularnego świadectwa przywiązania społeczeństwa do wiary, czyli w Święto Trzech Króli, gdy w 752 miejscowościach w barwnych orszakach maszerowało ponad 1,2 mln osób, w samej tylko Warszawie 60 tysięcy. To skrajne rozminięcie się ze społecznymi nastrojami.

 

.

Małgorzata Wanke-Jakubowska

Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, z wykształcenia matematyk teoretyk, specjalista public relations, przez 27 lat była pracownikiem Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu i przez 18 lat rzecznikiem prasowym tej uczelni. Po studiach pracowała w Instytucie Matematycznym Uniwersytetu Wrocławskiego na stanowisku naukowo-dydaktycznym; jej zainteresowania naukowe dotyczyły algebry ogólnej.

Możesz również polubić…

9 komentarzy

  1. wladyslaw_daleczko@poczta.onet.pl' Władek pisze:

    Księdza do domu przyjmują nie tylko katolicy. Znam przypadki (z mojej pracy, z wojska), gdy zawsze księdza przyjmowali moi znajomi, 100% ateiści, którzy nie chodzili oczywiście do kościoła. Zawsze mówili, że wypada przyjąć księdza z parafii i porozmawiać z nim po prostu towarzysko, bo w zasadzie nie będą mieli już w roku okazji do takiego spotkania i rozmowy. Wszystko zależy od tego, jak się traktuje innego człowieka. Datki są oczywiście dobrowolne. Czy się daje na tacę, czy do puszek, czy wpłaca na konto lub bezpośrednio księdzu przy różnych okazjach – to jest wszystko jedno. Trzeba pamiętać, że kanonicznym obowiązkiem katolika jest utrzymanie finansowe duszpasterzy. Trzeba tylko odróżnić to od opłat za chrzty, śluby i pogrzeby. Wynika to już z ustawodawstwa naszego państwa, ponieważ zgodnie z prawem w takiej sytuacji ksiądz pełni też funkcję urzędnika państwowego rejestrującego narodziny, ślub i pogrzeb, w związku z czym musi pobrać i odprowadzić do skarbu państwa odpowiednią kwotę (tak, jak USC), stąd na pytanie jaki jest datek, ksiądz często odpowiada: „co łaska, ale minimum xxx zł”.

  2. szkudlarek76@gmail.com' Szkudlar pisze:

    Władek, coś tutaj mieszasz… Ksiądz pełni funkcję urzędnika państwowego rejestrującego narodziny? Przecież urzędowe opłaty w związku z narodzeniem dziecka nie mają nic wspólnego z chrztem (podobnie jest z pogrzebem). Co do ślubu, to od biedy można się zgodzić, ale koszty ślubu cywilnego są kilka razy mniejsze od kościelnego (chciałbym zobaczyć minę księdza, gdyby dostał tyle, co trzeba zapłacić w urzędzie)

  3. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Znów pojawiło się sporo opinii na poruszony w tekście temat w mediach społecznościowych i aby ułatwić odniesienie się do nich i do tekstu przytaczam:

    Weronika Kostrzewa @KostrzewaWZ
    Ksiądz chodzi po kolędzie …. od rana, w tygodniu. Po pustych domach to szybko się chodzi. Pracuje człowiek z księżmi, obraca się w kato-środowisku. Same dobre doświadczenia. Ale do parafii to szczęścia nie ma.

    Jacek Rzepa @jrzepa
    Dlatego bardzo podoba mi się to co robił śp x. Roman Indrzejczyk na Żoliborzu. Wizyta Duszpasterska trwała cały rok, mieli czas dla wszystkich, nie musieli się nigdzie spieszyć, do wszystkich którzy chcieli dotarli

    Angelika Guja @AngelikaGuja
    Odwrót wiernych następuje bo ludzie przewartościowali swój świat, Kościół to obowiązki, wymagania, głównie wobec siebie – kto teraz tego szuka? Ale, że ci ludzie tego wprost nie nazwą to szukają wymówek: bo taca, bo księża, bo pedofilia.

    Antoni Karuzo @AntoniKaruzo

    Dyskusje o wizytach duszpasterskich przywołują mi w pamięci postaci księży, ot np. ks. Wujaka z Widzewa. Budował kościół, m.in. z datków, zmarł… i nie zabrał go ze sobą. Parafianie pamiętają i jest ulica jego imienia. PS. Nudne są dywagacje „lewaczków” nt. kolędy

    S. Żerko @StZerko
    Zmieniliśmy już trochę adresów, ale wszędzie powtarzało się jedno: kolęda to było coś konsternującego dla obu stron. I dopiero od kilku lat żałujemy, że nasz obecny proboszcz odwiedza nasz dom nie co roku, lecz – z uwagi na inne obowiązki – tylko co dwa lata.

    Wernyhora @LPodhorecki
    Nikt nikomu broni do skroni nie przykłada… Ofiara jest świadoma i dobrowolna… Jednak niech nie wie ręka twoja lewa co czyni prawa…

    Explicite @Explicite_
    Wcześniejszej niedzieli natomiast padły zdania, że parafianie powinni zainwestować w nową instalację grzewczą, gdyż (I TU UWAGA), do naszej parafii na mszę chodzi poseł.

    Nie znam sytuacji wymuszania określonych kwot? „Ogłoszenia duszpasterskie: w związku z koniecznością usprawnienia instalacji ogrzewania kościoła, datki na kolędę powinny być dwukrotnie większe niż w zeszłym roku”.
    Tomasz Lenartowicz @Fremmed123
    Próby dyskredytowania KK w RP są ciągle ponawiane i mają to samo zródło. Tematami są: pedofila, kolęda, kościelne nieruchomosci, religia w szkołach itd. Autorami są lewaccy awanturnicy starający się zniechęcić Polaków do kościoła. Stalin już to próbował…

    AnkaM @ankam72
    Ksiądz do nikogo nie wchodzi bez zgody gospodarza. Tym, którzy narzekają radzę, aby grzecznie podziękowali a potem zamknęli gęby i nie dyskutowali.

    CzasemAlicjaFranca @AlicjaJesz
    Uwielbiam i czekam na kolędę od dzieciństwa. Ważne bezpośrednie spotkanie i modlitwa. Cały dom, stajnię i pole skrapiam wodą święconą. Nigdy nie czułam presji, że koperta jest ważna. Proboszcz po kolędzie podsumowuje ilość datków i na co będą przeznaczone. Remont wieży. C+M+B.

    Kolęda to jest jedno z ważnych wydarzeń dla katolików. W katolickich domach czeka się, przygotowuje ze wzruszeniem. Najlepszy obrus, świeczniki przywiezione przez babcię z Wilna, rodzina wzruszona czeka, śpiewa, całuje krucyfiks. To lewactwo musi w to uderzać, takie rozkazy mają.

    Zygmunt Czech @kszyg
    U mnie kolęda dzisiaj. Co prawda koperty nie będzie, ale jest radość z daru Bożego błogosławieństwa na kolejny rok

    Michał @M_Jednaki
    Jaki temat. Księdza trzeba przyjąć obowiązkowo. Błogosławieństwo na cały rok, aby Bog czuwał nad domownikami. Ofiara też. A jak. Jestem, czuję się członkiem Kościoła to dbam o wspólnotę. Na ile mnie stać to tyle wręczam.

    Gawiedz @Gawiedz1
    Takie podejście jest właściwie pogańskie: dobre duchy nie będą czuwały, jak czarownik nie odprawi stosownych obrzędów. Wszak inaczej Bóg twarz odwróci?

    Heniu @Heniu2727
    Kto ma odwiedzić człowieka jak nie ksiądz – jestem ateistą, ale zawsze chętnie widzę duszpasterza na kolędzie.

    Dariusz Strzelczyk @DJS_1964
    „Koperta” jest tylko dyżurnym fetyszem dla tych, którzy z racji chcenia chcą uderzyć w kler. Niektórym trzeba filmów, innym wystarczy pustosłowie. Zawsze pytam narzekających co zrobili dla własnej parafii żeby było lepiej skoro jest tak źle. Z Bogiem Wam na cały dzień.

    Jacek Owczarek @jowczarek52
    Zawsze daję datek przy okazji wizyty duszpasterskiej z powodów praktycznych, żeby idąc do kościoła mieć ciepło, a opał kosztuje

  4. Dariaziemiec@gmail.com' DariaZiemiec pisze:

    Cztery razy zmieniałam adres zamieszkania.Nigdy ksiadz nie upominał sie o kopertę. Ministranci zapowiadają wizytę księdza i jesli nie chcemy to zawsze mozemy odmówić. Jesli chcemy dluzej porozmawiać z ksiedzem zawsze mozemy sie umówić na rozmowę gdy skonczy się czas kolędy. Spróbujcie Państwo a przekonacie się ze to jest możliwe:) Jesli zas chodzi o finanse mojej parafii to jestem spokojna.Na poczatku roku proboszcz czyta sprawozdanie jak spozytkowal środki. Jest bardzo szczegółowe .

  5. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Kolejne komentarze z mediów społecznościowych:

    Bogumiła Kempińska-Mirosławska
    Jeszcze niejednym, absurdalnym porównaniem w wykonaniu wojującego z Kościołem lewactwa będziemy zaskoczeni. To dopiero przedbiegi. Cel – zniszczyć Kościół. Ale Jezusa nie przemogą.

    Marcin Makowski @makowski_m
    I po kolędzie. Miła wizyta, nowa parafia i nowy proboszcz, który okazał się ekspertem od II wojny. Ja wiem, że w tych kwestiach nie powinno się uprawiać pars pro toto, ale jak czytam relacje „bohaterów”, którzy pogonili księży z domu i się tym chwalą… Nie umiem tego zrozumieć.

    CzasemAlicjaFranca @AlicjaJesz
    Nigdy nie spotkałam się z naciskiem, że trzeba dać kopertę. Raczej trzeba księdza gonić i wciskać. Pamiętam wzruszenie z dzieciństwa i te dorosłe. Tylko teraz dorosłym obrazków nie dają. A bym chciała dostać bo mam w książeczkach do nabożeństwa po babci, mamie i moje.

    Alina Petrowa @AlinaPetrowaW
    Znam księży, którzy w jednym domu biorą kopertę, a gdy wejdą do ludzi uboższych, oddają ją gospodarzom.
    Pracując w KAI „pole obserwacji” mam szerokie. Zdecydowanie przeważają księża ofiarni i zaangażowani w posługę, zdarzają się osoby, które się męczą lub są zgorzkniali, ale to rzadkie przypadki.

    Pan_MacMon @Pan_MacMon
    Ze względów bezpieczeństwa, od lat nie ma kopert w mojej parafii, a datki wrzuca się anonimowo do skarbonki w kościele albo jeśli ktoś chce, to robi przelew na podane konto.

    Pani K. @Pani_K_
    IMO przy okazji kolędy za często padają pytania/sugestie dotyczące przyszłych dzieci. Więcej delikatności i taktu…

    Rafal Kubara @2003Rafal
    Porównanie absurdalne, bo łapówka wręczana jest w celu nieformalnego, nielegalnego załatwienia jakichś korzyści. Datek przy kolędzie niczego nie załatwia. Ktoś kto wymyślił to porównanie chciał by wizyta duszpasterska kojarzyła się z czymś paskudnym.

    Nawet najbardziej gorszące zachowanie księdza nie argumentem za rezygnacją z uczestnictwa we mszy św. i przyjmowania sakramentów, Nie jest dowodem na nieistnienie Boga – a wielu ludzi tak do tego podchodzi.

    Angelika Guja @AngelikaGuja
    Odwrót wiernych następuje bo ludzie przewartościowali swój świat, Kościół to obowiązki, wymagania, głównie wobec siebie – kto teraz tego szuka? Ale, że ci ludzie tego wprost nie nazwą to szukają wymówek: bo taca, bo księża, bo pedofilia.
    Byłam letnim katolikiem, byłam potem ateistką. Znam to środowisko.
    I bardzo istotna rzecz: katolik przez duże K nie odejdzie od Kościoła z powodu księdza. Nigdy.

    Jarek Myjak @JarekMyjak
    Drogie @TTwins777 Dlaczego postawy antyklerykalne nazywacie na wyrost „antykościelnymi” bądź „antyreligijnymi”. Przecież problem tkwi w niewprowadzeniu w polskim Kościele transparentności finansowej choćby na poziomie parafii. Rady parafialne dalekie są od zaleceń soborowych.

    Michał Krogulec @M_Krogulec
    Jak to mówił ks. proboszcz w mojej kieleckiej parafii: kolęda to często jedyna okazja, aby dana rodzina współuczestniczyła w życiu materialnym parafii, stanowiąca 1/3 budżetu parafii.

    U mnie, odkąd mam czwórkę, a potem piątkę dzieci ksiądz zawsze chce oddać kopertę. A mieszkałem w kilku parafiach…

    Jacko de Bot @Jacko_Bot
    A co to kogoś obchodzi ile daję księdzu w kopercie? Daję i to moja sprawa.

    Krzysztof Sietczyński @ksietczyński
    U mnie, odkąd mam czwórkę, a potem piątkę dzieci ksiądz zawsze chce oddać kopertę. A mieszkałem w kilku parafiach…

  6. b.utecht@onet.pl' Barbara Utecht pisze:

    Dla mnie jako osoby wierzącej kolęda jest zawsze radosnym oczekiwaniem na kapłana, na rozmowę, modlitwę i
    błogosławieństwo. Jak przeżywam wizytę duszpasterską zależy głównie od mojego osobistego i duchowego nastawienia. Wizyta ta jest formą mojej wiary. To czas łaski, bo kapłan przychodzi z Bożym błogosławieństwem i to daje mi nadzieję, że Bóg jest ze mną i umacnia mnie w wierze, a moja wspólnota z Kościołem staje się bardziej ożywiona. Sądzę, że niejednokrotnie taka wizyta duszpasterska pobudza wiernych do większej aktywności i zaangażowania we wspólnotę. Tym, którzy przyjmują kapłana życzę obfitości Bożych darów.

  7. Maria WANKE-JERIE pisze:

    Podobnie jak Basia Utecht czekam zawsze z radością na wizytę duszpasterską. Raz zdarzyło się, że nie było mnie we Wrocławiu, gdy ksiądz odwiedzał mieszkania w moim bloku, zgłosiłam w zakrystii prośbę o kolędę u mnie po zakończeniu planowych wizyt duszpasterskich, bo nie wyobrażałam sobie, że ksiądz nie poświęci i pobłogosławi mojego mieszkania. Tradycja wizyt duszpasterskich jest także utrzymywana w krajach zachodnich. Ciekawostka, że we Włoszech odbywają się one w okresie Wielkiego Postu, a nie po Świętach Bożego Narodzenia. Ten czas tworzy inny klimat tych wizyt, ale ich istota jest taka sama – błogosławieństwo i rozmowa. Kiedyś byłam na wsi w rejonie Abruzji przed Wielkanocą. Księdza przyjmowali wszyscy, wierzący i niewierzący. Słyszałam, że dla tych ludzi wizyta księdza oraz poświecenie domu i jego mieszkańców to ochrona przed wszystkim, co złe w całym roku. A tam jest się czego obawiać, bo te rejony często doświadczają trzęsień ziemi. Oczywiście ludzie dają też księdzu pieniądze, wierząc, że im hojniejszy datek, tym skuteczniej dom będzie chroniony. Dają, mimo że ksiądz we Włoszech dostaje pensję państwową. To efekt przejęcia przez państwo majątków kościelnych w czasach rządu Mussoliniego.

  8. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Krystyna Duda z Opola napisała na Facebooku komentarz do tego tekstu: „W Opolu, a na pewno w parafiach, w których mieszkaliśmy i mieszkamy, problemu nie ma. Przez dwie, wyznaczone niedziele (w okresie kolędowym), w kościele podczas mszy św. złożyć można ofiarę. Podczas odwiedzin drobne kwoty zbierają ministranci na swoje – z góry określone potrzeby. I wszystko jasne.”

  9. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Dziękuję za wszystkie komentarze, zarówno pod tekstem, jak i w mediach społecznościowych (znaczną część z nich przytoczyłam powyżej). Jestem zbudowana tą dyskusją, przeważały bowiem pozytywne opinie, krytyczne uwagi nt. kolędy dotyczyły jedynie terminu organizowania wizyt duszpasterskich (np. w godzinach rannych, co dla pracujących oznacza konieczność wzięcia urlopu na ten dzień) czy zdawkowych rozmów i pośpiechu. Powtarzały się informacje o niewymuszaniu ofiar, a nawet przekazywaniu części otrzymanych datków biedniejszym parafianom. Jeden z internatów (podpisujący się nickiem Heniu), przyznający się do ateizmu, napisał, że zawsze chętnie przyjmuje księdza po kolędzie. Ciekawym głosem w dyskusji był wpis mojej siostry np. kolędy we Włoszech, a także Krystyny Dudy o zwyczajach kolędowych w diecezji opolskiej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *