Burzę wywołał pewien wpis na Twitterze red. Tomasza Terlikowskiego i oprócz rzeczowej polemiki, wylała się na niego ogromna fala hejtu, był odsądzany od czci i wiary, posypały się na niego niewybredne, a nawet wulgarne epitety, spośród których „debil” czy „heretyk” należały do najłagodniejszych. Hejt zdecydowanie potępiam, także ten, który wylał się na polemizującego z Terlikowskim senatora Jana Filipa Libickiego.
Cóż takiego napisał redaktor Terlikowski, że tak wzburzył twitterową opinię? Jego wpis brzmiał: „Każdy z nas zna kogoś, kto był skrzywdzony, w każdej parafii, w każdej wspólnocie, w każdym zakonie i zgromadzeniu, w każdym seminarium są skrzywdzeni seksualnie. Odkrycie, że to oni są w centrum Kościoła, zmienia myślenie. Nie da się już wrócić do tego, co było”. Tweet ten był „zajawką” obszerniejszej wypowiedzi, w której wyrażał zdziwienie i sprzeciw wobec wydanego przez poznańską kurię zakazu spotkania z nim w jednym z duszpasterstw akademickich i wygłoszenia prelekcji na temat „Dlaczego warto być w Kościele”. Rozumiem rozżalenie redaktora z powodu odgórnego odwołania zapowiadanego spotkania, a zwłaszcza argumentacji ze strony kurii, że nie przyniesie ono korzyści duchowej. Nie usprawiedliwia to jednak stwierdzeń generalizujących, a przez to nieprawdziwych, których nie da się inaczej rozumieć, jak w taki oto sposób, że każda parafia, wspólnota katolicka, zakon, zgromadzenie czy seminarium to miejsce, gdzie byli lub są osoby wykorzystane seksualnie, skoro każdy zna kogoś skrzywdzonego (w domyśle przez duchownego) i w każdej ze wspomnianych instytucji i wspólnot są skrzywdzeni. To przecież oczywiste mijanie się z prawdą, bo nie ma na to żadnego dowodu. To, że w wielu miejscach, nie znaczy, że tak jest w każdym. Pewnie nie trudno byłoby wskazać zarówno parafię, jak i zgromadzenie zakonne, gdzie nie było i nie ma żadnej osoby skrzywdzonej.
Posypały się oświadczenia osób, że nikogo takiego nie znają, co nie znaczy, że w ich środowisku kogoś takiego nie ma, bo polemika dotyczyła wprost stwierdzenia Terlikowskiego: „każdy zna”, „w każdej parafii…”. Na obalenie tezy rozpoczynającej się od słowa „KAŻDY” wystarcza jeden kontrprzykład, a tu było ich wiele. Przytaczam kilka podpisanych imieniem i nazwiskiem, ale dużo było wpisów internautów ukrywających się pod jakimś nickiem.
„Nie znam, także nie mogę służyć przykładem. Argument »bo wszyscy« zwykle trafia w próżnię” – napisała Magdalena Łysiak.
„Działając w Kościele, spędziłem lata w wielu miejscach: na plebaniach i klasztorach przespałem z rok, jak nie lepiej. Księży poznałem setki. Nikogo takiego, o kim Pan pisze, nie znam” – oświadczył Robert Bagiński.
„Nie, nie każdy zna takie osoby. Co nie znaczy, że to małe zjawisko, bo mało kto się przyznaje do takich przejść. Takimi sformułowaniami sprowadza Pan realny problem i dramat do przerzucania się anegdotycznymi »argumentami«, naprawdę nie schodźmy w taką »dyskusję« – przestrzegała Blanka Aleksowska.
„Ja również nie znam. Dlaczego pan kłamie?” – napisał Piotr Wasilewski.
„Nie zostałem nigdy skrzywdzony, ani nikt z moich bliskich i nie znam nikogo skrzywdzonego. Nie należę do »każdego«”– odpowiedział Andrzej A. Mroczek.
„Mam podobne doświadczenia z wielu lat życia blisko Kościoła, znajomości osób duchownych i zakonnych (często dużo wcześniej niż nimi zostali): też się nigdy z tym problemem nie spotkałem. Na pewno on jest, ale pisanie, że na każdym kroku to nieprawda” – stwierdził Piotr Surowiecki.
„Nie znam” – oświadczyli zgodnie Jan Śliwa i Rafał Dudkiewicz.
„Proszę nie pisać, że w każdym, bo tą metodą wszystkie następne pana argumenty będą mniej wiarygodne. Że to nie są przypadki pojedyncze, nie oznacza jeszcze, że w każdym miało to miejsce” – przestrzegł senator Jan Filip Libicki, a dla wzmocnienia swojej argumentacji dodał w następnym tweecie: „Żarliwość, z jaką redaktor @tterlikowski stawia w centrum każdą ofiarę pedofilii w Kościele rodzi we mnie – przyznaję, że złą – pokusę, by przestać się nimi aż tak przejmować. Na razie walczę z tą pokusą skutecznie, ale nie wiem jak długo…”.
Ten ostatni wpis senatora Libickiego wyzwolił z kolei hejt przeciw niemu. Rzecznik prasowy PSL Miłosz Motyka wydał oświadczenie w imieniu partii: „Jako @nowepsl stanowczo odcinamy się od wpisu senatora @jflibicki. Ten tweet w żaden sposób nie oddaje zdania naszego ugrupowania. Przepraszamy”.
Internauci nie przebierali jednak w słowach.
„Odczuwam wielki wstyd, że pochodzi Pan z Poznania. W zasadzie odczuwam też wielki wstyd, że po takim wpisie, nadal będzie nosił Pan miano człowieka. To wbrew wynaturzeniu, jakie Pan tutaj przedstawił. Wstyd – napisał Paweł Kirchner.
„Najchętniej zgwałcone dzieci schowalibyście do szafy i udawali, że nic się nie stało. To jest ta wasza wiara. Obrzydliwym typem jesteś” – to ocena Beaty Skwarskiej.
„Pan to naprawdę napisał? Aż żal komentować. Kolejny, który dla utrzymania „magii” kościoła jest wstanie na najgorsze rzeczy w tym pedofilię. Jesteś… ugryzę się w język” – .powstrzymał się od epitetu Marcin Samsel.
Ukrywający się pod różnymi nickami internauci już się w język nie gryźli, ale z zasady anonimów nie cytuję.
Senator Libicki odniósł się do tych zarzutów w tekście Czy jesteśmy z redaktorem Terlikowskim w tym samym Kościele. Kilka słów komentarza [LINK], opublikowanym na portalu Salon24.pl. „Uważam bowiem takie stwierdzenie za nieprawdziwe. Co więcej, uważam, że formułowanie takich opinii powoduje, że przytępia się wrażliwość opinii publicznej na te przypadki kościelnej pedofilii, które rzeczywiście miały miejsce. I tego właśnie dotyczył mój tweet” – czytamy w tekście Libickiego.
Tomasz Terlikowski opublikował obszerne uzasadnienie, w którym podtrzymał swoje stanowisko, a faktycznie stwierdzał, że w tweecie, który wywołał burzę, miał na myśli co innego niż faktycznie napisał. A więc ponoć nie twierdził, że „każdy zna”, tylko że w otoczeniu każdego jest osoba skrzywdzona (przecież to co innego, skoro pisze, że zna, to trudno domyślać się, o co mu chodziło), a po drugie, że nie miał na myśli tylko księży, bo najwięcej krzywdzących dzieci jest w rodzinach, a są także w innych środowiskach.
Tylko dlaczego tych „nieksięży” widział w każdej parafii, zakonie, zgromadzeniu czy seminarium, a nie w szkole, na boisku czy w rodzinnym domu?
Zupełnie nie rozumiem, dlaczego brnąc niepotrzebnie i idąc w zaparte, nie wypowiedział jednego prostego zdania: „Przepraszam, wyraziłem się nieprecyzyjnie, miałem na myśli to a to”. Stać go było jedynie na komentarz do tekstu Libickiego: „Panie Senatorze, proponuję przeczytać, co napisałem. Polemizuje Pan z cytatem, którego u mnie nie ma. To wygodne, ale wyjątkowo słabe”.
Każda przesada jest przeciwskuteczna i to właśnie próbował przekazać senator Libicki. Że to szkodzi samym pokrzywdzonym, tak zrozumiałam jego drugiego tweeta, bo znieczula na ich krzywdę. Zgadzam się z tym. Wokół tych bolesnych spraw nie powinno być tyle szumu i hałasu, nikt też nie powinien się na nich lansować. Potrzeba skutecznych działań, wdrażania procedur przez właściwe, powołane do tego organy.
Wiele już się zmieniło w podejściu do tych spraw. Pisze o tym red. Tomasz Krzyżak w artykule Kościół na pewno nie szuka ofiar? [LINK] opublikowanym na portalu deon.pl. „Niesprawiedliwością będzie też stawianie tez, że Kościół wciąż lekceważy osoby pokrzywdzone, że niczego im nie oferuje, że ich nie szuka, a w mentalności niewiele się zmieniło. A przecież od paru lat funkcjonuje Fundacja św. Józefa, na którą solidarnie składają się księża z całej Polski, i która oferuje różnorakie formy pomocy dla pokrzywdzonych. W kilku miastach w Polsce działają regionalne punkty kontaktowe dla wykorzystanych, w których mogą zostać wysłuchani i otrzymać pomoc. Nie tylko psychologiczną, ale także prawną. Nie można także zapomnieć o tym, że każda diecezja ma specjalnego duszpasterza dla osób pokrzywdzonych, który jest niemal na każde zawołanie. A zatem oferta dla ofiar jest. Trzeba tylko po nią sięgnąć” – czytamy we wspomnianym tekście. Może aż tak dobrze, jak pisze Krzyżak, nie jest, ale są procedury i instytucje, których kiedyś nie było.
Z pewnością generalizowanie i uogólnianie, jak każda przesada, niczemu dobremu nie służy. Uważam, ba, jestem tego pewna, że spierającym się publicznie zupełnie niepotrzebnie redaktorowi Terlikowskiemu, jak i senatorowi Libickiemu chodzi w gruncie rzeczy o to samo. O dobro ofiar i dobro Kościoła.
Małgorzata Wanke-Jakubowska
Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, z wykształcenia matematyk teoretyk, specjalista public relations, przez 27 lat była pracownikiem Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu i przez 18 lat rzecznikiem prasowym tej uczelni. Po studiach pracowała w Instytucie Matematycznym Uniwersytetu Wrocławskiego na stanowisku naukowo-dydaktycznym; jej zainteresowania naukowe dotyczyły algebry ogólnej.
Tak najkrócej: uważam, że do rzeczowej prowadzącej do naświetlania i rozwiązywania problemów dyskusji potrzeba pokory, chęci najpierw zrozumienia, a nie potępienia rozmówcy. W przytoczonej przez Panią sprawie zabrakło tego w mniejszym lub większym stopniu większości dyskutantów.
Niedawno słyszałem, że przekleństwem naszych wypowiedzi, naszego myślenia, są stwierdzenia zawierające sformułowania „zawsze” , „nigdy” m.in. w zwrotach typu „zawsze tak było”; ” nigdy tak nie było”.
W rzeczowej dyskusji trzeba panować nad emocjami i unikać uogólnień.
Zgadzam się z uwagą Jurka, że w rzeczowej dyskusji trzeba panować nad emocjami i unikać uogólnień. Powiedziałabym nawet, że pisanie tweetów w złości jest może nawet gorsze niż pisanie ich pod wpływem alkoholu. Do spostrzeżeń Jurka dodam jeszcze jedno, według mnie równie istotne, a mianowicie uwagi ad personam. Kiedyś słyszałam radę psychologa, który twierdził, że gdy podczas wymiany poglądów pojawią się słowa: „ty jesteś…” albo „ty zawsze jesteś…” (w miejsce kropek można wstawić: nieobiektywny, zmanipulowany, stronniczy, doktrynerski, sekciarski itp.) właściwie kończy to rozmowę. Nie ma bowiem sensu przekonywać do czegokolwiek, jak jest się tak ocenianym. Jeszcze gorzej, gdy zamiast takich dyskredytujących, ale mimo wszystko parlamentarnych, określeń pojawią się inwektywy czy wulgaryzmy. Dziwi mnie, gdy przeglądam mój timeline na Twitterze, jak ludzie ochoczo oceniają, a właściwie dyskredytują, innych. I robią to z jakąś niepojętą dla mnie, niezdrową przyjemnością. Zdziwienie moje jest tym większe, gdy takie kategoryczne oceny wypowiadają księża. Czyżby zapomnieli słowa Jezusa z Ewangelii św. Łukasza: „Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni”? Gdyby tak usunąć z Twittera wszystkie tweety zawierające uwagi ad personam, zniknęłaby z pewnością ponad połowa wpisów.
Nie chodzi o to że każdy zna kogoś seksualnie zranionego. Choć jest to nietrafione sformułowanie czy tak czy siak, jak to się mawia.
Chodzi o to,że w centrum Kościoła jest Jest Jezus Chrystus a nie jakiś człowiek czy grupa ludzi. To jest herezja, twierdzić że centrum Kościoła to np pokrzywdzeni wskutek nadużyć seksualnych.
Nawet, gdy ktoś wypowie herezję, nie znaczy, że jest heretykiem. Ale i w tym przypadku nie dopatrywałabym się herezji. Słowa redaktora Terlikowskiego rozumiem raczej jako zachętę, by widzieć w skrzywdzonych obecność Jezusa, w myśl wskazania „Co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili”. Pisze, że chodzi mu o Kościół współodczuwający z cierpieniem i odrzuceniem i dlatego też zauważa, że odkrycie, jak wielu jest skrzywdzonych, jak wielka jest ich trauma, otwiera też oczy na inne rodzaje cierpienia, wykluczenia, krzywdy… Czyli nie jest prawdą, że bagatelizuje innych cierpiących.
Alexis de Tocqueville pisał, że tylko Bóg nie musi uogólniać, ponieważ dogłębnie zna każdy przypadek. Uogólnia człowiek z powodu ograniczonej możliwości swoich sił poznawczych. Dlatego operowanie dużymi kwantyfikatorami jest tak ryzykowne – sugeruje wiedzę doskonałą. I z tego powodu wpis red. Terlikowskiego wzbudził tyle emocji i, jak zawsze u nas były i tłity obraźliwe, emocjonalne, i merytoryczne. A powstaje pytanie, skąd płynie wiedza i pewność pana redaktora, że molestowanie jest tak powszechne, że ofiary są wszędzie? Należy pytać o skalę zjawiska, ewentualnie badania. Dowiedziałam się, ale nie od p. Terlikowskiego, że są szacunki organizacji pozarządowej, ale tu znów warto pytać o definicję, co rozumie się pod molestowanie? Niesmaczny dowcip, szczegółowe wypytywanie w konfesjonale o „te” sprawy, mogą już uchodzić za molestowanie i przy tak szerokiej definicji liczba ofiar może okazać się bardzo wysoka, choć powyższe zachowania są bez wątpienia raniące. Pan redaktor nie podał źródła (zrobił to inny tłiterowicz), nie przeprosił za nieprecyzyjną i wypaczającą wypowiedź. Nie warto rozmawiać, choć są osoby, które wciąż próbują, więc serdecznie je pozdrawiam.
A co do oczyszczenia Kościoła, bo nie wątpię, że takie są szlachetne intencje Tomasza Terlikowskiego, jak w również w to, że rak pedofilii musi być usunięty, Kościół reformowali ludzie święci i bardzo pokorni. Reforma zaczyna się od reformatora.
Pisze Pani, że warto pytać o definicję, co rozumie się pod molestowanie. O tym, jak pojemne to określenie pisałam w tekście „Molestowanie” [LINK: https://twittertwins.pl/molestowanie/ ]. Także o tym, jak oparte na jednym, nie do końca zweryfikowanym przypadku, można budować krzywdzącą narrację, która zaczyna żyć własnym życiem.
Ożywiona dyskusja nt. tekstu „Każdy” toczyła się na Facebooku. Poniżej zapis najważniejszych postów:
Bogdan Krawczyk
Szkoda Tomka, zaplątał się we własne/cudze myśli…??
WŁasne/ cudze// nieprzetrawione \ *.niepotrzebne skreślić!
Maria Zujewicz
Dobry tekst.
Bogusia Mirosławska
Pan Terlikowski już dawno odleciał. A jeśli przyjmuje się za pewnik fałszywe założenie, co zrobił Terlikowski, i opiera się na nim swój tekst, to taki tekst jest nic nie wart.
Ewa Pomozow
przepraszam ale stwierdzenie, że w każdym miejscu jest już krzywdzącym uogólnieniem, nie zgadzam się z nim, ostatnio t. terlikowski niestety sam sobie grabi
Magdalena Klaudia Pstrzoch
A ja słyszałam dawno temu że Terlikowski to agent lewicy w złym tego słowa znaczeniu, (choć w sumie słowo agent już z założenia dobre nie jest), tak słyszałam że został podstawiony celowo żeby namieszać. Tak myślę że to może być jednak prawda
Jarek Amaru Zajączkowski
„Hejt zdecydowanie potępiam” a ja TUTAJ czytam – agent, podstawiony przez lewaków, odlecial dawno. Jakby nie było „powracająca fala”. Zamiast pokornego przyjęcia skargi, próby oczyszczenia ….. „Judasz”.
I to tuż przed Świętem Zmartwychwstania.
„Kto nie z nami, ten przeciwko nam” – historia lubi się powtarzać.
Andrzej Bryja w odp. Jarek Amaru Zajączkowski W sedno.
Bogusia Kusiak
Widać ze Terlikowski to cwaniak i lanser. Patrzy się wybić!!!
Ewa Gorczyca
Myślę, że to przede wszystkim przemiana p. Terlikowskiego wzbudzą te emocje….
Barbara Brejska w odp. Ewa Gorczyca Jaka to „przemiana”, to warto prześledzić u Jacek Dehnel .
Piotr Uniowski
Czy powinno okazywać się miłosierdzie komuś, kto otrzymuje słuszna zapłatę?
Agnieszka Oknińska
Terlikowski jest oszustem. Nie wierzę w jego katolicyzm i wiarę. Wylegendował się, a teraz pokazuje swoje prawdziwe oblicze Judasza
Zbigniew Makarewicz
Żyję dość długo, aby móc stwierdzić na podstawie tezy red. ., że jestem człowiekiem mało spostrzegawczym i łagodnie mówiąc niezbyt rozgarniętym, bo w żaden sposób nie mogę potwierdzić odkryć ., a nawet wprost przeciwnie.
Ks. Marek Radomski @keram_iksmodar
Jeśli ktoś mówi, że w centrum Kościoła są zranieni seksualnie, to tym samym spycha na dalszy plan innych skrzywdzonych. Ot, choćby cywilną Ludność Ukrainy, mordowanych Afrykańczyków, czy Chińczyków którzy są chrześcijanami. Zresztą, nie chodzi wierzących tylko. Każdy ma godność.
Pan Terlikowski nie tylko wypowiada herezje ale jej też broni.
Vector @_ivector
Po zastąpienia słowa „każdy” słowem „wielu”, tekst byłby bardziej obiektywny i prawdziwy.
J.S. Biernat @JSBiernat
Dzięki za głos przeciw uogólnianiu. Nie żebym był przeciw wszelkiemu uogólnianiu, bo przecież to jedna z najważniejszych metod poznania, ale tylko wówczas, jeśli jest uczciwa. „Insensibly one begins to twist facts to suit theories, instead of theories to suit facts.” Sherlock H.
S. Młynarski @poldek34
To bardzo ważne podkreślenie na temat defniowania Kościoła. Mam coraz większe wrażenie, że dokonuje się mierzenia Kościoła miarą organizacji dobroczynnej. W takim kontekście można zrozumieć jako uzasadnione, pokrzywdzenie pokrzywdzonych jako jego centrum.
Red. Terlikowski swoim zadufaniem – uciekanie od słowa przepraszam, nie tylko w kwestii „każdy” – , potwierdził, że decyzja biskupa była trafna.
Terlikowskiemu chyba potrzebny jest dzień skupienia albo rekolekcje, zanim zabierze się za prowadzenie spotkań w Kościele.
Paweł Bryś MS @PawelBrysMS
Pani @Rz_mwj…To przede wszystkim kwesta języka i rozumienia pojęć. Sprawa stara jak Sokrates: zdefiniujmy pojęcia, którymi się posługujemy…. A przestaniemy się różnić. Królowa nauk #matematyka przychodzi nam z pomocą.
Całe nieporozumienie, które zainspirowało mnie do napisania tego tekstu, zrodziło się z braku precyzji języka. Tomasz Terlikowski dziwił się w późniejszych wypowiedziach, że wiele osób polemizowało z tym, czego on nie powiedział. A tymczasem on co innego miał na myśli, a co innego napisał.
Wyjaśnię to na przykładzie. Dajmy na to, jeśli w szkole, w której jest siedem klas maturalnych i siedem osób oblało maturę z matematyki, prawdziwe będzie zdanie: statystycznie w każdej klasie jest osoba, która oblała matematykę, natomiast najprawdopodobniej nieprawdziwe będzie, gdy pominiemy słowo „statystycznie”. Wystarczy, że w jednej z klas będą dwie takie osoby, a w innej nie będzie żadnej. I o to przecież chodziło. To, co mówił, było z powodu użycia dużego kwantyfikatora, nieprawdziwe. Z tym, że hejt, który z tego powodu wylał się na Tomasza Terlikowskiego, nie był tylko upomnieniem, wytknięciem mu błędu, że wyraża się nieprecyzyjnie, ale oskarżano go o niestworzone rzeczy. I epitetowano. Także w komentarzach do mojego tekstu. Bardzo chciałabym, aby powściągnąć emocje i rzeczowo dyskutować, na co zwracała uwagę moja siostra w swoim komentarzu. Ważne jest też, by zdefiniować pojęcia, którymi się posługujemy, co z kolei podkreślał Paweł Bryś. Bo celem powinna być wymiana opinii i poszerzenie wiedzy, a nie okładanie się epitetami, aby w polemice chcieć przekonać, a nie pokonać.
Niemniej wszystkim Państwu serdecznie dziękuję za zainteresowanie tekstem, jak i za komentarze. I liczę na to, że będziemy się doskonalili w precyzji wypowiedzi, co niewątpliwie ułatwi wymianę poglądów.
Tak najkrócej: uważam, że do rzeczowej prowadzącej do naświetlania i rozwiązywania problemów dyskusji potrzeba pokory, chęci najpierw zrozumienia, a nie potępienia rozmówcy. W przytoczonej przez Panią sprawie zabrakło tego w mniejszym lub większym stopniu większości dyskutantów.
Niedawno słyszałem, że przekleństwem naszych wypowiedzi, naszego myślenia, są stwierdzenia zawierające sformułowania „zawsze” , „nigdy” m.in. w zwrotach typu „zawsze tak było”; ” nigdy tak nie było”.
W rzeczowej dyskusji trzeba panować nad emocjami i unikać uogólnień.
Zgadzam się z uwagą Jurka, że w rzeczowej dyskusji trzeba panować nad emocjami i unikać uogólnień. Powiedziałabym nawet, że pisanie tweetów w złości jest może nawet gorsze niż pisanie ich pod wpływem alkoholu. Do spostrzeżeń Jurka dodam jeszcze jedno, według mnie równie istotne, a mianowicie uwagi ad personam. Kiedyś słyszałam radę psychologa, który twierdził, że gdy podczas wymiany poglądów pojawią się słowa: „ty jesteś…” albo „ty zawsze jesteś…” (w miejsce kropek można wstawić: nieobiektywny, zmanipulowany, stronniczy, doktrynerski, sekciarski itp.) właściwie kończy to rozmowę. Nie ma bowiem sensu przekonywać do czegokolwiek, jak jest się tak ocenianym. Jeszcze gorzej, gdy zamiast takich dyskredytujących, ale mimo wszystko parlamentarnych, określeń pojawią się inwektywy czy wulgaryzmy. Dziwi mnie, gdy przeglądam mój timeline na Twitterze, jak ludzie ochoczo oceniają, a właściwie dyskredytują, innych. I robią to z jakąś niepojętą dla mnie, niezdrową przyjemnością. Zdziwienie moje jest tym większe, gdy takie kategoryczne oceny wypowiadają księża. Czyżby zapomnieli słowa Jezusa z Ewangelii św. Łukasza: „Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni”? Gdyby tak usunąć z Twittera wszystkie tweety zawierające uwagi ad personam, zniknęłaby z pewnością ponad połowa wpisów.
Nie chodzi o to że każdy zna kogoś seksualnie zranionego. Choć jest to nietrafione sformułowanie czy tak czy siak, jak to się mawia.
Chodzi o to,że w centrum Kościoła jest Jest Jezus Chrystus a nie jakiś człowiek czy grupa ludzi. To jest herezja, twierdzić że centrum Kościoła to np pokrzywdzeni wskutek nadużyć seksualnych.
Nawet, gdy ktoś wypowie herezję, nie znaczy, że jest heretykiem. Ale i w tym przypadku nie dopatrywałabym się herezji. Słowa redaktora Terlikowskiego rozumiem raczej jako zachętę, by widzieć w skrzywdzonych obecność Jezusa, w myśl wskazania „Co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili”. Pisze, że chodzi mu o Kościół współodczuwający z cierpieniem i odrzuceniem i dlatego też zauważa, że odkrycie, jak wielu jest skrzywdzonych, jak wielka jest ich trauma, otwiera też oczy na inne rodzaje cierpienia, wykluczenia, krzywdy… Czyli nie jest prawdą, że bagatelizuje innych cierpiących.
Alexis de Tocqueville pisał, że tylko Bóg nie musi uogólniać, ponieważ dogłębnie zna każdy przypadek. Uogólnia człowiek z powodu ograniczonej możliwości swoich sił poznawczych. Dlatego operowanie dużymi kwantyfikatorami jest tak ryzykowne – sugeruje wiedzę doskonałą. I z tego powodu wpis red. Terlikowskiego wzbudził tyle emocji i, jak zawsze u nas były i tłity obraźliwe, emocjonalne, i merytoryczne. A powstaje pytanie, skąd płynie wiedza i pewność pana redaktora, że molestowanie jest tak powszechne, że ofiary są wszędzie? Należy pytać o skalę zjawiska, ewentualnie badania. Dowiedziałam się, ale nie od p. Terlikowskiego, że są szacunki organizacji pozarządowej, ale tu znów warto pytać o definicję, co rozumie się pod molestowanie? Niesmaczny dowcip, szczegółowe wypytywanie w konfesjonale o „te” sprawy, mogą już uchodzić za molestowanie i przy tak szerokiej definicji liczba ofiar może okazać się bardzo wysoka, choć powyższe zachowania są bez wątpienia raniące. Pan redaktor nie podał źródła (zrobił to inny tłiterowicz), nie przeprosił za nieprecyzyjną i wypaczającą wypowiedź. Nie warto rozmawiać, choć są osoby, które wciąż próbują, więc serdecznie je pozdrawiam.
A co do oczyszczenia Kościoła, bo nie wątpię, że takie są szlachetne intencje Tomasza Terlikowskiego, jak w również w to, że rak pedofilii musi być usunięty, Kościół reformowali ludzie święci i bardzo pokorni. Reforma zaczyna się od reformatora.
Pisze Pani, że warto pytać o definicję, co rozumie się pod molestowanie. O tym, jak pojemne to określenie pisałam w tekście „Molestowanie” [LINK: https://twittertwins.pl/molestowanie/ ]. Także o tym, jak oparte na jednym, nie do końca zweryfikowanym przypadku, można budować krzywdzącą narrację, która zaczyna żyć własnym życiem.
Dobrze, że Pani tekst „Molestowanie” przypomina, poszerza to horyzont dyskusji. Pozdrawiam.
Ożywiona dyskusja nt. tekstu „Każdy” toczyła się na Facebooku. Poniżej zapis najważniejszych postów:
Bogdan Krawczyk
Szkoda Tomka, zaplątał się we własne/cudze myśli…??
WŁasne/ cudze// nieprzetrawione \ *.niepotrzebne skreślić!
Maria Zujewicz
Dobry tekst.
Bogusia Mirosławska
Pan Terlikowski już dawno odleciał. A jeśli przyjmuje się za pewnik fałszywe założenie, co zrobił Terlikowski, i opiera się na nim swój tekst, to taki tekst jest nic nie wart.
Ewa Pomozow
przepraszam ale stwierdzenie, że w każdym miejscu jest już krzywdzącym uogólnieniem, nie zgadzam się z nim, ostatnio t. terlikowski niestety sam sobie grabi
Magdalena Klaudia Pstrzoch
A ja słyszałam dawno temu że Terlikowski to agent lewicy w złym tego słowa znaczeniu, (choć w sumie słowo agent już z założenia dobre nie jest), tak słyszałam że został podstawiony celowo żeby namieszać. Tak myślę że to może być jednak prawda
Jarek Amaru Zajączkowski
„Hejt zdecydowanie potępiam” a ja TUTAJ czytam – agent, podstawiony przez lewaków, odlecial dawno. Jakby nie było „powracająca fala”. Zamiast pokornego przyjęcia skargi, próby oczyszczenia ….. „Judasz”.
I to tuż przed Świętem Zmartwychwstania.
„Kto nie z nami, ten przeciwko nam” – historia lubi się powtarzać.
Andrzej Bryja w odp. Jarek Amaru Zajączkowski W sedno.
Bogusia Kusiak
Widać ze Terlikowski to cwaniak i lanser. Patrzy się wybić!!!
Ewa Gorczyca
Myślę, że to przede wszystkim przemiana p. Terlikowskiego wzbudzą te emocje….
Barbara Brejska w odp. Ewa Gorczyca Jaka to „przemiana”, to warto prześledzić u Jacek Dehnel .
Piotr Uniowski
Czy powinno okazywać się miłosierdzie komuś, kto otrzymuje słuszna zapłatę?
Agnieszka Oknińska
Terlikowski jest oszustem. Nie wierzę w jego katolicyzm i wiarę. Wylegendował się, a teraz pokazuje swoje prawdziwe oblicze Judasza
Zbigniew Makarewicz
Żyję dość długo, aby móc stwierdzić na podstawie tezy red. ., że jestem człowiekiem mało spostrzegawczym i łagodnie mówiąc niezbyt rozgarniętym, bo w żaden sposób nie mogę potwierdzić odkryć ., a nawet wprost przeciwnie.
Dyskusja toczyła się także na Twitterze:
Ks. Marek Radomski @keram_iksmodar
Jeśli ktoś mówi, że w centrum Kościoła są zranieni seksualnie, to tym samym spycha na dalszy plan innych skrzywdzonych. Ot, choćby cywilną Ludność Ukrainy, mordowanych Afrykańczyków, czy Chińczyków którzy są chrześcijanami. Zresztą, nie chodzi wierzących tylko. Każdy ma godność.
Pan Terlikowski nie tylko wypowiada herezje ale jej też broni.
Vector @_ivector
Po zastąpienia słowa „każdy” słowem „wielu”, tekst byłby bardziej obiektywny i prawdziwy.
J.S. Biernat @JSBiernat
Dzięki za głos przeciw uogólnianiu. Nie żebym był przeciw wszelkiemu uogólnianiu, bo przecież to jedna z najważniejszych metod poznania, ale tylko wówczas, jeśli jest uczciwa. „Insensibly one begins to twist facts to suit theories, instead of theories to suit facts.” Sherlock H.
S. Młynarski @poldek34
To bardzo ważne podkreślenie na temat defniowania Kościoła. Mam coraz większe wrażenie, że dokonuje się mierzenia Kościoła miarą organizacji dobroczynnej. W takim kontekście można zrozumieć jako uzasadnione, pokrzywdzenie pokrzywdzonych jako jego centrum.
Red. Terlikowski swoim zadufaniem – uciekanie od słowa przepraszam, nie tylko w kwestii „każdy” – , potwierdził, że decyzja biskupa była trafna.
Terlikowskiemu chyba potrzebny jest dzień skupienia albo rekolekcje, zanim zabierze się za prowadzenie spotkań w Kościele.
Paweł Bryś MS @PawelBrysMS
Pani @Rz_mwj…To przede wszystkim kwesta języka i rozumienia pojęć. Sprawa stara jak Sokrates: zdefiniujmy pojęcia, którymi się posługujemy…. A przestaniemy się różnić. Królowa nauk #matematyka przychodzi nam z pomocą.
Całe nieporozumienie, które zainspirowało mnie do napisania tego tekstu, zrodziło się z braku precyzji języka. Tomasz Terlikowski dziwił się w późniejszych wypowiedziach, że wiele osób polemizowało z tym, czego on nie powiedział. A tymczasem on co innego miał na myśli, a co innego napisał.
Wyjaśnię to na przykładzie. Dajmy na to, jeśli w szkole, w której jest siedem klas maturalnych i siedem osób oblało maturę z matematyki, prawdziwe będzie zdanie: statystycznie w każdej klasie jest osoba, która oblała matematykę, natomiast najprawdopodobniej nieprawdziwe będzie, gdy pominiemy słowo „statystycznie”. Wystarczy, że w jednej z klas będą dwie takie osoby, a w innej nie będzie żadnej. I o to przecież chodziło. To, co mówił, było z powodu użycia dużego kwantyfikatora, nieprawdziwe. Z tym, że hejt, który z tego powodu wylał się na Tomasza Terlikowskiego, nie był tylko upomnieniem, wytknięciem mu błędu, że wyraża się nieprecyzyjnie, ale oskarżano go o niestworzone rzeczy. I epitetowano. Także w komentarzach do mojego tekstu. Bardzo chciałabym, aby powściągnąć emocje i rzeczowo dyskutować, na co zwracała uwagę moja siostra w swoim komentarzu. Ważne jest też, by zdefiniować pojęcia, którymi się posługujemy, co z kolei podkreślał Paweł Bryś. Bo celem powinna być wymiana opinii i poszerzenie wiedzy, a nie okładanie się epitetami, aby w polemice chcieć przekonać, a nie pokonać.
Niemniej wszystkim Państwu serdecznie dziękuję za zainteresowanie tekstem, jak i za komentarze. I liczę na to, że będziemy się doskonalili w precyzji wypowiedzi, co niewątpliwie ułatwi wymianę poglądów.