Karczoch zamiast sałaty

karczoch

Popularność tekstu „Zacznijmy od sałaty” www.twittertwins.pl/salata-jako-danie/ zachęciła mnie do kolejnych propozycji pierwszych dań zaczerpniętych z kuchni śródziemnomorskiej. Zamiast sałaty, dla odmiany, proponuję gotowanego karczocha – warzywo podawane na ciepło. Wygląda oryginalnie, smakuje znakomicie, a samo jedzenie może być świetną, wspólną zabawą przy stole.

Zabawą w odkrywców, bo oddzielając poszczególne łuski karczocha, których jadalne są tylko mięsiste końce, poznajemy jego budowę, a gdy dobierzemy się do środka, zobaczymy coś, co przypomina włosy. Są ładne, ale niejadalne, trzeba je uchwycić w palce i energicznym skrętem oddzielić, a potem usunąć. Pod spodem znajduje się mięsista część, najsmaczniejsza w całym kwiatostanie.

Ugotowany karczoch można podać w całości z dodatkiem na przykład sosu winegret, takiego przyrządzonego z dodatkiem musztardy dijon i czosnku. Sos można podać w małych miseczkach, albo w jednym naczyniu i każdy nabierze sobie na swój talerz tyle, ile zechce. Łuski karczocha oddzielane od całości zanurza się mięsistym końcem w sosie i jadalną część wysysa, a resztę wyrzuca. Dlatego do karczochów trzeba podać jeszcze duży talerz na odpadki. Takie jedzenie jest prawdziwą frajdą. Można tym zając gości, gdy przygotowuje się dłużej drugie danie. Na przykład tartę ze szpinakiem. Ale o tym następnym razem.

Karczoch ma wiele cennych właściwości. Jest niskokaloryczny, a ze względu na zawartość inuliny zalecany jest dla chorych na cukrzycę. Jest także polecany dla osób ze schorzeniami wątroby i podwyższonym cholesterolem.  Zawiera flawonoidy, szczególnie pożądane składniki pożywienia, które przeciwdziałają starzeniu.

Karczoch jest warzywem mało w Polsce znanym, ale na przykład we Wrocławiu można je czasem kupić w jednym ze stoisk hali targowej przy ul. Piaskowej. Najczęściej jest sprowadzany z Francji lub Włoch. W Polsce uprawiany jest tylko amatorsko. Nasiona karczocha wysiewa się w rozsadnikach cieplarnianych i wysadza do gruntu po ustąpieniu przymrozków. Od sierpnia do pierwszych przymrozków można zbierać jego jadalne części, czyli kwiatostany.

Karczoch jako danie poznałam we Francji. Najpierw widziałam w restauracji, jak jedzą go inni i zaintrygował mnie swoim oryginalnym wyglądem, potem zostałam nim poczęstowana w domu u przyjaciół i zachwycił mnie przede wszystkim oryginalnością. Gdy zobaczyłam karczochy we Wrocławiu, od razu kupiłam. Polecam zarówno na niedzielny domowy obiad, jak i na przyjęcie w gronie znajomych, którym zechcemy zaimponować oryginalną potrawą. Do tego zdrową i smaczną. Z lampką dobrze schłodzonego białego wina smakuje wyśmienicie.

Maria WANKE-JERIE

Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, z wykształcenia matematyk teoretyk, specjalista PR, od 25 lat pracownik Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Współtworzyła pierwszy „Raport o stanie nauki w Polsce”. Współautorka biografii Romana Niegosza „Potrzeba ludzi przyzwoitych. Roman Niegosz – życie dla Polski” oraz „Zobowiązywała mnie przysięga. Proces Władysława Frasyniuka 1982”. Odznaczona Medalem „Niezłomni” (2013).

Możesz również polubić…

5 komentarzy

  1. igormertyn@gmail.com' Igor Mertyn pisze:

    Wyobrażenia o naszej (Polskiej) kuchni są ukształtowane przez świadomą propagandę unifikacji kulinarnej lat PRL. Chodziło o to by nie było różnic regionalnych, byśmy byli narodem jednolitym pod każdym względem, w tym właśnie kultury kulinarnej. Karczochy jak wiele smacznych warzyw via Italia były znane u nas już od XVI w a od XVIII powszechnie je jadano. Bogactwo naszej kuchni zostało zapomniane: ryby, drób wszelkiego rodzaju i warzywa. Nic nie poradzę, że Metafan tak pysznie opisany wywołał u mnie tyle wspomnień kulinarnych. I tu ponownie pojawia się moja babcia. Mistrzyni kuchni smutnych czasów PRL. Choć jej kreatywność przy przygotowywaniu potraw zastępując oryginalny przepis innymi produktami nie miała granic to powtarzała, że karczochów, oberżyn i awokado, które to uwielbiała, nie da się zastąpić.

  2. zszajn@wp.pl' Zuzka pisze:

    Pytanie-jak gotować to warzywo?

    • Maria WANKE-JERIE pisze:

      Łodygę trzeba przyciąć u nasady kwiatostanu, potem wrzucić go do wrzącej, osolonej wody, najlepiej z dodatkiem soku z cytryny. Gotować około pół godziny do 40 min.

  3. zszajn@wp.pl' Zuzka pisze:

    Dziękuję!

Skomentuj Zuzka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *