Jak zwracać uwagę i osiągnąć skutek

20150716_122641

Nikt nie lubi być upominany. Zwracanie uwagi to rzecz niemiła zarówno dla adresata upomnień, jak i upominającego. Bywa to nawet niebezpieczne, gdy uwaga zostanie przyjęta jak zniewaga i wywoła gniew. Media opisują przypadki napadów agresji młodych ludzi upominanych, gdy coś demodulują lub celowo niszczą, a przypadkowy obserwator nie pozostanie obojętny wobec aktów wandalizmu. Czasem, taka społeczna postawa bywa surowo karana. Czy to oznacza, że należy zachować obojętność? Myślę, że nie. Czasem uwagę zwrócić nie tylko można, ale i trzeba. Jak to zrobić, żeby upomnienie zostało przyjęte życzliwie? Sięgając do arsenału wiedzy z komunikacji społecznej wybieram zazwyczaj argument najbardziej przekonujący, czyli taki, który odnosi się do interesu upominanego. Praktyka to potwierdza, żę to działa.

Przykład sprzed kilu dni. Idę chodnikiem oddzielonym od jezdni ścieżką rowerową, często uczęszczaną przez miłośników jednośladów. Widzę mężczyznę, który dziarskim krokiem maszeruje środkiem tej ścieżki. Mijają go rowerzyści, wykonując skomplikowane manewry, bo ów mężczyzna nie usuwa się na bok. Niektórzy zwracają uwagę, że to miejsce dla rowerów, inni wyrzekają, wygrażają, pokrzykują. Bez skutku.

Postanowiłam się wtrącić.

– Proszę pana, chciałam zwrócić uwagę, że może pan zapłacić mandat. Ja – oczywiście nie doniosę – ale przestrzegam – zwracam się do niego bardzo spokojnym głosem.

– Czasem trzeba komuś zrobić na złość – odburknął gniewnie.

– Ale dlaczego chce pan zrobić na złość samemu sobie? – pytam, nadając moim słowom maksymalnie życzliwy ton.

Mężczyzna ów przyspieszył nieco, żeby mnie wyprzedzić i… zszedł ze ścieżki na chodnik dla pieszych. Mijając mnie, nawet bąknął dziękuję. Uff, pomyślałam, znów sukces. Mały, ale jednak.

Maria WANKE-JERIE

Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, z wykształcenia matematyk teoretyk, specjalista PR, od 25 lat pracownik Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Współtworzyła pierwszy „Raport o stanie nauki w Polsce”. Współautorka biografii Romana Niegosza „Potrzeba ludzi przyzwoitych. Roman Niegosz – życie dla Polski” oraz „Zobowiązywała mnie przysięga. Proces Władysława Frasyniuka 1982”. Odznaczona Medalem „Niezłomni” (2013).

Możesz również polubić…

2 komentarze

  1. jerzpolski@wp.pl' Jurek S. pisze:

    Trzeba poznać zasady savoir vivre i uczyć się ich stosować. Trzeba wierzyć w ludzi.

    Tego szkoła raczej nie uczy, a szkoda.

  2. Małgosiu, on po prostu nie mógł się oprzeć Twojemu wdziękowi!

    Oczywiście – masz rację: wciąż tkwimy w przeświadczeniu, że „Polak Polakowi wilkiem”, więc łagodna, przyjazna reakcja na złe zachowanie, nierzadko zaskakuje sprawcę pozytywnie.

Skomentuj Dariusz Godlewski Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *