Generał Ryszard Kukliński

kuklinski1

Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej awansował pośmiertnie płk. Ryszarda Kuklińskiego na stopień generała brygady na wniosek ministra obrony narodowej. Cieszę się z tej decyzji. Jednak na nowo wzbudziła ona dyskusję wokół pytania: bohater czy zdrajca? Żenującą dyskusję. Na szczęście jej skala jest znacznie mniejsza niż dawniej – film „Jack Strong” przeorał trochę myślenie, nie do końca jednak. Dyskusja o Ryszardzie Kuklińskim jest siłą rzeczy rozmową o Polsce. W sam raz przed zbliżającym się Świętem Niepodległości.

„Latami przyklejałem na wielkich sztabowych mapach symbole grzyba atomowego: niebieskie tam, gdzie uderzenia miały paść z Zachodu, czerwone tu, gdzie miały paść nasze. To było moje wyjątkowe zadanie. Inni dbali o mundury, o buty, o kiełbasę, o naprawę czołgów. A ja nie mogłem nie myśleć, co te grzybki oznaczają. Musiałem na tych mapach rysować długie warkocze, które wyznaczały strefy skażeń promieniotwórczych, mających zagrodzić Armii Radzieckiej drogę do serca Europy. Jeden taki warkocz układał się na linii Wisły, w poprzek kraju, bo u nas przeważnie wieją wiatry północno-zachodnie. Tam miały pójść uderzenia powyżej jednej megatony, przecinające Polskę na pół. A drugi taki warkocz wyznaczyłem w zachodniej części kraju” – wspominał Ryszard Kukliński, który zdawał sobie sprawę, że to głównie Polacy, Czesi i Słowacy będą ofiarami konfliktu nuklearnego z Zachodem. „Nasze wojska mają być krwawą tarczą torującą drogę Sowietom do Europy Zachodniej” – zwierzał się pisarce Marii Nurowskiej. Co może czuć żołnierz, który jest powołany do obrony swojego narodu, a odkrywa, że poprzez swoje działania naraża ten naród na unicestwienie? Ma rozważać dylematy związane ze złamaniem przysięgi wojskowej? Po inwazji na Czechosłowację w 1968 roku i masakrze na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku nie miał wątpliwości, że służy w całkowicie niesuwerennej armii.

mapa

Książka Sławomira Cenckiewicza „Atomowy szpieg. Ryszard Kukliński i wojna wywiadów” – pierwsze naukowe opracowanie, oparte o materiały dostępne w polskich archiwach i publikowane relacje, a także dokumenty ujawnione przez Amerykanów, nie pozostawia wątpliwości co do patriotycznych pobudek, które zadecydowały o podjęciu przez Kuklińskiego współpracy z CIA.

Warto też przypomnieć, że za przekazywane informacje nie brał od Amerykanów wynagrodzenia.

Szczerze polecam książkę Cenckiewicza i choć to publikacja naukowa, czyta się ją jak polityczny thriller. Taki jest bowiem świat tajnych służb.

ataomowy-szpieg

W dyskusji o Ryszardzie Kulińskim najczęściej pada argument, że złamał on przysięgę wojskową, a współpracując z Amerykanami, zdradził Polskę. Fundamentalnie się z tym nie zgadzam. Przysięga złożona w warunkach niepełnej wiedzy i świadomości nie jest ważna. Podobnie jak przysięga złożona pod przymusem. To jeden z powodów na przykład unieważnienia ślubu kościelnego czy nawet święceń kapłańskich. Czy zdradził Polskę? Przecież, podobnie jak armia, nie była ona suwerennym państwem. Zdradził co najwyżej sowieckich namiestników rządzących w naszym kraju i prowadzących go do zagłady. Kukliński wykazał się wyjątkową odwagą, podejmując współpracę z CIA. Miał pełną świadom ość konsekwencji, jakie grożą jemu i jego rodzinie. Codziennie narażał swoje życie. Jaki rodzaj śmierci go czekał w razie ujawnienia współpracy z CIA, wiedział dobrze. Podobnie jak inni oficerowie ze Sztabu Generalnego oglądał film z egzekucji Olega Pieńkowskiego, którego wrzucono, a właściwie powoli wsunięto do pieca hutniczego.

list-kuklinskiego             list1

Drogi Panie
Przepraszam za mój angielski. Jestem oficerem z komunistycznego państwa. Chciałbym spotkać się (potajemnie) z oficerem amerykańskich sił zbrojnych (w randze podpułkownika, pułkownika). 17 lub 18, 19 sierpnia będę w Amsterdamie lub 21, 22 w Ostendzie. Mam niewiele czasu. Jestem z moimi towarzyszami i oni nie mogą wiedzieć. W Amsterdamie zatelefonuję do amerykańskiej ambasady (attachat wojskowy).  P.V.
PS. Ten oficer musi mówić po rosyjsku lub po polsku*

Innym argumentem podnoszonym przez kwestionujących zasługi Kulińskiego jest fakt niezawiadomienia „Solidarności” o planach wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Argument przewrotny, bowiem zarówno Kukliński, jak i jego współpracownicy z CIA zdawali sobie sprawę z głębokiej infiltracji struktur związku przez aparat bezpieczeństwa PRL. Przekazanie władzom „Solidarności” informacji o planowanym stanie wojennym mogłoby oznaczać dekonspirację Kuklińskiego. Informację tę przekazano natomiast w całkowitej dyskrecji Papieżowi Janowi Pawłowi II, a i to okazało się błędem, bowiem w najbliższym otoczeniu Ojca Świętego był informator służb PRL abp Janusz Bolonek, agent posługujący się pseudonimem „Lamos”. To on  poinformował o „krecie” w Sztabie Generalnym Wojska Polskiego, co spowodowało konieczność natychmiastowej ewakuacji całej rodziny Kuklińskich do Stanów Zjednoczonych.

mlody-kuklinski

Czy Kukliński w pojedynkę zapobiegł hekatombie III wojny światowej? „Losy świata nigdy nie zależą od jednego człowieka, choćby stała za nim potęga władzy czy wiedzy” – napisał we wstępie do swojej książki Sławomir Cenckiewicz. Niemniej do zwycięstwa nad imperium zła ogromnie się przyczynił.

papiez1i-kuklinski

William Casey, dyrektor CIA, powiedział po zakończeniu wywiadowczej misji Kuklińskiego, że w ciągu ostatnich 40 lat nikt tak nie zaszkodził komunizmowi, jak on.

Zapłacił za to przymusową emigracją i śmiercią swoich dwóch synów, których dosięgło długie ramię KGB.

Bolało go, że wybrany już w Wolnej Polsce prezydent Lech Wałęsa nie zrobił nic, aby ciążący na nim wyrok (złagodzony w 1990 roku z kary śmierci do 25 lat więzienia) uchylić. Stało się to dopiero w 1995 roku na skutek rewizji I prezesa Sądu Najwyższego Adama Strzembosza. Jeszcze później, w lutym 1996 roku, minister obrony narodowej przywrócił zdegradowanemu do szeregowca Kuklińskiemu stopień pułkownika. Ostatecznie w 1997 roku, po skierowaniu sprawy do ponownego rozparzenia przez prokuraturę, został uniewinniony i zrehabilitowany. Długo musiał czekać, aby wolna Polska, dla której ryzykował życie i poniósł straszliwe konsekwencje, zdjęła z niego odium wyroku. Formalnie to się stało, ale w świadomości niemałej grupy ludzi nadal uchodzi za zdrajcę.

Dla mnie stosunek do Ryszarda Kuklińskiego jest papierkiem lakmusowym patriotyzmu, probierzem stosunku do Polski i jej niepodległości. Ci, którzy uważają go za zdrajcę, myślą – moim zdaniem – w kategoriach wpajanego nam przez lata patriotyzmu radzieckiego.

Cieszę się, że płk Kukliński został awansowany na generała. To był pierwszy polski oficer w NATO. Polski patriota i bohater. Cześć Jego pamięci!

*Kserokopia listu Ryszarda Kuklińskiego i jego tłumaczenie pochodzą z książki Sławomira Cenckiewicza „Atomowy szpieg. Ryszard Kukliński i wojna wywiadów”

 

Maria WANKE-JERIE

Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, z wykształcenia matematyk teoretyk, specjalista PR, od 25 lat pracownik Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Współtworzyła pierwszy „Raport o stanie nauki w Polsce”. Współautorka biografii Romana Niegosza „Potrzeba ludzi przyzwoitych. Roman Niegosz – życie dla Polski” oraz „Zobowiązywała mnie przysięga. Proces Władysława Frasyniuka 1982”. Odznaczona Medalem „Niezłomni” (2013).

Możesz również polubić…

62 komentarze

  1. Ciekawe zaproszenie do dyskusji:
    # 1. „Jednak na nowo wzbudziła ona dyskusję wokół pytania: bohater czy zdrajca? Żenującą dyskusję.”
    Zawsze byłem żenujący, to się mieszczę.
    # 2 „Zmarł na atak serca po przeczytaniu szaklującego go artykułu w „Gazecie Wyborczej”. Widać gazeta też potrafi zabijać.”
    A może whisky i stres?
    # 3 „W dyskusji o Ryszardzie Kulińskim najczęściej pada argument, że złamał on przysięgę wojskową, a współpracując z Amerykanami, zdradził Polskę. Fundamentalnie się z tym nie zgadzam. Przysięga złożona w warunkach niepełnej wiedzy i świadomości nie jest ważna.”
    Ulubiony zabieg relatywizacji – dobrze jak Kali ukraść krowę.
    # 4 „William Casey, dyrektor CIA, powiedział po zakończeniu wywiadowczej misji Kuklińskiego, że w ciągu ostatnich 40 lat nikt tak nie zaszkodził komunizmowi, jak on.”
    Ładnie mówią ci paskudni Amerykanie – oblecieli sprawę dobrym słowem, nie dali ochrony synom, nie mianowali na stopień generała USArmy – a przecież się należało.
    Czemu tak brzydko postąpili?
    I na koniec, gdyby sie jeszcze komuś przyśniło mieć inne zdanie:
    # 5 „Dla mnie stosunek do Ryszarda Kuklińskiego jest papierkiem lakmusowym patriotyzmu, probierzem stosunku do Polski i jej niepodległości. Ci, którzy uważają go za zdrajcę, myślą – moim zdaniem – w kategoriach wpajanego nam przez lata patriotyzmu radzieckiego.”
    Huczne oklaski dworu i głośne cmokania…

    • mail@mywebsite.pl' TesTeq pisze:

      Cóż, artykuł nie pozostawia wątpliwości, ani pola do dyskusji. Papierek lakmusowy wskazuje, kto miał zasady (Kukliński), a kto był kwasem, pracując „ku chwale ojczyzny” (wszyscy chłopi, robotnicy, rzemieślnicy, matematycy itp.).

      • rafal.kubara@interia.pl' Rafał Kubara pisze:

        Dołączam do dyskusji w tym miejscu, ale chciałbym odnieść się do wypowiedzi kilku dyskutantów.
        Przeciwstawianie Ryszarda Kuklińskiego ludziom, którzy zwyczajnie żyli i pracowali w PRL-u to przewrotność dość prymitywna. Kukliński należał do bardzo wąskiego grona ludzi którzy mieli wiedzę o prawdziwych intencjach sowieckich marszałków. On nie asystował przy jakichś wirtualnych grach wojennych, ale przy prezentacjach prawdziwych planów ofensywnych dzialan wojennych z wykorzystaniem broni jądrowej. Plany te zakładały zniszczenie dużej części Polski i wykrwawienie jej armi. Realizacja tych planów zależała tylko od widzi mi się sekretarzy urzędujacych na Kremlu. Decyzje Kuklińskiego o podjęciu współpracy z Amerykanami można odczytywać jako odruch sprzeciwu wobec zamierzeń niebezpiecznego szaleńca.
        Wielu z Państwa komentujących tekst nie może wybaczyć Kuklinskiemu, że złamał wojskowa przysięgę. Pan @ivector pisze, że rozkaz to rzecz święta i trzeba go wykonać. Przepraszam, ale chyba nie muszę dawać przykladow ludzi którzy w ten sposób się tłumaczyli
        Wiele jest w komentarzach odniesień do „Potopu”. Kmicic też przysięgał Radziwillowi. Na Krucyfiks. Czy uważacie, że powinien bez względu na wszystko dochować przysięgi i wycinać konfederatów?
        Radziwiłłów wmanewrowal Kmicica w przysięgę, stawiając się niemal w roli Boga -„zaufaj mi cokolwiek by się nie działo” a potem cynicznie go wykorzystywał i oszukiwał. Zgadzam się z podanym przez Autorkę porównaniem ze ślubem kościelnym. Przysięga zlozona w nieświadomości istotnych dla jej realizacji faktów nie musi być wiążąca.
        A z zresztą choćby nawet prawnie była to jej złamanie przez Kuklińskiego to przysłowiowy pryszcz wobec wojny atomowej…
        Ryszard Kukliński nie żyje od kilku lat i jest postacią tragiczną. Historia przyznała mu rację. Determinacja Regana by wygrać wyścig zbrojeń połączona z rozpoznaniem systemu wojennego państw Układu Warszawskiego sprawiła, że imperium sowieckie miało związane ręce, dostało ekonomicznego zawału i ostatecznie upadło.I chyba bardzo niewielu go zaluje. Nie wiem skąd mimo to tyle jest nienawiści do Kuklińskiego? Nie potepiajcie a nie będziecie potępieni.
        Pozdrawiam Szanowne Panie Redaktorki Ttwins i wszystkich komentujących.

        • mail@mywebsite.pl' TesTeq pisze:

          Jedno krótkie pytanie: Kto „wmanewrował” Kuklińskiego w składanie przysięgi wojskowej, kiedy jego rówieśnicy za odmowę siedzieli w więzieniu? Książę Radziwiłł? Strasznie Pan umniejsza możliwości intelektualne Kuklińskiego – że był taki nieświadomy. Ale może tak było.

          Nie wiem, jak inni, ale ja nic do pułkownika/generała nie mam. Ja można przeczytać w http://teraz3.pl , przeszłość to dla mnie jedynie żródło doświadczenia. Zastanawiam się tylko, czy w tej chwili jakiś oficer nie idzie w ślady Kuklińskiego, szlachetnie uważając, że słabe NATO i EU to przeżytek i współpracując z innym mocarstwem. Podoba nam się taki scenariusz? Może historia też przyzna mu rację?

          • Maria Wanke-Jerie pisze:

            Dziwię się, że na przytoczone argumenty Rafała Kubary można odpowiedzieć tak, jakby one w ogóle nie padły. Chciałam odnieść się do całej dyskusji, ale nie mogłam zostawić wpisu powyżej bez komentarza. Kto „wmanewrował” Kuklińskiego do złożenia przysięgi? Przewrotne. Przypomnę, że Ryszard Kukliński jako 15-latek i sierota (jego ojciec został w czasie wojny aresztowany za działalność konspiracyjną i zginął w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen) przyjechał do Wrocławia i wstąpił 2 lata później do Oficerskiej Szkoły Piechoty. Porównywanie świadomości młodych ludzi, którzy w latach osiemdziesiątych odmawiali składania przysięgi wojskowej do ówczesnej sytuacji Młodego Kuklińskiego jest nieuprawnione.
            Mój Szanowny Adwersarz zastanawia się też, czy w tej chwili jakiś oficer nie idzie w ślady Kuklińskiego, szlachetnie uważając, że słabe NATO i EU to przeżytek i współpracując z innym mocarstwem. To chyba istota sprawy. Polska jest obecnie krajem niepodległym, a nie jak wówczas rządzonym przez namiestników sowieckich. To im Kukliński w imię wyższych racji odmówił posłuszeństwa podejmując współpracę. Rozmowa o Kuklińskim jest w istocie rozmową o Polsce. To jej pozostał wierny, gdy poznał plany dowódców Układu Warszawskiego. Nie porównujmy sytuacji nieporównywalnych

          • mail@mywebsite.pl' TesTeq pisze:

            Musieli mnie w takim razie Panowie Morawieccy razem z Panem Kaczyńskim zmylić, twierdząc, że dopiero w 2015 roku Polska odzyskała prawdziwą niepodległość. Myśli Pani, że przesadzili?

            A co do Kuklińskiego, mogło tak być.

            Natomiast Pan Rafał emocjonalnie zarzuca każdemu, kto w tej sprawie ma zdanie odmienne od jego poglądów, „pałanie nienawiścią”. Zaiste słuszne to i chrześcijańskie w swej wymowie. Prawdziwy dialog!

          • rafal.kubara@interia.pl' Rafał Kubara pisze:

            Oczywiście analogia z Kmicicem nie jest pełna. Nikt pewnie go nie wmanewrowal tylko w dobrej wierze zostal oficerem LWP z przekonaniem, że będzie służył Polsce. Potem przekonał się że może niezupełnie Polsce. Bardzo niedobrze by bylo gdyby teraz jakiś oficer współpracował z obcym mocarstwem, ale to nie rzutuje na ocenę Kuklinskiego,k tory działał gdy polska armia była zupełnie nie suwerenna

          • mail@mywebsite.pl' TesTeq pisze:

            Może, Panie Rafale, zaproponuję taką ugodę:

            Nie jest dobrze, gdy oficerowie współpracują z obcym wywiadem.

            Takie ogólne stwierdzenie na niedzielne popołudnie, bez roztrząsania motywów.

          • Maria Wanke-Jerie pisze:

            Zdanie: „Nie jest dobrze, gdy oficerowie współpracują z obcym wywiadem” dokończyłabym: „o ile nie działają w stanie wyższej konieczności”.

          • mail@mywebsite.pl' TesTeq pisze:

            Czasami przyprawy psują danie główne. Proszę nie dodawać tej końcówki do mojej porcji.

  2. stanorion@gmail.com' Vector pisze:

    Wobec pułkownika Ryszarda Kuklińskiego, zawsze miałem bardzo ambiwalentne odczucia. Wiadomo, że swoją ryzykowną działalnością przysłużyl się do powstania Wolnej Polski i upadku komunizmu, ale jednak był nielojalny wobec ówczesnego państwa w którym żył, pracował i pełnił wysoką, wojskową funkcję wojskową.
    Zdradzając tajemnice naszego państwa, które mogły pomóc w zwalczaniu systemu totalitarnego, musiał też ujawnić wiele szkodliwych dla nas wszystkich sekretów, bo tego nie da się tak prosto oddzielić, które wiadomości były dobre, a które złe. Należycie mogą to ocenić tylko osoby pracujące w branży, które były bliżej obznajomione z ówczesnymi realiami.
    Bycie szpiegiem to bardzo niewdzięczna rola. Szpiegów nikt ich nie lubi i nawet ci dla których pracują, nie mają najlepszego zdania o nich z powodu ich niepewnych i kontrowersyjnych zasad moralnych.
    Wyobraźmy sobie, że teraz ktoś szpieguje i zdradza tajemnice państwowe, bo nie podoba mu się ówczesny układ władzy i np. nasze członkostwo w Unii Europejskiej czy też w NATO. Jedni pewnie gloryfikowali by takiego osobnika i jego działalność a inni potępiali by w czambuł. Zdania byłyby podzielone i nigdy nie byłoby w tej kwestii jednomyślności.
    Osobiście mam takie zasady, że jeśli coś mi odpowiada, to ewentualnie biorę w tym udział i jestem lojalny, a jeśli nie, to w ogóle się nie angażuję, nie stwarzając złudzeń.
    Uważam, że przysięga wojskowa, obojętnie jaka by ona nie była, zawsze obowiązuje, a rozkaz to rzecz „święta” i zawsze należy go wykonać.
    Oczywiście zdaję sobie sprawę na ile ta „brudna” robota pułkowika Ryszarda Kuklińskiego, mogła przyczynić się do rozpadu komunizmu i zrzucenia pęt naszego ówczesnego „sojusznika”, ale w mojej ocenie, do końca go to nie rozgrzesza.

  3. mail@mywebsite.pl' TesTeq pisze:

    Stwierdzenie „Przysięga złożona w warunkach niepełnej wiedzy i świadomości nie jest ważna. Podobnie jak przysięga złożona pod przymusem. ” stawia Kuklińskiego w bardzo złym świetle.

    Jak wypada w stosunku do swoich rówieśników, który siedzieli w więzieniu za odmowę złożenia przysięgi?

  4. mail@mywebsite.pl' TesTeq pisze:

    Zastanawiam się, jak się czują towarzyszki życia takich szpiegów-bohaterów? Czy są w stanie poświęcić własne uczucia, kiedy mąż prowadzi podwójne życie, a w razie potrzeby uprawia seks ze swoim źródłem informacji? Kiedy prowadzi grę, która zagraża życiu ich dzieci? Czy nie jest to w pewnym sensie zdrada najbliższych osób?

  5. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Spór o pułkownika, a dziś generała Ryszarda Kulkińskiego jak w soczewce pokazuje istotę sporu o przemiany w 1989 roku. Sam fakt, że wyrok 25 lat więzienia, degradacja i pozbawienie praw publicznych (karę śmierci automatycznie zamieniano na 25 lat) ciążył na nim aż do 1995 roku, a rehabilitacja i uwolnienie z zarzutów we wrześniu 1997 roku, i to pod naciskiem Amerykanów, świadczy o tym jakie priorytety miało wówczas państwo polskie. „Uważałem, że przydam się Polsce, że będę tam potrzebny, dlatego zrezygnowałem z dobrej posady w Waszyngtonie. W tamtym czasie [początek lat 90.] mogłem być bardzo pomocny nowym władzom w Warszawie, bo miałem tutaj wielu znajomych – w wojsku, w Narodowej Radzie Bezpieczeństwa, wśród polityków. Ale zamiast zaproszenia do Polski czy wezwania do służby zaczęło się… Wszystkie niepodległościowe rządy odmawiały po kolei zajęcia się moją sprawą” – zwierzał się z goryczą Marii Nurowskiej. Zmiana stanowiska polskich władz nastąpiła, o ironio, dopiero za rządów SLD. No, ale trudno się w zasadzie dziwić, skoro dla dominującej w polskiej polityce narracji generał Kiszczak był człowiekiem honoru i żadnemu z PRL-owskich generałów nie mógł przysłowiowy włos spaść z głowy. I nie spadł. Dlatego trudno się dziwić, że dziś spora część społeczeństwa myśli tak jak @OrginalReplika.
    A wracając do oceny Ryszarda Kuklińskiego, nie odnoszę się do całego jego życiowego dorobku, bo były i mniej chlubne karty, jak choćby współpraca z WSW. Ale w pewnym momencie zrozumiał, że służy złej sprawie, a przyczyniła się do tego interwencja w Czechosłowacji w 1968 roku i wydarzenia na Wybrzeżu w 1970. Te zdarzenia i plany zbrojne, z którymi się zapoznał, sprawiły, że jego dalsze losy potoczyły się tak, jak się potoczyły. Chwała mu za to. Przyczynił się do uratowania Europy i świata przed hekatombą III Wojny Światowej. Rację ma Beata Samson w polemice na TT, że Polska nie wykorzystała tego atutu, czyli Kuklińskiego, w polityce z Zachodem. No cóż, ważniejsze było, aby nie drażnić generałów.

    • mail@mywebsite.pl' TesTeq pisze:

      Pisze Pani: „No cóż, ważniejsze było, aby nie drażnić generałów.”

      Teraz wreszcie ci paskudni generałowie się już nie liczą. Teraz jest czas Misiewiczów i niezrównanego generała Polko.

      Jestem pewien, że Kukliński pragnął wrócić do kraju i służyć Polsce (czytaj: zająć adekwatne do zasług stanowisko na czele armii), ale obawiam się, że nikt tego tu nie chciał. Być może z przyczyn politycznych, ale bardziej dlatego, że nikt już mu nie ufał.

      Szpiegiem się nie przestaje być, choćby człowiek bardzo chciał.

  6. stanorion@gmail.com' Vector pisze:

    Na przykładzie pułkownika Kuklińskiego, można wyciągnąć wniosek, że naszemu państwu nie opłaca się poświęcać ponad miarę, bo i tak może zostać to niedocenione. Życie mamy tylko jedno i to jest przede wszystkim nasze życie, a państwu możemy się przysłużyć, jeśli jest nam z tym tak jakby po drodze.

  7. Kochane MM
    Mam nadzieje, że Wasze dobre intencje i starania zaowocują kiedyś pogłębioną refleksją dyskutantów nad stanem ich własnej świadomości. Tego Im życzę. Modlitwa może w tym pomóc.

    • stanorion@gmail.com' Vector pisze:

      Panie Dariuszu. Moje komentarze tutaj zamieszczam po głębokiej refleksji w tym temacie i żadna modlitwa niczego tu nie zmieni, ani też nie pomoże.
      Pozdrawiam i o przeanalizowanie własnych refleksji bardzo proszę.

  8. Ładny cytacik: „Dlatego trudno się dziwić, że dziś spora część społeczeństwa myśli tak jak @OrginalReplika.”
    Prawdopodobnie chodzi o mnie. Poczułem się niemal jak beton, z którego zrobiona głowa Feliksa Edmundowicza, leciała na trotuar.
    No i zdanie klucz: ” Przyczynił się do uratowania Europy i świata przed hekatombą III Wojny Światowej. ” Jeden misiu uratował świat. Do tej pory renifery ratowały święta, a tu nam wyrósł taki heros. W dodatku Amerykanie skisili sprawę i powiedzieli komu nie trzeba. A ruskie się wystraszyły tego misia i pognali swoje dywizje nad chińską granicę.
    A potem szpieg latami płakał w rękaw Marii Nurowskiej, znanej jako dobrej autorki powieści dla kobiet.
    Widocznie ani Wałęsa ani Macierewicz ani rzeczywisty przywódca SOLIDARNOŚĆi czyli późniejszy prezydent LK jakoś nie dali rady pochylić się nad niedolą tego pana.
    I za to należy się im szacunek. Szpieg/zdrajca jeśli raz zdradził, to może i drugi.
    Szpieg zdekonspirowany nie żadnej wartości ani dla jednej ani dla drugiej strony.
    Może chodzić jak paw na smyczy u jednego PANa i cicho prosić o pieniądze na dalsze życie. Ze względu na to, co ma w głowie, warto mu dać kasę i schronienie. Nic więcej – tak zrobili Amerykanie.
    Natomiast uhonorowanie szpiega awansem, nawet pośmiertnym, to objaw niskiej samooceny nagradzających i nieznajomości reguł rządzących światem.
    Proszę zapytać osoby z korpusu generalskiego – jak się czują w towarzystwie nowego kolesia.
    Stało się zatem tak, jak mnie uczono na tajnych kursach w GRU – nieudacznicy bez pomysłu na własne życie zabrali się do urządzania życia korpusowi generalskiemu i przy okazji nam. I tu pasuje refleksja Pani Samson, że można było tego misia wykorzystać do „ugrania” czegoś na zachodzie, ale wyobraźnia folwarczna nie sięgnęła tego horyzontu.

    • mail@mywebsite.pl' TesTeq pisze:

      A skąd ten cytat: „Dlatego trudno się dziwić, że dziś spora część społeczeństwa myśli tak jak @OrginalReplika.” Bo jeśli chodzi o Orginal_Replica, to nie spotkałem jeszcze w sieci repliki takiego oryginała! Nie mówiąc już o większym tabunie społecznym!

    • stanorion@gmail.com' Vector pisze:

      Brawo! Bardzo obiektywny komentarz. O pewnych zasadach, cyt: „Szpieg/zdrajca jeśli raz zdradził, to może i drugi.
      Szpieg zdekonspirowany nie żadnej wartości ani dla jednej ani dla drugiej strony.”, nie możemy zapominać, bo one zawsze i każdego będą obowiązywać.

  9. Wygląda na to, że owe kursy w GRU, potrafią skutecznie zastąpić sumienie.

    • mail@mywebsite.pl' TesTeq pisze:

      Z własnego doświadczenia czy metodą dedukcji o tym GRU? Nie wiem po jakich kursach był Kukliński, ale sumienie musiał mieć wytrenowane, żeby swoich kumpli ze sztabu tak wyprowadzić w pole. To musi być strasznie męczące tak udawać przez wiele lat czyjegoś przyjaciela.

  10. Do tych, którzy przyznają się do wiary chrześcijańskiej: św. Paweł [PRZEJRZAŁ i ZDRADZIŁ ówczesną karykaturę Judaizmu z jej setkami nakazów i zakazów, nie mających nic wspólnego z intencją zawartą w Bożym prawie. Chwała Mu za to! KUKLIŃSKI TEŻ PRZEJRZAŁ.

  11. @ Dariusz Godlewski
    Po raz pierwszy pojawia się oficjalnie informacja, że Kukliński był starozakonny.
    Skąd Pan to wie?

  12. dariaziemiec@gmail.com' Daria Ziemiec pisze:

    Polska to dziwny kraj.Cytuje slowa mojego kolegi Australijczyka ,ktory mieszkajac 3 lata w Polsce ciągle się dziwił.?Mnie tez nieustannie zaskakują moi szanowni rodacy ktorzy generala Kuklinskiego uważają za zdrajce a generala Jaruzelskiegi za bohatera.

    • mail@mywebsite.pl' TesTeq pisze:

      Nie dziwię się Australijczykowi. U nas jest prawostronny ruch, co nawet po trzech latach może go zaskakiwać.

      A co do Kuklińskiego i Jaruzelskiego – ciekawe, czy są tacy, którzy obydwu tych generałów uważają za bohaterów. Albo za zdrajców.

      • elzbieta314@gmail.com' Elzbieta Zborowska pisze:

        Ja tu dołączyłaby problem szablisty Jerzego Pawłowskiego, który rowniez pracował na rzecz Amerykanów. Rowniez wojskowy a uważany za zdrajce, chociaż służył temu samemu mocodawcy, co R. Kuklinski….

      • elzbieta314@gmail.com' Elzbieta Zborowska pisze:

        Ja tu dołączyłaby problem szablisty Jerzego Pawłowskiego, który takze „pracował” na rzecz Amerykanów. Rowniez wojskowy a uważany za zdrajcę, chociaż służył temu samemu mocodawcy, co R. Kuklinski….

        • Maria Wanke-Jerie pisze:

          Są istotne różnice. Jerzy Pawłowski został zwerbowany przez CIA, przekazywał Amerykanom głównie informacje personalne i towarzyskie o osobach z kręgów polityczno-wojskowych, a nie te najważniejsze z punktu widzenia bezpieczeństwa Polski i brał za współpracę pieniądze. Kukliński zgłosił się sam, inspirowany pobudkami patriotycznymi, nie brał za swoją pracę pieniędzy. Niewiele jest analogii.

        • mail@mywebsite.pl' TesTeq pisze:

          A z kim współpracował Kukliński? Nie z CIA? Pytam, ponieważ akurat w tym względzie chyba nie było różnicy, a Pani komentarz rozumiem jako wypunktowanie różnic pomiędzy tymi dwoma współpracownikami CIA.

  13. kadras1975@gmail.com' Mariusz pisze:

    W latach 80′ byłem dzieckiem.Utkwiło mi w pamięci gdy w DT był materiał o procesie szpiega.Z Amerykanami wymieniał informacje w skrytce w kamieniu.Dostał karę śmierci.W filmie to była cegła.W DT kamień.Nie wiem czy w DT było o pułkowniku/generale Kuklińskim (jak kto woli tytuować niech tytuuje,dla niego to nie ma znaczenia).Jedno jest pewne:Dorośli ludzie tamtych czasów mają jakiś problem tak samo jak z LW.Młodzi ludzie naszych czasów mają inne problemy.Nie jestem pomiędzy.Chce normalnie żyć.Teraz,nie wtedy.

    • mail@mywebsite.pl' TesTeq pisze:

      Gdy „dorośli” zajmują się historią, „dzieci” mogą tworzyć przyszłość. Gorzej jest, gdy „dorośli” starają się pomeblować świat „dzieciom”.

  14. kadras1975@gmail.com' Mariusz pisze:

    Właśnie w korpo w którym pracuje tworzy się związek zawodowy.Czy mam patrzeć na niego przez etos tamtych czasów który znamy z historii?Czym dziś są związki zawodowe?Górnicy którzy wszystko wymuszą?Czy mam to kojarzyć z imieniem pieska na ręczniku?Przetrwałem PDO (program dobrowolnych zwolnień).Czym jest dziś „Solidarność”.Nazwa ta sama…Przepraszam za zmiane tematu.To jest dla mnie ważne a historie piszą zwycięzcy.

    • Najlepiej zostać przewodniczącym ZZ.
      Trochę niepewności na początku, ale potem luz, blues, sekretarka i samochód służbowy.
      Plus nietykalność. Stąd te pieski, bo czymś się trzeba zająć…

      • mail@mywebsite.pl' TesTeq pisze:

        I najlepsze jest to, że Orginal_Replica dobrze radzi. Ale skoro związek już się tworzy, to posadki zostały rozdzielone. ZZ jest jak piramida finansowa – korzystają głównie ci, którzy są na szczycie…

  15. Bediqus@Gmail.com' Bediqus pisze:

    Dyskusja typu bohater czy zdrajca nie ma większego sensu. Nikt nie jest czarno-biały. Pytanie czy informacje przekazywane przez pułkownika przyczyniły się rzeczywiście do utrzymania równowagi jądrowej?

  16. worobiej25@wp.pl' PapaTwittera pisze:

    Odgrzewanie tego tematu ma raczej przykrywać sytuację bieżąca w kraju.
    Dlaczego jedną uchwalą Sejmu nie przywrócić chwały wszystkim, którzy na nie zasługują i wziąć się wreszcie razem do roboty ? Nie stanie się tak, bo nikomu to nie służy…

    • mail@mywebsite.pl' TesTeq pisze:

      Proszę się nie obrazić, ale jakże uniwersalna, głęboko humanistyczna i każdemu sprawiająca przyjemność byłaby następująca uchwała Sejmu:

      UCHWAŁA W SPRAWIE POWSZECHNEJ CHWAŁY
      1. Niniejszym Sejm RP przywraca chwałę każdemu, kto na to zasługuje.
      2. Uchwała wchodzi w życie w dniu wydrukowania jej przez Panią Beatę Kempę. 😉

  17. stanorion@gmail.com' Vector pisze:

    Zdumiewające, że najwięcej do powiedzenia w tym temacie, mają osoby nie mające nic wspólnego z wojskiem i nie znające realiów tam panujących.

  18. „Rozszumiały się wierzby płaczące… Polały się łzy czyste, rzęsiste..”
    Och, jakim to kryształowym człowiekiem był jeden zdrajca pracujący „honorowo” dla CIA. Niczego za to nie chciał, domu, jachtu i samochodu dorobił się z bogatej oficerskiej pensji. Potem od Amerykanów też niczego nie chciał – ani domu, ani pracy, ani ochrony, lecz skoro mu wciskali…
    Nie mam nic do Pana K. ale wiem, że każde działanie człowieka wynika z dwóch powodów:
    # 1. tego, który ładnie brzmi.
    # 2 prawdziwego.
    Jakoś się mojej małej główce nie chce pomieścić, że oficer SG w stopniu ppłk nie wie w co sie pakuje wysyłając liścik do rezydenta CIA. Musiał mieć coś w rękawie – inaczej kopia liściku mogłaby wylądować w amb polskiej.
    Czy to były jego przemyślenia? Raczej coś, co nie było jego własnością. Znaleźć tego na ulicy nie było można, więc jak? „Zaopiekował się” czy ukradł? Pierwsza rysa na kryształku.
    Druga rysa- w SG powstawały „straszne” mapy z grzybkami, od których serce krwawiło panu ppłk.
    Amerykanie rysowali natomiast tylko wesołe CARTOONS z Myszką Miki i nie mieli nawet wytypowanych punktów do zrzucenia bombek z pierwszych liter alfabetu.
    I zapewne – gdyby co – to zrzucaliby je w lasach, żeby się, broń boże, nikomu nic nie stało.
    Tych rys jest dużo, a miejsca na opis mało.
    Już Machiavelli pisał, że aby wykryć szpiega w obozie należy nagle wydać rozkaz udania się do swoich łoży.
    Technika obchodzenia się z pozyskanym zdrajcą nie uległa od lat zmianie. Zaspakaja się jego potrzeby podczas pracy w obozie przeciwnym, a po wpadce otacza ochroną, żeby inni, jeszcze działający, się nie wystraszyli.
    W zasadzie taki zdekonspirowany zdrajca żyje w dobrowolnym więzieniu u pana, którego ręka go karmi. Jeśli będzie gryzł, to…
    Nie znam prawdziwego przypadku aby zdekonspirowany pozyskany zdrajca był w jakikolwiek sposób honorowany przez państwo, które zdradził.
    Chyba tylko w KK opowiada się przypowieść o tym, że jeden nawrócony jest więcej wart niż 100 sprawiedliwych. Ale to nie moja bajka.

    Zupełnie inaczej traktuje się swojego obywatela, który został wysłany z misją wykradzenia tajności do obozu wroga. To jest szpieg, ale nie zdrajca.
    I z tego rozróżnienia trzeba sobie zawsze zdawać sprawę.
    Dlatego na przykład mjr Hodysz (?) z gdańskiej SB, który przekazywał informacje do otoczenia Wałęsy o zamiarach SB, nie został przez słynnego AM zweryfikowany.
    Natomiast dr Andrzej Olechowski cieszy się estymą wśród znacznej części społeczeństwa.
    cbdo

    • stanorion@gmail.com' Vector pisze:

      Podpisuję się pod tym, też tak uważam.

    • rafal.kubara@interia.pl' Rafał Kubara pisze:

      Myślę gdyby Kukliński nie mógł dorobić się domu, samochodu, żaglówki za oficerskie dochody to musiałby być zupełnym durniem lub samobójcą, żeby kupować je za amerykańskie pieniądze. Niektórzy nie są w stanie uwierzyć, że ktoś może coś robić bezinteresownie z tak zwanych wyższych pobudek. No cóż zazwyczaj ludzie podświadomie oceniają innych swoją miarą. Albo tylko odgrywają cyników z zamiłowania do prowokowania – bo znam i takich.
      Po drugie, oczywiste jest, że to amerykańskie rakiety były wycelowane w terytorium Polski. Zasadniczym jest pytanie, która ze stron zakładała możliwość rozpoczęcia atomowej awantury wojennej dla realizacji imperialnych i ideologicznych celów nie licząc się ze stratami sojuszników?
      Po trzecie – informacje przekazywane przez Kuklińskiego w jakimś stopniu pomogły Amerykanom w zdobyciu przewagi nad ZSRR. Potem sami jako państwo wstąpiliśmy do NATO. Czy z historycznego punktu widzenia nadal mamy uważać to co zrobił Kukliński za niekorzystne dla naszego kraju?

      • mail@mywebsite.pl' TesTeq pisze:

        No z tymi imperialnymi intencjami to nieźle Pan „pojechał”. 😉 Przeświadczenie o tym, że są imperia, które nie dążą do powiększenia strefy swoich wpływów, nie zgadza się z moimi obserwacjami.

  19. mail@mywebsite.pl' TesTeq pisze:

    Orginal_Replica pisze:
    „Nie znam prawdziwego przypadku aby zdekonspirowany pozyskany zdrajca był w jakikolwiek sposób honorowany przez państwo, które zdradził.”

    Szpiedzy robią karierę w biznesie i administracji we własnym kraju po zakończeniu swojej pracy wywiadowczej. Za wyjątkiem tych, których zdekonspirował własny szef. Nie wiem, czy poza RP gdziekolwiek coś takiego się wydarzyło.

    Natomiast zdrajcy nigdzie nie robią kariery. Dlaczego? Ponieważ nikt im nie ufa. Ani we własnym kraju, ani w kraju, dla którego pracowali. Wydaje mi się to dość oczywiste. Swąd nielojalności ciągnie się za takim człowiekiem do końca życia.

  20. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Przywołanie ppłk. Adama Hodysza jest moim zdaniem bardzo trafne, choć jego działalność nie odegrała aż tak wielkiej roli jak Kuklińskiego. On też „zdradził” zbrodniczą wobec społeczeństwa służbę, jaką byłą SB, i służył społeczeństwu, ostrzegając działaczy „Solidarności”. I podobnie, jak Ryszarda Kuklińskiego, nie spotkała go wdzięczność wolnej Polski. Zadecydowało o tym to, co wiedział m.in. o Lechu Wałęsie. Po odwołaniu Antoniego Macierewicza w wyniku słynnej „Nocy teczek” (piszę o tym w tekście https://twittertwins.pl/noc-teczek/) ppłk Adam Hodysz został odwołany ze stanowiska gdańskiej delegatury Urzędu Ochrony Państwa przez Andrzeja Milczanowskiego, a w 1995 roku był najprawdopodobniej zamach na jego życie (w wybuchu gazu w wieżowcu, w którym mieszkał, zginęły 22 osoby). W III RP nie było pogody dla bezkompromisowych ludzi jak Kukliński czy Hodysz, którzy zerwali łączące ich więzy ze służbami PRL. Pamięć o nich uwierała, a istotnie gloryfikowani byli tacy, jak przywołany tu Andrzej Olechowski. Cóż, ubolewam z tego powodu.

  21. Maria Wanke-Jerie pisze:

    Trudno odnieść się do wszystkich głosów tej dyskusji. Wiele z nich dowodzi, że fałszywy mit patriotycznego oblicza Ludowego Wojska Polskiego jest wciąż obecny w świadomości. „Dopiero na gruzach tego mitu można będzie na nowo i odczytać bohaterski czym Kuklińskiego” – napisał Sławomir Cenckiewicz w ostatnim rozdziale swojej książki „Atomowy szpieg”.
    Najlepiej istotę rzeczy oddają słowa Jacka Trznadla sprzed prawie dwudziestu laty. Cytuję je za książką Cenckiewicza:
    „Zdjąć z Kuklińskiego piętno zdrady, unieważnić wyrok. To znaczy nie tylko wydać wyrok skazujący na komunizm, z którym Kukliński walczył, ale i orzec tę prawdę, że PRL była Generalnym Gubernatorstwem sowieckim, krajem okupowanym przez obce mocarstwo. Są ludzie, którzy wciąż jeszcze nie chcą tego przyznać”.
    Dyskusja pod moim skromnym tekstem dowodzi siły i skuteczności indoktrynacji, jakiej byli poddawani Polacy, którzy nie zdawali sobie i wciąż nie zdają sprawy z tego jaką rolę odgrywało LWP, jego tajne służby i korpus oficerski w procesie zniewolenia aż do 1989 roku.
    „Pacyfikacja podziemia niepodległościowego, walka z emigracją, udział w stalinowskich represjach i mordach sądowych, fałszowanie historii, sowietyzacja kultury, prześladowanie Kościoła katolickiego, brutalne dławienie społecznego oporu w Czerwcu’56, Marcu’68. Grudniu’70 i Grudniu’81 czy wreszcie niezwykle ostre represje sądowe dekady lat 80. złożyły się na tradycję LWP. Uzupełnia ją wynikający z «funkcji zewnętrznej» najazd na Czechosłowację w 1968 r. i wsparcie udzielane ruchom komunistycznym na całym świecie, a nawet terrorystom arabskim” – napisał Sławomir Cenckiewicz w książce „Długie ramię Moskwy”.
    Ten cytat jest chyba najlepszym podsumowaniem.

    • mail@mywebsite.pl' TesTeq pisze:

      Myślę, że niepotrzebnie zawęża Pani zarzut indoktrynacji społeczeństwa tylko do dziedziny wojskowości.

      Co powiedzieć o naukowcach, którzy opracowywali w PRL nowe technologie i wynalazki? Przecież też pracowali dla PRL, a więc i dla ZSRR. Czy uczelnie wrocławskie odrzucały współpracę z LWP i przodującymi instytutami radzieckimi?

      Co powiedzieć o piekarzach sprzedających bułki żołnierzom (w tym radzieckim) i o kolejarzach, którzy ich wozili?

  22. Wielce szanowna Pani Małgorzata Wanke-Jakubowska 30 października 2016 o 18:18
    Pisze Pani:
    „W III RP nie było pogody dla bezkompromisowych ludzi jak Kukliński czy Hodysz, którzy zerwali łączące ich więzy ze służbami PRL. Pamięć o nich uwierała, a istotnie gloryfikowani byli tacy, jak przywołany tu Andrzej Olechowski. Cóż, ubolewam z tego powodu.”

    Ja nie ubolewam, że nie nie było pogody dla zdrajców – uważam, że dla nich zawsze pogoda powinna być zła.
    Natomiast ubolewam, że zrównuje Pani działanie zdrajcy i szpiega.
    Mówiąc językiem bardziej zrozumiałym :
    Liczby parzyste nie są tożsame z nieparzystymi – chyba, że nie byłem na lekcji, gdzie tego dowiódł największy matematyk – dr JK.
    Sprowadzając rzecz do codzienności – staliśmy się pierwszym państwem, które uhonorowało zdrajcę stopniem generalskim. Powtarzam – czy pytano korpus generalski własnego wojska o samopoczucie?
    A dzięki pracy szpiega – dr Olechowskiego miałem przynajmniej doprane majtki (proszek „E”) i nie musiałem się stresować zdejmując je w sytuacjach intymnych.
    Myślę, że wiele osób doceniało tę drobną dogodność, nie wiedząc, komu ja zawdzięcza.

    • Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

      Szanowny Panie Orginal_Replika

      Zdrady zła na rzecz dobra było wiele. I za to właśnie tych ludzi podziwiamy. Żeby sięgnąć do historii sprzed 2000 lat. Prześladujący wyznawców Chrystusa Szaweł nawrócił się, stał się Pawłem, oddał życie i został świętym kościoła. Tak, zdradził tych, którzy prześladowali chrześcijan. Kukliński służył zbrodniczemu systemowi, był inteligentny i pracowity, dlatego zaszedł wysoko. Także dlatego został dopuszczony do tajnych dokumentów. Niewielu znało te plany, ale tylko on miał odwagę zaryzykować… i walnie przyczynić się do ocalenia świata przed zagładą.

      Gdyby np. terrorysta (choć to może nieadekwatny przykład) nagle zrozumiał, że jest po złej stronie i przekazał organom ścigania plany zamachu, a przy tym ocalił wielu ludzi, to jak ocenilibyśmy ten czyn?

      • Chyba intelektualnie nie nadążam.
        Nigdy nie chciałbym mieć w swoim otoczeniu jakichkolwiek zdrajców.
        Gdyby tak się stało, że skorzystałbym kiedyś z pracy zdrajcy, to chciałbym go właściwie finansowo wynagrodzić za informacje i natychmiast oddzielić od siebie chińskim murem.
        I podwalina bajeczki – ” i walnie przyczynić się do ocalenia świata przed zagładą. ”
        No, no… Z brzytwą na poziomki…

      • mail@mywebsite.pl' TesTeq pisze:

        To mit, że Kukliński walnie przyczynił się do ocalenia świata przed zagładą. Pięknie brzmi, ale to mit. Dla USA nie miały wielkiego znaczenia kierunki uderzeń jądrowych ZSRR w Europie. Z perspektywy amerykańskiej Holland i Poland są słabo rozróżnialne.

        A co do terrorysty – to przykład nieadekwatny. Dlaczego? Ponieważ ocenia go Pani z punktu widzenia nabywcy informacji, a nie zdradzonych.

        Poza tym, czy nie jest tak, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia? To znaczy, że niektórych terrorystów nazywamy terrorystami, a inni bojownikami o wolność?

  23. Wielce szanowna Pani Maria Wanke-Jerie 30 października 2016 o 22:03
    Cóż, gorąca wiara i smutne fakty – z tego zupy nie będzie.
    Natomiast można stosunkowo łatwo „dokopać” części społeczeństwa o innym punkcie widzenia:
    „Dyskusja pod moim skromnym tekstem dowodzi siły i skuteczności indoktrynacji, jakiej byli poddawani Polacy, którzy nie zdawali sobie i wciąż nie zdają sprawy z tego jaką rolę odgrywało LWP, jego tajne służby i korpus oficerski w procesie zniewolenia aż do 1989 roku.”
    I pisze to kobieta, która chyba tylko na II roku studiów (jeżeli w ogóle) była przeszkolona w ramach studium wojskowego w tzw „orkiestrze przeciwlotniczej”.
    Jakbym słyszał abepe Hosera rozprawiającego o ciąży i macicach.
    Jedno się udało – utwardzenie podziału, budowanego mozolnie przez ekipę nowego słoneczka Polski.
    Pozdrawiam z ławek dla drugiego sortu Polaków, tych animalnych…

    • mail@mywebsite.pl' TesTeq pisze:

      W przeciwieństwie do Szanownego Przedmówcy chciałem niniejszym podziękować Gospodyniom tego bloga za to, że cierpliwie nie kasują komentarzy zamieszczanych przez zindoktrynowane elementy. Elementy te nie doceniają, że dysponują prawem do posiadania własnych zindoktrynowanych poglądów sprzecznych z Prawdą. I do głoszenia ich na złość Doktorowi C. Wnioskuję o intensywną opiekę resocjalizacyjną dla Kolegi i rehabilitację jego skrzywionego kręgosłupa z budżetu NFZ albo IPN.

      • Dzięki wielkie NaczDiagnoście za przepisaną kurację.
        Jeśli miałbym prawo wyboru, to wolę NFZ; w IPN mogliby mi pierwszym ruchem przetrącić kręgosłup – młode chłopaki, niewiele doświadczenia, chęć błyśnięcia, a łapy mocarne. 🙂

  24. hegiz@op.pl' Helena pisze:

    Do tego tematu chciałabym dodać wątek upamiętniający czyny tego Bohatera naszej historii. Wiadomo , że mieszkał w Warszawie na ulicy Rajców, dziś to maleńka uliczka dosyć zaniedbana i żadnego śladu , małej tabliczki z krótkim tekstem. Szkoda a może i wstyd ?

  25. katarzyna.walus@onet.pl' Katarzyna Waluś pisze:

    Odwagi Nikt mu nie Zabierze chociaż nie wiem jakby się starali..

Skomentuj Orginal_Replica Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *