Kilka słów o egoizmie

Wnuczka mojej znajomej wyznała z rozbrajającą szczerością, że nie jest patriotką, bo patriotyzm to miłość ojczyzny, a miłość wymaga poświęcenia, ona zaś jest egoistką i wszelki altruizm jest jej obcy. Oniemiałam, jak to usłyszałam.

Jak na czternastolatkę dziewczynka ta wyjątkowo dojrzale pojmuje patriotyzm – chciałoby się nawet, żeby wielu mieniących się patriotami tak rozumiało miłość do ojczyzny, która – niestety – zbyt często sprowadza się do piętnowania faktycznych lub domniemanych jej wrogów, nie będąc w żadnej mierze gotowością do poświęcenia dla niej czegokolwiek. Warto zauważyć, że odrzucanie w imię egoizmu poświęcenia, to wyrzekanie się nie tylko miłości do ojczyzny, ale w ogóle jakiejkolwiek miłości. Ciekawa jestem, czy wnuczka mojej znajomej zdaje sobie z tego sprawę, czy może – przyznając się do egoizmu – chciała jedynie babcię zaszokować.

Ale obserwując młodych, tak często niedojrzałych do odpowiedzialnej miłości, obawiam się, że wyznanie tej dziewczynki dotyczy ogólnie rozumianego poświęcenia. Dlatego zapewne tak często rozpadają się małżeństwa, bo przecież pielęgnowanie związku wymaga rezygnacji z myślenia kategoriami „ja” na rzecz „ty”. Być może niewielu jest nastolatków tak szczerze przyznających się do egoizmu, choć występuje on z pewnością w znacznie większym stopniu, niż dwa pokolenia wstecz.

Zaryzykowałabym wręcz tezę, że jest to już drugie pokolenie chowane z przyzwoleniem na egoizm, czyli obecne nastolatki to dzieci egoistów. Tak, tak, moje pokolenie już nazbyt często akceptowało egoizm u swoich dzieci.

Egoizm to nadmierna albo nawet wyłączna miłość do siebie, kierowanie się przede wszystkim własnym dobrem, bez zwracania uwagi na uczucia, potrzeby i oczekiwania innych. Coraz częściej dostrzegamy takie postawy u młodych, nazywając je często asertywnością, choć jest to niejednokrotnie zwykłe chamstwo. Rodzimy się egoistami i we wczesnym dzieciństwie nimi jesteśmy.

Niemowlę w naturalny sposób jest skoncentrowane na własnych potrzebach – proces wychowania to w dużej mierze rugowanie egoizmu na rzecz dostrzegania potrzeb innych, a także wpajania altruizmu. „Podziel się z braciszkiem czekoladką, poczęstuj babcię ciasteczkami” – w niektórych domach jeszcze padają takie słowa skierowane do dzieci, ale coraz rzadziej. Usłyszałam nawet kiedyś od pewnej młodej mamy, wcale niezatroskanej tym, że jedno z jej dzieci zazdrośnie pilnuje swoich zabawek, by młodszy brat ich nie dotknął, że to dobrze, bo w dorosłym życiu trzeba się rozpychać łokciami. Jedynak już na pewno nie będzie się z nikim dzielił, bo jest przekonany, że wszystko mu się należy. Jest w centrum zainteresowania rodziców, dziadków, cioć, wujków, siostrzeńców i bratanków. Trudno, żeby nie wyrósł na egocentryka.

Egoizm nie polega na tym, że żyje się tak, jak się chce, lecz na żądaniu od innych, by żyli tak, jak my chcemy – twierdził Oscar Wilde. Dlatego egoiści nie tylko mają problemy w budowaniu relacji rodzinnych, ale często są też nieprzystosowani społecznie i mało tolerancyjni dla innych. Czy egoizm zapewnia szczęście? Obawiam się, że nie. Nie może być szczęśliwy człowiek, który nie potrafi kochać nikogo poza sobą samym, nie potrafi dla nikogo i dla żadnej sprawy czegokolwiek się wyrzec. To człowiek z gruntu nieszczęśliwy.

Tych kilka refleksji o egoizmie u progu nowego roku szkolnego dedykuję rodzicom i nauczycielom.

Maria WANKE-JERIE

Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, z wykształcenia matematyk teoretyk, specjalista PR, od 25 lat pracownik Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Współtworzyła pierwszy „Raport o stanie nauki w Polsce”. Współautorka biografii Romana Niegosza „Potrzeba ludzi przyzwoitych. Roman Niegosz – życie dla Polski” oraz „Zobowiązywała mnie przysięga. Proces Władysława Frasyniuka 1982”. Odznaczona Medalem „Niezłomni” (2013).

Możesz również polubić…

7 komentarzy

  1. jerzpolski@wp.pl' jurek pisze:

    Trudno mi uwierzyć, aby ktoś był do końca egoistą. Wierzę, że każdy chce być dobry, chociaż niekoniecznie chce o tym mówić. Kiedyś słyszałem, jak rozmówca z zakładu poprawczego powiedział ze smutkiem „ze mnie już nic dobrego nie będzie”. Myślę, że zatracił wiarę w siebie, ale swoim stwierdzeniem chciał zaprzeczenia swoich słów od słuchacza, oczekiwał jakiegoś wsparcia, nadziei. Sensem naszego życia jest poświęcanie się dla innych. Matka ma wrodzoną potrzebę opieki nad dzieckiem, odczuwalne zaniedbania odbiera jako wyrzuty sumienia.
    Czasami błędnie nazywamy kogoś egoistą, gdyż nie spełnił naszych oczekiwań. Religia nakazuje kochać bliźniego jak siebie samego, to znaczy, że nie musimy dbać bardziej o interesy innych niż o swoje.

  2. b.utecht@onet.pl' Barbara Utecht pisze:

    Sądzę, że skłonności do egoizmu mamy zakodowane w genach, tego nie można się nauczyć. Dlatego tak ważne jest wychowanie w domu rodzinnym, by jak najwcześniej uczyć dzieci systemu wartości i reguł życia społecznego. Dzięki temu uczymy umieć dostrzegać nie tylko własne dobro i nie skupiamy się tylko na własnym interesie, ale w ten sposób uczymy nie bagatelizować potrzeb innych, wówczas prawidłowo będą kształtowane nasze więzi społeczne od najmłodszych lat.

  3. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Niegrzeczne, a nawet chamskie zachowanie młodych wobec starszych nie jest asertywnością. To niewłaściwe rozumienie tego, czym asertywność w istocie jest. Wszak asertywność nie oznacza ignorowania emocji i dążeń innych ludzi, lecz raczej zdolność do realizacji założonych celów mimo negatywnych nacisków otoczenia, racjonalną dbałość o własne interesy z uwzględnieniem interesów innych. Asertywność to obok empatii podstawowa umiejętność wchodząca w skład inteligencji emocjonalnej. Ludzie, którzy nie są asertywni, bywają w życiu „ofiarami” bezwzględnie wykorzystywanymi przez cyniczne otoczenie. Zdarza się, że w małżeństwie jedna strona nie umie wykazać się asertywnością i pozwala sobą poniewierać, ustępuje, staje się podporządkowaną ofiarą. Podobnie w pracy, nieumiejętność wykazywania asertywności kończy się na wykorzystywaniu pracownika zarówno przez przełożonego, jak i kolegów.

    W życiu ważny jest umiar, a więc i empatia, i asertywność, albo inaczej asertywność z dużą dozą empatii. Bowiem asertywność to wg Wikipedii:
    – umiejętność wyrażania opinii, krytyki, potrzeb, życzeń, poczucia winy,
    – umiejętność odmawiania w sposób nieuległy i nieraniący innych,
    – umiejętność przyjmowania krytyki, ocen i pochwał,
    – autentyczność,
    – elastyczność zachowania,
    – świadomość siebie (wad, zalet, opinii),
    – empatia,
    – stanowczość,
    – umiejętność samooceny.

    Oczywiście, że to nie ma nic wspólnego z egoizmem, który jest jedną z głównych ludzkich przywar.

  4. ewama7@wp.pl' Ewa Mastalska pisze:

    Moim zdaniem trzeba odróżnić egoizm od egotyzmu. W tę pułapkę wpada zwłaszcza wiele kobiet. Uważają, że muszą się spełniać w pracy, a poza tym być doskonałą żoną i matką gotującą obiad z 3 dań i pomagającą dzieciom w lekcjach, a pan mąż siedzi przed telewizorem z gazetą czy piwem. A żona chciałaby mieć trochę czasu dla siebie na spokojne wypicie kawy, poczytanie książki czy telefon do przyjaciółki ze szkolnych lat.

  5. anna-drozdowska@wp.pl' Anna Makuch pisze:

    Egoizm, egotyzm, egocentryzm – wszystkie te mutacje przynoszą w perspektywie czasu zły owoc: w odniesieniu do siebie i otoczenia.
    Człowiek nie jest samotną wyspą, jak napisał filozof trochę w innym kontekście ?

  6. krzysiek.kala@gmail.com' Krzysiek pisze:

    Życie to gra zespołowa. Podobnie jak na boisku, tylko wybitni mogą sobie pozwolić na egoizm.

    Według socjobiologii żyjemy dla dobra swoich genów. Dlatego troszczymy się nie tylko o swoje dzieci, ale i rodzeństwo, rodziców, czy dalsza rodzinę. Wszyscy z nich posiadają jakaś cząstkę naszych genów (ale już żona, czy teściowa nie, co wiele tłumaczy 😉

    Jak słusznie zauważył Pan Jurek, nawet dla Biblii wzorcem jest miłość do SIEBIE SAMEGO.
    Właśnie dlatego trzeba siebie kochać ze wszystkich sił, duszy i myśli, bo tylko wtedy będziemy potrafili kochać innych.

    Owszem, możemy być egocentrykami, podobnie do Słońca w układzie heliocentrycznym – niby wszystko kręci się wokół niego, niby jest tym centrum świata, ale to ono spala się dając energię innym.

    PS. Odrobina zdrowego narcyzmu jeszcze nikomu nie zaszkodziła 🙂

    Parafrazując Gałczyńskiego:
    „Pana Tadeusza tez bym napisał jakbym się uparł,
    bom nie …” 😉

  7. Maria WANKE-JERIE pisze:

    Dziękuję za zainteresowanie tematem, choć niewiele głosów w dyskusji pokazuje, że temat egoizmu nie wzbudza emocji. Te nieliczne komentarze pokazują niejednoznaczny stosunek do egoizmu jako takiego. Ważne jest wychowanie w domu rodzinnym, by jak najwcześniej uczyć dzieci systemu wartości i reguł życia społecznego – napisała Barbara Utecht. Mądre słowa. Niektórzy zwracają uwagę, że – jak napisano w Biblii – kochać trzeba też siebie samego. To oczywiste, bo inaczej nie będziemy potrafili kochać innych. Chyba problem w tym, że nie tylko siebie samego należy kochać. Ważny jest umiar – podkreśliła moja siostra, wyjaśniając na czym polega asertywność, trochę przereklamowana i na ogół na opak rozumiana. Warto zapoznać się z tym komentarzem. Pan Krzysiek dodaje, że odrobina zdrowego narcyzmu jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Nie jestem tego pewna. Ale, być może…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *