Kampania wyborcza na półmetku, więc atakują nas zewsząd wyborcze hasła, z każdej ściany, słupa czy wiaty na przystankach tramwajowych spoglądają twarze kandydatów, ale przede wszystkim zalewają nas fale demagogii. Mamy świadomość, że w wyborczych przekazach jest jej co niemiara, ale zazwyczaj dopatrujemy się demagogii w deklaracjach polityków z ugrupowań odległych ideowo od naszych przekonań, nie dostrzegamy jej zaś u tych, których popieramy. Czym jest zatem demagogia, czy tylko tym mianem określa się programy i hasła przeciwników?
Demagogia rozwinęła się już w starożytnej Grecji, lecz pierwotnie miała nieco inne niż współcześnie znaczenie. Po grecku demagog znaczy „prowadzący lud”. Nazywano tak doskonałych mówców potrafiących wpływać na decyzję zgromadzenia ludowego. Izokrates – grecki mówca i nauczyciel wymowy, który żył w piątym wieku przed Chrystusem – przeciwstawiał demagoga tyranowi lecz już wówczas grecki historyk Tukidydes zauważał, że demagog prowadzi lud, schlebiając jego próżności.
Współcześnie za demagogię uważane jest składanie popularnych i efektownych, ale niedających się spełnić obietnic, albo składanie ich bez zamiaru realizacji, a także schlebianie różnym grupom społecznym czy też prezentowanie nielogicznych, ale przekonująco brzmiących argumentów. Skąd my to znamy?
Wyższe pensje? Któż nie chciałby więcej zarabiać? A więc słyszymy o większych zarobkach a to poprzez premię za aktywność dla wszystkich, którzy zarabiają mniej niż 4,5 tys. brutto, jak proponuje Koalicja Obywatelska, czy poprzez skokowe podwyższanie płacy minimalnej do 3 tys. zł na koniec 2020 roku i do 4 tys. zł w roku 2023, jak postuluje PiS, czy też w wyniku skrócenia czasu pracy do 35 godzin i obniżki PIT do 15 proc., jak czytamy w propozycjach programowych PSL, które dorzuca jeszcze dobrowolność płacenia składek na ZUS. Do tego trzeba dodać pakiet propozycji, a właściwie iluzji, proponowanych przez SLD: płaca minimalna, tyle że w wysokości 2700 zł, a w sektorze publicznym 3500, do tego emerytura obywatelska na poziomie 1600 zł (bez względu na to czy koś pracował, czy nie), zryczałtowany ZUS i lekarstwa na receptę za 5 zł. Od tych wszystkich obietnic można dostać zawrotu głowy.
Podobnie jest z czasem oczekiwania na wizytę u lekarza, któż nie chciałby zostać przyjęty jak najszybciej? Zdrowie to sprawa ważna dla każdego. Na wizytę u specjalisty nie trzeba będzie czekać dłużej niż 21 dni, a oczekiwanie na SOR-ze nie przekroczy 60 minut – proponuje Koalicja Obywatelska. A dlaczego 21 dni, a nie na przykład 11? Albo zamiast godziny oczekiwania na SOR-ze nie na przykład 20 minut? Gdy brakuje wyjaśnienia, jak to osiągnąć, każda tego typu zapowiedź jest równie nieprawdopodobna.
Trzeba też zadbać o emerytów. Prawo i Sprawiedliwość obiecuje trzynastą emeryturę w przyszłym roku, a w roku 2020 – dwie trzynastki. W programie PSL jest emerytura bez podatku. KO zapowiada natomiast darmową pomoc przy domowych naprawach, darmowe taksówki do przychodni i takież zabiegi kosmetyczne. Brak jakiegokolwiek rachunku kosztów i szczegółów jak te zapowiedzi zrealizować.
Licytacja na propozycje trwa w najlepsze, nie tylko ocierają się one o granice absurdu, ale na dobre w jego odmętach się zanurzają.
Twitterowicz, o wdzięcznym nicku @napalonywikary postanowił skwitować to dawką humoru i poświęcił różnym prześmiewczym, propozycjom całą serię tweetów. Oto niektóre z nich:
Osoby pracujące, które ukończyły 27 lat, otrzymają 75% rabatu na korzystanie z publicznych środków transportu.
Matki, które urodziły przez 30. rokiem życia co najmniej szóstkę dzieci, będą mogły sześć lat wcześniej przejść na emeryturę.
Rodzice, którzy wychowują co najmniej dziesiątkę dzieci, zapłacą podatek dochodowy mniejszy o 10 pp.
Kobiety, które po ukończeniu 60. roku życia otworzą jednoosobową działalność gospodarczą, otrzymają 50% upustu w opłatach za energię elektryczną.
Dzieci, które ukończą przed czasem wszystkie klasy szkoły podstawowej, będą miały pierwszeństwo w wyborze wymarzonego liceum.
Najbardziej rozbawiła mnie propozycja, zawarta w tweecie: Emeryci, którzy ukończyli 72 lata, a także renciści, bez względu na wiek, będą mogli korzystać z pierwszeństwa przy przechodzeniu przez ulicę, gdy mają czerwone światło.
Czyż całkiem na poważnie zgłoszona przez KO propozycja darmowego internetu dla osób do 24. roku życia nie współbrzmi z tym powyższymi, które wyścig na populizm miały ośmieszyć? Najlepszy komentarz do tej obietnicy dla młodych sformułował Robert Gwiazdowski: „Moje dzieci już dziś mają internet »za darmo« – ja płacę. Ciekawe tylko jak będziecie sprawdzać przy logowaniu ile ma się lat”. Trudno celniej zdezawuować ten wyborczy postulat.
Postanowiłam przebić te wszystkie obietnice jedną propozycją: „Każdy będzie zarabiał więcej niż średnia krajowa”. Wydawało mi się, że rozbawi wszystkich, ale jakoś nie. Zbigniew Oleśnicki potraktował to całkiem serio, pisząc: „Można jednym prostym ruchem zrobić tak, żeby każdy zarabiał nie niżej niż średnia krajowa – zawsze coś”. Tylko Mariusz Wiącek (@marwiac2) uchwycił ironię i odpowiedział w tej samej co ja konwencji: „oj nieładnie, nieładnie w tak perfidny sposób wykorzystywać przewagę wykształcenia. Nagana z wpisaniem do jadłospisu”, dodając na koniec emotikony ze śmiechem do łez.
Jeżeli ktoś nie dostrzega komizmu i niedorzeczności w mojej „propozycji”, to jak można wymagać, żeby dopatrywał się demagogii w propozycjach polityków? Oni wiedzą, że znakomita większość społeczeństwa nie analizuje tych wszystkich obietnic, nie ma do tego ani niezbędnej wiedzy, ani nie dysponuje kompetencjami, by ocenić to, co słyszy, pod kątem możliwości realizacji. No cóż, w demokracji każdy ma taki sam, jeden głos.
Nie zdajemy sobie też sprawy, że demagogia jest ściśle związana z demokracją.
Demagogia, czyli zdolność manipulowania ludem, powstała właśnie w demokracji, a nie w innych ustrojach – zauważył prof. Ryszard Legutko, eurodeputowany z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, współprzewodniczący grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.
Demagogia to umiejętność ubierania najbardziej lichych idei w najwznioślejsze słowa – uważał Abraham Lincoln, szesnasty prezydent Stanów Zjednoczonych. Częstym przejawem demagogii jest pochlebstwo.
Nie ma nic trudniejszego na świecie niż szczerość i nie ma nic łatwiejszego niż pochlebstwo. Jeżeli w szczerości zabrzmi choć odrobina fałszu, to momentalnie zachodzi dysonans, a po nim – skandal. Jeżeli w pochlebstwie nawet wszystko jest fałszem, to jest ono równie miłe i słucha się go z przyjemnością.
To cytat ze „Zbrodni i kary” Fiodora Dostojewskiego. Chyba nie da się celniej ująć tego, jak skutecznym narzędziem manipulacji jest pochlebstwo. Trudno się zatem dziwić, że równie często co nierealne obietnice, demagogia przyjmuje formę pochlebstwa. Schlebianie różnym grupom społecznym, zwłaszcza tak zwanym zwykłym ludziom w opozycji do przedstawicieli elit to jedna z częstych form manipulacji, czyli demagogia w czystej postaci.
Demagogia niszczy debatę publiczną, sprowadza ją do gry, w której słowa, ich sens przestają mieć znaczenie, pozostają tylko emocje. To one, a nie chłodna analiza faktów, decydują o zachowaniach wyborczych. Jest nieodłącznym składnikiem demokracji, dlatego warto mieć świadomość jej wszechobecności w życiu publicznym.
Dlatego moim zdaniem nie warto się ani emocjonować, ani oburzać. Spokojnie, to tylko demagogia, skończy się wraz z kampanią wyborczą
Maria WANKE-JERIE
Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, z wykształcenia matematyk teoretyk, specjalista PR, od 25 lat pracownik Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Współtworzyła pierwszy „Raport o stanie nauki w Polsce”. Współautorka biografii Romana Niegosza „Potrzeba ludzi przyzwoitych. Roman Niegosz – życie dla Polski” oraz „Zobowiązywała mnie przysięga. Proces Władysława Frasyniuka 1982”. Odznaczona Medalem „Niezłomni” (2013).
Z korzyścią dla mojego dobrego samopoczucia, demagogia nie robi już na mnie żadnego wrażenia. Lata doświadczeń, nauczyły mnie z dystansem podchodzić do wszelkich przedwyborczych działań.
Kłopot leży w czymś innym – demagogia jest chorobą wyjątkowo zaraźliwą i od pacjenta „zero” , którego lokalizujemy w okolicach miasta stołecznego, błyskawicznie rozszerza się na poziom powiatów. Obserwujemy też zmianę zachowania się profilu zachorowań – onegdaj występowała ewidentnie sezonowość choroby, a obecnie jest to pandemia występująca nonstop przez cały rok czy dekadę. Najgorsze jest to, że choroba rozwija się podstępnie i nie uśmierca nosicieli, a skutki letalne pojawiają się dopiero na poziomie stada, podobnie do śmiertelnych migracji lemingów, regulujących problem zagęszczenia populacji. Być może o to przyrodzie chodzi. Nadmiernie liczebny i wyjątkowo agresywny gatunek, sam się wyeliminuje, z nieznanych przyczyn premiując wewnątrz własnej populacji idiotyczną z punktu widzenia ewolucji cechę głupoty i koniunkturalizmu. Historia eliminacji przez człowieka najbardziej liczebnego gatunku ptaka na planecie – gołębia wędrownego, wskazuje, że liczenie na rozsądek i opanowanie ludzkości, może okazać się naiwnością.
Takie są skutki demokracji. Ludzie sami sobie warzą piwo, które sami muszą wypić. Zauważmy że rząd nie ma swoich pieniędzy. Ma tylko nasze. Cały budżet państwa to głównie nasze pieniądze. Alexis se Tocqueville powiedział bardzo mądre słowa: ” Demokracja kończy się wtedy, kiedy rząd zauważy, że można przekupić ludzi za ich własne pieniądze.” Niestety to się dzieje na naszych oczach. Aby rząd dał 500, 300,100 to musi zabrać wszystkim 600, 400, 200… Bo rząd nie ma swoich pieniędzy. Zgadzam się z praktycznie wszystkim co Sz. P napisała jednak trzeba jeszcze dodać że to praktycznie każde ugrupowanie stosuje demagogię. Od PiSu, Koalicję Obywatelską, PSLu, SLD, może jedynie konfederacja nie głosi populistycznych obietnic. Każde z tych 4 ugrupowań (tzw. banda czworga) głosi socjalistyczne bądź komunistyczne obietnice… Taka prawda… Zadłużamy nasze dzieci i wnuki i to one zapłacą za tę demagogię i populizm. Na razie mamy dobrą koniunkturę, ale kiedy przyjdzie kryzys…
Dyskusja na temat tego tekstu toczy się też na Twitterze. Przytaczam niektóre wpisy:
T. Ś. @sp4ghl
Zapoznałem się z rozszerzoną definicją słowa ,,DEMAGOGIA”. Zastanawiam się jak nazwać skalkulowane pod względem możliwości realizacji obietnice przedwyborcze formułowane przez partię dla której ,,być albo nie być” jest ich realizacja ?
Witold Kabański @WitoldKabanski
Z końcowym wnioskiem trudno się zgodzić. Demagogia nie skończy się wraz z kampanią wyborczą. Demagogia stała się sposobem sprawowania władzy, która zagarnęła media publiczne. Czyż nie jest tak?
Kryzys przyjdzie na pewno, prędzej czy później. Koniunktura nie trwa wiecznie. Zagrożenie może nadejść z Azji i Dalekiego Wschodu i wówczas biada nam wszystkim. Demagogia obietnic to plaga.
Ewa K. @Ewakiga
Czy można ustrzec przed demagogią kogoś, kto nie myśli logicznie? (pyt. ret.)
sz. Elżbieta @Elbieta15
Od kiedy pamiętam dla zwykłych Polaków był plan „trzeba było oszczędzać bo biedne Państwo”. W między czasie wyrastały fortuny bogaczy. Oni mieli w nosie zadłużanie Państwa, że inni żyją w biedzie. Teraz boją się, że Państwo splajtuje. Cały czas balansowaliśmy na cienkiej linie.
Nikt nic nie czyta, a jak czyta to nie rozumie, a jak już czyta i rozumie to zaraz zapomina – to jest słynny trylemat Lema. To nie jest kwestia demagogii – to jest kwestia zaufania. Czytałem taką anegdotkę o pewnym problemie który mógł wywołać panikę. Minister rządu Jej Królewskiej Mości, było to w Wielkiej Brytanii w czasie wojny (jakiej umknęło gdzieś z mojej pamięci). Problem był w tym że jakaś informacja mogła wywołać panikę. Minister ogłosił że to nie może mieć miejsca. Po zażegnaniu niebezpieczeństwa minister podał się do dymisji. Lordzie dlaczego przecież wyszło dobrze. On odpowiada aby uniknąć paniki skłamałem i kiedyś to wyjdzie. Minister rządu
Jej Królewskiej Mości nigdy nie kłamie, jak skłamał to powinien podać się do dymisji, bo później nikt nie da wiary w zapewnienia rządu. Czy to jest demagogia – sprawdzając dane to poziom transferów socjalnych w Polsce jest jeden z najniższych w Europie. Tam gdzie ja pracowałem prawie całe moce produkcyjne pracowały na potrzeby obronne. To znaczy produkcja cywilna trafiała w 80% do ZSRR a my za to otrzymaliśmy myśliwiec SU, lub śmigłowiec Mi ileś tam. Czy demagogią były deklaracje OKP (Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego) że chcemy to zmienić? Czy demagogią były słowa gdańskich liberałów że polskie przedsiębiorstwa są nic nie warte, a działo się to przy aplauzie działających w tym czasie mediów. Każde słowo sprzeciwu było uznawane za oszołomstwo. Ja się dawałem nabierać do 1992 roku na tą demagogię że jak sprzedamy nic niewarte przedsiębiorstwa to będzie lepiej, nabity wiedzą o wolnym rynku, lekturach de Tecquevilla – dawny ustrój i rewolucje, von Hayekiem – droga do zniewolenia itp. Ja im zaufałem że wiedzą jak robić aby było dobrze . To były chore czasy gdzie na spodnie typu Wrangler pracowałem pół miesiąca. D dzisiaj w głowie tkwią mi słowa znajomego z wydziału chłopaka po zawodówce jak w 1989 czwartego czerwca pytałem czy idzie na wybory on mi powiedział (trzydzieści lat temu) że sprzedano Polskę za grosze. Ja się wtedy dałem zwieść. Obecnie gdy już mi jest bliżej do emerytury po wychowaniu trójki dzieci – to na kogo mam głosować na tych którzy chcą mi kazać pracować do 67 roku? Mam popierać tych ludzi jak Julia Pitera która przegłosowała przejście na emeryturę dla kobiet w wieku 67 lat a sama jak tylko mogła czmychnęła w wieku 60? Ludzie chcą żyć w zaczarowanym świecie bajek i legend, chcą mieć samotnego szeryfa walczącego ze ze złem. Przy dzisiejszej technice manipulacji i medialnych sztuczek – łatwo jest zrobić ze złodzieja – uczciwego, a z uczciwego szuję i pokrętną postać. Ocena PiS’u naszej rzeczywistości jest prawidłowa – wymiar sprawiedliwości – do zmiany i to robi czy zaproponowane zmiany przyniosą dobre rezultaty to rzecz do dyskusji, czy to jest rzeczywista reforma czy tylko markowanie zmian celem usadowienia swoich aby mieć wpływ. Przekręty na podatkach czyli zamiast do budżetu wpychanie ich do kieszeni prywatnych to jest fakt. Czy metoda administracyjnego ukrócenia przekrętów powodująca większe wydatki przedsiębiorców jest dobra to może być dyskutowane. 1500 zł na rękę po 37 latach i odpowiedzialnej pracy jako projektant dla budownictwa oraz wychowaniu 3 dzieci bez urlopu wychowawczego to jest godna emerytura i czy te 900 zł trzynastki to demagogia pozostawiam bez odpowiedzi. Ucieczka młodych ludzi za granicę to fakt popracujemy tam chwilę zarobimy na dom i wrócimy tak mi powiedział mój znajmy który wybiera się do Holandii. Innego zapytałem dlaczego nie wraca, wiesz żona urodziła mamy dwoje dzieci i jak coś pójdzie nie tak to z socjalnego oszczędności przeżyjemy trochę jak nie złapię nowej pracy. Czy próba obniżenia podatku (transfer 500) bo ja to tak traktuję dla osób posiadających dzieci jest jakąś demagogią? Dlaczego nie obniżyć podatku? – bo duża grupa np rolników nie byłaby tym objęta. Zakończę jednym z praw Murphy’ego – kto potrafi odróżnić dobrą radę od złej rady nie potrzebuje żadnych rad. Czy obecna władza ma rację, czy im można zaufać? Cała reszta to otoczka słowa za które nikt nie bierze odpowiedzialności, ale słowo ptakiem wyleci – kamieniem wróci. Polskie przysłowie, a te są mądrością ludu.
Demagogia ściśle wiąże się z przesadą, o której pisałam w tekście http://www.twittertwins.pl/przesada/, wszak to na wyrost, niepoliczone, najczęściej nierealne obietnice, których już nawet najmniej wyrobieni wyborcy nie przyjmują na wiarę. Ale demagogia to nie tylko także schlebianie elektoratowi, ale też straszenie. Bo czyż nie jest demogogiczny taki wpis Sebastiana Figaja (@Sebastian_Figaj) z 11 września:
„1. PiS przegrywa wybory bez szans na utworzenie rządu.
2. Wprowadzenie stanu wyjątkowego przez Dudę pod sfingowanym pretekstem.
3. Sejm w STARYM składzie NIE odrzuca rozporz. Dudy.
4. Wojska OT na ulicach.
Niestety to w październiku może stać się rzeczywistością.”
Dodam, że Sebastian Figaj to nie jakieś anonimowe konto, tylko członek Stowarzyszenia Młodzi Demokraci i asystent posłanki Kingi Gajewskiej.
Zachęcanie ludzi do określonych zachowań budząc strach przed wyimaginowanymi zdarzeniami w przyszłości to też demagogia w najczystszej postaci. Podobnych wypowiedzi było więcej i to zarówno z ust polityków, jak i dziennikarzy. Czy ludzie dadzą się na to nabrać? Niektórzy tak, podobnie jak na te obietnice wzięte z sufitu.
Tu chciałbym zwrócić uwagę na inny aspekt wyborów. Politycy dziś sami nie myślą. Jadą przekazem partyjnym wykreowanym na podstawie sondaży przez specjalistów od PR.Gdy spotykają się w TV z kimś kto zadaje sensowne pytanie to zaczyna się wrzask i przekrzykiwanie by tylko na nie nie odpowiedzieć. Redaktor prowadzący program taką osobę powinien wyprosić i więcej nie zapraszać. Inaczej nic się nie zmieni.
Zdaje się nie ma dziś szans na debatę wyborczą przedstawicieli rywalizujących partii. Demagogia?Wyrafinowana eurystyka? Bardziej jest aktualny Pań tekst o populiźmie.
Demagogia moim zdaniem wyraza się w słowach, populizm w czynach. Spełnienie, lub wdrozenie przez PiS obietnic uwazanych 4 lata temu za demagogiczne i nierealne dają podstawy do nadziei (lub obaw), ze i te obecne będą spełniane. Nagły odwrót od retoryki liberalnej gospodarki i rzucanie obietnic, których następnego dnia nawet się nie pamięta wskazuje na czczą demagogię (demagogia chyba zawsze jest czcza).
Demagogia to nie tylko obietnice, ale równiez manipulowanie negatywnymi emocjami, bezzasadne straszenie. W tym kontekście za demagogię uwazam twierdzenia ze np. PiS zamierza wyprowadzić Polskę z UE lub, ze jest partią prorosyjską.
Zgadzam się, że demagogią nie są obietnice, wprawdzie oceniane przez ekspertów za niekorzystne dla gospodarki i przedsiębiorców, ale nie rzucane na wiatr, tylko takie, które rządząca partia ma zamiar wprowadzić. O tym, że demagogią są nie tylko obietnice, których partia je głosząca nie ma zamiaru wprowadzić, ale też straszenie, pisałam w komentarzu z 17 września. Straszenie dyktaturą, nieuznaniem wyników wyborów, polexitem, izolacją Polski na arenie międzynarodowej, katastrofą budżetową (słyszymy to od 2015 roku) itp., to czysta demagogia.
Dziękuję za zainteresowanie i dyskusję, która toczyła się na Twitterze pod zapowiedzią tego tekstu i na Facebooku, a także tu, na naszym blogu, gdzie jest miejsce na komentarze. Niewielu komentatorów podchodzi do demagogii z takim spokojem jak Vector, który oświadczył, że nie robi na nim żadnego wrażenia. Większość dyskutantów, jak komentator o nicku Doc, uważa demagogię za chorobę, która, jak ocenia Witold Kabański, stała się metodą sprawowania władzy. Demagogia wiąże się z przesadą, jak zauważyła moja siostra, rozszerzając to pojęcie także na zarządzanie strachem. Natomiast dla Mariusza demagogia wiąże się z populizmem. Z demagogią w kampanii wyborczej musimy się pogodzić, nie obietnice bowiem będą decydowały o wyborczym sukcesie, ale wiarygodność. Nie oznacza ona literalnie wypełnienia wszystkich złożonych w kampanii obietnic (one raczej wyznaczają kierunek polityki), co odpowiedzialność za gospodarkę, warunki funkcjonowania przedsiębiorstw i poziom życia obywateli.
Z korzyścią dla mojego dobrego samopoczucia, demagogia nie robi już na mnie żadnego wrażenia. Lata doświadczeń, nauczyły mnie z dystansem podchodzić do wszelkich przedwyborczych działań.
Kłopot leży w czymś innym – demagogia jest chorobą wyjątkowo zaraźliwą i od pacjenta „zero” , którego lokalizujemy w okolicach miasta stołecznego, błyskawicznie rozszerza się na poziom powiatów. Obserwujemy też zmianę zachowania się profilu zachorowań – onegdaj występowała ewidentnie sezonowość choroby, a obecnie jest to pandemia występująca nonstop przez cały rok czy dekadę. Najgorsze jest to, że choroba rozwija się podstępnie i nie uśmierca nosicieli, a skutki letalne pojawiają się dopiero na poziomie stada, podobnie do śmiertelnych migracji lemingów, regulujących problem zagęszczenia populacji. Być może o to przyrodzie chodzi. Nadmiernie liczebny i wyjątkowo agresywny gatunek, sam się wyeliminuje, z nieznanych przyczyn premiując wewnątrz własnej populacji idiotyczną z punktu widzenia ewolucji cechę głupoty i koniunkturalizmu. Historia eliminacji przez człowieka najbardziej liczebnego gatunku ptaka na planecie – gołębia wędrownego, wskazuje, że liczenie na rozsądek i opanowanie ludzkości, może okazać się naiwnością.
Takie są skutki demokracji. Ludzie sami sobie warzą piwo, które sami muszą wypić. Zauważmy że rząd nie ma swoich pieniędzy. Ma tylko nasze. Cały budżet państwa to głównie nasze pieniądze. Alexis se Tocqueville powiedział bardzo mądre słowa: ” Demokracja kończy się wtedy, kiedy rząd zauważy, że można przekupić ludzi za ich własne pieniądze.” Niestety to się dzieje na naszych oczach. Aby rząd dał 500, 300,100 to musi zabrać wszystkim 600, 400, 200… Bo rząd nie ma swoich pieniędzy. Zgadzam się z praktycznie wszystkim co Sz. P napisała jednak trzeba jeszcze dodać że to praktycznie każde ugrupowanie stosuje demagogię. Od PiSu, Koalicję Obywatelską, PSLu, SLD, może jedynie konfederacja nie głosi populistycznych obietnic. Każde z tych 4 ugrupowań (tzw. banda czworga) głosi socjalistyczne bądź komunistyczne obietnice… Taka prawda… Zadłużamy nasze dzieci i wnuki i to one zapłacą za tę demagogię i populizm. Na razie mamy dobrą koniunkturę, ale kiedy przyjdzie kryzys…
Dyskusja na temat tego tekstu toczy się też na Twitterze. Przytaczam niektóre wpisy:
T. Ś. @sp4ghl
Zapoznałem się z rozszerzoną definicją słowa ,,DEMAGOGIA”. Zastanawiam się jak nazwać skalkulowane pod względem możliwości realizacji obietnice przedwyborcze formułowane przez partię dla której ,,być albo nie być” jest ich realizacja ?
Witold Kabański @WitoldKabanski
Z końcowym wnioskiem trudno się zgodzić. Demagogia nie skończy się wraz z kampanią wyborczą. Demagogia stała się sposobem sprawowania władzy, która zagarnęła media publiczne. Czyż nie jest tak?
Kryzys przyjdzie na pewno, prędzej czy później. Koniunktura nie trwa wiecznie. Zagrożenie może nadejść z Azji i Dalekiego Wschodu i wówczas biada nam wszystkim. Demagogia obietnic to plaga.
Ewa K. @Ewakiga
Czy można ustrzec przed demagogią kogoś, kto nie myśli logicznie? (pyt. ret.)
sz. Elżbieta @Elbieta15
Od kiedy pamiętam dla zwykłych Polaków był plan „trzeba było oszczędzać bo biedne Państwo”. W między czasie wyrastały fortuny bogaczy. Oni mieli w nosie zadłużanie Państwa, że inni żyją w biedzie. Teraz boją się, że Państwo splajtuje. Cały czas balansowaliśmy na cienkiej linie.
Nikt nic nie czyta, a jak czyta to nie rozumie, a jak już czyta i rozumie to zaraz zapomina – to jest słynny trylemat Lema. To nie jest kwestia demagogii – to jest kwestia zaufania. Czytałem taką anegdotkę o pewnym problemie który mógł wywołać panikę. Minister rządu Jej Królewskiej Mości, było to w Wielkiej Brytanii w czasie wojny (jakiej umknęło gdzieś z mojej pamięci). Problem był w tym że jakaś informacja mogła wywołać panikę. Minister ogłosił że to nie może mieć miejsca. Po zażegnaniu niebezpieczeństwa minister podał się do dymisji. Lordzie dlaczego przecież wyszło dobrze. On odpowiada aby uniknąć paniki skłamałem i kiedyś to wyjdzie. Minister rządu
Jej Królewskiej Mości nigdy nie kłamie, jak skłamał to powinien podać się do dymisji, bo później nikt nie da wiary w zapewnienia rządu. Czy to jest demagogia – sprawdzając dane to poziom transferów socjalnych w Polsce jest jeden z najniższych w Europie. Tam gdzie ja pracowałem prawie całe moce produkcyjne pracowały na potrzeby obronne. To znaczy produkcja cywilna trafiała w 80% do ZSRR a my za to otrzymaliśmy myśliwiec SU, lub śmigłowiec Mi ileś tam. Czy demagogią były deklaracje OKP (Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego) że chcemy to zmienić? Czy demagogią były słowa gdańskich liberałów że polskie przedsiębiorstwa są nic nie warte, a działo się to przy aplauzie działających w tym czasie mediów. Każde słowo sprzeciwu było uznawane za oszołomstwo. Ja się dawałem nabierać do 1992 roku na tą demagogię że jak sprzedamy nic niewarte przedsiębiorstwa to będzie lepiej, nabity wiedzą o wolnym rynku, lekturach de Tecquevilla – dawny ustrój i rewolucje, von Hayekiem – droga do zniewolenia itp. Ja im zaufałem że wiedzą jak robić aby było dobrze . To były chore czasy gdzie na spodnie typu Wrangler pracowałem pół miesiąca. D dzisiaj w głowie tkwią mi słowa znajomego z wydziału chłopaka po zawodówce jak w 1989 czwartego czerwca pytałem czy idzie na wybory on mi powiedział (trzydzieści lat temu) że sprzedano Polskę za grosze. Ja się wtedy dałem zwieść. Obecnie gdy już mi jest bliżej do emerytury po wychowaniu trójki dzieci – to na kogo mam głosować na tych którzy chcą mi kazać pracować do 67 roku? Mam popierać tych ludzi jak Julia Pitera która przegłosowała przejście na emeryturę dla kobiet w wieku 67 lat a sama jak tylko mogła czmychnęła w wieku 60? Ludzie chcą żyć w zaczarowanym świecie bajek i legend, chcą mieć samotnego szeryfa walczącego ze ze złem. Przy dzisiejszej technice manipulacji i medialnych sztuczek – łatwo jest zrobić ze złodzieja – uczciwego, a z uczciwego szuję i pokrętną postać. Ocena PiS’u naszej rzeczywistości jest prawidłowa – wymiar sprawiedliwości – do zmiany i to robi czy zaproponowane zmiany przyniosą dobre rezultaty to rzecz do dyskusji, czy to jest rzeczywista reforma czy tylko markowanie zmian celem usadowienia swoich aby mieć wpływ. Przekręty na podatkach czyli zamiast do budżetu wpychanie ich do kieszeni prywatnych to jest fakt. Czy metoda administracyjnego ukrócenia przekrętów powodująca większe wydatki przedsiębiorców jest dobra to może być dyskutowane. 1500 zł na rękę po 37 latach i odpowiedzialnej pracy jako projektant dla budownictwa oraz wychowaniu 3 dzieci bez urlopu wychowawczego to jest godna emerytura i czy te 900 zł trzynastki to demagogia pozostawiam bez odpowiedzi. Ucieczka młodych ludzi za granicę to fakt popracujemy tam chwilę zarobimy na dom i wrócimy tak mi powiedział mój znajmy który wybiera się do Holandii. Innego zapytałem dlaczego nie wraca, wiesz żona urodziła mamy dwoje dzieci i jak coś pójdzie nie tak to z socjalnego oszczędności przeżyjemy trochę jak nie złapię nowej pracy. Czy próba obniżenia podatku (transfer 500) bo ja to tak traktuję dla osób posiadających dzieci jest jakąś demagogią? Dlaczego nie obniżyć podatku? – bo duża grupa np rolników nie byłaby tym objęta. Zakończę jednym z praw Murphy’ego – kto potrafi odróżnić dobrą radę od złej rady nie potrzebuje żadnych rad. Czy obecna władza ma rację, czy im można zaufać? Cała reszta to otoczka słowa za które nikt nie bierze odpowiedzialności, ale słowo ptakiem wyleci – kamieniem wróci. Polskie przysłowie, a te są mądrością ludu.
Demagogia ściśle wiąże się z przesadą, o której pisałam w tekście http://www.twittertwins.pl/przesada/, wszak to na wyrost, niepoliczone, najczęściej nierealne obietnice, których już nawet najmniej wyrobieni wyborcy nie przyjmują na wiarę. Ale demagogia to nie tylko także schlebianie elektoratowi, ale też straszenie. Bo czyż nie jest demogogiczny taki wpis Sebastiana Figaja (@Sebastian_Figaj) z 11 września:
„1. PiS przegrywa wybory bez szans na utworzenie rządu.
2. Wprowadzenie stanu wyjątkowego przez Dudę pod sfingowanym pretekstem.
3. Sejm w STARYM składzie NIE odrzuca rozporz. Dudy.
4. Wojska OT na ulicach.
Niestety to w październiku może stać się rzeczywistością.”
Dodam, że Sebastian Figaj to nie jakieś anonimowe konto, tylko członek Stowarzyszenia Młodzi Demokraci i asystent posłanki Kingi Gajewskiej.
Zachęcanie ludzi do określonych zachowań budząc strach przed wyimaginowanymi zdarzeniami w przyszłości to też demagogia w najczystszej postaci. Podobnych wypowiedzi było więcej i to zarówno z ust polityków, jak i dziennikarzy. Czy ludzie dadzą się na to nabrać? Niektórzy tak, podobnie jak na te obietnice wzięte z sufitu.
Tu chciałbym zwrócić uwagę na inny aspekt wyborów. Politycy dziś sami nie myślą. Jadą przekazem partyjnym wykreowanym na podstawie sondaży przez specjalistów od PR.Gdy spotykają się w TV z kimś kto zadaje sensowne pytanie to zaczyna się wrzask i przekrzykiwanie by tylko na nie nie odpowiedzieć. Redaktor prowadzący program taką osobę powinien wyprosić i więcej nie zapraszać. Inaczej nic się nie zmieni.
Pod moją zapowiedzią tego tekstu na Facebooku prof. Krzysztof Kawalec napisał:
Demagogia jest składnikiem polityki, nie tylko w krajach demokratycznych.
Zdaje się nie ma dziś szans na debatę wyborczą przedstawicieli rywalizujących partii. Demagogia?Wyrafinowana eurystyka? Bardziej jest aktualny Pań tekst o populiźmie.
Demagogia moim zdaniem wyraza się w słowach, populizm w czynach. Spełnienie, lub wdrozenie przez PiS obietnic uwazanych 4 lata temu za demagogiczne i nierealne dają podstawy do nadziei (lub obaw), ze i te obecne będą spełniane. Nagły odwrót od retoryki liberalnej gospodarki i rzucanie obietnic, których następnego dnia nawet się nie pamięta wskazuje na czczą demagogię (demagogia chyba zawsze jest czcza).
Demagogia to nie tylko obietnice, ale równiez manipulowanie negatywnymi emocjami, bezzasadne straszenie. W tym kontekście za demagogię uwazam twierdzenia ze np. PiS zamierza wyprowadzić Polskę z UE lub, ze jest partią prorosyjską.
Zgadzam się, że demagogią nie są obietnice, wprawdzie oceniane przez ekspertów za niekorzystne dla gospodarki i przedsiębiorców, ale nie rzucane na wiatr, tylko takie, które rządząca partia ma zamiar wprowadzić. O tym, że demagogią są nie tylko obietnice, których partia je głosząca nie ma zamiaru wprowadzić, ale też straszenie, pisałam w komentarzu z 17 września. Straszenie dyktaturą, nieuznaniem wyników wyborów, polexitem, izolacją Polski na arenie międzynarodowej, katastrofą budżetową (słyszymy to od 2015 roku) itp., to czysta demagogia.
Dziękuję za zainteresowanie i dyskusję, która toczyła się na Twitterze pod zapowiedzią tego tekstu i na Facebooku, a także tu, na naszym blogu, gdzie jest miejsce na komentarze. Niewielu komentatorów podchodzi do demagogii z takim spokojem jak Vector, który oświadczył, że nie robi na nim żadnego wrażenia. Większość dyskutantów, jak komentator o nicku Doc, uważa demagogię za chorobę, która, jak ocenia Witold Kabański, stała się metodą sprawowania władzy. Demagogia wiąże się z przesadą, jak zauważyła moja siostra, rozszerzając to pojęcie także na zarządzanie strachem. Natomiast dla Mariusza demagogia wiąże się z populizmem. Z demagogią w kampanii wyborczej musimy się pogodzić, nie obietnice bowiem będą decydowały o wyborczym sukcesie, ale wiarygodność. Nie oznacza ona literalnie wypełnienia wszystkich złożonych w kampanii obietnic (one raczej wyznaczają kierunek polityki), co odpowiedzialność za gospodarkę, warunki funkcjonowania przedsiębiorstw i poziom życia obywateli.