Dziś przed transmisją debaty Andrzeja Dudy i Bronisława Komorowskiego w TVN przeczytałam raz jeszcze tekst Jacquesa Segueli „Debata, która rozstrzygnęła o przyszłości Polski. Kilka prostych zagrań Aleksandra”, który był publikowany w pierwszym numerze kwartalnika „Nowe Media”. Mistrz reklamy, komunikacji i politycznego consultingu, który przygotował Aleksandra Kwaśniewskiego do rozstrzygającej debaty z Lechem Wałęsą, wspomina wydarzenia sprzed dwudziestu lat. „Wygadany czterdziestoletni polityk ma czelność zagrozić reelekcji bohatera Solidarności. Ma przeciwko sobie trzy okoliczności. Polacy są w 90 proc. katolikami; on jest ateistą. Politycy mają po pięćdziesiąt lat; on ma trzydzieści pięć. Ministerialna przeszłość w ekipie Jaruzelskiego, byłego poplecznika Kremla, czyni go podejrzanym” – wspomina Seguela swoje rozterki, gdy otrzymał propozycję pokierowania kampanią lidera SLD. Decydująca okazała się debata. O kulisach jej przygotowania jest ten artykuł. Wciąż aktualny. Można go przeczytać na portalu WszystkoCoNajwazniejsze.pl.
Kto lepiej odrobił lekcję, której udzielił Jacques Seguela?
Sztab Andrzeja Dudy najwyraźniej wyciągnął wnioski z debaty sprzed czterech dni. Duda był znacznie bardziej waleczny, szybszy w reakcji, przygotowany na ciosy, które celnie odpierał, nie wahał się atakować. A przy tym prawidłowo patrzył w kamerę. Zadbano też o jednakowe dla obu kandydatów ustawienie dźwięku.
Bronisława Komorowskiego zaskoczyło i zdeprymowało zagranie z flagą PO. Chwilową przewagę z nazwaniem rywala kandydatem Prawa i Sprawiedliwości, nie tylko utracił, ale znalazł się w defensywie. Jeszcze w pierwszej rundzie, gdy przewagę dawała mu wyraźnie stronnicza Monika Olejnik, próbował chwytów z poprzedniej debaty, zaczynał przerywać kontrkandydatowi, przedłużał czas wypowiedzi. Nie sprawiało to jednak dobrego wrażenia, zwłaszcza że Andrzej Duda nie pozostawał dłużny, robił to tylko mnie agresywnie, z uśmiechem.
Uśmiech rzadko gościł na twarzy prezydenta, który był skoncentrowany i wyraźnie spięty. Suchość w ustach spowalniała mowę. W tym samym czasie Duda wypowiadał znacznie więcej słów, był w stanie poruszyć więcej kwestii. Mówił płynnie, sprawiał wrażenie pewnego siebie.
Każdy, kto będzie czytał te słowa, zwróci uwagę na to, że nie ma tu nic o kwestiach merytorycznych. Tak, bo one są drugorzędne, nieistotne. Liczy się wrażenie, tembr głosu, płynność wymowy, pewność siebie. To wszystko dawało przewagę Andrzejowi Dudzie. Stateczność, powolność, wycofanie kontra energia, siła, młodość, postawa zwycięzcy.
Maria WANKE-JERIE
Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, z wykształcenia matematyk teoretyk, specjalista PR, od 25 lat pracownik Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Współtworzyła pierwszy „Raport o stanie nauki w Polsce”. Współautorka biografii Romana Niegosza „Potrzeba ludzi przyzwoitych. Roman Niegosz – życie dla Polski” oraz „Zobowiązywała mnie przysięga. Proces Władysława Frasyniuka 1982”. Odznaczona Medalem „Niezłomni” (2013).