Co poszło nie tak?

Rok temu, gdy szczepienia przeciw Covid rozpoczął Izrael, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone, wydawało się, że wszyscy, zmęczeni restrykcjami podczas drugiej, jesiennej fali pandemii, czekają na szczepionkę jak na wybawienie. I że znakomita większość społeczeństwa zechce się zaszczepić, a trudność mogą sprawić jedynie kwestie organizacyjne i przepustowość punktów wykonujących szczepienia. No i dostawy szczepionek, które początkowo nie były płynne. Jednak, jak się okazało, nie to było największym problemem.

Początkowe wrażenie, że ludzie czekają na szczepionkę jak na wybawienie, pogłębiła społeczna reakcja na zaszczepienie się pod koniec grudnia kilkudziesięciu celebrytów i wpływowych osób, w czasie gdy to dobrodziejstwo przysługiwało tylko służbie zdrowia z pierwszej linii frontu walki z Covidem. Wydawało się, że niektórzy rzuciliby się, gdyby tylko mogli, na Krystynę Jandę czy Radosława Pazurę z przysłowiowymi pazurami, by wydrzeć im pożądany i niedostępny dla przeciętnego śmiertelnika skarb, jakim była dawka życiodajnego preparatu firmy Pfizer, będącego przepustką do normalności.
Wdrożenie powszechnego programu szczepień, stworzenie platform internetowych do rejestracji chętnych, uruchomienie całodobowej infolinii, pozwalającej zasięgnąć informacji, ustalenie harmonogramu i podziału na grupy wiekowe, szkolenia personelu, organizacja sieci punktów szczepień – to ogromne przedsięwzięcie, które po pierwszych perturbacjach powoli udawało się wdrażać.

Mieliśmy szansę w tempie szczepień zostać europejskim liderem i… naraz wszystko się zatrzymało. Co więc poszło nie tak?

Po pierwsze, akcji informacyjnej, ważnej i potrzebnej, ale dalece niewystarczającej, towarzyszyła promocja, sprawiająca wrażenie nachalnej propagandy. Bo, jeśli ludzie chcieli się szczepić, to wystarczyło zwiększyć liczbę miejsc, gdzie wykonywano szczepienia, ułatwić i uprościć rejestrację, tak, aby nie trzeba było jechać do punktu odległego od miejsca zamieszkania o kilkadziesiąt kilometrów. Tych, którzy mieli wątpliwości, nie przekonały przecież kosztowne bilbordy z hasłem #Szczepimysię, klipy reklamowe, które większość odrzuca, tak jak wiele innych natarczywych reklam osaczających nas na każdym kroku. A tym bardziej możliwość wylosowania licznych atrakcyjnych nagród (notabene gdzie nazwiska tych szczęśliwców?). To wszystko kosztowało ogromne pieniądze, a mogło sprawiać wrażenie, że ktoś ma w tym interes, by „wcisnąć” coś na siłę, co może być szkodliwe. Akcja przeciw szczepionce firmy AstraZeneca, kiedy to kilkanaście europejskich krajów wycofało tę szczepionkę z użycia na kilka tygodni, na pewno promocji szczepień nie pomogła.
Za to szybko podchwycili to różni sceptycy w rodzaju Jana Pospieszalskiego, który zapraszał do studia osoby przeciwne szczepieniom i realizował tendencyjny program z tezą. Wtórowali im szarlatani oferujący „cudowne leki” na Covid (casus amantadyny), mające zastąpić szczepienia. Notabene absurdem jest mylenie roli leku, który leczy chorobę, z preparatem, mającym przed nią chronić. Jak grzyby po deszczu pojawiały się strony internetowe i portale, najczęściej angielskojęzyczne, udające medyczne, w których roiło się od fałszywych informacji, jakie to groźne konsekwencje powodują szczepienia. Doszły do tego absurdalne argumenty natury etycznej, iż szczepionki wykonywane są z abortowanych płodów. I nie pomogło stanowisko Komisji Bioetycznej Konferencji Episkopatu Polski i Watykanu oraz sam papież Franciszek, który zachęcał do szczepień – wielu duchownych dało się zwieść szemranej antypropagandzie i po cichu zniechęcało do przyjęcia szczepionki.
Skutkiem tego wszystkiego już w kwietniu 2021 roku, u szczytu trzeciej fali, program szczepień nabrał zadyszki. Coraz mniej ludzi z poszczególnych roczników zgłaszało się na szczepienia, dlatego otwarto możliwość przyjęcia szczepionki dla wszystkich osób pełnoletnich, a niewiele później także dla dzieci powyżej 12. roku życia.
Kolejne akcje promocyjne, bloki programów telewizyjnych, zachęty w spotach reklamowych nie odnosiły żadnego skutku. Zaczęły mnożyć się teorie o nieskuteczności szczepionki, jak choćby „wyliczeń”, że więcej umiera na Covid zaszczepionych niż tych, którzy szczepionki nie przyjęli. Samą możliwość ograniczenia pewnych praw dla nieszczepionych nazwano segregacją sanitarną, porównywalną z rasową, zaś tych, którzy owe pomysły zgłaszali, wyzywano od nazistów, traktujących nieszczepionych jak podludzi. Przy takiej retoryce już tylko krok od oskarżenia o tworzenie gett dla nieszczepionych, a może i obozów zagłady z komorami gazowymi. Porównań i analogii ad Hitlerum nie brakowało. Sama takich doświadczałam, gdy opowiadałam się wyraźnie za tzw. paszportami covidowymi (vide tekst „Paszporty” [LINK]). Choć częściej zarzucano mi paranoiczny lęk, psychozę i wysyłano do psychiatry.
Tymczasem kolejne europejskie kraje wprowadzały restrykcje dla nieszczepionych nie tylko wewnątrz, ale i dla przyjezdnych. Dlatego latem sporo osób w Polsce, niechętnych szczepieniom, jednak szczepionkę przyjęło, a powodem były plany wakacyjne. Po prosu nie chcieli mieć problemów z wyjazdami do zagranicznych kurortów. Sama znam sporo takich osób. A więc to jednak zadziałało!
Dlaczego zatem w Polsce, jako jedynym chyba kraju w Europie, w szczycie czwartej fali i przy rekordowej liczbie covidowych zgonów, nie wprowadza się żadnych restrykcji i nie egzekwuje nawet tych szczątkowych, które tylko w teorii obowiązują? Jak choćby obowiązek zakrywania ust i nosa w miejscach publicznych. Dlaczego w imię wolności szerzy się pogląd, że szczepienie to sprawa indywidualna i nikt nie ma prawa o to zapytać, a lansują to popularni publicyści, jak Łukasz Warzecha, Rafał Ziemkiewicz czy Paweł Lisicki?
Otóż stawiam tezę, że szczepienie nie jest sprawą indywidualną. Oprócz osobistej ochrony tego, kto się zaszczepił (niestety mniejszej niż się początkowo wydawało i nie tak długotrwałej, jak sądzono), daje także ochronę zbiorową, populacyjną. Pewnie zaraz usłyszę, że to nieprawda i zostanę zarzucona danymi z krajów, gdzie wyszczepienie jest na poziomie ponad 80 proc., a liczba zakażeń gwałtownie rośnie. Zgoda, rośnie, bo wyczerpuje się półroczna ochrona, którą zapewnia szczepionka, i potrzebna jest trzecia dawka przypominająca. Ale ci zaszczepieni, którzy chorują, jeśli nie są obciążeni dodatkowymi schorzeniami, przechodzą Covid stosunkowo lekko, bez powikłań i trwałych konsekwencji, ale przede wszystkim nie umierają. Ze zgrozą myślę o tych, którzy posłuchali przeciwników szczepień, a dziś umierają pod respiratorami.

Proporcje zakażonych i zmarłych na Covid zaszczepionych i niezaszczeionych (tygodniowe i średnie) na podstawie danych MZ
Z danych na zamieszczonej powyżej tabeli widać, że z tygodnia na tydzień rośnie udział wśród zakażonych osób w pełni zaszczepionych, co jest zapewne skutkiem wyczerpywania się odporności po szczepionce i potrzebie przyjęcia dawki przypominającej, ale wskaźnik zgonów jednoznacznie pokazuje, iż odsetek zmarłych wśród zakażonych nie przekracza 30 proc., zaś wśród niezaszczepionych waha się od 70 do 80 proc. Zresztą wystarczy porównać dane z krajów, w których poziom wyszczepienia jest wysoki, sięgający 90 proc. Tam zgonów covidowych jest dziesięciokrotnie mniej niż w Polsce w przeliczeniu na milion mieszkańców.

Ci, którzy namawiają do nieszczepienia, straszą niepożądanymi skutkami szczepień, mają de facto krew na rękach. Tak, krew tego 14-latka, który zmarł na Covid, i tej 35-latki, która osierociła trójkę dzieci, i wielu, wielu innych.

– Na covidowym OIOM-ie sami moi rówieśnicy, tzn. czterdziestoparolatki, oczywiście wszyscy nieszczepieni. Niestety, tylko co piąty wychodzi z tego żywy – powiedział mi kilka dni temu znajomy anestezjolog, kolega mojego syna.

Dodatkową konsekwencją zaniechania we wprowadzaniu covidowych ograniczeń jest śmierć tych wszystkich, którzy nie uzyskali na czas pomocy z powodu przeciążonej do granic możliwości służby zdrowia.

Jeśli zajętych jest ponad 20 tys. łóżek szpitalnych i prawie 2 tys. respiratorów, to tyleż chorych na inne choroby nie może z nich korzystać. Zajęty jest dodatkowo personel, który je obsługuje. Jeśli chory na Covid leży pod respiratorem średnio trzy tygodnie, to policzmy, ile zabiegów onkologicznych czy kardiologicznych z tego powodu nie wykonano. Jeden respirator może obsłużyć dziennie dwie lub trzy operacje.
Zatem z powodu jednego podłączonego do respiratora chorego na Covid nie wykonano kilkudziesięciu planowych zabiegów operacyjnych. A obecnie to prawie w stu procentach nieszczepieni czterdziestoparolatkowie, z których 80 proc. nie przeżyje tej choroby.
Sama zaszczepiłam się trzecią dawką w piątek 26 listopada, najszybciej, jak to było możliwe. Trochę gorączkowałam, pobolewała ręka, ale cóż to wobec perspektywy zarażenia się i ewentualnego zarażenia kogoś, jakiejś niezaszczepionej osoby w sile wieku, która może umrzeć i osierocić swoje dzieci.
Restrykcje dla nieszczepionych, podobne do tych, jakie wprowadzają inne kraje, mogą wywołać taki sam efekt, jaki latem spowodowały restrykcje wprowadzone przez inne kraje, czyli decyzję o szczepieniu po to, by uniknąć kłopotów na granicy przy wyjazdach wakacyjnych. Część ludzi nie zechce zrezygnować z ulubionych wyjść do restauracji, kina, dyskoteki czy siłowni i zdecyduje się na szczepienie. Tych, którzy wietrzą spiski, i tak nic nie przekona. A że będą protesty? Gdzie ich nie ma, władze innych krajów jakoś sobie z nimi radzą. A może, jak sugerowała moja siostra, wprowadzić od jakiegoś czasu odpłatność szczepień, powiedzmy po trzech miesiącach. Z takiego bonusa, który teraz jest darmowy, a za jakiś czas trzeba będzie za niego słono zapłacić, wielu chętnie skorzysta. Jak z darmowego HBO czy Playera, płatnego po miesiącu promocji. Może ktoś ma jeszcze jakiś pomysł? Bo płacenie 600 zł osobie, która zdecyduje się na szczepienie, co proponuje Władysław Kosiniak-Kamysz, uważam za skrajnie szkodliwe, kosztowne i przeciwskuteczne.

Małgorzata Wanke-Jakubowska

Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, z wykształcenia matematyk teoretyk, specjalista public relations, przez 27 lat była pracownikiem Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu i przez 18 lat rzecznikiem prasowym tej uczelni. Po studiach pracowała w Instytucie Matematycznym Uniwersytetu Wrocławskiego na stanowisku naukowo-dydaktycznym; jej zainteresowania naukowe dotyczyły algebry ogólnej.

Możesz również polubić…

8 komentarzy

  1. stanorion@gmail.com' Vector pisze:

    Wydaje mi się, że powinno wprowadzać się restrykcje i ograniczenia dla niezaszczepionych, gdzie tylko się da, bez względu na ewentualne protesty. Pomysł przedstawiciela PSL-u by płacić 600 zł za szczepienie jest kompletną paranoją, którą nie można na poważnie brać.

  2. Maria WANKE-JERIE pisze:

    Zgadzam się z Renatą Acostą, że czas na przekonywanie do szczepień i dementowanie fałszywych informacji już dawno minął. Różne teorie spiskowe na temat szczepionek i ich odroczonej w czasie szkodliwości, rozkwitły i zaczęły żyć własnym życiem. Czegoż to nie nawymyślano, od zawałów serca i zakrzepicy po impotencję i niepłodność. To ostatnie oczywiście w ramach wielkiego planu depopulacji, który realizowany jest równolegle z planem powszechnej inwigilacji. Fantazja ludzka, jak widać, jest nieograniczona. Gdy pierwszy raz usłyszałam o tej niepłodności powodowanej przez szczepionki nie chciałam wierzyć, że to możliwe. Depopulacja związana z pandemią kojarzyła mi się wyłącznie z śmiertelnością samej choroby i tej będącej skutkiem paraliżu służby zdrowia. Dla wielu ów paraliż to decyzja administracyjna wynikająca z koncentracji na jednej chorobie (serio takie coś słyszałam), bo aż trudno uwierzyć, że normalnie myślący człowiek nie widzi prostej implikacji: zwiększająca się liczba chorych –> wzrost hospitalizacji, w tym na OIOM-ie –> rosnąca liczba zajętych respiratorów i anestezjologów –> konieczność odkładania planowych zabiegów kardiologicznych i onkologicznych –> wzrost śmiertelności chorych na serce i nowotwory. Im bardziej będziemy lekceważyć COVID tym wyżej zilustrowany efekt będzie bardziej widoczny. Ale – i tu moje zdumienie było ogromne – większość ludzi nie dostrzega związku przyczynowo-skutkowego, myląc przyczynę ze skutkiem, co wywala agresję skierowaną do przedstawicieli służby zdrowia. Smutne, bo nielogiczne i niesprawiedliwe. Tak jak dopatrywanie wszędzie merkantylizmu, nawet w wypisywaniu aktów zgonu. Przekonanie, że za wpisanie jako przyczyny śmierci covidu daje korzyść finansową, jest powszechne, choć wielokrotnie dementowane. Niechęć do szczepionek jest też w dużym stopniu motywowana tym, że zarabiają na tym firmy farmaceutyczne. Już myślę sobie, że te pieniądze zarabiane przez lekarzy pracujących przy chorych na covid (spędziłbyś człowieku choć jeden dzień w tym ochronnym kombinezonie to odechciałoby ci się tym covidowych dodatków), czy patologów wypisujących akty zgonu, tak mącą w głowach, że wyłączają myślenie. Jak z tą depopulacją wywołaną przez szczepionki powodujące niepłodność. Może to tak szło: szczepienie na czarną ospę może powodować zapalenie jąder, więc: szczepienie –> zapalenie jąder –> niepłodność – DEPOPULACJA. A że założenie niesłuszne? Kto by się tym przejmował? Czy można z tymi nonsensami polemizować? Nie sposób. Można tylko ocenić, że w wyniku wzbierającej czwartej fali pandemii uchronią się od ciężkiego przebiegu choroby i zgonu ci mądrzejsi, myślący, potrafiący logicznie wnioskować… A więc jednak depopulacja i to taka selektywna, a efekt tej naturalnej jakby nie było selekcji to mądrzejsza populacja… Może jest w tym jakiś sens? Tylko tych chorych na nowotwory, choroby wieńcowe, serce itp. żal, bo co oni zawinili.

  3. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Ożywiona dyskusja toczy się na Twitterze. Poniżej przytaczam najciekawsze komentarze, choć niektóre nieco szokujące:

    Witold Kabański @WitoldKabanski
    600 za szczepienie, jest tak samo szkodliwe, jak 500+ dla każdej rodziny. Populistyczne rządy zawsze na początku mają rozmach. Teraz już wiadomo, że bez pragmatycznej polityki wewnętrznej, w tym społecznej i zdrowotnej oraz międzynarodowej skazani jesteśmy na europejski zaścianek.

    Nata Acosta @acosta_re_nata
    Odpowiadając na pytanie koñczace tekst -Nic na tym etapie, już żadne działanie zachęcające do szczepień nie będzie skuteczne za pozno na zdobycie odporności potrzeba 1,5 miesiąca Pozostaje się pogodzić z tym ze „ochotnicy” albo przechorują, albo umrą.
    Uważam, ze głównym problemem było społeczne przyzwolenie na najgłupszą, najbardziej naiwna, alogiczna i przecząca faktom dezinformacje w imię „wolności słowa”. Mądrzy ludzie milczeli bo „nie chcieli się zniżać”, więc rozpaczliwa głupota zakwitła i wydala owoce

    Wąski @MrWaski
    Kłamstwa spowodowały, że nikt już nie wierzy w ostatnią prostą i hulajnogi.

    pixi11111 @pixi11111
    Śladowych? I oczywiście NIKT nie bierze za nie odpowiedzialności. WSTYD . Dlatego zawsze będzie duża grupa ludzi, która będzie przeciw szczepieniom. *Wskaźnik przeżywalności wirusa. Tak jak Ci co wymuszają szczepionki na tych którzy tych szczepionek nie chcą…tym, którym szczepionki zaszkodziły nikt nie pomaga…

    Vector @ivector
    Śladowych skutków ubocznych nie możemy brać pod uwagę, bo te zdarzają się zawsze i wszędzie.

    Szeregowy @MSBS57
    Ja namawiam do nieszczepienia. Jja namawiam do nie przyjmowania śmiercionki

    Ma_eSz
    A ci, co namawiają do szczepienia, mają na rękach krew 2 zaszczepionych dzieci zmarłych w wyniku powikłań, i ich matki, która po tym wszystkim popełniła samobójstwo.

  4. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Na Facebooku też pojawiają się kontrowersyjne wpisy, nie wszystkie oczywiście:

    Olga Za
    ma programu edukacyjnego. Nie tłumaczy się w prosty sposób jak działa szczepionka.
    Nie walczy się z fake newsami.
    Nie ma profilaktyki.
    Prezydent Duda powiedział wczoraj z satysfakcją, że Polacy mają gen wolności i nie dadzą się zaszczepić. Zaapelował o dokladne rozważenie „za” i „przeciw”(!) jak gdyby szczepienia były jakaś ryzykowną grą.
    Żyjemy w erze postracjonalnej.

    Przemysław Gadowski
    nie ma programu edukacyjnego, jest tylko mnóstwo nieprawdziwych pseudo-edukacyjnych (wirus dostaje „nogów” i idzie)
    fake newsy w ponad 90% opłacają firmy farmaceutyczne aby zrobić z ludzi durni
    Polacy rozważają „za” i „przeciw” a szczepią się ze względu na stosowane ograniczenia bo trzeba zarabiać na życie …. etc

    Agnieszka Ozga-Siejak
    Jeżeli Pani uważa że naturalna odporność jest gorsza od tej nabytej czyli żadnej po eksperymencie medycznym to okrutnie mi Pani żal
    Żaden eksperyment medyczny nie zastąpi naturalnej odporności bądź też nabytej w drodze przechorowania i może sobie Pani napisać milion artykułów a faktu Pani nie zmieni
    Organizm ludzki jest jak doskonały mechanizm tylko trzeba potrafić słuchać.
    Pozdrawiam serdecznie życząc zdrowia pomimo aczkolwiek że

  5. kadras1975@gmail.com' MariuszD pisze:

    Pan prezydent niedawno mówił że nie wyobraża sobie obowiązkowych szczepień.Od dawna mamy obowiązkowe szczepienia na inne choroby które prawie zniknęły.Ten naród zasługuje na to co wybrał.Pan premier zapewniał że nie ma się czego bać gdy były wybory.No to mamy to co wybraliśmy.500 śmierci dziennie.Jedyna szansa to powszechne szczepienia na całym świecie.

  6. zbinie@wp.pl' Zbyszek pisze:

    Są jeszcze dwa inne powody. 1.Zakażenia,hospitalizacje i zgony zaszczepionych zniechęcają bo nie tak to miało działać. Efektywna skuteczność szczepionki jest poniżej szczepionek na grypę ,czas ochrony krótszy a ryzyko nieoszacowane. Pacjenci z dowolnym problemem poszczepionkowym są zbywani. Chyba każdy ma już takiego znajomego,którego to dotyczy.
    2.Na początku nikt nie wiedział czym są te szczepionki i jaki jest mechanizm ich działania. Myślę,że ludzie,którym intelekt na to pozwala mieli dość czasu aby przejrzeć kilkanaście czy kilkadziesiąt publikacji i wyciągnąć z tego wnioski. Do czego też i panią serdecznie namawiam . Myślę,że za kilka lat ta wielka akcja szczepień zostanie uznana za błąd choć też zapewne będzie się mówić że przyspieszyło to rozwój medycyny ,zdobyte doświadczenie pozwoliło lepiej leczyć raka czy pewne szczególnie ciężkie przypadki chronicznych infekcji . ( bo do tego jest ta technologia stworzona a nie do szczepień).

  7. kadras1975@gmail.com' MariuszD pisze:

    Panie Zbyszku.W moim otoczeniu 99% osób jest zaszczepionych.Najgorsze objawy poszczepienne jakie się przytrafiły to gorączka i bóle mięśni jak przy grypie.W trakcie zeszłorocznej,jesiennej fali zachorowały i później zmarły dwie osoby.W marcu zmarła np.żona kolegi po trzech miesiącach pod respiratorem.Nie miały szansy się zaszczepić bo nie było jeszcze szczepionki.Teraz jeszcze więcej osób w moim otoczeniu choruje na covid ale nikt z nich nie trafił do szpitala bo nie ma takiej potrzeby.Szwagierka brata trafiła na oddział covidowy ze względu na ciążę (przechodzi lekko),nieopodal pod respiratorami tylko panie które się nie szczepiły.Nie potwierdzam pańskich wniosków i obserwacji.

  8. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Dziękuję za zainteresowanie tekstem „Co poszło nie tak?” i wszystkie komentarze zarówno tu na blogu, jak w mediach społecznościowych, z których przytoczyłam tylko kilka wybranych. Większość czytelników opowiada się za restrykcjami dla nieszczepionych, choć zarówno moja siostra, jak i pani Renata Acosta w skuteczność tego środka, jako mobilizującego do zaszczepienia już nie wierzy. Wydaje mi się, że tylko ogromna śmiertelność nowej mutacji i strach przed chorobą, a nie mandatem czy zakazem czegokolwiek, mogłaby skłonić przeciwników szczepień do przyjęcia szczepionki. Musiałby realny strach przed śmiercią zajrzeć w oczy, by nastąpiło otrzeźwienie. I to nie taki w danych statystycznych, ale w doświadczeniu zarażania się i umierania ludzi ze swojego otoczenia. Cóż, nie życzę tego nikomu, więc może lepiej, że nowy wariant Omikron, jak przewidują niektórzy naukowcy, będzie, choć mocno zaraźliwy, jednak niegroźny dla zaszczepionych i ozdrowieńców, co sprawi, że w końcu Covid złagodnieje i stanie się sezonową infekcją, jak grypa. Oczywiście niezaszczepionych potraktuje dużo ostrzej, część z nich umrze, a ci, którzy ocaleją, będą już żyć w miarę normalnie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *