Analogie

Analogie1

– Czuję się tak jak w stanie wojennym – powiedział Władysław Frasyniuk, który razem z innymi przedstawicielami Obywateli RP został zatrzymany przez policję podczas 86. miesięcznicy katastrofy smoleńskiej. Wiele razy wcześniej w swoich komentarzach porównywał obecną sytuację w Polsce do czasów PRL. Jak daleko można posunąć się w snuciu analogii? Czy powinny istnieć jakieś granice, które wyznacza nie tylko logika, ale po prostu przyzwoitość?

Analogia, z greckiego ἀναλογία – odpowiedniość, podobieństwo, to orzekanie o cechach rzeczy, osób, pojęć itp. na zasadzie podobieństwa do innych, dla których odpowiednie cechy są określone i znane. Rozumowanie per analogiam jest częste, może być inspiracją nowych pomysłów i rozwiązań, nawet naukowych hipotez. Jest też środkiem wyrazu, sposobem opisu zjawisk, których cechy chcemy wyróżnić, podkreślić.

Niektórzy nawet uważają, że metoda wnioskowania w drodze analogii jest czymś wpisanym w umysł człowieka, posługujemy się nim na co dzień, często sobie tego nawet tego nie uświadamiając. Analogie są pomocne przy podejmowaniu decyzji życiowych, wydawaniu opinii czy szacowaniu wartości przy dokonywaniu zakupów.

Analogie są stale obecne w naszym języku, sprawiają, że jest barwniejszy, bardziej plastyczny, ułatwiają innym percepcję treści. Gdy opowiadamy o kobiecie, o której powiemy, że ma wdzięk i klasę jak Audrey Hepburn to tym porównaniem określamy ją jako osobę subtelną, o nienagannych manierach. Gdy młodego innowatora przyrównamy do Steve’a Jobsa oznaczać to będzie jego duży potencjał twórczy i biznesowy zarazem. Przez analogie łatwiej komunikujemy to, co chcemy opisać. Czasem służą one do uwypuklenia jakiejś cechy – osoby, rzeczy, zjawiska. Gdy podczas manifestacji w stanie wojennym atakowani przez zomowców demonstranci krzyczeli: „Gestapo”, było to pewnym przerysowaniem, ale w zasadzie oddawało to określenie okrucieństwo ówczesnych stróżów prawa stanu wojennego. Analogie dopuszczają przerysowania, ale czy wszystkie można akceptować? Czy godzi się akceptować?

Poza wszelką dopuszczalną normą są analogie dotyczące współczesnych zjawisk w odniesieniu do czasów II wojny światowej, porównania współczesnych polityków do Hitlera czy esesmanów. Nawet najostrzejszy krytyczny stosunek do Donalda Tuska nie powinien dopuszczać porównania go do żołnierza Waffen SS. Nie godzi się. Haniebne jest zamieszczanie na okładkach czasopism zdjęć w mundurze esesmana, gestapowca czy oficera Wehrmachtu. Podobnie porównywanie współczesnych polskich polityków do Hitlera, Stalina czy Dzierżyńskiego. Nie godzi się, bo jest to nie tylko haniebne porównanie, będące zniewagą dla tych osób, ale także godzi w cześć i honor niezliczonych ofiar tych zbrodniarzy.

Analogia1

W podobny sposób odbieram jakiekolwiek porównania obecnej sytuacji w Polsce do czasów PRL, bez względu na to czy ta analogia odnosi się do okresu względnej stabilizacji okresu gomułkowskiego lub gierkowskiego, czasów stalinowskich czy dekady lat osiemdziesiątych ze stanem wojennym włącznie. Tak samo, nie godzi się. Haniebne jest porównywanie niepodległej Polski, rządzonej przez władze wybrane w demokratycznych wyborach, do Polski Ludowej rządzonej – nie boję się tego nazwać po imieniu – przez namiestników obcego mocarstwa. Bo w Polsce nie tylko był siłą utrzymywany ustrój komunistyczny, ale nie był to kraj niepodległy.

13grudnia

To nie jest przyzwoite nawet wówczas, gdy takich analogii używa bohater walki o wolną Polskę, więziony w komunistycznej Polsce, wiele razy pobity przez służbę więzienną. Te piękne, bohaterskie karty, które zapisał Władysław Frasyniuk, nie dodają sensu, ani wiarygodności słowom niegodnym, porównaniom nie tylko absurdalnym, ale po prostu nieprzyzwoitym. Przecież to dezawuuje nawet wszelką krytykę, także tę uprawnioną. Nie wzmacnia, jak to z analogiami bywa, percepcji, ale wprost przeciwnie, sprawia, że słów tych nie bierze się na serio. Ubolewam, gdy próbuje się to wykorzystywać do podważania jego prawdziwych zasług z przeszłości, bo jedno z drugim ma niewiele wspólnego.

Wracając do analogii, uważam, że również wysoce niestosowne i nieadekwatne jest porównanie obecnej władzy do rządów Putina w Rosji czy dyktatury Erdogana w Turcji. Tą granicą, która wyznaczać powinna – moim zdaniem –­ przyzwoitość porównań, są polityczne mordy i masowe aresztowania przeciwników politycznych. To jest nieprzyzwoite nawet wówczas, gdy porównanie ograniczy się do ściśle określonego elementu. Nie wolno. Nikt przecież nie miał wątpliwości, że nieprzyzwoite było porównanie użyte przez Janusza Korwin-Mikkego do czasów hitlerowskich, nawet, gdy mówił wyłącznie o inwestycjach infrastrukturalnych III Rzeszy czy systemie podatkowym. Oburzenie było powszechne. I słusznie.

A na koniec jeszcze jeden przykład zbyt daleko posuniętej analogii. Mimo, że aborcja zbiera każdego roku na świecie wielomilionowe żniwo, uważam, że przyrównywanie jej do Holocaustu jest niewłaściwe, a analogia niestosowna. Holokaust był bowiem planową, prowadzoną przez władze nazistowskich Niemiec eksterminacją z powodów rasowych, nawet nie religijnych, kulturowych czy etnicznych, bo przecież obejmowała ona Żydów całkowicie zasymilowanych, niemających kontaktu z religią i kulturą żydowską, także chrześcijan, jak św. Edytę Stein, czy osoby niewierzące. Był czymś bez precedensu w historii. Dlatego porównanie aborcji do Holocaustu nie wzmacnia siły przekazu obrońców życia, a raczej wystawia ich argumentację na łatwy ostrzał.

Maria WANKE-JERIE

Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, z wykształcenia matematyk teoretyk, specjalista PR, od 25 lat pracownik Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Współtworzyła pierwszy „Raport o stanie nauki w Polsce”. Współautorka biografii Romana Niegosza „Potrzeba ludzi przyzwoitych. Roman Niegosz – życie dla Polski” oraz „Zobowiązywała mnie przysięga. Proces Władysława Frasyniuka 1982”. Odznaczona Medalem „Niezłomni” (2013).

Możesz również polubić…

31 komentarzy

  1. kadras1975@gmail.com' Mariusz pisze:

    Sposób w jaki wpływają na nas obecni rządzący jak i ich przeciwnicy sięga absurdu. Uważam że przeciwnicy zorientowali się że ta metoda jest najbardziej skuteczna,naśladują ich. Jeszcze nie wpadli na to że łatwiej wyborców przekupić. Co do analogi to pewien dziennikarz którego szanuje porównał obronę przez media zdominowane przez rządzących Pani Sadurskiej i jej nominacji do słów:”Jeszcze nigdy tak wielu nie zawdzięczało tak wiele, tak nielicznym” Miał rację bo ponownie mamy galopujący TKM. Zwróciłem mu uwagę że to nie adekwatne porównanie, wypowiedź skasował i podziękował. Jeszcze bardziej Go szanuje.

  2. stanorion@gmail.com' Vector pisze:

    Nie będę się tu niepotrzebnie rozpisywał, bowiem zgadzam się w stu procentach, z takim pojmowaniem analogi i jej skutków, jak to Pani tutaj ujęła, Pani Mario.

  3. kadras1975@gmail.com' Mariusz pisze:

    Przepraszam ale w jednym miejscu dałem bardzo rażącą „spacje” .

  4. Po pierwsze analogie nie są dopuszczalne lub nie, są jedynie możliwe, a możliwe są wtedy, gdy istnieje tzw. tertium comparationis, czyli dowolne podobieństwo miedzy porównywanymi elementami. W tym sensie możliwe jest właściwie każde porównanie. W moim ulubionym odcinku serialu komediowego „Czarna Żmija” Samuel Johnson mówi na przykład, że wykształcony lokaj jest jak pies mówiący po norwesku… bardzo rzadki. Gdyby nie rozwiązanie zagadki, z samego porównania nie bylibyśmy w stanie domyślić się, o co w nim chodzi. Porównanie może być też trafne lub chybione, czyli oddawać lub nie istotę rzeczy. Porównanie do Hitlera, nazwane przez Leo Straussa „reductio ad Hitlerum”, jest bardzo popularne, bo Hitler jest powszechnie znanym uosobieniem zła, a bardzo wiele wypowiedzi współczesnych polityków można z powodzeniem zestawić z jego – wszak bardzo licznymi – wypowiedziami. Należy przy tym rozróżnić zabieg erystyczny, który jest formą manipulacji, od porównania trafnego, które ilustruje wywód. Przestrzegałbym przed zbyt pochopnym uznawaniem porównań za „niedopuszczalne” także dlatego, że porównanie i tak nigdy nie jest całościowe. Kiedy zatem porównuje się wypowiedź jakiegoś polityka do wypowiedzi Hitlera, nie znaczy to zaraz, że oskarża się go o zbrodnie przeciw ludzkości czy choćby o zdolność do popełnienia takich czynów, a jedynie sugeruje się podobny sposób myślenia w danej sprawie, co oczywiście odbiorcy mogą uogólnić. Zresztą politycy różnych opcji sami namiętnie czytają przemówienia Hitlera czy pamiętniki Goebbelsa, uznając je nie bez słuszności za wzorce i podręczniki skutecznej komunikacji. Kto wie, ile niefortunnych wypowiedzi padło, bo polityk zasugerował się świadomie lub nieświadomie tego rodzaju lekturą. Trzeba też pamiętać, że wynaturzone totalitaryzmy wyrastają z poglądów, które w łagodnej formie bywają akceptowane i głoszone w systemach demokratycznych, co jest kolejnym źródłem – niekiedy niestety trafnych – analogii. Pokazuje to dobrze scena z filmu „Życie za życie”, gdzie walczący o zniesienie kary śmierci bohater w rozmowie telewizyjnej z gubernatorem pyta go, czy zgadza się z przytoczonym przez niego cytatem. Gubernator, sugerując się tym, że przed chwilą mowa była o jego własnej wypowiedzi, pyta: Czy to też ja powiedziałem? Odpowiedź, która pada, jest zaskakująca: Nie, to Hitler. Zupełnie czym innym jest np. przedstawianie oponentów politycznych w mundurach esesmanów. To już nie analogia, lecz atak na osobę, próba poniżenia i odczłowieczenia przeciwnika, ponury karnawał, w którym budzą się najgorsze instynkty. Na to nie powinno być zgody, choć wciąż jest to przede wszystkim kwestia smaku.

  5. kadras1975@gmail.com' Mariusz pisze:

    Właśnie chciałem „podlinkować” Pana radę : https://twitter.com/MariuszZagorski/status/874980318205366273

  6. b.utecht@onet.pl' Barbara Utecht pisze:

    Tekst doskonale ukazuje, jak łatwo można przekroczyć tę niewidzialną granicę!

  7. b.utecht@onet.pl' Barbara Utecht pisze:

    Przekraczając granice przyzwoitości jakże często przestajemy być wówczas sobą! Istnieją granice, których przekraczać nigdy nie wolno. Nie ma przyzwolenia na obrażanie i wygadywanie, co mi się tylko podoba, są jakieś granice przyzwoitości. To poszanowanie pewnych ogólnie przyjętych zasad i warto byłoby zastanowić się najpierw nad konsekwencjami wypowiadanych słów.

  8. rafal.kubara@interia.pl' Rafał Kubara pisze:

    Zgadzam się z Panią w ocenie przytoczonych przez Panią przykładów nieuprawnionych analogii. Zwykle w zetknięciu​ z takimi że tak nazwę hiperanalogiami zastanawiam się czy są one przejawem naturalnej dla wielu osób skłonności do przesady, ubarwiania języka, bawienia się memami, czy obrazują rzeczywiste poglądy ich autorów. Odpowiedzi na takie pytanie nie są łatwe. Poziom​ politycznej wrogości narasta Często spotykam się z szokującymi wypowiedziami ludzi, których dotąd uważałem za spokojnych, umiarkowanych i sympatycznych. Nawet jeśli ktoś „trochę żartuje” to strona przeciwna może to uznać za śmiertelną obrazę.
    Można apelować o rzeczowe, adekwatne do faktów wypowiadanie się, ale czy to coś da?

    • b.utecht@onet.pl' Barbara Utecht pisze:

      Zgadzam się z Panem Rafałem, że często nawet dowcipem ludzie przekraczają granice przyzwoitości. Ludzie mądrzy starają się przestrzegać zasad współżycia społecznego choćby z uwagi na kulturę osobistą. Należy zastanowić się nad tym skąd wynosimy wzorce takich zachowań i stąd często takie reakcje na rzeczywistość. Uważam, że w takich wypadkach, kiedy obraża się zarówno osoby prywatne, jak i publiczne prawo powinno chronić przed szkalowaniem i pomawianiem te osoby.

  9. k.jarkiewicz.ign@gmail.com' Katarzyna Jarkiewicz pisze:

    Holocaust obejmował również przymusową aborcję dla Żydówek, dlatego ocaleni z Holocaustu żydowscy lekarze byli po wojnie najbardziej zajadłymi obrońcami życia i przeciwnikami aborcji. Doskonale pokazywała ten problem Stanisława Leszczyńska w swoim „Raporcie położnej z Auschwitz”, że sama możliwość urodzenia dziecka przez Żydówkę nawet jeśli żyło ono tylko kilka godzin to był niewyobrażalny szok i forma sprzeciwu wobec Holocaustu. Trzeba pamiętać,że aborcji w Auschwitz dokonywał nie tylko Mengele, ale także Gisella Perl – rumuńska Żydówka-lekarz, pośrednio tym samym zgadzając się na Holocaust (miała po wojnie z tego tytułu wyrzuty sumienia,że przedłużając życie matek de facto nie ratowała ich tożsamości i nie sprzeciwiała się złu obozów koncentracyjnych). Jedynie katoliczki położna Stanisława Leszczyńska i lekarka Iwona Konieczna nie zgadzały się na aborcję nawet za cenę życia. Iwona Konieczna po wojnie była prześladowana przez komunistów za sprzeciw wobec aborcji, zwolniona z pracy z przychodni w Gdańsku, bo „trzyma się niebezpiecznie dla ustroju zasad moralnych”. Zestawienie Holocaustu z aborcją nie tyle jest nieuprawnione, co źle prezentowane i nie tłumaczone.

  10. Danuta.sikora@wp.pl' Danuta pisze:

    Umysł człowieka na codzień posługuje się analogią, do nawet najprostszych czynności i nawet sobie tego idę uświadamiamy . Podejmujemy różne decyzje życiowe poprzez porównania. Kontrowersje wzbudza percepcja, uświadomiona reakcja. Na przykładzie Frasyniuka widzimy ze wrócił swoją wyobraźnia do czasów komuny , kiedy był bohaterem. Nowe wyzwania go przerosły. Dobrze ze tymi odczuciami nie zraził tłumu. Pozostał w tym postrzeganiu w wąskim znaczeniu.

  11. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Na moim koncie na Facebooku już w nocy pojawiły się komentarze pod zapowiedzią tego tekstu i choć moja siostra pisze o różnych, nieakceptowanych analogiach z obu stron sceny politycznej, a także spoza polityki, uwaga skupiła się wyłącznie na legendzie „Solidarności”. Przytoczę je, ale niektóre cytowane przeze mnie wpisy będę zmuszona w pewnych miejscach wykropkować.

    Jan Huzarewicz
    Frasyniuk to dno. Nieprzyzwoite jest pokazywać Frasyniuka jako homo sapiens.

    Piotr Malawski
    Szczerze – gdy mówi to (stojąc w jednym szeregu z SBkami, twierdzi że teraz żyje mu się jak w stanie wojennym) człowiek, który był dla takich jak ja kiedyś wzorem i legendą (do 1986 roku). Facet który dobrze wie, czym był stan wojenny. Naprawdę nie wiem, co o tym napisać. Zwykłe skur***wo Władeczku – to za mało aby określić twoją postawę. Byłeś dla mnie bohaterem – na każdej zadymie we Wrocławiu rozpoczynałem okrzyk – „FRA-SY-NIUK”. Pamiętam jak wyszedłeś z pudla – msza powitalna na Bujwida – Ks. Orzechowski powiedział „niech będzie to pocałunek miłości” (w ramach przekazywania sobie znaku pokoju), pamiętam jak stałem i czekałem, aby uścisnąć Władka…. Znam chłopaków, którym za Władka wybijano zęby, bito na komisariatach… Nie jedną zadymę prowadziliśmy pod dom Władeczka – kur…….a! Przypominając to sobie – ściska mnie za gardło. Co mogę o tobie napisać teraz? Zdrajca? Sk***syn? debil? To wszystko mało… Władeczku….

    Darek Niworowski
    Dla osób, które przed laty były z Władkiem na dobre i na złe, to niezrozumiałe, posunął się za daleko. Jedni tłumaczą to andropauzą, inni po prostu głupotą, jeszcze inni osobistymi problemami. Szkoda, że tak odchodzi Władek Frasyniuk w niebyt i to na własne życzenie . Mówieniem o szczuciu ludzi na ludzi, o nie darowaniu komuś i używaniu do wyrażania swych myśli bluzgów na k… itd. zaszeregowało niestety Władka do zwykłego rynsztoku. Szkoda.

    Znaleźli się też obrońcy Władka Frasyniuka.

    Tomasz Jakub Sysło
    Pan Władysław jest bohaterem i zawsze będzie. W najbliższej przyszłości planuje również tak jak on zablokować te pseudo-religijne marsze. dość tego.

    Na ten wpis pojawiły się odpowiedzi.

    Adam Borowski
    Jak Pan Bóg chce kogoś pokarać to mu najpierw rozum odbiera… Jak chce pan stanąć również obok Mazguły i i płk Lesiaka (na filmiku ich widać), to zapraszam…

    Grzegorz Dawidowski
    Kiedyś był bohaterem porządnych ludzi dzisiaj jest bohaterem ubeków, ormowców i proeuropejskich pożytecznych idiotów ,faktem jest, że był i będzie bohaterem a różnica dla kogo. Mogę Ci podać Sysło adres gdzie są groby moich bliskich i próbuj blokować albo nawet możemy się umówić w cztery oczy na miesięcznicy i zablokuj mnie. Wpierw notarialny kwit, że nie rościsz pretensji jak ci wy**bię w ryja i sprzedam tuzin kopów i śmiało blokuj.

    Dariusz Olejko
    I co złamiesz prawo i dostaniesz łomot i gdzie polecisz na skargę do Strasburga udając ofiarę rzekomego reżimu?

    Do widocznej na klapie Władysława Frasyniuka plakietki odniósł się kolejny wpis.

    Dorota Brzozowska
    Button w języku rosyjskim skierowany chyba tylko do ludzi z PRLu, bo młodzież nie przeczyta…, no i poziom rynsztokowy.

    Dyskusję spuentował

    Andrzej Sokulski
    Niestety, kotlety, Władek ma i rację i charakter.

    Piotr Orzeł
    Strach rośnie z roku na rok, w miarę jak dowodów przybywa i coraz to więcej do stracenia.

  12. Jeszcze w kwestii porównań do PRL-u. Rozdżwięk w obozie solidarnościowym pokazuje, jak różnie możemy postrzegać tę samą rzecz, nawet gdy jednoczymy się pod wspólnym hasłem, pod wspólnym sztandarem. Znam ludzi, którzy z pobudek czysto patriotycznych popierają „dobrą zmianę”, uważając jednocześnie, że PRL był sprawnie i dobrze działającym państwem i że trzeba do tego wrócić, czyli stworzyć PRL, tylko nasz. Nie podzielam tego poglądu. Tęsknota za wolnością (w moim przypadku bardzo młodzieńcza) była dla mnie zawsze tęsknotą za wolnością jednostki, swobodą wypowiedzi, indywidualizmem, dialogiem, tolerancją, państwem jako przestrzenią dla obywateli, a nie „wolnością dla państwa”, jak ujął to niedawno premier Morawiecki. Tutaj niestety dostrzegam pewne analogie, nie do stanu wojennego, ale do owej ludowodemokratycznej mentalności.

  13. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Dalszy ciąg dyskusji z Facebooka. Na wpis Tomasza Sysły odpowiedział

    Andrzej Jerie
    Tomku, przeczytaj co Władek ma napisane bottonie. To jest mowa nienawiści w czystej postaci. Blokowanie, zagłuszanie to przemoc, dla której nie ma uzasadnienia. Każdy może wyrażać swoje poglądy, demonstrować. Nie ma powodu, żeby używać takich metod, chyba, że dramatyczna potrzeba zaistnienia.

  14. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Pozwolę sobie sama skomentować, bo jak na razie przytaczam głosy innych. Odniosę do głównego tematu, czyli zbyt daleko idących, zupełnie nieadekwatnych analogii, bo przecież przerysowania są istotą dyskursu. Bez przerysowań nie było wspaniałych komedii Stanisława Barei, ani komicznych skeczów kabaretowych, żeby nie wspomnieć „Posiedzeń rządu” czy „Ucha Prezesa”. Ne w tym rzecz, że snując analogie czy porównania dokonuje się przerysowań, ale w całkowitej ich nieadekwatności. To sprawia, że słowa tracą sens. Są tak z gruntu nieprawdziwe, iż można z nich już wywnioskować wszystko. Wiadomo przecież z logiki, że gdy postawi się fałszywą tezę, to każda implikacja jest już prawdziwa, czyli z fałszu może wynikać wszystko i będzie to logicznie prawdziwe. Dajmy na to, z faktu, że teraz jest tak jak w stanie wojennym, wynika, że ziemia jest płaska i zamieszkują ją kosmici. I to zdanie jest logicznie prawdziwe.

    A wracając do samego Władysława Frasyniuka, jestem bardzo, ale to bardzo zasmucona. I to od dawna. Gdy zobaczyłam, co mówił rok temu, jak choćby w cytowanej przez Newsweek wypowiedzi z 22 kwietnia 2016 r. http://m.newsweek.pl/polska/wladyslaw-frasyniuk-jaroslaw-kaczynski-wprowadzil-stan-wojenny,film,384374.html, nie czułam oburzenia, tylko smutek. Chciałam napisać nawet otwarty list do niego. Nosiłam się z tym zamiarem i teraz, aby wykorzystać nasz blog i zwrócić się bezpośrednio do niego:

    Władku, czy Ty naprawdę uważasz, że teraz jest tak jak po 13 grudnia 1981 r.? To przypomnę: tysiące internowanych i uwięzionych, ponad stu zabitych, godzina milicyjna, kontrola korespondencji, wyłączone telefony… Brutalne pobicia w więzieniach (Tobie mam to przypominać? Wiesz, jak było w Barczewie)… Czy widzisz jakąkolwiek, choć najdrobniejszą analogię? Wolno dziś demonstrować pod najbardziej absurdalnymi hasłami. Nie powinno się jednak przeszkadzać innym. Jednym nie podobają miesięcznice smoleńskie (mnie też, nigdy nie brałam w nich udziału), innym nie podobają się czarne marsze i parady równości (mnie też). Ale nie przyszłoby mi do głowy przeszkadzać tym, którzy demonstrują, głoszą poglądy, z którymi się fundamentalnie nie zgadzam. To przecież istota demokracji, o którą walczyliśmy, dla której poświęcaliśmy swoje rodziny. I Ty i ja. Z prośbą, aby w ciszy móc oddać hołd zmarłym w katastrofie wystąpił w przeddzień Grzegorz Januszko, który – jak mi się wydaje – poruszony wynikami ekshumacji przeżywał tę śmierć jakby na świeżo, bezpośrednio po pogrzebie córki. Dla niego był to pierwszy dziesiąty miesiąca po jej pochowaniu. Nie wnikam, co czują ci ludzie, nie mam prawa. To jest ich ból. Że tam się robi politykę? Robi się. Ty ją też uprawiasz. Można krytykować, ale nie przeszkadzać innym. I nie stosować absurdalnych porównań. Komu jak komu, ale Tobie nie uchodzi.

    • jerzpolski@wp.pl' Jurek pisze:

      Zgadzam się z poglądem, że analogie powinny pomóc zrozumieć opisywana sytuację,a nie zamazywać rzeczywistość. Dla celów politycznych porównania często są agresywne i nakręcają spiralę nienawiści.
      Słuchając wypowiedzi niektórych polityków, mam wrażenie, że prezentują dwie odmienne osobowości podobnie jak doktor Jekyll i pan Hyde. Czy moje porównanie jest za mocne ? Mam takie skojarzenia; wiem, że politycy nie zabijają przeciwników, ale takie deklaracje głoszą.

  15. katarzyna.walus@onet.pl' Katarzyna Waluś pisze:

    Moim zdaniem pan Frasyniuk utkwił w latach młodzieńczych. Może chce bardziej zapisać się na kartach historii? Zastanawiający jest jego uśmiech na zdjęciu, wygląda tak jakby sprawiało mu to frajdę…Mieliśmy już pokaz walki Ryszarda Petru z kontekstem erotycznym w środku ,,walki,, sejmowej teraz pora na wersję Zwalczam komunę w sposób medialny ..niosą Mnie na rękach! policja mogła być wtedy w zupełnie innym mniej widowiskowym miejscu a z kontekstem poważnego przestępstwa…mordu czy gwałtu

  16. Moim zdaniem, występuje jednak pewna analogia między holokaustem i aborcją:
    – holokaust – ideolodzy hitlerowscy realizują plan masowego pozbawienia życia osób uważanych przez owych ideologów za balast w dążeniu do osiągnięcia „idealnego, nordyckiego społeczeństwa”.
    – aborcja – ideolodzy postoświeceniowi, wprowadzający dzisiaj „nowy porządek świata”, realizują plan demoralizacji społeczeństw przez – między innymi – prawne usankcjonowanie możliwosci zabijania ludzi, zanim się narodzą. Abortowanie na skalę masową trwa.

  17. dariaziemiec@gmail.com' Daria Ziemiec pisze:

    Pani Malgorzata zadala pytanie Panu Frasyniukowi.”Władku czy ty naprawdę uważasz ze teraz jest tak jak po 13 grudnia 1981?Odpowiem choc to nie pytanie do mnie.Wtorek 11 5 1982 rok.Poznański uczeń
    Piotr Majchrzak zakatowany na śmierć przez zomowców za noszenie opornika.10 czerwiec 2017 Wladslaw Frasyniuk z buttonem w klapie
    Jeb…ćPIS i popychajacy policjanta na służbie
    grzecznie wyniesiomy z protestu.Dwa suche fakty.Pan Frasyniuk doskonale wie ze zyje w wolnym demokratycznym państwie.Tylko opcja rządząca nie jest po jego myśli .

  18. Gabriellawit@Gmail.Com' Garbaldi pisze:

    Jeśli się nie mylę, to pan Frasyniuk mówi wyłącznie o swoich odczuciach. Ze czuje się jak w stanie wojennym. Mamy prawo mieć swoje odczucia – nawet absurdalne. Ja, np. Z rozrzewnieniem traktuje święto 1. Mają, bo wtedy mogłem włożyć podkolanowki i jeść lody.

    • Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

      Nie zgadzam się Garbaldim, Władysław Frasyniuk nie mówił o odczuciach. W tekście http://m.newsweek.pl/polska/wladyslaw-frasyniuk-jaroslaw-kaczynski-wprowadzil-stan-wojenny,film,384374.html zacytowano jego słowa z 22 kwietnia 2016 r.: „Mamy w Polsce stan wojenny. Jest zupełnie tak, jak po 13 grudnia ’81 roku. Ten stan wojenny wprowadził Jarosław Kaczyński. I teraz tylko od nas zależy, jak się zmobilizujemy, jak potrafimy być radykalni w ciągu najbliższego roku”. Jest tam załączone nagranie i można je odsłuchać.

      Gdy dziś tak mówi Frasyniuk, to młodzi ludzie, którzy nie doświadczyli stanu wojennego, nie znają tego strachu przed pobiciem, jakiego na swoich plecach doświadczył np. 15-letni Mateusz Morawiecki, czy zatłuczenia na śmierć, jak wspomnianego wyżej Piotra Majchrzaka, Grzegorza Przemyka, mogą myśleć, że to była zabawa. Władysław Frasyniuk dobrze wie, jak bili, bo jego też bili, grozili, straszyli, szantażowali, trzymali w więzieniu o zaostrzonym rygorze. Pisałam o tym we współautorskiej (z moją siostrą) książce „Zobowiązywała mnie przysięga. Proces Władysława Frasyniuka 1982”. Ale ci młodzi ludzie, gdy słyszą to dziś z jego ust, mogą myśleć, że stan wojenny to był happening, jak dziś. To obraża ofiary.

  19. wskpwlk@wp.pl' Wieslaw pisze:

    Czytając artykuł i komentarze czytelników, przypomniał mi się pewien komentarz, na który pozwoliłem sobie w przypływie 'weny’ twórczej. Ciekaw jestem opinii, czy nie posunąłem się zbyt daleko w snuciu analogii. A oto i treść komentarza:
    „4 czerwca 1989 r. skończył się w Polsce komunizm”. Tak sobie czytam i myślę, a raczej probuję sobie coś wyobrazić… Na przykład, że gdzieś na początku 1945 roku Adolf Hitler dogaduje się z aliantami i wewnętrzną opozycją. W wyniku rozmów tzw. owalnego stołu 8 maja dochodzi do pierwszych wolnych, to znaczy na zasadach wypracowanych podczas owalnego stołu, wyborów, w których NSDAP zdobywa z gory określoną (właśnie w czasie rozmów przy owalnym stole) liczbę mandatów, tzn. 65 procent. Wyłoniony w tych wolnych wyborach Reichstag, przy wydatnym wsparciu dotychczasowej opozycji, wybiera na prezydenta Adolfa Hitlera, a kanclerzem zostaje przedstawiciel umiarkowanej opozycji, zbliżony do kręgów związanych Kościołem katolickim, Konrad Adenauer. Na mocy porozumień owalnostołowych Adolf Hitler kontroluje tzw. resorty siłowe, na których czele stają ich dotychczasowi zwierzchnicy – Heinrich Himmler i Wilhelm Keitel. Dotychczasowy minister propagandy Joseph Goebbels staje na czele Rundfunkkomitee (Radiokomitetu). Z kolei na czele innych ważnych stanowisk stają tajni współpracownicy Gestapo i Abwehry. W czasie historycznego expose nowy kanclerz Rzeszy Konrad Adenauer wypowiada pamiętne słowa o oddzieleniu przeszłości grubą kreską. Powszechny entuzjazm psują nieco głosy niektorych skrajnych, radykalnych i fanatycznych opozycjonistów, domagających się rozliczenia nazistowskich zbrodniarzy i ujawnienia ich tajnych współpracowników. Na szczęście zwyciężył rozsądek, tolerancja i chrześcijańskie miłosierdzie, których symbolem stały się słowa Michaela Adamovitza, słynnego opozycjonisty i redaktora naczelnego wpływowego Wahlbeobachter („Obserwatora Wyborczego”): „Verpisst euch von Führer!” („Odpieprzcie się od Führera!”). Tak oto 8 maja 1945 roku zakończył się w Niemczech nazizm.

  20. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Przytaczam dalszy ciąg wybranych komentarzy z Facebooka, które pojawiły się pod moją zapowiedzią tego tekstu. Andrzejowi Jerie odpowiedział

    Tomasz Jakub Sysło
    Pamiętasz jak ulotki nosiliśmy i czytaliśmy co tam w podziemiu pisali o Frasyniuku, Piniorze, Wałęsie… nic nie pisali o Kaczyńskich. Teraz patrzę na to wszystko, że faszyści z ONR z flagami niczym w 35 roku maszerują. że ludzi, którzy mają prawo demonstrować siłą się usuwa i zastrasza. nie podoba mi się to co się dzieje w tym kraju. dwa obozy, które się nienawidzą. a przede wszystkim chodzi o kasę – wycinka lasów, posady, pensje, misiewiczów, niszczenie teatrów i muzeów. dość.

    Do dyskusji włączyła się

    Katarzyna Żytniewska
    Polecam pojechać choć raz na miesięcznicę. Z uroczystościami religijnymi nie ma nic to wspólnego. Nie podoba mi się, że pod osłoną religijnych uroczystości (jakie one religijne??? nikt nie broni przeżywać im żałoby, ale raptem jest potrzeba w taki sposób…?) i zobaczyć z bliska jak to wygląda. Jak między jedną modlitwą, a drugą wyzywają ludzi w moim wieku od komuchów itd. Coś się pomieszało ludziom w głowach. Ściąganie policji, robienie zabezpieczeń… Nie muszę zgadzać się ani z jedną, ani z drugą stroną, ale mi się to nie podoba i uważam to za jawną manipulację ludźmi pod osłoną … religii? żałoby? …

    Odpowiedział

    Adam Borowski w odpowiedzi Tomaszowi Syśle
    Mają prawo demonstrować, dobrze powiedziane, ale nie mają prawa blokować legalnej manifestacji – tak trudno to pojąć? O jakim niszczeniu teatrów i muzeów pan opowiada… Niektóre teatry same się niszczą spektaklami takimi jak „Klątwa”… Muzeum II wojny światowej, które jednym zdaniem NIE WSPOMINA o ofierze polskiego duchowieństwa, nie mówiąc już o skali pomocy właśnie duchowieństwa w akcji ratowania dzieci żydowskich… które najdzielniejszemu z ludzi rotmistrzowi Witoldowi Pileckiemu poświęca jedno zdanie i zestawia z burdelem w Auschwitz uważa pan za wiarygodne? Uzupełnienie tych karygodnych braków przez nowe kierownictwo nazywa pan niszczeniem? A słyszał pan o powstaniu Muzeum Żołnierzy Wyklętych i opozycji na Rakowieckiej dzięki ministrowi Ziobrze? Czy pan wie o czym pan pisze? Jeśli chodzi o posady, to zapomniał pan o głupiutkiej ślicznotce jako minister sportu, która wydała na Madonnę 5 mln zł., a która na szefa Stadionu Narodowego zatrudniła swojego fryzjera. Podpisała z nim kontrakt, dzięki któremu na odprawę otrzymał pół mln. zł. Ma pan rację chodzi o kasę… i ci złodzieje, których oderwano od koryta nie mogą się z tym pogodzić… Stąd ten kwik i wrzask…

    Gabriel Lawit
    Politycy biją pianę, bo to dość łatwo, i dostają za to kasę. Ale czy my, zwykli ludzie też musimy bić pianę?

    Adam Borowski do Katarzyny Żytniewskiej
    Chyba pani jednak nie bywa na miesięcznicach. Ja chodzę. Mówiąc delikatnie, mija się pani z prawdą. Całą drogę od katedry do Pałacu prezydenckiego idziemy modląc się Różańcem Męki Pańskiej (czy chociaż wie pani co to jest Różaniec Męki Pańskiej?). Pod pałacem jedyne wystąpienie które można by nazwać nie religijnym to jest przemowa Jarosława Kaczyńskiego bardzo krótka… Kończymy hymnem Boże coś Polskę… A [—] (dla niewtajemniczonych [—] to znak cenzury, bo nie chcę przeklinać) z białymi różami w rękach i znaczkami „J…ć PiS” w klampie cały czas wyła i gwizdała… A policji wcześniej przez kilka lat nie było, dopóki Ci od Obywateli RP nie zaczęli przeszkadzać… Ja nie wiem lepiej co pani robi i co wie… ja wiem jak wyglądają miesięcznice, bo na nie chodzę. Opisałem je, i jeśli pani na nich bywa to musi mój opis potwierdzić… Dlatego z czystym sumieniem mogę miesięcznice określić jako modlitewne… Miłego dnia życzę.

    Andrzej Jerie do Tomasza Jakuba Sysły
    Bardzo szanuję Władka za jego piękną kartę opozycyjną. Będę go zawsze bronił przed tymi, którzy próbują zaprzeczać jego bohaterstwu z lat 80-tych. To co robi i mówi teraz to co innego. Myśle, że środki nieadekwatne do sytuacji. Wolności nie broni się w taki sposób. To moje zdanie.

    Ryszard Jan Czarnowski
    Emocje zrozumiałe od tysięcy naiwnych i oszukanych przez establishment z foteli okrągłego stołu. Oszukani, którzy zobaczyli wreszcie że tamci królowie byli nie tyle nadzy co fałszywi – bo służący obcym krzyczą głośno o swej krzywdzie i swych dzieci. I to się musi przewalić – bez osłonek i brutalnie. O nie ma co Tych wszystkich dosadnie się wypowiadających potępiać. Bo na jakie łagodne słowa „Frasyniukowie, Rulewscy” i inni z tego grona zasługują? Adaś w 1989 roku wydał pierwszą chyba oficjalną po podziemiu książkę „Nasi w sejmie i senacie”. To przykład wiary jakiej wszyscy byliśmy naiwnie pełni.

    Andrzej Borowski do Aleksandra Gleichgewichta
    Trochę tak jest, że kto sieje wiatr zbiera burzę… Władek ze znaczkiem „J…ć PiS” i różnymi epitetami od lat atakujący bezpardonowo Jarosława Kaczyńskiego… Niech pan pomyśli o tym, że to PO chciało dorżnąć watahę… że ta fala nienawiści najbardziej dotknęła Marka Rosiaka i jego rodzinę gdy były członek PO Cyba zamordował go w biurze PiS w Łodzi… A przy aresztowaniu syczał że chciał zabić Kaczyńskiego… Ja nie usprawiedliwiam języka zdarzającego się po naszej stronie… ale druga strona musi zaprzestać tych bezmyślnych ataków…

    Jacek Ściobłowski
    Olek, kiedy siedzieliśmy razem w pierdlu mogliśmy rozmawiać. Ja z KPN, ty z SKS. I pewnie nawet dzisiaj moglibyśmy rozmawiać. Z ludźmi jak Paweł (Kasprzak) rozmowy raczej się nie da prowadzić. Jak napisał Adam Borowski – kto sieje wiatr, zbiera burze.

    Gabriel Ławit
    Smutne dość to wszystko. To, że politycy się obrzucaja błotem , to zrozumiałe. Płacą im. Ale zwykli ludzie? Moja koleżanka nie chodzi na wigilię do matki, bo mają różne poglądy polityczne. Nawet za komuny tak nie było. Byli MY i byli ONI. Ale w każdej rodzinie był jakiś ON, który załatwiał kartki na wódkę.

  21. mwj53 pisze:

    Pod zapowiedzią tego tekstu na moim koncie na Facebooku Ludwik Turko zamieścił obszerny komentarz. Oto, co napisał:
    Analogia z natury swojej jest przyrównywaniem rzeczy nietożsamych, zatem jej trafność zależy od osobistej wiedzy i wrażliwości obu stron – nadawcy i odbiorcy analogii. Osobiście nie czuję żadnego dyskomfortu przy używaniu analogii typu czas PIS – czas PRL. Argumenty typu ZOMO wtedy demonstrantów lało, a teraz policja demonstrantów nie leje tylko w miarę grzecznie wynosi jakoś do trafiają, ponieważ są mieszczą się na marginesach nieutożsamiania obu systemów. Podobnie jak pozornie cięższy argument – TAMCI byli pachołkami wrażego systemu, natomiast CI TERAZ mają demokratyczny mandat wyborczy. Z łatwością zresztą można by go równie demagogicznie (może zresztą nie aż tak bardzo demagogicznie) odwrócić – TAMTE pachołki, jako pachołki wykonywały polecenia tych wrażych, natomiast CI TERAZ wszystko co robią robią z własnego wyboru – chociaż niektórych z nich nieżyczliwi określają też mianem pachołków, marionetek lub podobnie, równie niepochlebnie. Poza tym, demokratyczny mandat wyborczy upoważnia do rządzenia w ramach zakreślonych konstytucją, natomiast obecna ekipa traktuje konstytucję równie prawie beztrosko jak ekipa TAMTYCH z czasów PRL.

    Ta ich „retoryka aż nazbyt parciana”, te ich „pojęcia jak cepy”, ten toporny język rządowej propagandy, to promowanie dyspozycyjnych miernot i koniunkturalnych cyników, bezkarność aparatczyków, kwitnąca nomenklatura, nienawistny język późnego Gomułki – w pełni zasługują na przyrównanie do PRL. Mimo, że nie działają zagłuszarki, nie ma radia Wolna Europa i nie potrzeba drukować śmierdzących pastą Komfort ulotek. Mimo to – analogia z PRL jest usprawiedliwiona i udatna. Niestety, dla nas wszystkich – niestety.

  22. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Przytoczę jeszcze jedną wypowiedź z Facebooka:

    Andrzej Jerie
    To co robi i mówi teraz Władysław Frasyniuk to co innego. Myślę, że środki nieadekwatne do sytuacji. Wolności nie broni się w taki sposób. To moje zdanie.
    Tu niestety wszystkie granice zostały przekroczone. Bo jak sobie podstawiać pod to równanie X i Y, to mamy: X chce zrobić demonstrację, zgłasza ją; Y mu chce przeszkodzić i siada mu na drodze, bo mu się X nie podoba. Ma prawo? A co jeżeli X to parada LGBT a Y to ONR? Były takie przypadki i wkraczała policja.

  23. Maria Wanke-Jerie pisze:

    Ciekawą dyskusję sprowokował ten tekst, wszystkim, którzy wzięli w niej udział, serdecznie dziękuję. Poruszono w niej tak różne aspekty, że trudno do wszystkich wątków się odnieść. Ciekawą analogię przytoczył pan Wiesław, porównując polską transformację do hipotetycznej drogi Niemiec po 1945 roku. To, o czym pisze pan Wiesław, oczywiście nie wydarzyło się, ale znakomicie ilustruje to, co stało się w Polsce po 1981 roku, właśnie przez analogię. Czy jest ona dopuszczalna? Moim zdaniem tak. Bo komunizm można i nawet należy porównywać do nazizmu. To systemy zbrodnicze. Porównywanie wolnej Polski z władzami wyłonionymi w demokratycznych wyborach do któregokolwiek z tych zbrodniczych systemów jest niegodziwe ze względu na pamięć ofiar i tych, którzy przelali krew w walce z nimi.

  24. kadras1975@gmail.com' Mariusz pisze:

    Ostatnia strona dodatku do Rzepy „Dlaczego Walka?” na 35-lecie SW. „Aby nie zatracać się w biernym oprze, lecz wspomagać go czynem”. Nasi dzisiejsi politycy się bardzo pogubili.Niech się sami po mordach okładają. Dziś wysyłają nas do „boju” w sieci poprzez media, sieć. Takie mamy „Elity”.

  25. kadras1975@gmail.com' Mariusz pisze:

    Przepraszam. Trochę literek pogubiłem. Słabo widzę. Wyłączyłem „słownik”.

  26. kadras1975@gmail.com' Mariusz pisze:

    Źle się dzieje. Ciśnie mi się na usta pewne porównanie tylko autor poniższego ćwierka o wszach zapomniał : https://twitter.com/DawidWildstein/status/886147418152218625

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *