10 kwietnia osiem lat temu
Dobrze pamiętam tamten dzień. Ze wszystkimi detalami i emocjami, tak jakby to było wczoraj. I w każdą rocznicę te wspomnienia i emocje wracają. Dlatego dziś temat felietonu na naszym blogu wydawał się oczywisty. Tragiczna w skutkach katastrofa rządowego samolotu pod Smoleńskiem na trwale zapisała się w najnowszych dziejach Polski i odcisnęła swoje piętno na polityce, ale i także na relacjach między ludźmi. Zamiast łączyć, podzieliła jeszcze bardziej. Tragedia częściej dzieli niż łączy – pisałam o tym w tekście „Czy tragedia musi dzielić?” [LINK]
W sobotni poranek 10 kwietnia 2010 roku ja i mój mąż wstaliśmy wcześniej niż zazwyczaj. Wybieraliśmy się bowiem na okrągłe, 60. urodziny teściowej syna do ich wakacyjnego domu w urokliwej, górskiej miejscowości położonej koło Ustronia w Beskidzie Śląskim. Zapowiadał się wspaniały, rodzinny weekend. Prezent i kwiaty przygotowane, czekaliśmy tylko, aby obejrzeć transmisję uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej z udziałem prezydenta Lecha Kaczyńskiego i towarzyszącej mu delegacji. Czekałam na wystąpienie polskiego prezydenta w Katyniu*, które miało mieć inaczej rozłożone akcenty niż przemówienie Donalda Tuska wygłoszone trzy wcześniej w obecności premiera Rosji.
Transmisja uroczystości jednak opóźniała się, co wyraźnie komplikowało nam plany, mieliśmy bowiem najpierw uczestniczyć w Mszy św., a dopiero potem w urodzinowym przyjęciu i nie chcieliśmy się spóźnić. Gdy usłyszałam, że były jakieś kłopoty z lądowaniem samolotu, w najśmielszych przypuszczeniach nie podejrzewałam najgorszego. Padło sformułowanie, że kontakt z samolotem się urwał, potem, że samolot z prezydentem i towarzyszącą mu delegacją awaryjnie lądował poza lotniskiem i pasażerowie będą wydobywani z rozbitej maszyny. To też jeszcze nie sugerowało tragedii, choć atmosfera w studiu była jakaś dziwna. Czuło się nienaturalne napięcie. W końcu padła ta straszna wiadomość, że rządowy Tu-154M rozbił się pod Smoleńskiem i nikt nie przeżył tej katastrofy. Początkowo mówiono o 87, a dopiero później o 96 ofiarach. W TVN24 Wojciech Olejniczak ze łzami w oczach opuścił studio. Na pasku przesuwały się nazwiska, które zapierały dech w piersiach… W myślach przesuwały mi się ich twarze – prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Pierwszej Damy, którą podziwiałam za wielką klasę, prezydenta RP na uchodźctwie Ryszarda Kaczorowskiego, wspominanego przeze mnie w tekście „Spotkania z Prezydentem Kaczorowskim” [LINK ], pełnego uroku prezydenckiego kapelana ks. Romana Indrzejczyka, ministrów i pracowników Kancelarii Prezydenta, zasłużonego prezesa IPN Janusza Kurtyki, wielkiej nadziei polskiej polityki Władysława Stasiaka, wrocławianki Aleksandry Natalli-Świat i innych parlamentarzystów z wicemarszałkami Sejmu i Senatu, generalicji – szefa Sztabu Generalnego i dowódców wszystkich rodzajów wojsk, rzecznika praw obywatelskich Janusza Kochanowskiego, prezesa NBP Waldemara Skrzypka, duchownych, przedstawicieli Rodzin Katyńskich, aktora Janusza Zakrzeńskiego wcielającego się w postać marszałka Piłsudskiego… Ta lista była bardzo, bardzo długa.
Wciąż nie docierała do mnie ta straszna prawda, ale w końcu rozszlochałam się na dobre i – o dziwo – nieskory do łez rozpłakał się także mój mąż. Postanowiliśmy, że nie pojedziemy na te urodziny. Nie potrafilibyśmy wobec tej straszliwej tragedii świętować.
Przyszła mi wówczas do głowy refleksja, że tak bardzo starano się, aby umniejszyć rolę tej wizyty, no i nie doszła ona do skutku. Ale chyba nikt nie przypuszczał, że w taki sposób.
Następnego dnia była Niedziela Miłosierdzia Bożego i homilie głosił w mojej parafii pw. św. Faustyny we Wrocławiu słynny „Orzech” ks. Stanisław Orzechowski, który częściowo odszedł od przygotowanego wcześniej tekstu kazania i pytał retorycznie „Dlaczego Bóg to dopuścił?”, bo wszak nie On to sprawił. Mam jeszcze w uszach jego przejmujące słowa.
Przez jakiś czas wydawało się, że tragedia połączy zwaśnione strony politycznego sporu, do telewizyjnych studiów wróciła powaga. Tłumy zgromadziła Msza św. w intencji ofiar na pl. Piłsudskiego w Warszawie, licznie gromadzili się ludzie na Krakowskim Przedmieściu, aby oddać hołd Parze Prezydenckiej. Do Warszawy pojechał m.in. proboszcz mojej parafii ks. Marek Dutkowski i jak potem opowiadał, stał na zimnie w wielogodzinnej kolejce, by pokłonić się Marii i Lechowi Kaczyńskim.
Mam w pamięci atmosferę tamtych dni, brzmi mi w uszach muzyka Michała Lorenca, towarzysząca obrazom z powitania trumien z ciałami na lotnisku, przejazdu konwoju pogrzebowego. Oficjalna państwowa żałoba potrwała do dnia pogrzebu Pary Prezydenckiej w Krakowie.
Zgoda nie trwała jednak długo, żałobny nastrój zakłóciły już protesty wobec pochówku prezydenta Lecha Kaczyńskiego na Wawelu w Kaplicy Srebrnych Dzwonów. Doszło wówczas w Krakowie do hałaśliwych demonstracji z okrzykami nie licującymi z tragedią, która się wydarzyła. Skoro decyzja została podjęta, to trzeba było ją przyjąć.
We Wrocławiu w Rynku odprawiona została Msza św. celebrowana przez abp. Mariana Gołębiewskiego, w której uczestniczyłam. W Ratuszu była wystawiona księga kondolencyjna, gdzie wpisywali się mieszkańcy Wrocławia, m.in. rektorzy wrocławskich uczelni. Na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu, gdzie ja i moja siostra pracowałyśmy, w poniedziałek 12 kwietnia zebrał się Senat na nadzwyczajnym posiedzeniu i przyjął uchwałę w sprawie uczczenia pamięci ofiar katastrofy pod Smoleńskiem [LINK], a bezpośrednio potem zebrani w holu pracownicy i studenci złożyli wspólnie hołd wszystkim, którzy zginęli w katastrofie. Były jeszcze uchwały rad wydziałów i marsz pamięci ulicami Wrocławia.
Uroczystości pogrzebowe Pary Prezydenckiej w dniu 18 kwietnia, które transmitowała telewizja, zgromadziły nieprzebrane tłumy. Nie przybyło jednak wielu zapowiadanych wcześniej przywódców państw, m.in. prezydent USA Barack Obama, kanclerz Niemiec Angela Merkel czy prezydent Francji Nicolas Sarkozy. Powodem (czy tylko pretekstem?) był pył wulkaniczny unoszący się wówczas nad Europą. Też przedziwny to zbieg okoliczności. Ale tak bywa. Nie przeszkodziło to jednak w przybyciu na ceremonię pogrzebową prezydentowi Rosji Dimitrijowi Miedwiediewowi czy dokonującemu niemałej ekwilibrystyki, by pojawić się w Krakowie, prezydentowi Gruzji Micheilowi Saakaszwilemu.
A potem? Potem z butami wkroczyła w to wszystko polityka i konflikt rozgorzał z jeszcze większą intensywnością. Był spór o krzyż na Krakowskim Przedmieściu, sikanie do zniczy i inne gorszące incydenty… Pojawiły się, a właściwie od początku były obecne, podejrzenia o zamach i oskarżenia ówczesnych władz o spisek.
Może nie warto dziś do tego wracać. Ani też do sporu o wyjaśnienie przyczyn katastrofy, ani do konfliktu w sprawie pomnika czy pomników upamiętniających w Warszawie ofiary katastrofy… Lepiej ogarnąć modlitewną pamięcią tych, którzy osiem lat temu zginęli pod Smoleńskiem. Każdy z nich zasługuje bowiem na osobne wspomnienie i uhonorowanie.
Przywołajmy ich nazwiska:
-
Lech Kaczyński, prezydent RP
-
Maria Kaczyńska, małżonka prezydenta RP
-
Ryszard Kaczorowski, były prezydent RP
-
Joanna Agacka-Indecka, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej
-
Ewa Bąkowska, członkini Federacji Rodzin Katyńskich z Krakowa, wnuczka gen. Mieczysława Smorawińskiego zamordowanego w Katyniu
-
Gen. broni Andrzej Błasik, dowódca Sił Powietrznych
-
Krystyna Bochenek, wicemarszałek Senatu RP
-
Anna Maria Borowska, wiceprzewodnicząca gorzowskiej Rodziny Katyńskiej
-
Bartosz Borowski, przedstawiciel Rodzin Katyńskich
-
Gen. dyw. Tadeusz Buk, dowódca Wojsk Lądowych
-
Gen. bryg. abp Miron Chodakowski, prawosławny ordynariusz WP
-
Czesław Cywiński, prezes Zarządu Głównego Światowego Związku Żołnierzy AK
-
Leszek Deptuła, poseł PSL, lekarz-weterynarz
-
Ppłk Zbigniew Dębski, członek Kapituły Orderu Wojennego Virtuti Militari
-
Grzegorz Dolniak, poseł PO, ekonomista
-
Katarzyna Doraczyńska, Kancelaria Prezydenta
-
Edward Duchnowski, sekretarz generalny Związku Sybiraków
-
Aleksander Fedorowicz, tłumacz przysięgły języka rosyjskiego
-
Janina Fetlińska, senator PiS, pielęgniarka
-
Ppłk Jarosław Florczak, funkcjonariusz BOR, w służbie od 21 lat
-
St. chor. Artur Francuz, funkcjonariusz BOR, w służbie od 18 lat
-
Gen. Franciszek Gągor, szef Sztabu Generalnego WP
-
Grażyna Gęsicka, posłanka PiS, socjolog
-
Gen. brygady WP Kazimierz Gilarski, dowódca Garnizonu Warszawa
-
Przemysław Gosiewski, poseł PiS, prawnik
-
Ks. prałat Bronisław Gostomski, kapelan Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Wielkiej Brytanii, dziekan Dekanatu Londyn-Północ
-
Mariusz Handzlik, podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta
-
Ks. prałat Roman Indrzejczyk, kapelan prezydenta
-
Por. Paweł Janeczek, funkcjonariusz BOR, w służbie od 17 lat
-
Dariusz Jankowski, pracownik Biura Obsługi Kancelarii Prezydenta RP
-
Izabela Jaruga-Nowacka, posłanka, wiceprzewodnicząca klubu Lewicy
-
O. Józef Joniec, prezes Stowarzyszenia Parafiada im. św. Józefa Kalasancjusza
-
Sebastian Karpiniuk, poseł PO, prawnik
-
Wiceadm. Andrzej Karweta, dowódca Marynarki Wojennej
-
Mariusz Kazana, dyrektor Protokołu Dyplomatycznego w MSZ
-
Janusz Kochanowski, Rzecznik Praw Obywatelskich
-
Gen. bryg. Stanisław Nałęcz-Komornicki, kanclerz Orderu Wojennego Virtuti Militari
-
Stanisław Jerzy Komorowski, wiceminister obrony narodowej
-
Chor. Paweł Krajewski, funkcjonariusz BOR, w służbie od 14 lat
-
Andrzej Kremer, podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, prawnik
-
Ks. Zdzisław Król, kapelan warszawskiej Rodziny Katyńskiej w latach 1987-2007
-
Janusz Krupski, kierownik Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych
-
Janusz Kurtyka, prezes Instytutu Pamięci Narodowej, historyk
-
Ks. Andrzej Kwaśnik, kapelan Federacji Rodzin Katyńskich
-
Gen. Bronisław Kwiatkowski, dowódca operacyjny Sił Zbrojnych
-
Wojciech Lubiński, lekarz prezydenta, zastępca Komendanta Centralnego Szpitala Klinicznego MON, rzecznik prasowy Wojskowego Instytutu Medycznego
-
Tadeusz Lutoborski, były przewodniczący warszawskiej Rodziny Katyńskiej
-
Barbara Mamińska, dyrektor biura kadr i odznaczeń w Kancelarii Prezydenta RP
-
Zenona Mamontowicz-Łojek, przewodnicząca Polskiej Fundacji Katyńskiej
-
Stefan Melak, przewodniczący Komitetu Katyńskiego
-
Tomasz Merta, podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Generalny Konserwator Zabytków
-
Stanisław Mikke, wiceprzewodniczący Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa
-
Aleksandra Natalli-Świat, ekonomistka, posłanka, wiceprezes PiS
-
Janina Natusiewicz-Mirer, osoba towarzysząca
-
Ppor. Piotr Nosek, funkcjonariusz BOR, w służbie od 15 lat
-
Piotr Nurowski, prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego, prawnik
-
Bronisława Orawiec-Loeffler ze Stowarzyszenia Rodzin Katyńskich z Podhala, bratanica Franciszka Orawca, oficera zamordowanego w Katyniu
-
Ks. ppłk Jan Osiński, kapłan Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego
-
Ks. płk Adam Pilch, p. o. Naczelny Kapelan Ewangelicki w Polsce
-
Katarzyna Piskorska z warszawskiej Rodziny Katyńskiej
-
Maciej Płażyński, poseł, prezes Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”
-
Gen. dyw. bp Tadeusz Płoski, biskup polowy Wojska Polskiego
-
Gen. dyw. Włodzimierz Potasiński, dowódca Wojsk Specjalnych RP
-
Andrzej Przewoźnik, sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa
-
Krzysztof Putra, wicemarszałek Sejmu RP
-
Ks. prof. Ryszard Rumianek, rektor UKSW, teolog, biblista
-
Arkadiusz Rybicki, poseł, działacz samorządowy, historyk
-
Andrzej Sariusz-Skąpski, prezes Federacji Rodzin Katyńskich
-
Wojciech Seweryn, przedstawiciel Rodzin Katyńskich
-
Sławomir Skrzypek, prezes NBP
-
Leszek Solski, przedstawiciel Rodzin Katyńskich
-
Władysław Stasiak, szef Kancelarii Prezydenta RP
-
Chor. Jacek Surówka, funkcjonariusz BOR, w służbie od 9 lat
-
Aleksander Szczygło, szef BBN
-
Jerzy Szmajdziński, wicemarszałek Sejmu RP
-
Jolanta Szymanek-Deresz, posłanka, prawnik
-
Izabela Tomaszewska, dyrektor zespołu protokolarnego Kancelarii Prezydenta RP
-
Chor. Marek Uleryk, funkcjonariusz BOR, w służbie od 12 lat
-
Anna Walentynowicz, działaczka Wolnych Związków Zawodowych
-
Teresa Walewska-Przyjałkowska, wiceprezes Fundacji Golgota Wschodu
-
Zbigniew Wassermann, poseł, prawnik
-
Wiesław Woda, poseł, inżynier rolnik
-
Edward Wojtas, poseł, ekonomista
-
Paweł Wypych, minister w Kancelarii Prezydenta
-
Stanisław Zając, senator, adwokat
-
Janusz Zakrzeński, aktor, członek Związku Piłsudczyków
-
Gabriela Zych, prezes zarządu kaliskiego Stowarzyszenia Rodzina Katyńska
-
Kpt. Dariusz Michałowski, funkcjonariusz BOR, w służbie od 16 lat
-
Mł. chor. Agnieszka Pogródka-Węcławek; funkcjonariuszka BOR, w służbie od 8 lat
Oprócz pasażerów na pokładzie samolotu było także siedmiu członków załogi.
-
Arkadiusz Potasiuk, kapitan
-
Robert Grzywna, członek załogi
-
Andrzej Michalak, członek załogi
-
Artur Ziętek, członek załogi
-
Barbara Maciejczyk, stewardessa
-
Natalia Januszko, stewardessa
-
Justyna Moniuszko, stewardessa
Wieczny odpoczynek racz im dać Panie, a światłość wiekuista niechaj im świeci. Niech odpoczywają w pokoju wiecznym, Amen.
* Przemówienie przygotowane przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego na uroczystości 70-lecia zbrodni katyńskiej [LINK]
Przepraszam ale tu widzę jakiś błąd -Ks. płk Adam Pilch, p. o. Naczelny Kapelan Wojskowego Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce, chyba chodziło o p.o. Naczelnego Kapelana Ewangelickiego. https://edw.wp.mil.pl/pl/pages/edw-2018-01-18-q/
Dziękuję za uwagę. Poprawiłam.
Piękny tekst. I piękne marzenie aby ta sprawa przestała dzielić. Jest taka pieśń Marii Gabler https://www.youtube.com/watch?v=MwgpdqOj7Tk
Straszna Tragedia bez względu na sympatie czy też niechęć bo relacje są różne. Trudno sobie wyobrazić ogrom cierpienia i świadomość umierających że nie przeżyją…że nie mają już szans na kupienie swoich ulubionych przysmaków, pełnienia swoich ról..polityki nie da się oddzielić ze względu na role ofiar katastrofy! Dziwi Mnie reakcja polityków jeśli chodzi o pomniki …Tyle problemów w Kraju a oni skupiają się na pomnikach Jak dzieci w piaskownicy..Na co tu głosować? na pobawmy się w piasku?
Bardzo piekny tekst.
Tez pamiętam ten dzień,gdyz takze chciałam obejrzeć relację z Katynia i gdy włączyłam telewizor-zobaczyłam pasek z napisem o kłopotach w lądowaniu prezydenckiego samolotu. A potem paski z wiadonosciami były jeszcze tragiczniejsze.Długo siedzieliśmy przed telewizorem z przerazenie patrząc i słuchając coraz to gorszych informacji, a wieczorem modliłam się już za dusze ofiar na mszy,gdzie spiewal chór męża. Oprawa muzyczna mszy była planowana wcześniej,zmieniły się tylko jej intencje. Uczestniczyłam także w mszy na wrocławskim rynku. Potem śledzilam w telewizji relacje z powrotow trumien z ciałami, jak również transmisję z pogrzebu pary prezydenckiej.
Dzisiaj odmowię za wszystkich,ktorzy zhinęli „Wieczny odpoczynek” i ne będę komentowac na TT zadnych wpisów,gdyż boli mnie spór i podział wobec tej sprawy,jaki zrodził się między Polakami.
,Wieczny odpoczynek racz IM dał ,Panie,A światłość wiekuista niechaj im świeci. Niech odpoczywają w pokoju . Amen”
Dobiega końca dzień ósmej rocznicy katastrofy smoleńskiej. Jeszcze raz chcę modlitwą ogarnąć wszystkich, którzy w tej katastrofie zginęli, pamiętając, że życie ich zmieniło się, ale się nie skończyło.
Boże, miłosierny Panie, proszę Cię, abyś duszom ofiar tej strasznej katastrofy dał miejsce w niebie, błogosławiony pokój i jasność Twojego światła. Wieczny odpoczynek racz im dać Panie…
Nielegalna budowla
Pomnik powstał podstępem
Pomnik dzielący Polaków
Pomnik zbudowany na kłamstwie
Pomnik hucpy
Schody Papcia Chmiela
Pomnik istnieje i nalezy go przyjąć
Samowola budowlana
To tylko niektore okredlenia pomnika , ktore padly w programie jednej ze stacji telewizyjnej.Pomnik ofiar katastrofy nie dzieli Polaków. Wyciaga z czesci Polaków najgorsze cechy:nienawiść i pogardę.
Ze swojej strony mogę podziękować Panu
Jerzemu Kalinie za projekt i wszystkim darczyńcom , ktorzy przyczynili sie do jego powstania.
Bardzo dziękuję autorce za to osobiste podzielenie się odczuciami na wiadomość o tej straszliwej katastrofie. Sądzę, że wszystkim nam towarzyszyły podobnie smutne odczucia. Po wczorajszej uroczystości dzisiaj już, kiedy odsłonięcie pomnika stało się faktem pragnę podzielić się swoimi odczuciami. Z ogromnym smutkiem mimo tego podniosłego nastroju obserwowałam nadal festiwal nienawiści i pogardy ze strony Obywateli RP, którzy w niewybredny sposób kolejny raz próbowali zakłócić tę ósmą rocznicę katastrofy. Ciągle zastanawiam się dlaczego tak trudno jest uszanować te szczere i spontaniczne manifestacje? Przecież tragedia ta miała charakter narodowy. Od początku była to taka swoista forma przeżycia wspólnie bólu. Pokuszę się o twierdzenie, że to wszystko nie miałoby miejsca, gdyby ów pomnik stanął krótko po katastrofie.. To po 10 kwietnia, zwłaszcza po wyborach prezydenckich zaczęły się pogłębiać te podziały. Zaczęto natychmiast wykorzystywać tę tragedię na potrzeby partyjne. Dlaczego przez długie osiem lat nie było woli, by upamiętnić ofiary tej straszliwej katastrofy. Dlaczego nie było woli tak bardzo potrzebnej wspólnej debaty, gdzie zasadą byłaby rzeczowa argumentacja, a nie polityczne emocje? Doskonale wiemy, że za organizację tego lotu prezydenckiej delegacji odpowiadały poszczególne osoby i tutaj niestety państwo nie zdało egzaminu, a język, którym przekazywano wszelkie informacje coraz bardziej dzielił społeczeństwo. Wzajemna nienawiść przerodziła się już w drugą naturę. Nadal bezpardonowo skazywano na dodatkowy ból i cierpienie i tak udręczone już rodziny. Czy ktoś zastanowił się jaką traumę gotowano bliskim? Nie jestem pewna widząc to, co dzisiaj dzieje się w Sejmie, który jest okupowany przez grupę Obywateli RP, by zakończyć ten podział i położyć kres tej bezsensownej fali pogardy i nienawiści. Niech wreszcie ci, którzy odeszli zaznają spokoju, a najbliżsi zakończą ten jakże smutny proces żałoby. Jeszcze raz dziękuję autorce za ten pełen spokoju, merytoryczny i wyważony tekst, Zadała sobie Pani wiele trudu, by wymienić wszystkie ofiary bez wyjątku.
Ja również doskonale pamiętam ten poranek i cały dzień… Surrealistyczny… Jechałam wtedy pociągiem z Krakowa do Wrocławia. Jeszcze czekając na pociąg słuchałam w radiu wiadomości, a w nich z jednej strony o mających się rozpocząć niebawem uroczystościach w Katyniu, a z drugiej o zbliżającej się kampanii prezydenckiej i potencjalnej drugiej kadencji urzędującego wówczas Prezydenta… Kilkanaście minut po odjeździe pociągu zadzwoniła do mnie koleżanka z TĄ wiadomością… To jeszcze nie był czas powszechnie dostępnego w telefonie internetu, dlatego nic poza tymi pierwszymi wieściami nie wiedziałam. Dopiero potem, na stacji w Opolu, gdzie po drodze coś załatwiałam, przeczytałam o ogromie tragedii, przewinęłam listę nazwisk i było to dla mnie właśnie takie… surrealistyczne, jakby się to nie działo naprawdę, nie do ogarnięcia…
Ale najbardziej wstrząsnęła mnie rozmowa usłyszana jeszcze w pociągu – młody chłopak, w wieku studenckim z ekscytacją w głosie rozmawiał z kimś przez telefon, komentując to, co się wydarzyło, jak gdyby był to jakiś, nie wiem, mecz piłkarski, film sensacyjny albo inne fascynujące wydarzenie… To jeszcze mogę złożyć na karb szoku np., wtedy ludzie nie zachowują się racjonalnie… Ale ten młodzieniec używał sformułowań typu: „na szczęście większość strat jest po stronie pisowców (używał brzydszego określenia, nie chcę tutaj tego cytować)”… Okropne to było…
Dziś żałuję dwóch rzeczy – że nie mogłam od razu po wiadomości, którą otrzymałam, natychmiast zwrócić do domu oraz że zabrakło mi wtedy odwagi (też szokiem – własnym – to tłumaczę po części…), żeby temu studentowi zwrócić uwagę… Że przecież tam zginęli ludzie, a nie partie polityczne… Że to były czyjeś dzieci, żony, mężowie, rodzice….
Niestety to, co wokół smoleńskiej tragedii dzieje się przez minione osiem lat, zwłaszcza w okolicy kolejnych rocznic, przypomina tę scenę w pociągu… I tego już pierwszym szokiem (niestety) tłumaczyć nie da rady…
Doskonale pamiętam tę traumę na wieść o katastrofie. Był szok, niedowierzanie, łzy. Nieistotne było kto że zmarłych z jakiej opcji politycznej był. Super że jest pomnik. Super że już część podzielonego społeczeństwa jest zadowolona. To pewnie oznacza że żałoba i negatywne zachowania z ich strony się skończą…
Dziękuję za te wszystkie wspomnienia i modlitwy, które zawarto w dyskusji nad tekstem o katastrofie z 10 kwietnia 2010 roku. Wyrażam uznanie, że nie weszli Państwo w polityczne spory i skupiliście się na pamięci. O to mi chodziło. Im się to należy, a może z czasem będziemy umieli zgodnie pochylić się nad grobami czy innymi miejscami pamięci, by oddać cześć tym, którzy jechali po to, by uczcić ofiary tej straszliwej zbrodni popełnionej w Lesie Katyńskim.