Nie jesteśmy wielbłądem

Jak długo trzeba będzie odpierać bezsensowne zarzuty, przekonywać o czymś, co jest oczywiste? Obecny rząd jest pod stałym obstrzałem podejrzeń o tolerowanie zachowań propagujących faszyzm i to bez względu na fakty, które temu przeczą. Wciąż musi udowadniać, że nie jest wielbłądem. Cierpi na tym wizerunek naszego kraju zagranicą.

W Polsce neonaziści są powszechnie potępianym, a nie tylko nieakceptowanym, marginesem. Reportaż Superwizjera wyemitowany w TVN24, przedstawiający świętowanie urodzin Adolfa Hitlera przez neonazistów ze stowarzyszenia  „Duma i Nowoczesność”, stał się przysłowiową wodą na młyn dla powtarzających te niedorzeczne zarzuty i to mimo natychmiastowej i całkowicie jednoznacznej reakcji prezydenta, premiera i ministra spraw wewnętrznych. Media niechętne rządowi podgrzewają atmosferę – temat neonazistów stał się numerem jeden, wypierając m.in. relację z Forum Ekonomicznego w Davos czy sformułowanie zarzutów wobec senatora Stanisława Koguta. Może to realizacja postulatu zgłoszonego na Twitterze przez Janusza Palikota, który – mimo iż oświadczył na swoim blogu, że zakończy działalność polityczną – dzieli się pomysłami. 22 stycznia napisał: Totalna opozycja powinna teraz przez dwa lata powtarzać, że PiS hoduje faszystów. I pozamiatane. Proste!?

Pracuję w Niemczech, kraju, w którym nie ma dnia bez legalnej nazistowskiej demonstracji czy koncertu. W którym rocznie dokonuje się 1600 nazistowskich aktów przemocy. To są oficjalne statystyki!!! Ale problem jest Wafel SS kryjący się w krzakach koło Wodzisławia Śl. Nosz… – to wpis na Twitterze Cezarego Gmyza. Może właśnie o to chodzi, o odwrócenie uwagi od prawdziwych problemów? Nie próbuje ich bagatelizować kanclerz Angela Merkel, która – wypowiadając się w dniu poświęconym pamięci ofiar Holokaustu – wyraziła ból z powodu nawrotu nienawiści do Żydów w jej własnym kraju. „To wstyd, że żadna żydowska instytucja nie może istnieć bez policyjnej ochrony, której wymaga zarówno szkoła, przedszkole, jak synagoga” – przyznała, dodając, że to trudne do zrozumienia i zawstydzające.

Z drugiej strony zadziwia daleko idąca tolerancja dla ugrupowań skrajnie lewicowych, wyraźnie sympatyzujących z ideami głoszonymi przez komunistów.

Warto przypomnieć art. 13 Konstytucji, który stanowi:

Zakazane jest istnienie partii politycznych i innych organizacji odwołujących się w swoich programach do totalitarnych metod i praktyk działania nazizmu, faszyzmu i komunizmu, a także tych, których program lub działalność zakłada lub dopuszcza nienawiść rasową i narodowościową, stosowanie przemocy w celu zdobycia władzy lub wpływu na politykę państwa albo przewiduje utajnienie struktur lub członkostwa.

Ponadto trzeba przypomnieć, że w Polsce od 15 lat działa Komunistyczna Partia Polski (KPP).

KPP została założona w lipcu 2002 roku, a zarejestrowana 9 października 2002 roku. Partia uważa się za historyczną i ideową spadkobierczynię Komunistycznej Partii Polski, działającej w latach 1918–1938 oraz SDKPiL. Odwołuje się też do tradycji PPR i częściowo PZPR. Aktualnym przewodniczącym wybranym na III zjeździe partii w grudniu 2010 roku jest inżynier Krzysztof Szwej, który zastąpił na tym stanowisku płk. dr. Józefa Łachuta. Partia wydaje pismo „Brzask” i jest aktywna w internecie. – Wydajemy już legitymacje z numerami przekraczającymi tysiąc – mówi Marian Indelak, współzałożyciel partii i posiadacz legitymacji numer jeden.

Pierwszy zjazd partii odbył się w grudniu 2002 roku, drugi – w grudniu 2006, trzeci – w grudniu 2010, a czwarty w marcu 2015 roku.

W wyborach parlamentarnych w 2005 i 2007 roku członkowie ugrupowania startowali z list Polskiej Partii Pracy. Przed wyborami prezydenckimi w 2010 roku przewodniczący KPP Józef Łachut wyraził na Kongresie Porozumienia Lewicy poparcie dla kandydatury Grzegorza Napieralskiego z SLD, a w wyborach parlamentarnych w 2011 roku pojedynczy członkowie KPP startowali do Sejmu z ramienia SLD. W 2015 roku KPP wezwała do bojkotu wyborów parlamentarnych.  Komunistyczna Partia Polski  głosi hasła antykapitalistyczne i antyimperialistyczne, dążąc do przejęcia władzy politycznej oraz ekonomicznej przez proletariat. Postuluje nacjonalizację przemysłu, handlu i zasobów naturalnych. Jest także przeciwko członkostwu Polski w UE i NATO. Krytykuje obalenie PRL i transformację ustrojową. KPP nie tylko propaguje komunizm, ale też zamazuje prawdę o zbrodniach na Polakach. Opublikowała np. raport Nikołaja Burdenki o Katyniu, z którego wynika, że mordów dokonali Niemcy.

W 2013 roku o delegalizację partii z powodu propagowania totalitaryzmu wystąpił poseł Bartosz Kownacki (w latach 2015–2017 sekretarz stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej). W wyniku śledztwa prokuratura nie dopatrzyła się znamion przestępstwa i umorzyła dochodzenie. Od 2015 roku toczy się proces dotyczący propagowania systemu totalitarnego przez działaczy KPP na łamach „Brzasku”. W 2017 roku czynności sprawdzające wobec partii podjęła Prokuratura Krajowa, rozważane było wystąpienie do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie zgodności statutu KPP z konstytucją.

Jakoś o tym nie słychać w mediach. Agata Puścikowska, dziennikarka „Gościa Niedzielnego” napisała: Licytacja, które świry bardziej szkodliwe – komuniści czy faszyści, to jakby licytacja na różnice między dżumą a cholerą. Że przypomnę.

Zgadzam się z tą opinią, problem w tym, że takiej licytacji nie ma. Jest ostrzał tylko w jedną stronę. Dla podgrzewających atmosferę działaczy opozycji dedykuję wpis na Twitterze Cezarego Kaźmierczaka: Kampania „nazistowska Polska” może być jedną z ostatnich PO – każdy gdzieś mieszka, ma sąsiadów i widzi, że Polscy nie są żadnymi nazistami. Cena przy urnie może być bardzo wysoka za opluwanie własnego kraju i jego obywateli.

To prawda, ale szkody wizerunkowe dla Polski mogą być trudne do odrobienia, zwłaszcza że stosunek do nazizmu i komunizmu jest na Zachodzie daleki od symetrii.

Byłam nieraz świadkiem zdziwienia obcokrajowców, gdy widzą ekspozycję poświęconą zbrodniom nazizmu i komunizmu, zwiedzając wystawę główną w Centrum Historii Zajezdnia we Wrocławiu. Zawsze padają pytania o bliźniaczy sposób prezentacji, który już na pierwszy rzut oka sugeruje, że rozmiar tych zbrodni jest podobny. Dla wrocławian, zwłaszcza tych pochodzących z Kresów Wschodnich, to oczywistość. Liczby nie kłamią: zbrodnie komunistyczne pochłonęły 23 mln ofiar, a hitlerowskie – 17 mln. To zestawienie obejmuje tylko tych, którzy stracili życie, bo skutki represji były też inne (wieloletnie więzienie, tortury, zsyłki, przymusowa kuracja psychiatryczna, trwała utrata zdrowia…).

Nigdy nie rozumiałem braku równego traktowania symboliki nazistowskiej i komunistycznej. W końcu jest szansa nadrobić lekcje historii – napisał na Twitterze ks. Janusz Chyła. To chyba najlepsze podsumowanie.

Czas na edukację, zarówno historyczną, jak i pogłębienie wiedzy o współczesności.

A na pytanie Pawła Kowala o wybór, czy alarmować przy mniej licznych wybrykach i ryzykować posądzenia o nadwrażliwość, czy też pobłażać, rozwadniać, ale brać na siebie współodpowiedzialność, jeśli skrajności urosną i zagrożą państwu, podobnie jak i on, uważam, że należy wybrać to pierwsze. Reagować, ale niekoniecznie nagłaśniać.

W bolesny sposób przekonujemy się, że w dzisiejszym świecie suwerenność na polu polityki historycznej trzeba sobie wywalczać z takim samym wysiłkiem jak kiedyś w dziedzinie polityki obronnej – napisał na Twitterze Piotr Semka, komentując sytuację powstałą po wystąpieniu ambasador Izraela w Polsce i izraelskich polityków. Sytuację bardzo trudną i dla Polski bolesną. Mam nadzieję, że polska dyplomacja poradzi z nią sobie z zimną krwią sapera i wrażliwością poety, jak pisze Jerzy Haszczyński – korespondent „Rzeczpospolitej” w Tel Awiwie. Wierzę w soft power naszego rządu.

zimnej krwi sapera i wrażliwości poety, by powstrzymać wojnę izraelsko-polską o historię

 

 

Maria WANKE-JERIE

Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, z wykształcenia matematyk teoretyk, specjalista PR, od 25 lat pracownik Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Współtworzyła pierwszy „Raport o stanie nauki w Polsce”. Współautorka biografii Romana Niegosza „Potrzeba ludzi przyzwoitych. Roman Niegosz – życie dla Polski” oraz „Zobowiązywała mnie przysięga. Proces Władysława Frasyniuka 1982”. Odznaczona Medalem „Niezłomni” (2013).

Możesz również polubić…

20 komentarzy

  1. mmigiel@o2.pl' mmw pisze:

    Bardzo rzeczowy, wyważony i potrzebny tekst. Optymistyczne zakończenie o zimnej krwi sapera i wrażliwości poety. Soft power wręcz niezbędna. Siła i potęga dyplomacji zawsze w losach historii ma duże znaczenie.
    Interpretacja różnych faktów tworzy swoisty PR historii, która aktualnie się toczy a obiegowo mówi się, iżhistoria jest nauczycielką życia.

  2. gabriellawit@gmail.com' Garibaldi11 pisze:

    Dla kazdej, nawet najbardziej bzdurnej idei znajdzie sie jakas liczba swirow, ktore jej beda holdowac. Neofaszystowskie ugrupowania istnialy w Polsce od co najmniej 25 lat. Istnialy tez od dawna w USA i Zachodniej Europie. Czlonkami, lub zwolennikami zdaja sie byc sfrustrowani mezczyzni, ktorzy nie moga sobie znalezc miejsca w demokratycznej rzeczywistosci. Frustracja moze tez wynikac z biedy, braku perspektyw i braku edukacji. Nie bez powodu neonazizm byl bardziej popularny w bylej NRD niz w bylej NRF. Dziwne, ze reportaz dopiero otworzyl oczy politykow na to zjawisko.

    Ale nie kilkunastu heilujacych w lesie swirow jest niebezpiecznych. Te swiry zdaja sie byc kierowane, popierane i ochraniane przez wyksztalconych ludzi w garniturach i krawatach. Ludzi, ktorzy probuja znalezc miejsce dla siebie lowiac w brudnej wodzie. Obecne wladze do chwili publikacji reportazu zdawaly sie lekcewazyc, a nawet popierac takie ruchy. Ostatni Marsz Niepodleglosci, zorganizowany przez skrajnie nacjonalistyczne, ale legalne organizacje, traktowany jest jako demonstracja „patriotow”, wsrod ktorych znalazlo sie kilku „swirow”.

    Ogolna atmosfera w kraju, sprzyjajaca antydemokratycznym tendencjom i „silnej” , nieograniczonej wladzy rowniez daje przyzwolenie na dzialanie mniej albo bardziej faszystowskich dzialan i propagandy. Bo takich osilkow zawsze bedzie mozna uzyc, w razie czego, do formowania bojowek zwalczajacych politycznych przeciwnikow. Oczywiscie nie bezposrednio. Potem mozna zwalic wine na chuliganow czy kiboli.

    Na temat porownan nazimu z komunizmem oraz ostatniego kryzysu polsko-izraelskiego wypowiem sie w oddzielnym wpisie

  3. b.utecht@onet.pl' Barbara Utecht pisze:

    Wydarzenia ostatnich dni pokazały jasno ogromną nadinterpretację w sprawie ustawy o IPN niektórych czołowych polityków izraelskich, a przecież w tym wszystkim chodzi jedynie o zwalczanie historycznych przekłamań. Komuś bardzo zależy , by w imię własnych interesów stworzyć ten skomplikowany problem w stosunkach między Polską a Izraelem. A przecież najwyższym obowiązkiem Polaków jest obrona naszego dobrego imienia.Komuś widać bardzo zależy także na osłabieniu obecnego rządu i Polski, bo wizerunek mamy już i tak mocno nadszarpnięty. Obserwujemy, że siłom międzynarodowym ta narracja bardzo odpowiada. Nie podoba im się, że chcemy i mamy do tego prawo, by naprawiać swój kraj. Przez ostatnie dwa lata obserwujemy bezustanne antypolskie naciski UE i naszej opozycji, która nie broni Polski ponad podziałami, ale w imię partyjnych interesów, by poprawić słupki sondażowe decyduje się na coś tak odrażającego, jak szkalowanie i donoszenie na własny kraj. Zastanawiam się, czy z takimi ludźmi można jeszcze coś sensownego i dobrego zrobić dla Polski. Jak długo będziemy się jeszcze tłumaczyć, że mamy prawo naprawiać swój kraj, by więcej nie pluto nam w twarz. Uważam, że nadszedł wreszcie czas, by stanowczo zaprotestować i powiedzieć jasno: „dość tego!”

  4. katarzyna.walus@onet.pl' Katarzyna Waluś pisze:

    Biblia jest świetnym przykładem i właściwie historycznym początkiem prześladowania żydów! Pokolenie za pokoleniem …Czy to się kiedyś zmieni? Obydwa narody mają dużo ciemnych i brudnych spraw w zanadrzu i od tego nie da się uciec…Nasza historia jest pełna przewrotów,walk ,pychy! Polacy jak i Żydzi skazywali wielu na śmierć ze zwykłego strachu lub braku ludzkich cech-Humanitaryzmu…Pokolenia Niemców będą płacić za nienawiść Hitlera do innych narodów! Paradoksalnie wdzięczna jest tylko medycyna za nieludzkie doświadczenia które przyczyniły się do rozwoju i poszerzenia wiedzy!..Nie rozumiem tego szumu ..Jeśli mamy w Kraju takie sytuacje należy natychmiast interweniować i zdelegalizować takie grupy! Media zawsze będą stronnicze bo są polityczne w większości…

  5. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Pod moją zapowiedzią tego tekstu na Facebooku pojawiły się komentarze.

    Adam Kłykow
    Przypomniała mi Pani, jak będąc dziennikarzem „Gazety Wrocławskiej” namówiłem do spotkania w redakcji dwóch mieszkańców miasta: lidera Solidarności Walczącej – dr. Kornela Morawieckiego i przewodniczącego Związku Komunistów Polskich „Proletariat” – prof. Zbigniewa Wiktora. Rozmawiali ze sobą z klasą, szanując się nawzajem…

    Marta Olejnik
    To było dawno-chciałoby się powiedzieć. Czasem zastanawiam się, gdzie jestem. I to jest bardzo smutne.

  6. szkudlarek76@gmail.com' Szkudlar pisze:

    Stawianie dziś znaku równości między neonazistami i skrajnymi nacjonalistami w Polce, a komunistami,jest absurdalne i jest tak naprawdę próbą usprawiedliwiania tolerancji dla tych pierwszych. A już cytowanie skompromitowanego po wielokroć Gmyza (czekam na powołania się na Ziemkiewicza od „parchów” i śmieszkowania razem z Wolskim z Żydów w Auschwitz)…

    W Polsce od lat (za wszystkich rządów) z powodów rasistowskich, ideologicznych, subkulturowych pobitych jest od kilkunastu do kilkudziesięciu osób, dochodzi do kilku zabójstw lub pobić ze skutkiem śmiertelnym. O rasistowskich, nacjonalistycznych czy neonazistowskich hasłach i symbolach w przestrzeni publicznej nie wspominając. Sprowadzanie problemu to kilku debili w lesie uwłacza inteligencji. A czy szanowna autorka wie, ile w tym czasie było napadów dokonanych przez rzekomych komunistów?

    Co do symboliki zgoda – nie można propagować ani jednej, ani drugiej (co ciekawe, poza niszowymi demonstracjami komunistów, raczej nie widać sierpów i młotów czy czerwonych gwiazd w przestrzeni publicznej). A krzyże celtyckie są na każdej demonstracji „patriotycznej”, a swastyki i szubienice z gwiazdami Dawida malowane są na murach i nie tylko.

    Przykro to pisać, ale w źle rozumianej obronie Polski, nawet rozsądni ludzie bagatelizują narastający brunatny problem. Bo przecież „w Ameryce biją Murzynów” (w Niemczech jest większy problem neonazimu). Tylko co z tego? Mamy siedzieć cicho, bo mówienie o polskich neonazistach szkodzi wizerunkowi Polski? To może nie państwo polskie realnie zajmie się problemem, wtedy będziemy mogli pochwalić się sukcesami, a nie zamiatać problem pod dywan. I szukać urojonych spisków…

    Do tego doszła sprawa z antysemityzmem. Oczywiście dla prawicy to kolejny spisek Żydokomuny, bo przecież Polacy tylko ratowali Żydów w czasie II WŚ. Nie było ani antysemityzmu przed wojną, ani szmalcowników w czasie wojny, ani Jedwabnego i pogromów. Prawicowiec nie może pojąć, że fakt, że wielu Polaków oddało życie za ratowanie Żydów nie zmazuje hańby z tych, którzy przyczynili się bądź brali udział w ich mordowaniu. Nawet jeśli tych drugich było znacznie mniej… Oni też byli Polakami. Oczywiście, nie można przenosić winy na naród, ani tym bardziej mówić o współudziale Polaków w holokauście bo to bzdura. Z tym trzeba walczyć. Ale wybielanie historii jest po prostu kłamstwem.

    I jeszcze na koniec – jeśli ktoś twierdzi, że w naszym kraju nie ma problemu antysemityzmu to chyba nie oglądał ostatniego programu telewizyjnego p. Ogórek oraz ostatnich popisów wspomnianego Ziemkiewicza (idola endecji). Może wejść również na tzw. prawicowy twitter albo na komentarze pod tekstami na prawicowych portalach… jak go to nie przekona, to już go nic nie przekona…

    • Maria WANKE-JERIE pisze:

      Niebagatelizowanie nie oznacza nagłaśniania, bo to nie tylko szkodzi wizerunkowi Polski, ale może być zachętą dla innych do podobnych zachowań. Wystarczy prześledzić statystyki, żeby mieć pewność, że reakcja organów ścigania jest zdecydowana.

  7. szkudlarek76@gmail.com' Szkudlar pisze:

    Absurd… trzeba jak najwięcej o tym mówić, żeby neonaziole wiedzieli, że nie ma na to przyzwolenia. A statystyki są takie, że ataki na tle rasistowskim pod rządami pisu wzrosły trzykrotnie (oczywiście te zgłoszone, bo władze robią wszystko, żeby jak najmniej takich zdarzeń w ten sposób kwalifikować). I powiem pani jedno – uwierzę w dobre intencje pisu, jak będą ścigać za krzyże celtyckie (m.in. podczas kibolskiej pielgrzymki), za „white power”, za rasistowskie i szowinistyczne transparenty … Bo na razie to mamy pokazowe aresztowania debili z lasu i antysemicką gnojówkę wylewającą się z „publicznej” telewizji

  8. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Tyle się wydarzyło od pierwszej emisji Superwizjera w TVN24 19 stycznia, że aż trudno zebrać myśli do tego komentarza. Oczywiście pełna zgoda, że nie ma symetrii w ocenie zbrodni niemieckich nazistów i komunistów. Te drugie są znacznie mniej piętnowane niż pierwsze, choć Polskę i Polaków w sumie na przestrzeni lat od wojny polsko-bolszewickiej w 1920 roku poczynając, te drugie dotknęły znacznie bardziej. Niemcy dokonywali eksterminacji polskich obywateli różnej narodowości w znacznie krótszym czasie, więc i ofiar nie było aż tyle, choć oczywiście ogromnie dużo. Porównujemy miliony ofiar.

    Wręcz niewyobrażalne jest kultywowanie dziś Hitlera i jego obłąkańczej ideologii. To się w głowie nie mieści. Ale też wpakowywanie wszystkich środowisk narodowych do jednego worka też jest nieporozumieniem. Groźni bywają kibole czy też zwykła chuliganeria, która się zwykle włącza we wszelkie zadymy. Oczywiście, że wszelkie podobne przejawy powinny być tępione, ale zrobienie takiego tygodniowego maglowania tematu w antyrządowych mediach to była gruba przesada. Poszło w świat, że to my, a nie Niemcy, gdzie zjawisko ma nieporównanie większą skalę, mamy problem z neonazizmem. A to już szkodzi wizerunkowi Polski. Przyklejanie natomiast rządowi i rządzącej partii sympatii neonazistowskiej to czysta bzdura. Z bzdurami się nie polemizuje.

  9. szkudlarek76@gmail.com' Szkudlar pisze:

    Pełna zgoda co do „wpakowywanie wszystkich środowisk narodowych do jednego worka też jest nieporozumieniem”, oraz „Przyklejanie natomiast rządowi i rządzącej partii sympatii neonazistowskiej to czysta bzdura”…
    Problem jest inny – rząd nie ma sympatii neonazistowskich, ale toleruje je lub udaje, że nie widzi (na jedno wychodzi) takich sympatii u CZĘŚCI środowisk narodowych, to samo dotyczy postaw rasistowskich i ksenofobicznych (te ostatnie podsyca – słynny tekst o pierwotniakach).
    Jeśli pani zdaniem krzyże celtyckie, hasła „Europa biała labo bezludna” itp. na marszu niepodległości są ok, to pani prawo… MOże pani zdaniem wyzywanie i kopanie kobiet siedzących na ulicy protestujących przeciw nacjonalistom są ok – pani prawo…. może pani uważa, że marsze ONRowców jako żywo przypominające marsze NSDAP z lat trzydziestych są ok – pani prawo

    • Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

      Ekscesów przeciw uczestnikom i przypadkowym osobom, które znalazły się w rejonie Marszu Niepodległości ze strony stróżów prawa było w poprzednich latach mnóstwo. Nie mówiąc już o słynnej akcji „Widelec”, gdzie do aresztu trafiło ponad 700 osób, w tym wielu przypadkowych, potem w prawie w 100 proc. uniewinnionych. Wszystkie zdarzenia przeciw nietykalności i bezpieczeństwu są naganne, ale trzeba widzieć szerzej.

      Wiele też nieprawd w przestrzeni publicznej, jak choćby marsz z transparentem „Czysta krew” będący kampanią antynarkotykową podawano jako nazistowską. Także zdjęcia głów z wystrzyżonymi swastykami z niemieckiej prasy przeklejano i podawano jako polskie.

      Np. czytamy na Twitterze wpis Przemysława Szubartowicza: „8 stycznia minister Brudziński dał zgodę stowarzyszeniu „Duma i Nowoczesność” na zorganizowanie zbiórki publicznej na rzecz Janusza Walusia, który siedzi w więzieniu za mord polityczny w RPA – powiedział właśnie poseł Marek Wójcik. Tak PiS oczyszcza brunatniejącą rzeczywistość” – .A tymczasem od 2014 roku nie potrzeba zezwolenia na zbiórki publiczne, które się jedynie zgłasza. Takich sprostowań zapewne potrzeba bardzo wiele, ale – parafrazując klasyka – ilość przechodzi w jakość i kłamstwo stwarza umysłach zupełnie fikcyjną rzeczywistość. I o to chodzi.

      A co do marszów ONR-owców, to istotnie mi się nie podobają. Ale oni nie odwołują się do haseł hitlerowskich. A trzeba wiedzieć, że wielu przedwojennych ONR-owców zaangażowało się w czasie wojny w ukrywanie i pomoc Żydom, jak choćby mec. Jerzy Zakulski, związany z ONR, szef Kontrwywiadu Komendy Kraków NSZ.W czasie okupacji ukrywał w swoim mieszkaniu Żydówkę Marię Bernstein z córeczką. Obie przeżyły. A on w 1946 r. aresztowany i katowany przez Humera został w 1947 skazany na śmierć. Nie przeżył. Nic w życiu nie jest czarno-białe. A Pan chciałby widzieć tylko jedną stronę i to przerysowaną.

  10. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Kolejna sprawa poruszona na końcu tekstu to burza, która wynikła po przyjęciu przez Sejm nowelizacji ustawy o IPN i wystąpieniu ambasador Izraela Anny Azari podczas uroczystości w Auschwitz. Pojawiła się taka fala emocji, ale też ujawniła skala oskarżeń Polski o niepopełnione zbrodnie. Przecież Polska była jedynym krajem, gdzie za pomoc Żydom skazywano na śmierć (czasem tak okrutną jak w Ciepielowie) całe rodziny wraz z dziećmi i sąsiadami. W innych krajach karą była grzywna lub areszt. Polska była też jedynym krajem, które jako państwo nie kolaborowało z Niemcami, a kierownictwo Armii Krajowej szmalcowników karało śmiercią (wydano 3,5 tys. wyroków śmierci). I co warte podkreślenia, szmalcownicy rekrutowali się jednak z marginesu, natomiast Żydzi wydający Żydów na śmierć to była elita. Żydowska pisarka Hannah Arendt w swojej książce „Eichmann w Jerozolimie”: „Dla Żydów rola, jaką przywódcy żydowscy odegrali w unicestwieniu własnego narodu, stanowi niewątpliwie najczarniejszy rozdział całej tej ponurej historii.” Dlatego, gdy w Izraelu, Niemczech, Francji, USA, czy gdziekolwiek na świecie słychać o polskich obozach śmierci (to były niemieckie obozy budowane i prowadzone przez Niemców na terenie Niemiec, które obecnie znajdują się w granicach Polski), czy o odpowiedzialności Polaków za Zagładę, odczuwam ból. Oczywiście, że to wina polskiej polityki historycznej, nie tylko w ostatnich latach, choć też, ale przede wszystkim przez ponad ćwierćwiecze. Zamiast oskarżeń, które chętnie bym tu przywołała, napiszę – parafrazując słowa Jana Pawła II – To jest moja Matka ta ziemia. To jest moja Matka ta Ojczyzna. To nie może mnie nie boleć. Was też powinno boleć.
    Te ostatnie słowa dedykuję tym wszystkim, którzy w tej czy innej formie przyczynili się do takiej, a nie innej opinii o Polsce.

  11. rafal.kubara@interia.pl' Rafał Kubara pisze:

    Trudno się nie zgodzić z panią Utecht, że nadszedł czas by stanowczo powiedzieć dość fałszywemu oskarżaniu Polski i Polaków. Cały problem polega jednak na tym jak to uczynić, jakie działania podjąć by to było skuteczne. Jesteśmy zszokowani, oszołomieni, wkurzeni zdarzeniami, które wg prostej logiki w ogóle nie powinny mieć miejsca. Trudno pomieścić w głowie, że ktoś może wznosić toast: „ za Adolfa Hitlera i naszą ukochana Ojczyznę Polskę” – więcej niż Himalaje absurdu. Trudno nam pojąć, że ktoś może z uporem podtrzymywać tezę o „polskich obozach zagłady”, a jeszcze bardziej to, że miliony ludzi wierzą w takie głupoty. Trudno zrozumieć dlaczego władze Izraela, z którym mieliśmy ostatnio dobre relacje wywołują aferę wokół ustawy w czasie podniosłych uroczystości, a dziś pani ambasador zdaje się pojednawczo tłumaczyć, że nie kwestionują naszego prawa do obrony przed szkalowaniem, a tylko mają zastrzeżenia co do szczegółów związanych z funkcjonowaniem ustawy. Pojawia się setki interpretacji, opinii, rad. Naprawdę nie zazdroszczę dyplomatom, ministrom, prezydentowi i premierowi, którzy w muszą w takiej sytuacji muszą znajdować rozwiązania, bronić naszego polskiego interesu uważając na każde słowo by niepotrzebnie nie dolewać oliwy do ognia. W sprawie neonazistowskich wybryków sprawa jest prosta: trzeba ścigać i karać za wszystko co jest przestępstwem.
    Dużo trudniejszy jest problem lansowania nieprawdziwych, szkalujących nasz naród Jestem przerażony siłą, zasięgiem i skutecznością czarnego PR prowadzonego przeciw Polsce i poziomem ignorancji historycznej w krajach Europy zachodniej, USA i Izraelu. Miałem może 7 lat gdy zastanawiałem się, z którymi Niemcami toczyliśmy wojnę – RFN czy NRD. Nic mi nie pasowało bo wiedziałem z mapy, że z RFN nie graniczymy, a z NRD wg tego co mówiono w TV mamy sojusz. Nie dawało mi to spokoju i spytałem rodziców. Dziś zszokowany jestem tym, że całe rzesze wykształconych ludzi bezrefleksyjnie i bezkrytycznie chłoną hasło: „polskie obozy zagłady”. Dziwią się, że cała załoga obozu miała niemieckie nazwiska i nie zestawiają faktów, kto był najeźdźcą i okupantem prawie całej Europy. Zwala z nóg historia opowiadana przez pewnego naukowca o kongresie w USA podczas, którego siedzący obok profesor przesiadł się gdy się dowiedział, że siedzi koło Polaka, „ bo Polacy wymordowali Żydów”. Jeszcze bardziej przygnębia opowiadanie Jonniego Danielsa o tym, że w powszechnej opinii Żydów Polacy są zaciekłymi antysemitami współwinnymi Holokaustu. Uważam, że jest konieczne jasne, głośne i dobitne przedstawianie prawdy historycznej i przeciwstawianie się oszczerstwom. Co do ustawy każącej za używanie pojęcia „polskie obozy zagłady” to mam pewne obawy związane z wyłączeniem z działania ustawy twórczości artystycznej. Z jednej strony zawsze jest przedmiotem dyskusji to jaki jest przekaz dzieła, „co twórca chciał powiedzieć” a z drugiej wiadomo, że jeden film może mieć większy wpływ na społeczną świadomość niż setki naukowych publikacji.
    Wszystkie państwa dbają o swój wizerunek, starają się przekazywać pozytywny obraz swojej teraźniejszości, historii i narodu. Ta dbałość łączy zwykle wszystkie siły polityczne, media i zwykłych obywateli. Niestety u nas część polityków i mediów lansuje obraz naszego społeczeństwa, który wpisuje się albo wręcz inspiruje pomówienia o wszystko co najgorsze i powszechnie potępiane. Nie wiem co spodziewają się w ten sposób osiągnąć, ale na wygranie wyborów nie mają co liczyć

  12. Maria WANKE-JERIE pisze:

    Piętnowanie Polski jako „państwa faszystowskiego” ma dość długą i ponurą tradycję. Zrodziła się ona w Związku Sowieckim jeszcze w latach dwudziestych XX wieku. Można o tym przeczytać w znakomitej książce Nikołaja Iwanowa – profesora Uniwersytetu Opolskiego, byłego rosyjskiego dysydenta, „Komunizm po polsku” o komunistycznym podboju naszego kraju. Jak twierdzi rosyjski badacz Oleg Riabow, na którego powołuje się Iwanow, umieszczenie swastyki na karykaturze „Pana białopolaka” datuje się już na 1925 rok i od tego czasu swastyka niezmiennie towarzyszyła antypolskiej propagandzie. „Trudno w to uwierzyć, ale propaganda sowiecka piętnowała jako „państwo faszystowskie” nie III Rzeszę czy Włochy Mussoliniego, lecz przede wszystkim II RP” – pisze Iwanow. Okres wielkiego terroru w Rosji Sowieckiej w latach 1937–1938 to czas szczególnego nasilenia procesu kształtowania wrogiego obrazu Polski i Polaków. „Na ekranach kinoteatrów sowieckich pokazywano dziesiątki filmów dokumentalnych nakręconych w latach 1939–1941, w których nienawiść do wszystkiego co polskie wprost przeraża” – czytamy w książce Iwanowa. Z początkiem II wojny światowej obraz ohydnego agresora „Polaka faszysty” logicznie nawarstwiał się w świadomości milionów zwykłych mieszkańców ZSRS.

  13. kadras1975@gmail.com' Mariusz pisze:

    To świetny przykład na to, że w historię nie powinni ingerować rządzący. Historię piszą zwycięzcy. Wszystko co istotne i tak odkryją archeolodzy… oby z naszej planety :).

  14. zdariaziemiec@gmail.com' Daria Ziemiec pisze:

    http://www.rp.pl/Spoleczenstwo/301299903-Spor-o-Holocaust.html
    Polecam ten tekst do uważnego przeczytania.

  15. krzysiek.kala@gmail.com' Krzysiek pisze:

    W naszej klasie, jak w każdej… są więksi i mniejsi, bogatsi i biedniejsi, huncwoty i flegmatycy, ale wszystkich, i to naprawdę wszystkich, najbardziej wkurza Pola.

    Zaczęło się w VI klasie, kiedy sobie wymyśliła „państwo bez stosów”. Wszyscy grillują kumpli Marcina przykładnie, jak należy, a ta nic. Niby się ochrzciła, niby taka święta, a jakoś nie przeszkadzali jej ani Prawosławni, ani Ormianie, muzułmańscy Tatarzy, czy Żydzi. Się wyrwała z tą tolerancją, kujonka jedna. Teraz to inna sprawa, się wie, ale wtedy?!

    Albo ławki. Wiadomo, każdy chce mieć więcej miejsca, to się szturchają, przepychają, czasem kogoś zrzucą z krzesła. A ta nie. Dogadała się z sąsiadką, połączyły ławki i se unię zrobiły. Na koniec tej całej hecy, jakoś w maju, znowu wyszła przed szereg z tą swoją konstytucją. To się wkurzyliśmy, rozebraliśmy jej ławki i prawie dwie klasy nie miała gdzie siedzieć.

    Wszyscy na szaber do sadów za wodę, a ta nie. Jaka ona niepraktyczna. Ludzie. I jeszcze się z tym obnosi.

    Jak ten wariat Adi zaczął swoje „porządki” to z jednymi się dogadał, na innych tupnął i jakoś mu szło. A ta tylko bruździła, i przeszkadzała, i jakieś donosy za ocean, i jeszcze innych podburzała – altruistka się znalazła. Nie chciała wcześniej stosów, to jej Adi taki dym zrobił, że się do tej pory musi za niego tłumaczyć. Nie mogła jak Heidi stanąć spokojnie z boku i jeszcze przy okazji zarobić? Albo chociaż tak się nie szarpać bez sensu, tylko kulturalnie, jak nasza księżniczka Melissa du Bleu, przeczekać? Przy winie, bez winy? Nic cierpliwości. Narwana jakaś taka na tę wolność, solidarność, sprawiedliwość. Zapalczywa na krzywdę. Kto to widział? Zapalczywość to grzech.

    Ale najlepiej to ją ten przystojniak Bond załatwił. Na cacy. Najpierw maślane oczy: czy ty? tak, czy ty? tak, a jak przyszło co do czego nawet z domu nie wyszedł, żeby jej pomóc… bo padało. Czujecie to? Jak mu na koniec uratowała skórę (zresztą nie tylko jemu) – tak wyszło, że dobra była w matmę i lubiła sobie polatać (jak to Pola… wiatr we włosach, romantyzm, bohaterstwo… te sprawy dla nastolatek) – to nie dość, że ją skasował za paliwo do tych samolotów, to jeszcze przehandlował jej ławkę za święty spokój z Wujaszkiem i sam poleciał na wakacje. Ładna jest, nie ma co mówić, ale jaka naiwna…

    Wiadomo, każdy w klasie ma coś za uszami i nikt, ale to nikt, nie lubi takich nadgorliwych odmieńców „plus catholique que le pape”. Jakie to jest wkurzające! Dlatego między sobą nazywamy ją Pola Negri – dobre, nie? Taki PR 😉 Niech sobie nie myśli…

    PS. Jeśli przydługie lub nie na miejscu, nie obrażę się jeśli Szanowne Gospodynie usuną ten komentarz 🙂

  16. stanorion@gmail.com' Vector pisze:

    Choć komentarze tak różne, ze wszystkimi się zgadzam, bo każdy zawiera sporo prawdy. Może nie całej, ale jednak prawdy, której niektóre wątki, zwolennicy jednej i drugiej strony politycznej, najlepiej by przemilczeli, lub ukryli.
    Sprawa jest bardzo złożona. Można powiedzieć, że każdy najlepiej wie to, co chce wiedzieć, odrzucając niekorzystne dla siebie fakty. Niefortunne posunięcia w niewłaściwym czasie, zawsze powodują wiele zamieszania. Myślę, że wielu społecznościom zależy na zepsuciu stosunków międzynarodowych z naszym krajem, bo chcą po prostu ugrać swój polityczny interes.

  17. Maria Wanke-Jerie pisze:

    Dziękuję za ciekawą, wielowątkową dyskusję, która niekiedy odbiegała od głównego tematu, stanowiąc jego istotne uzupełnienie. Trudno bowiem w tygodniu gorących sporów o nowelizację ustawy o IPN, aby w komentarzach nie pojawiły się refleksje z tym związane. One nawet tę dyskusję w pewnym sensie zdominowały. Z tezą, że nadszedł czas, by stanowczo powiedzieć dość fałszywemu oskarżaniu Polski i Polaków, zgadzali się prawie wszyscy komentujący ten tekst. Podobnie było z oceną polityków i mediów, których przekaz wpisuje się bądź inspiruje pomówienia Polski i Polaków. Temat braku symetrii w potępianiu zła nazizmu i komunizmu jakoś umknął uwadze czytelników.

  18. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Skoro brak symetrii w potępianiu nazizmu i komunizmu umknął uwadze, spieszę z uzupełnieniem. Wczoraj o 9.58 Wojciech Wybranowski napisał na Twitterze: „To mówicie, że czerwonej ekstremy w Polsce nie ma? Zdjęcie sprzed 6 dni. Nie kryją się w krzakach” i podlinkował tweet Komunistycznej Partii Polski (KPP @cpofpoland): Proletariat – pamiętamy https://kom-pol.org/2018/01/30/proletariat-pamietamy/

    Pod tym linkiem można przeczytać:

    28 stycznia, w 132 rocznicę stracenia członków Międzynarodowej Socjalno-Rewolucyjnej Partii Proletariat, przed Bramą Straceń Cytadeli Warszawskiej odbyły się uroczystości upamiętniające Piotra Bardowskiego, Stanisława Kunickiego, Michała Ossowskiego oraz Jana Pietrusińskiego, skazanych na śmierć za działalność rewolucyjną przez carski reżim.
    W uroczystościach rocznicowych wzięło udział około 70 osób, w tym członkowie KPP. Przemawiając pod tablicą poświęconą Proletariatczykom, przedstawicielka KPP nawiązała do postulatów pierwszej polskiej partii robotniczej, ich aktualności również dziś, a także o znaczeniu świadomości i tożsamości klasowej oraz o procesie zakłamywania historii mającym obicie na przykład w tworzeniu programów nauczania. Potępiła też usuwanie z przestrzeni publicznej wszelkich pamiątek po ruchu robotniczym i komunistycznym oraz próby zrównywania komunizmu z faszyzmem.
    Sprzeciw wobec fałszowania historii był wyrażany również przez pozostałych mówców – Piotra Ciszewskiego z Kampanii Historia Czerwona i Czarno Czerwona oraz Piotra Ikonowicza z Ruchu Sprawiedliwości Społecznej.
    Uroczystości towarzyszył występ Warszawskiego Chóru Rewolucyjnego Warszawianka. Wykonane zostały pieśni związane z ruchem robotniczym; ”Międzynarodówka”, ”Warszawianka 1905 roku” oraz ”Marsylianka Robotnicza”.
    Na zakończenie obchodów obecni złożyli kwiaty i zapalili znicze pod tablicą poświęconą Proletariatczykom.

    Czy kamera TVN24 była tu obecna i czy przetoczyła się tygodniowa dyskusja na temat tak jak ta po emisji SUPERWIZJERZE? A może przynajmniej jeden materiał, jedna rozmowa w programie publicystycznym w którejkolwiek telewizji?

    Pytamy o brak symetrii. Mamy koronny dowód.

    A przyczyny? Mam parę pomysłów na diagnozę tego stanu rzeczy, ale się powstrzymam od ich ujawnienia.

Skomentuj Małgorzata Wanke-Jakubowska Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *