Przed Pierwszą Komunią Św.

I Komunia(1).

 

Tegoroczny sezon pierwszokumunijny został już rozpoczęty. W kolejne niedziele maja grupy trzecioklasistów po raz pierwszy uczestniczyć będą w pełni we Mszy św. Podniosłym uroczystościom kościelnym towarzyszy jednak całkiem niereligijny komercyjny wyścig. Coraz bardziej kosztowne, wyszukane prezenty, także niemałe sumy pieniędzy wręczane przy tej okazji dzieciom, rezerwacja sal w lokalach gastronomicznych z wielomiesięcznym wyprzedzeniem. Stroje, goście… Niczym wesele.

Ja1

Pamiętam swoją I Komunię św. Nie wiedziałyśmy wówczas, ani ja, ani moja siostra, że w ogóle z okazji tej uroczystości będą jakieś upominki. Były bardzo skromne, podobnie jak poczęstunek. To było późne śniadanie, bo post eucharystyczny był wówczas znacznie dłuższy (czasy przedsoborowe) i Mszę św. odprawiano rano, a dzieci były na czczo. Potem skromny obiad, gości niewiele. Ot rodzice, chrzestni, dziadkowie. To, co najbardziej utkwiło mi w pamięci, to pieśń „Pan Jezus już się zbliża, już puka do mych drzwi”, gdy podchodziłam się do balasek. Do dziś, gdy słyszę te słowa, powraca owo wzruszenie, przejęcie, drżenie serca i tęsknota za dziecięcą wiarą, niewinnością, ufnością… Nie ważna była sukienka, którą uszyła chrzestna, ani też to, że było zimno, kropił deszcz i trzeba było założyć na nią biały, ciepły kubraczek. To wszystko było mało ważne.

Ja2

Dziś jest inaczej. Jak przeczytałam na Twitterze, że pewien chłopiec, gdy dowiedział się, iż proboszcz zbiera pieniądze na nowe organy, zaproponował mu 10 tys. zł, bo jak mówił „dostał sporo kasy na Komunię i może odpalić”. Ile musiał dostać, że tak lekką ręką chciał podarować 10 tys. zł? Zgroza.

Dzieci licytują się, co kto dostał, liczą pieniądze i na tym się koncentrują. Kreacje już może są mniej ważne, bo w większości parafii wprowadzono stroje liturgiczne. Ale problem prezentów i przyjęć przypominających wesela, nadal są istotne. Dobrze, gdy nie są one zakrapiane alkoholem, bo i to się zdarza. Jak temu zaradzić. Spróbuję coś podpowiedzieć, bo pewnie z prezentów całkiem zrezygnować się nie da, ale można uchronić dziecko od koncentracji na tym podczas uroczystości i bezpośrednio po niej.

Można poprosić rodzinę i innych gości o jakiś jeden większy składkowy prezent, który ucieszyłby dziecko, i wręczyć mu go tydzień, albo i dwa tygodnie wcześniej. Zdąży się już nim nacieszyć i wyciszyć przed uroczystością. A tego dnia mogą być symboliczne pamiątki, jakeś eleganckie wydania Pisma Świętego dla dzieci (jest np. znakomita „Biblia w komiksie” pod redakcją Waldemara Chrostowskiego do polskiego wydania z Imprimatur) albo inne książki. Wybór jest bardzo duży.

okładka

Kupiłam niedawno wydaną przez Wydawnictwo WAM książkę „Dzieci piszą listy. Papież Franciszek odpowiada” z myślą o moim wnuku, który przystąpi do I Komunii Św. 22 maja. Świetna pozycja – dzieci z całego świata piszą do Papieża listy, zadając intrygujące, dociekliwe pytania (listy są w oryginale, z rysunkami i polskie tłumaczenie), a Ojciec Święty na nie odpowiada. Niejednemu dorosłemu przydałoby się, aby się z tym zapoznać.

Listy

Innym pomysłem na ograniczenie komercyjnego nacisku na pierwszokomunijne ceremonie jest wczesna I Komunia Święta. Oczywiście to zależy od dojrzałości dziecka, ale – powiedzmy – rok wcześniej, czyli w drugiej klasie, to już nie jest wielki problem. Niewielka grupa dzieci na katechezie, świadomi rodzice, bardziej staranne przygotowanie, wszystko to sprawia poważniejsze podejście i odciągnięcie uwagi dziecka od prezentów oraz większą koncentrację na tym, co najważniejsze. Tak postąpiła moja synowa z dwójką dzieci i mogę ten pomysł polecić.

No i last but not least, przygotowanie samych rodziców. Pierwsza Komunia św. dziecka to doskonała okazja, aby samemu pogłębić swoją wiarę. Pamiętam, jak w parafii Świętej Rodziny we Wrocławiu ówczesny  proboszcz ks. Stanisław Pikul zaprosił do głoszenia comiesięcznych katechez dla rodziców dzieci pierwszokomunijnych ojca duchownego Seminarium Duchownego ks. Aleksandra Radeckiego. To był znakomity pomysł. Podsuwam go księżom pod rozwagę.

Inny pomysł, który sugeruję, podpatrzyłam w kościele pw. św. Jakuba i Krzysztofa na wrocławskim Psim Polu, gdzie krótko mieszkałam w połowie lat siedemdziesiątych. Tam nie było jednej, wspólnej Mszy św. Pierwszokomunijnej dla dzieci z parafii, tylko po Wielkiejnocy, każdej niedzieli do I Komunii św. przystępowało czworo dzieci. Te, które już się dobrze przygotowały i ksiądz dopuścił. A więc im dziecko było bardziej gorliwe, im lepiej opanowało potrzebny materiał, tym mogło szybciej przyjąć Pana Jezusa. W prezbiterium siedziały dzieci w pierwszokomunijnych strojach razem rodzicami i rodzeństwem. Nie było ustawiania w rzędy, prób podchodzenia w równym szeregu itp.  Było większe skupienie i mobilizacja do gorliwości.

Żal mi dzieci z rodzin rozbitych, skłóconych rodziców, zwaśnionych rodzin. To bardzo odczuwa się przy okazji Pierwszej Komunii Św. Nie mam dobrego pomysłu, co radzić w takich przypadkach.

Na koniec pozostaje mi życzyć, aby dzieci, które przystąpią w tym roku do I Komunii Świętej, należycie przeżyły ten dzień, aby był on początkiem życia Eucharystią i wierności Chrystusowi. Dlatego apeluję do rodziców, ale i dziadków, ciotek, wujków i znajomych, aby im w tym pomogli, a nie przeszkadzali. No i módlmy się za nie, aby zapamiętały z tego dnia to, co najważniejsze i pozostały temu wierne przez całe życie.

 

Małgorzata Wanke-Jakubowska

Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, z wykształcenia matematyk teoretyk, specjalista public relations, przez 27 lat była pracownikiem Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu i przez 18 lat rzecznikiem prasowym tej uczelni. Po studiach pracowała w Instytucie Matematycznym Uniwersytetu Wrocławskiego na stanowisku naukowo-dydaktycznym; jej zainteresowania naukowe dotyczyły algebry ogólnej.

Możesz również polubić…

14 komentarzy

  1. kadras1975@gmail.com' Mariusz pisze:

    W niedziele komunia chrześnicy.W planie rodzinne uczestnictwo w tym wydarzeniu.Wszystkie dzieci identycznie ubrane bez licytowania się kreacjami rodem z Paryża.Póżniej rodzinny obiad.Tak jak śniadanie wielkanocne czy kolacja wigilijna.Zero alkoholu,taki zwyczaj w naszej rodzinie w przypadku takich okazji.Gdy spytałem Lile co chce w prezencie:Wiesz wujek, jak już chcesz to zasponsoruj koniki ale nie musisz (zakochana w koniach a tu chodzi o lekcje jazdy na kucykach).Wiele zależy od rodziców.Szwagierka bardzo dba by 1-wsza komunia była 1-wszą komunią dla córki a nie świętem prezentów.

  2. Małgosiu, pięknie wspominasz. Wielkie DZIĘKI – nie tylko za to wspomnienie! Nasz wnuk, Antoś, ma wprawdzie dopiero sześć lat, ale – skoro dopadło mnie dziadostwo – chcę temu sprostać godnie. Nie grozi nam wprawdzie „pompa” komunijna, o której piszesz, ale pozostałe pomysły są świetne!

  3. b.utecht@onet.pl' Barbara Utecht pisze:

    Dzisiaj w demokracji nie kierujemy się prawdą, a życiem na luzie. Zamiast szukać dobra, prawdy i piękna proponuje się nam kulturę poglądów i emocji, które stają się ważniejsze od więzi i wartości. A gdzież podziała się mądrość rodziców? To już niestety liryczne wspomnienie. Przecież istotą tego święta jest szansa na przeżycie wielkiego święta miłości Boga do człowieka, bo Eucharystia jest przecież darem niezwykłym. Pamiętam swoich rodziców, którzy przygotowując mnie do I Komunii Świętej starali mi się wyjaśnić, że to, co najważniejsze w tym uroczystym dniu, ukryte jest przed moim wzrokiem. To oni właśnie ukazali mi, że jestem kochana przez Boga, dlatego byłam gotowa, by spotkać się w tym dniu i rozmawiać z Nim – z Niewidzialnym Bogiem.To głównie od rodziców zależy, jak dziecko przeżyje dzień swojej I Komunii Świętej. Dzisiaj jednak coraz częściej sakralny charakter tej wielkiej uroczystości staje się komercyjną imprezą, a medalik, Pismo św. odchodzą do lamusa. Ktoś opisał pięknie na przykładzie chłopca, który przygotowywał się do I Komunii Świętej, który poprosił swoją mamę, uczestniczącą w codziennej Eucharystii, by może nie wstawała codziennie tak wcześnie do kościoła, bo nie będzie miała siły na przygotowania przed I Komunią. Wówczas ta mądra mama odpowiedziała: „widzisz Syneczku, właśnie stąd czerpię siłę, by przygotować to wszystko, bo codziennie karmię się miłością Boga w Komunii św. Wówczas chłopiec odpowiedział, to ja też pragnę mieć tyle siły, co mama i dlatego właściwie zrozumiał, co to jest Komunia św. Należy w tym całym obdarowywaniu dzieci pomyśleć także i o dzieciach rodziców mniej zamożnych. Dzieci, które otrzymały tańsze prezenty czują się bardzo niezręcznie w tej sytuacji, kiedy to w szkole dzieci licytują się, kto dostał więcej , lepiej. Myśli dzieci skupiają się często na prezentach w tym wielkim dniu, a nie na prawdziwej istocie tego święta.Dzień I Komunii Świętej, to także szansa dla całej rodziny na pogłębienie przyjaźni z Bogiem.

  4. kszygpiot@gmail.com' ks. Zygmunt Cz. pisze:

    Co roku powraca temat przeżywania tego pięknego Dnia w domach i parafiach. Wydaje mi się, że jednak jest coraz więcej pozytywnych przykładów w tym względzie. Parę rzeczy – przynajmniej w kościele – udaje się uporządkować i wytłumaczyć rodzicom (choć wciąż na nowo to trzeba tłumaczyć na spotkaniach organizacyjnych). Z jednej strony mamy grupkę świadomych rodziców, którym zależy na „czymś więcej”, ale z drugiej niestety coraz bardziej wkrada się kompletna laicyzacja, która sprawia, że dorośli całkowicie nie rozumieją (bo nie wierzą?) o co tak naprawdę chodzi w tym wydarzeniu. Coraz bardziej więc trzeba skupiać się na katechizowaniu dorosłych. Zwłaszcza w kontekście niemal kompletnego braku zainteresowania tym tematem ze strony ojców (wystarczy popatrzeć kto przychodzi na „spotkania rodziców” organizowane przez księdza).

  5. W pełni zgadzam się z Pani tekstem. To prawda, że obecnie uroczystość I Komunii Świętej jest skomercjalizowana – niestety- bo najważniejszą istotą tej uroczystości jest przyjęcie do Serca Ciała Pana Jezusa. Człowiek po raz pierwszy, w pełni uczestniczy w Eucharystii. Niestety prezenty, kwiaty, ubrania, pieniądze – te rzeczy spłyciły wymiar tej uroczystości, która dla każdego Ochrzczonego jest wielkim darem Jezusa Eucharystycznego. Większy nacisk powinno się kłaść na przygotowanie dzieci i rodziców! Bo ważna jest także formacja rodziców, to oni są wychowawcami dzieci i kształtują ich życie i postawy. Przyjęcie I komunii świętej powinno być świadome i szczere. Najważniejszym i największym prezentem dziecka jest Przyjęcie Pana Jezusa, a potem może to, że razem z dzieckiem przystępują rodzice i rodzina do Komunii Świętej, a dopiero na kolejnym miejscu jest przyjęcie lub prezenty. Przykre jest, gdy po całej uroczystości Mszy Komunijnej, przed kościołem trwa walka na prezenty, kreacje i kwiaty. Zapominamy o istocie sakramentu.

  6. alicja.js@wp.pl' AlicjaJesz pisze:

    Jak zwykle czekałam na tekst z niecierpliwością i po przeczytaniu mogę powiedzieć, że zgadzam się z każdym słowem. Moja Pierwsza Komunia była pełna wzruszeń i do dziś pamiętam zapach wianka z mirtu i konwalii 🙂 Korkociągi wymarzone się rozprostowały (takie włosy do dziś 🙂 i był koński ogon. Mam w pamięci całą uroczystość i jej podniosłą atmosferę. Kościół Św. Jakuba w Toruniu, średniowieczny i ogromny wymusza skupienie. Pamiętam Księdza Sobotę który nas przygotowywał i wielką mobilizację rodzinną. Babcia uszyła mi sukienkę, Mama hodowała mirt na wianek, Dziadek z Anglii przysłał przepiękne ale za duże buty. Najpiękniejszą sukienkę miała dziewczynka z bardzo skromnego domu, przysłał ją wujek z Ameryki. Dziewczynki się przyglądały bo to było niezwykłe zjawisko w ciężkich czasach komuny ale nie przypominam sobie zazdrości. To wszystko miało inny wymiar. Rodzina rozmawiała ze mną o wydarzeniu i tłumaczyła co i dlaczego mnie spotka. Byłam bardzo wzruszona. Z kościoła przyszliśmy pieszo do domu (ok. 1 km) jak większość innych rodzin. Wtedy jeszcze samochód był rzadkością. Był posiłek dla najbliższej rodziny, dostałam drobne upominki, zegarek, łańcuszek z medalikiem, aparat Cmena od chrzestnego. Pamiętam wszystko z najdrobniejszymi szczegółami bo to był ważny dzień. Tego co się dzieje w tej chwili nie jestem w stanie zrozumieć i zaakceptować. Księża walczą na froncie i wprowadzają alby ale dzieci pod spodem mają te ślubne suknie i garnitury. Rok temu uczestniczyłam w Pierwszej Komunii mojej małej sąsiadki ale to nie miało takiego wymiaru choć rodzina duża i duży obiad w związku z tym. Dziecko dobrze przygotowane i przejęte bo rodzina wierząca i też przejęta. Natomiast kilka lat temu uczestniczyłam w Pierwszej Komunii bliskiego krewnego i problem był ogromny bo rodzina skłócona, nawet dziadków z drugiej strony i chrzestnych nie było. Dziecku było strasznie przykro ale dorośli nie potrafili na ten ważny dzień zakopać toporów. Myślę, że największym problemem są rodziny, które na co dzień nie uczestniczą z dziećmi w życiu kościoła, może nawet wcale nie wierzą w Boga ale posyłają dzieci do Pierwszej Komunii właśnie ze względu na to wszystko co dla nas jest nie do zaakceptowania. No i co by sąsiedzi powiedzieli gdyby nie posłali? Tak jest u mnie na wsi. Pozdrawiam serdecznie!

  7. kadras1975@gmail.com' Mariusz pisze:

    Dziś w pracy z kolegą rozmawiałem i powiedział mi coś w co nie wierze bo aż nieprawdopodobne: „Gdzie te czasy gdy prezentem był rower czy zegarek?Teraz modna jest operacja plastyczna.Korekcja uszu czy nosa w prezencie od rodziców”.Osobiście na szczęście o czymś takim nie słyszałem choć w dzisiejszych czasach…Sam zwyczaj prezentów z okazji tego wydarzenia to zły pomysł.Mamy zdjęcia z komunii Mamy i starszych członków rodziny.Kiedyś nie było prezentów.Jedynie łańcuszek i medalik od chrzestnego.Czy dziś ktokolwiek pamięta jaka jest rola „chrzestnych”? Niestety jest sprowadzona do finansowego zobowiązania.

  8. Maria Wanke-Jerie pisze:

    Odnoszę wrażenie, że to wszystko, co przesłania istotę uroczystości pierwszokomunijnej, narzucają rodziny niewierzące lub dalekie od kościoła, dla których jest to wyłącznie spotkanie rodzinne. Tak jak prezenty w zeświedczonym społeczeństwie przesłaniają Święta Bożego Narodzenia, tak się dzieje i w tym przypadku. Przypominam sobie opowiadanie mojego męża o jego I Komunii. Były to czasy stalinowskie i powojenna bieda. Po uroczystości w kościele było wspólne śniadanie dla dzieci, rodzeństwa, rodziców i rodziców chrzestnych. Duży stół i skromny poczęstunek, przygotowany przez rodziców pierwszokomunijnych dzieci. Wspólny posiłek i jednakowe pamiątki dla wszystkich. Żadnych innych prezentów nie było. Może warto rozważyć i takie rozwiązanie?
    A przy okazji jeszcze jedna sparwa. Uważam, że także zbyt wiele uwagi poświęca się na wyreżyserowanie całej uroczystości, angażuje dzieci pierwszokomunijne do czytań, śpiewów, oprawy Mszy św. Wydaje mi się, że powinny one skupić się na tym, co najważniejsze. To też rozprasza i odwraca uwagę od tego, co dzieci powinny przeżywać.
    A na koniec powinien być całkowity zakaz robienia w kościele zdjęć, z wyjątkiem jednego specjalnie zaangażowanego do tego fotografa. Gdyby na uroczystości nie zjawiały się całe duże rodziny z przyległościami to taki zakaz można by wyegzekwować.

  9. stanorion@gmail.com' Vector pisze:

    Na początek korekta: terminy przyjęć komunijnych w lokalach są kilkuletnie (na 2019 mam już zarezerwowane 4 przyjęcia), a nie kilkumiesięczne. Drugie sprostowanie dotyczy spożywania alkoholu na przyjęciach. Na kilkanaście „zakrapianych” różnymi trunkami przyjęć, zdarzy się może jedno bezalkoholowe, którego fundatorzy postrzegani są jako dziwacy przez uczestników innych przyjęć.
    Trzecia prawda to ta, że gros dzieci przystępujących do pierwszej komunii, nie przykłada do tego takiej wagi, jaką powinni, tylko do prezentów które dostaną przy tej okazji. Jeśli prezentem jest rower, to musi być dobrej klasy, a normą są noteboki, skutery, quady, czy drogie tablety. Takie są normy pierwszokomunijnych uroczystości w moim rejonie (Wielkopolska), a jako organizator imprez (komunijnych również), wiem co mówię.
    Co do ubioru jeszcze to normą są alby, ale tylko w kościele, bo zaraz na początku przyjęcia narzuty te są zdejmowane i młodzież komunijna prezentuje się w pięknych (i drogich), sukienkach lub ślicznych i równie drogich garniturkach.
    Cel Pierwszej Komunii Świętej został zatracony, czy też zapomniany gdzieś po drodze, a zastąpiły go efektowne przyjemności. Osobiście sądzę, że do pierwszej komunii, dzieci powinny przystępować w późniejszym wieku, to pewnie bardziej zrozumiały by sens tego sakramentu.
    Moja pierwsza komunia nie kojarzy mi się za dobrze z powodu męczących i nudnych nauk na które trzeba było chodzić, a na przyjemności z droższych prezentów nie liczyłem i też nie dostałem, bo wtedy nie było takiego zwyczaju.
    Przyjęcie komunijne rodzice zorganizowali w domu, w którym uczestniczyli chrzestni, sąsiedzi i członkowie rodziny, raptem może jakieś dwadzieścia pięć osób. Przyjęcie oczywiście średnio zakrapiane, jak to w naszej rodzinie i wśród naszych znajomych było w zwyczaju. Przyznam, że właśnie z powodu młodego wieku, nie zdawałem sobie sprawy z rangi tego sakramentu a przyjemności z tym związanych też nie odczułem.
    Pozdrowienia dla Wszystkich

  10. kadras1975@gmail.com' Mariusz pisze:

    Bardzo mądry komentarz.Postrzeganie sakramentu zależy od rodziny.Dziecko niekoniecznie zrozumie szczególnie gdy rówieśnicy robią z tego giełde prezentów .Nie wiem jak dziś to wygląda ale bardzo przeżyłem sakrament Bierzmowania .Więcej rozumiałem.Łatwiej było zrozumieć co ksiądz tłumaczył na katechezie na lekcjach religii na które trzeba było pójść po szkole lub przed szkołą.

  11. dariaziemiec@gmail.com' Daria Ziemiec pisze:

    Pamietam komunie mojego mlodszego syna.Tez wpadlam na pomysl by urzadzic ją w lokalu .Niestety a wlasciwie stety nie bylo juz rezerwacji.Przyjecie komunijne bylo jedna wielka improwizacja.Kolezanki pomogly mi przygotowac obiad.Syn byl bardzo zaangazowany.Obieral ziemniaki i przygotowal salatki wlasnego pomyslu.Sam przystroil stół i wlasnorecznie napisal karteczkidla gosci.Byl to bardzo „oryginalny”stol.Jedyny prezent jaki dostal w tym dniu to byl aparat fotograficzny.Namietnie wszystko i wszystkich fotografowal.Mielismy niezly ubaw bo zdjecia byly bardzo naturalne.Po obiedzie poszlismy do parku linowego.Widok dziadka na drabinkach to bylo coś. Zaliczylismy gokarty i spacer po lesie.Komza w ktorej syn chodzil caly dzien byla w oplakanym stanie.Ale najwazniejsze bylo to ze po calym dniu moj zmeczony syn powiedzial ze jest „cholernie”zmeczony.Po chwili zastanowienia zreflektowal sie i powiedzial ze od dzis nie wypada mu tak mowic bo przyjal komunię. I to byl najpiekniejszy moment tego dnia.

  12. b.utecht@onet.pl' Barbara Utecht pisze:

    Pozwolę odnieść się jeszcze do komentarza Pani Marii , która uważa, że jednak przyjęcie pierwszokomunijne powinno być w domu, bo czyż restauracja może stworzyć atmosferę domowego świętowania rodziny? Z dziećmi należy się wspólnie modlić, bo przykład rodziców jest bezcenny i nic nie zastąpi potrzeby spokoju i wyciszenia. Pamiętam, jak ważny był dla mnie rachunek sumienia przed pierwszą spowiedzią św. kiedy to Mama pomagała mi na co mam zwrócić szczególną uwagę, no a potem już pierwsza spowiedź wspólnie z rodzicami. Jakaż byłam dumna tego dnia, że i ja mogłam uczestniczyć w tym, w czym oni już uczestniczą, co wcześniej nie było moim udziałem. Dzień ten zapamiętałam w sposób szczególny. Wracając jeszcze do prezentów, to często w tym dniu obdarowujemy dzieci jak najdroższymi prezentami za cenę czasu i uwagi, które są mu potrzebne do wzrastania w mądrości. Nie chodzi o to, by nie obdarowywać dzieci prezentami, ale by nie zgubić w tym wszystkim Pana Jezusa. Często wszystkie te prezenty dalekie są od charakteru uroczystości. Świeckie prezenty zostawmy w tym szczególnym dniu na inne okazje, jak urodziny, czy imieniny, a w tym dniu obdarowujmy np.łańcuszkiem z krzyżykiem, Biblią, czy jakąś grą edukacyjną. Czy oprawa pierwszokomunijna jest niepotrzebna? Otóż nie, ale niech ona uzmysławia dziecku tego dnia rangę wydarzenia i daje możliwość przebywania ze sobą i wspólnego przeżywania tego ważnego dnia w życiu każdego katolika.Należy w tym wszystkim znaleźć miejsce i umiar, a nie jak często spotykamy im wiara płytsza, tym większa pompa.

  13. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Dziękuję za wszystkie komentarze, pisane z troską o właściwe przeżycie dnia I Komunii Świętej. Pomysłów i przykładów, co można zrobić, aby nie dać się komercyjnemu wyścigowi, padło tu dużo. Jest z czego czerpać. Wiadomo, że nie da się negatywnych zjawisk zmienić w stu procentach, ale można próbować. Dlatego sugeruję księżom pomysł z wrocławskiej parafii na Psim Polu (nie wiem, czy jest kontynuowany), aby dopuszczać kolejno te dzieci, które właściwie przygotowały się i rozumieją sens tego sakramentu. Inaczej będzie tak, jak pisze @ivector, że suto zakrapiane przyjęcia będą zamawiane z kilkuletnim wyprzedzeniem, najważniejszy będzie pokaz strojów i festiwal drogich prezentów.

  14. wlalos@onet.pl' Władysław Łoś pisze:

    Okropnie kiczowata okładka tej „Biblii w komiksie”.Obawiam się, że nie tylko okładka. Nie dałbym czegoś takiego dziecku z żadnej okazji. Ja dostałem na pierwszą komunię m.in. piękne wydanie „Kwiatków św. Franciszka” w tłumaczeniu Staffa z ilustracjami Adama Kiliana, wzorowanymi na góralskich obrazkach na szkle. Drukowanymi oddzielnie od tekstu i wklejanymi do książki. Do dziś ta książka cieszy.

Skomentuj Barbara Utecht Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *