Popatrzeć w oczy Zmartwychwstałemu

Kościół z zewnątrz

Manoppello, liczące zaledwie 5,5 tysiąca mieszkańców włoskie miasteczko, położone w górach, w urokliwym zakątku regionu Abruzzo w prowincji Pescara, z dala od szlaków turystycznych i tras komunikacyjnych. Przez stulecia szerzej nieznane i zapomniane. Od stosunkowo niedawna nabrało rozgłosu za sprawą niemieckiego dziennikarza i pisarza Paula Badde’go i jego książki Boskie Oblicze. Całun z Manoppello. To Badde, prowadząc prywatne śledztwo, odkrył niezwykłą historię relikwii, czczonej do tej pory tylko lokalnie. W 2006 roku minęło 500 lat od kiedy chusta z wizerunkiem zmartwychwstałego Chrystusa trafiła do obecnego sanktuarium Volto Santo.

Parking koło kościoła i okolica

Zdjęcia nie są w stanie oddać tego, co można zobaczyć, odwiedzając kościółek w Manopello. Całun z przezroczystego muślinu, wykonanego z macicy perłowej – niezwykłego kosztownego materiału zwanego bisiorem, znanego w czasach Jezusa – wyeksponowany jest w głównym ołtarzu w oprawie przypominającej monstrancję. Bisior to materiał, który nie przyjmuje żadnych barwników, nie można więc na nim namalować czegokolwiek. Wizerunek odbity na chuście nie został wykonany ludzką ręką… ale jest. Można go oglądać z dwóch stron: z nawy głównej i zza ołtarza, gdzie wystarczy podejść, pokonując kilka stopni prowadzących tam schodów. Warto to zrobić, bo tam, klęcząc, można patrzeć na wizerunek Chrystusa z odległości zaledwie kilkunastu centymetrów, dosłownie z twarzą przylgniętą do osłaniającej go szyby. Niesamowite wrażenie, bo w zależności od kąta padającego światła, widać otwarte oczy, które zdają się wodzić wzrokiem. To dosłownie sprawia wrażenie, jakby popatrzeć w oczy Zmartwychwstałego, który żyje.

Wnętrze kościoła

W sąsiadującym z kościołem muzeum, gdzie przechowywane są liczne wota dziękczynne za cudowne uzdrowienia, zwraca uwagę pewien obraz. Tak go nazywam, bo jest oprawiony w ramy i zawieszony na ścianie. Powstał z nałożenia dwóch zdjęć: wizerunku z Całunu z Manopello i negatywu zdjęcia twarzy Chrystusa z Całunu Turyńskiego. Te dwie fotografie pokrywają się w każdym detalu.

Nałożenie wizerunków z Manoppello i Turynu

Ks. Andreas Resch z Papieskiego Uniwersytetu Laterańskiego, zestawiając oba wizerunki za pomocą wysokiej rozdzielczości fotograficznych powiększeń, doszedł do wniosku, że „oblicza obu Całunów wykazują stuprocentową zgodność, która wyklucza jakąkolwiek przypadkowość”, a „podobieństwo to dowodzi, iż mamy do czynienia z odbiciem Oblicza tej samej osoby”.

Warto przypomnieć, że rok 2006 został ogłoszony rokiem jubileuszu całunu z Manoppello, a Papież Benedykt XVI odwiedził 1 września 2006 roku sanktuarium Volto Santo. Była to pierwsza wizyta papieska w Manoppello.

W ciągu ostatnich dziesięciu lat Manoppello znalazło się na trasach niektórych pielgrzymek do włoskich sanktuariów. Zainspirowało też poetów. Wizerunkowi z Całunu przejmujący wiersz poświecił Ernest Bryll.

 Całun

Twarz

Twarz w błysku – Manoppello. Między zmartwychwstaniem

A stężeniem śmierci. Oczy rozszerzone

Jakby nie wiedział co się stało, stanie

Gdy wieczność jest wrócona

Wciąż nie rozumiem tego. Był doczesny

A co wiedział odwiecznie?

Ale jest bolesna

Skrzywienie ust. Spuchnięcie

Sińce, świeże rany

Jest też zgrubienie. Nos jego złamany

Uderzeniem pięści

Nic nie jest wrócone

Do twarzy przed męką

Nie ustawiono Nosa – by było piękniej

A jednak inaczej

Widzimy twarz Jego, Tak, boli, bolało

Poraniona, pobita

Ale nie zostało

Kropli krwi. Więc obmyta

Gdy zmartwychwstała?

Ale trwa opuchlizna. I też nie zamknięta

Jest ani jedna blizna. Czy tak się pokazał

Magdalenie, tak w Emaus

Jak ujrzymy Jego?

Wierzę w błysk z Manoppello. Chyba zrozumiałem

Że w tej mgle światła nie ma kamiennego

Dotknięcia śmierci. Ani zmarszczki gniewnej

Czy grymasu konania. Patrzę, jestem pewny

Wrócił Mu uśmiech cały

                                                         Ernest Bryll

Maria WANKE-JERIE

Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, z wykształcenia matematyk teoretyk, specjalista PR, od 25 lat pracownik Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Współtworzyła pierwszy „Raport o stanie nauki w Polsce”. Współautorka biografii Romana Niegosza „Potrzeba ludzi przyzwoitych. Roman Niegosz – życie dla Polski” oraz „Zobowiązywała mnie przysięga. Proces Władysława Frasyniuka 1982”. Odznaczona Medalem „Niezłomni” (2013).

Możesz również polubić…

7 komentarzy

  1. b.utecht@onet.pl' Barbara Utecht pisze:

    Całun rzeczywiście robi niesamowite wrażenie.Widać, jak wypalił się płomień życia Chrystusa, ale najważniejsze to, co pozostało, to „nowe życie”.Po przeczytaniu tekstu zrozumiałam jasno, że ten, co dostrzega piękno Całunu i lubi ciszę świątyni, zawsze znajduje Boga. Nie zapominajmy, że życie co dzień daje nam szansę, by stanąć pod krzyżem i spojrzeć w oczy Zmartwychwstałego, który żyje i to jest najpiękniejsze.

  2. mawalesiak@gmail.com' Małgorzata Walesiak pisze:

    Wzrusza , twarz i oczy Zbawiciela. Troszkę, mimo woli jak w sytuacji Tomasza. Ważne, że widzimy je w codzienności

  3. elzbieta@gmail.com' Elzbieta Zborowska pisze:

    Bardzo wzruszajacy tekst i obraz. Zaciekawiła mnie takze informacja o tym jak to widok twarzy z jednego i drugiego całunu pokrywają sie całkowicie.
    Przypomniał mi sie wtedy, mało znany fragment historii Całunu Turyńskiego , który zanim trafił do Turynu, przez jakis czas przechowywany był we francuskim miescie Chambery, ówczesnej stolicy Sabaudii- Savoiew Świętej Kaplicy .Ponizszy link odsyła do fotografii, ukazującej wspomniana kaplicę. Na zakonczenie tej krótkiej wzmianki, chciałam nadmienić, ze w Chambery nie nie mowi o Całunie Turyńskim. Mowia o nim po prostu Całun. Ps.Wklejam link znajomego, gdyż pisząc na tablecie, miałam problem z dodaniem własnego zdjęcia.
    http://robertmaniak.pl/09%20album/slides/SAVOI%2007%20aug%20%202814.JPG

  4. mariarozycka@wp.pl' Maria pisze:

    Marzyłam, żeby tam móc być, odkąd przeczytałam, ba – połknęłam wręcz, książkę Paula Badde „Boskie Oblicze”. Pan Bóg moje marzenie spełnił kilka lat temu…

  5. jerzpolski@wp.pl' Jurek S. pisze:

    Chciałbym to zobaczyć, ale „błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”.

  6. warpa@poczta.onet.pl' @p_warchal pisze:

    Byliśmy tam z żoną kilka lat temu. Mieliśmy też szczęście poznać s. Blandinę. W swojej kapliczce ma wizerunek M. B. Częstochowskiej, który sama namalowała.

  7. rafal.kubara@interia.pl' Rafał Kubara pisze:

    Nie należę do ludzi, którzy przyjmują istnienie Boga, prawdy wiary jako pewną oczywistość i nie zastanawiają się nawet jak to wszystko jest możliwe. Nigdy też nie doświadczyłem niczego co uznawałbym za bezpośrednie działanie Boga w moim życiu. Moja wiara jest kwestią świadomego wyboru pewnej wizji świata. Trudna jest taka wiara i wymaga częstego utwierdzania. Z natury jestem człowiekiem, który odbierane wiadomości o świecie instynktownie stara się układać w jakąś logiczną całość. Źle się czuję, gdy nie potrafię czegoś zrozumieć, pogodzić z zaakceptowaną strukturą faktów. Dlatego z dużym zainteresowaniem czytam wszelkie świadectwa ludzi czy doniesienia o faktach, które mogą tą moją słabą wiarę umocnić.
    Przedmioty takie jak Całun Turyński, Chusta z Manoppello, Tunika z Argentuil, Sudarion z Oviedo stanowią wielkie wyzwanie dla naukowców, ale i dla zwykłych ludzi takich jak ja, z faktu ich istnienia starają się wyciągnąć wnioski. Dlatego dziękuję Pani za przypomnienie tego tekstu. Jest już taką moją prywatna tradycją, że w okresie wielkanocnym dużo czytam o tych niezwykłych relikwiach. Dziś chciałbym bardzo polecić drobiazgową analizę dowodów związanych z Całunem Turyńskim zamieszczoną w artykule http://czybogistnieje.pl/analiza-calunu-turynskiego/. Jest to oczywiście odpowiedź na zarzuty, że Całun i inne w/w wizerunki są falsyfikatami lub powstały przypadkowo w sposób naturalny i nie maja związku z osobą Jezusa Chrystusa. Omówione są wyniki badań historycznych, fizycznych, medycznych, hematologicznych, botanicznych, krystalograficznych, badań materiałów tekstylnych, monet, które zwyczajowo kładzione były na powiekach zmarłych i odwzorowane są również na Całunie Turyńskim. I wiele innych. Trudno to wszystko streścić. Przeciw teoriom o falsyfikacji przemawia wiele a przede wszystkim pytanie jak ludzie w średniowieczu mogli stworzyć wizerunki, których fizycznej istoty dziś przy nie potrafimy nawet stwierdzić, a tym bardziej odtworzyć. I co jeszcze dziwniejsze: skąd hipotetyczni fałszerze mogliby mieć wiedzę jak oszukać współczesne nam metody badawcze. Jak wytłumaczyć stuprocentową zgodność w setkach różnych szczegółów między wyżej wymienionymi wizerunkami.
    Teorie mówiące o tym, że Całun Turyński jest powstałym naturalnie odbiciem jakiegoś nieznanego ukrzyżowanego człowieka – kontrargumentów jest wiele, ale jeden szczególnie sugestywny. Jest neurologicznie niemożliwe by zwyczajny, tak potwornie torturowany i duszący się w strasznych męczarniach człowiek mógł mieć taki łagodny wyraz twarzy!
    Przez wieki ludzie wierzyli bez żadnych pytań ewangelistom „na słowo”. Teraz nauczyliśmy się oczekiwać naukowego wytłumaczenia i potwierdzenia. Czy te niesamowite wizerunki są szczególnym darem, przesłaniem dla nas żyjących w XX i XXI wieku? Swoistym Boskim selfie powstałym w kluczowym dla wiary momencie zmartwychwstania?
    I czy ludzie są w stanie w to uwierzyć? Myślę, że często spotykamy się , i to nie tylko w kwestiach religii, z pewną psychologiczną zasadą, że wierzymy w to w co chcemy wierzyć. W rzeczy, które z jakichś względów są nam niewygodne nie wierzymy choćby nawet były dobrze udokumentowane. Uparcie szukamy dziury w całym, by móc nie wierzyć.
    Wiary, nadziei i miłości wszystkim życzę

Skomentuj Elzbieta Zborowska Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *