Nuuuda

Ludzie coraz częściej doświadczają nudy. Znudzone są dzieci, młodzież, nudzą się dorośli. Aby zabić czas i nie nudzić się, szukają nowych bodźców, coraz bardziej wymyślnych atrakcji, uciech i rozrywek  albo uciekają we frustracje, depresje, zagłębiają się w smutku. Często z powodu nudy sięgają po używki, alkohol. Jak walczyć z nudą – plagą naszych czasów? Jak rozsądnie, bez pogoni za atrakcjami i wyszukanymi rozrywkami, spędzać wolny czas? Jak być ze sobą, nie nudząc się?

Nuda to negatywny stan emocjonalny, polegający na uczuciu wewnętrznej pustki, zwykle spowodowany jednostajnością, brakiem zmiany otoczenia, brakiem bodźców, a czasami chorobą. To stan obojętności i braku zainteresowania. Gdy jest tylko jednym z objawów stanu chorobowego, zazwyczaj depresji (pisałam na ten temat w tekście „Depresja”), to trzeba leczyć chorobę, a nuda sama minie.

Coraz częściej jednak nuda nie wynika z choroby, a raczej z pustki wewnętrznej, potrzeby coraz silniejszych bodźców. „Nuda jest przez to tak tragiczna, że jest zaprzeczeniem możliwości szczęścia” – pisał Stefan Napieralski, przedwojenny oficer, kapitan Wojska Polskiego i Armii Krajowej.

„Lekarstwem na nudę jest ciekawość, a na nią nie ma lekarstwa” – zauważyła amerykańska projektantka Ellen Parr, zaś Konrad Lorenz, austriacki noblista, twórca nowoczesnej etologii, uważał, że „kto nie jest ciekaw niczego, ten nieuchronnie musi się nudzić”.

Słusznie, tylko jak temu zaradzić, gdy w rodzinach coraz rzadziej ze sobą rozmawiamy. Rodzice i dzieci zaabsorbowani zawodowymi, domowymi, szkolnymi i pozaszkolnymi obowiązkami, oduczyli się rozmowy jako formy spędzania wolnego czasu. Czy to na spacerze, który nie musi mieć na celu dotarcia do jakiejś kolejnej atrakcji, czy to na ławce w parku, w ogrodzie albo na domowej sofie. Pisząc o rozmowie nie mam na myśli porozumiewania się, wydawania poleceń i komunikowania bieżących spraw. Chodzi mi o rozmowę, która pobudza do myślenia, oceny zjawisk i zdarzeń, wymiany poglądów… Rozmowy o wartościach, o świecie, to także sposób, aby  rozbudzić ciekawość, wyobraźnię, zachęcić do lektury.

Dzieci wpatrzone na ogół w swoje smartfony i tablety ze sobą nie rozmawiają. Rodzice nie rozmawiają z dziećmi, ani sami ze sobą. Co więcej, dzieci rzadko przysłuchują się rozmowom dorosłych i uważa się za naturalne, że takie rozmowy są dla nich nudne. One mają bowiem swój świat, a dorośli swój i te światy się nie przecinają. Nawet języka używają innego, coraz trudniej się z dziećmi porozumieć, nie z powodu niezrozumienia pojęć, ale sformułowań.

Pamiętam moje i mojej siostry dzieciństwo. Uwielbiałyśmy przysłuchiwać się rozmowom dorosłych. Gdy rodzice urządzali w domu przyjęcia, siadałyśmy do stołu i początkowo tylko słuchałyśmy, a gdy już byłyśmy starsze, włączałyśmy się do rozmowy. Potrafiłyśmy prowadzić dysputy ze znajomymi ojca starszymi od nas o 40-50 lat. Takie rozmowy były ciekawe i towarzystwo starszych nigdy nas nie nudziło. Tak jak niedzielny spacer z rodzicami (czasem tylko z ojcem, gdy mama szykowała obiad). Podobnie było z moimi synami – uczestniczyli w rozmowie dorosłych, lubili spacery w mieście i na wakacjach, nie nudzili się. Mieli bardzo mało zabawek, ale mieli wyobraźnię, która pozwalała im zawsze w ciekawy sposób spędzać czas, czy to w samotności, gdy zaistniała taka potrzeba, czy z kolegami, czy z dorosłymi. Atrakcji nie było wiele i nie były do szczęścia niezbędne.

Dziś zmieniły się czasy, można korzystać do woli z różnorodnych form rozrywki, ale – jak z każdego dobra – powinno się to robić z umiarem i nie zaniedbać innych form spędzania wolnego czasu. Młodzi mogą mi zarzucić, że nie znam życia, przykładam kalkę z moich doświadczeń do współczesnych czasów, a to nieadekwatne. Czy na pewno?

Zapraszam do dyskusji, kończąc maksymą Juliana Tuwima: „Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, kiedy umrzesz”.

Małgorzata Wanke-Jakubowska

Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, z wykształcenia matematyk teoretyk, specjalista public relations, przez 27 lat była pracownikiem Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu i przez 18 lat rzecznikiem prasowym tej uczelni. Po studiach pracowała w Instytucie Matematycznym Uniwersytetu Wrocławskiego na stanowisku naukowo-dydaktycznym; jej zainteresowania naukowe dotyczyły algebry ogólnej.

Możesz również polubić…

12 komentarzy

  1. jerzpolski@wp.pl' jurek pisze:

    Jednym z mierników naszego życia jest czas. Od nas zależy jak go wypełnimy. Nasz czas jest ograniczony, więc warto starać się, aby wykorzystać go jak najlepiej. Jeśli staramy się go tylko zapełnić przez spanie, jedzenie, gapienie się w telewizor, w smartfona, to szybko odczujemy, że czegoś nam brak i szukamy czegoś nowego.
    W miarę naszego rozwoju poznajemy świat i czasami może nam się wydawać, że już wszystko poznaliśmy i … jesteśmy znudzeni. Jednak sytuacje życiowe sprawiają, że mobilizujemy się do działania.
    Na naszej drodze spotykamy się z niepowodzeniami, które zmuszają nas do szukania rozwiązań.
    Najtrudniejsza sytuacja jest wtedy, gdy osiągniemy stabilizację, kiedy nie odczuwamy potrzeby żadnych zmian – np. na emeryturze. Wtedy dużo zależy od nas; wtedy sami organizujemy swój czas. Jeśli będziemy czekać, aż nam ktoś go zorganizuje, to możemy czuć się źle.

  2. grzegorz.kryszczuk@o2.pl' Grzesiek pisze:

    Właśnie wróciliśmy znad morza. Ktoś pomyśli – szaleni rodzice wzięli trójkę dzieci nad Bałtyk w listopadzie! ? I bardzo dobrze, że teraz byliśmy. Zero atrakcji w sensie straganów z zabawkami, zero budek gastronomicznych z goframi. A dzieciom najbardziej podobały się wygłupy na plaży i czas z rodzicami. Nie słyszałem żeby marudziły o gofra itd.

  3. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Nudno w temacie nudy nie było w mediach społecznościowych, rozdyskutowali się bowiem internauci zaraz po północy. Zebrałam te wpisy i pozwoliłam sobie zacytować.

    Michał Charzyński na Twittrze wpisał kilka tweetów o nudzie:
    Temat ważny bo człowiek może utknąć w oczekiwaniu na połączenie albo w autobusie/pociągu. Czytanie, rozwiązywanie zagadek/krzyżówek ale co robić gdy jesteśmy zmęczeni/nie ma warunków? Ja rozmyślam o tym co zrobię albo co jest w miejscu X.
    Szukać odpowiedzi na dziwne pytania. Dokładnie przyglądać się mijanym domom-wiele z nich kryje niesamowite rzeczy.
    Bez laptopa, bez gier w komórce. Przyglądałem się ludziom i się zastanawiałem kto z nich diluje prochu i jakie. Naćpanych klientów klubu mieszczącego się w budynku dworca po 30 kliencie już nie liczyłem.

    Anna Saternus zauważyła:
    Mało kto zdaje sobie chyba sprawę, że nuda jest w pewnym stopniu rzeczą pożyteczną i b. pozytywną.
    Stała aktywność i dostarczanie zewnętrznych bodźców czyni z nas tresowane małpy. Oczywiście we wszystkim umiar.

    Ks. Marek Radomski uważa, że:
    Nuda jest czasem szatana w życiu człowieka.

    Witold Kabański ocenia:
    Tekst, jak zwykle ciekawy. Niestety w kwestii nudy nie mam nic do powiedzenia. Jest to stan – mnie i moim bliskim nieznany. Może coś z nami nie tak?

    Jan Śliwa poleca:
    Audiobooki, YouTube.
    Można słuchać w tłoku. Zwłaszcza nie wymagające wizji, jak wykłady i gadające głowy. W języku, który się rozumie mimo hałasu. Dobrze mieć baterię w plecaku, bo prąd szybko idzie. Stosuję przy spacerach solo, w autobusie, przy szatkowaniu sałaty i rozwieszaniu bielizny.

    Ewa K. uważa, że poszukiwanie coraz silniejszych bodźców:
    to jak uzależnienie. Trzeba coraz większej dawki „znieczulacza’. Brak wewnętrznego sterowania.

    Matylda Zimna oceniła krótko:
    Świetny tekst. Lektura obowiązkowa.

  4. kszygpiot@gmail.com' ks. Zygmunt pisze:

    Myślę, że paradoksalnie nuda jest owocem przesytu bodźców i wrażeń, które dziś są udziałem człowieka, a zwłaszcza dzieci i młodzieży. Jest ich tak dużo, że te sprzed minuty lub godziny bardzo szybko przestają być ciekawe. No i potrzeba ich coraz więcej by …zabić nudę. Ich różnorodność i koloryt już sam w sobie staje się …nudny dla człowieka, który ma z nimi do czynienia na codzień. Dlatego potrzebny jest „odlot” od rzeczywistości (alkohol, narkotyki). I rzeczywiście najskuteczniejszą receptą na nudę jest SPOTKANIE z drugą żywą, konkretną osobą. A ponieważ to jest dosyć trudne, dlatego ludzie wolą się …nudzić z samym sobą lub technicznymi gadżetami. Pozdrawiam.

  5. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Kolejne komentarze z Twittera do tego tekstu:

    Anna Makuch
    Świetny temat i aktualny problem! Tyle dziś ułatwień a dzieci trzeba uczyć zabawy…

    Kajtek
    To nie ludzie, lecz lenie, bo nie wyobrażam sobie rodziny, gdzie dorośli mający dzieci mogą się nudzić i dzieci w wieku szkolnym, które mają za dużo czasu.

    Anna Saternus
    Autentyczny przypadek, na który zwróciłam uwagę. Moja kuzyneczka była jednego dnia w cyrku, na wycieczce rowerowej, uczyła się strzelać z łuku, jadła w restauracji ulubione smakołyki, po czym przybiegła do ojca i spytała: Tatusiu, co będziemy teraz robić?

  6. Maria WANKE-JERIE pisze:

    Nuda… Nie znałam tego zjawiska, gdy moje dzieci były małe. Nie nudziły się nawet, gdy stałam z nimi w kolejkach (tak, tak, wówczas sporo czasu spędzało się w kolejkach), potrafiły znaleźć sobie jakieś zajęcie. Dzieci potrafiły sobie same organizować czas i nie potrzebowały, żeby dorośli im cokolwiek organizowali. Starszemu synowi do zabawy wystarczyło kilka żołnierzyków, które ubierał w zrobione przez siebie z papieru ubiory. Wycinał, kleił, malował peleryny, czapki i ustawiał tak ubrane w bitewnym szyku, albo też ubierał je w papierowe alby, ornaty i mitry, ustawiając koncelebrę do Masz św. Ileż pomysłowości, inwencji wykazywało to dziecko. Czasem z dziecięcego pokoju słychać było okrzyki rozkazów i odgłosy strzałów, innym razem liturgiczne śpiewy. Wystarczyło kilka żołnierzyków, papier i kredki i dziecko potrafiło samo się bawić. Gdy do takiej zabawy był jakiś kolega była już pełnia szczęścia. Dzieci towarzyszyły nam podczas wizyt naszych znajomych i przyjaciół, uczyły się rozmowy i zachowania przy stole. Jeden mój kolega i jednocześnie sąsiad często przychodził, aby komentować aktualną sytuację polityczną (to były lata osiemdziesiąte) i często zwracał się do moich dzieci, zarówno do starszego Andrzeja, jak i młodszego Wojtka, którzy zawsze przysłuchiwali się tym rozmowom: „A ja chciałbym wiedzieć co Ty o tym sądzisz”. Taki maluch czuł się bardzo dowartościowany, ktoś pyta o go o zdanie w sprawie, o której rozmawiają dorośli. Zawsze starali się coś sensownego powiedzieć, uczyli się słuchać, a przede wszystkim samodzielnie myśleć. I nigdy, przenigdy się nie nudzili.

  7. anna-drozdowska@wp.pl' Anna Makuch pisze:

    Nie pamiętam nudy ☺ Sporo nauki, dużo książek – i kolekcje! Namiętnie z koleżankami kolekcjonowałyśmy – historyjki z gum Donald, pocztówki z kotami, psami, pocztówki trójwymiarowe (rarytas☺, serie książek (portrety – imiona), małe naklejki z wypukłymi oczkami, pompony – mam w pamięci sporo wynalazków, co można było kolekcjonować. Dodam, że rozmawiać na ten fascynujący temat można było godzinami, układać kolekcje też ☺
    Dziś dzieci chyba nudzą się nadmiarem – my najmniejszy łup długo fetowaliśmy.

  8. kadras1975@gmail.com' Mariusz pisze:

    Nie demonizował bym tabletów,smartfonów czy sieci,tak samo jak młotka czy łuku.To narzędzia.Owszem jest niepokojący aspekt życia w wirtualnej rzeczywistości,uzależnienia od gier.Tu rola rodziców.Niedawno nauczyłem się od nastolatka (12-13 lat) podstaw obsługi programu do montażu video na jego kanale YouTube.Jeśli dla dziecka,przekazywanie swojej wiedzy jest sposobem na zagospodarowanie swojego czasu,to idziemy w dobrym kierunku.

  9. kadras1975@gmail.com' Mariusz pisze:

    Prawdopodobnie też w korzystaniu z nowych form komunikacji przebija swoich nauczycieli.Oby jednak ich szanował,bo bez nich daleko nie zajdzie.

  10. krzysiek.kala@gmail.com' Krzysiek pisze:

    Broniłem już tutaj kiedyś kłamstwa, dzisiaj przyszedł czas na obronę nudy 🙂

    Nie będzie to obrona obiektywna, bo przecież nie tylko sztuczna siec neuronowa jest taka, jak jej dane uczące, a w historii mojego szczęśliwego dzieciństwa nuda pojawiała się czasem jak marzenie o ziemi obiecanej, jak fantasmagoria szczęścia 😉 Po szkole (w podstawówce i średniej), szedłem do szkoły muzycznej (podstawowej i średniej). Dwa razy w tygodniu treningi siatkówki. Zwykle wracałem na kolację. Po kolacji czas na naukę, ćwiczenie. W weekendy zawody, albo jakieś występy. Kochałem to, ale jednocześnie jak ja zazdrościłem dzieciom, które mogły się tak zwyczajnie ponudzić 🙂

    Ciekawe kiedy w historii ludzkości pojawiła się pierwsza nuda. Pewnie to był dzień, kiedy człowiek najedzony, wyspany i bezpieczny zaczął się zastanawiać czym by się tu teraz zająć. Dzięki uprawom nie musiał już wędrować i wybudował bezpieczne domostwa. Dzięki zdobyczom kuchni (mielenie, gotowanie, pieczenie – które są niczym innym jak poprawianiem bilansu energetycznego pokarmu) nie cierpiał już głodu. Czy nie był to ten sam dzień, w którym człowiek pierwszy raz spojrzał w gwieździste niebo i zaczął się zastanawiać, w sumie dlaczego żyje? i po co? i jak działa wszechświat?

    Czy to nie nuda jest pramatką Filozofii? 🙂

    PS. Jeżeli rzeczywiście tak jest, że nauka, kultura, sztuka itd. zrodziły się dzięki nadwyżkom czasu (po zaspokojeniu potrzeb podstawowych) – czyli nudzie pierwotnej, w obliczu rozwoju sztucznej inteligencji czeka nas świetlana przyszłość – będziemy mieli coraz więcej „Time to kill” 😉

  11. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Dziękuję za zainteresowanie tekstem na temat plagi naszych czasów, czyli nudy. W komentarzach na Twitterze, które przytoczyłam, pojawiło się sporo rad, jak z nudą walczyć. Niektórzy, jak Witold Kabański, Anna Makuch czy moja siostra, zwierzali się, że ani on/ona, ani jego/jej bliscy nie znają nudy, inni podawali przykłady (np. Grzesiek), że można bez mnogości atrakcji nie nudzić się, ale cieszyć się sobą (wyjazd nad morze z dziećmi w listopadzie). Taką też receptę na zwalczanie nudy, która bierze się z nadmiaru bodźców, znajduje ks. Zygmunt. Najskuteczniejsze to spotkanie z drugą żywą, konkretną osobą. Ciekawe było spojrzenie Krzysztofa Kały, który sam doświadczał w dzieciństwie nadmiaru dodatkowych zajęć, które kochał, ale jednocześnie zazdrościł kolegom, którzy mogli się zwyczajnie ponudzić. Stwierdził, że nuda była pramatką filozofii, bo dopiero wolny od powszednich obowiązków czas pozwala na to by spojrzeć w gwiazdy i pomyśleć nad istotą wszechświata i sensem życia. Czyli, jednym słowem, nuda może być pożyteczna, co stwierdziła również Anna Saternus. To właśnie na jej wpis zareagował ks. Marek Radomski, który uważa, że nuda jest czasem w życiu człowieka.

    Z całą pewnością komentarze nudne nie były. Nie spodziewałam się, że temat wywoła tak ciekawą dyskusję i bardzo różne spojrzenia na ten problem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *