Nowa cenzura?

HBO zdjęło ze swojej platformy obsypany Oscarami kultowy film „Przeminęło z wiatrem” z powodu rasistowskich stereotypów. BBC usunęła kilka odcinków seriali z tej samej przyczyny. Nauczycielka polskiego Katarzyna Fiołek postanowiła wysłać petycję do Ministra Edukacji Narodowej w sprawie usunięcia z listy lektur szkolnych „W pustyni i w puszczy”, bo utrwala XIX-wieczne stereotypy i krzywdząco przerysowuje kulturowe różnice. Czyżby początek nowej cenzury?

„Przeminęło z wiatrem”, jeden z najsławniejszych melodramatów, uważany za wzór hollywoodzkich produkcji, zdobywca dziewięciu Oscarów i nominacje w pozostałych kategoriach, ulubiony film wszechczasów, podziwiany przez kolejne pokolenia od 1939 roku, który przyniósł rekordowe dochody, znika z platformy HBO. Smaczku dodaje fakt, że Hattie McDaniel była pierwszą w dziejach Hollywood czarnoskórą aktorką, która otrzymała Oscara. Odtwarzała rolę prostodusznej, ciepłej Mammy, niani Scarlett O’Hary, która nieraz upominała swoją panią. Film z rozmachem pokazuje losy bohaterów na tle wojny secesyjnej. Pokazuje prawdziwie, bo istotnie Murzyni, tfu, Afroamerykanie, pełnili wówczas podrzędne role. Jedni biali traktowali swoich służących dobrze, inni gorzej, jak to w życiu. Mamy zakłamywać historię? Udawać, że tak nie było? Retuszować i zmieniać?

„W pustyni i w puszczy”, piękna, niosąca pozytywne przesłanie powieść dla młodzieży Henryka Sienkiewicza też znalazła się pod obstrzałem. A pokazuje głęboką, wierną przyjaźń między głównymi, dziecięcymi bohaterami, Stasiem i Nel, a ich czarnoskórymi przewodnikami po Afryce, Kalim i Meą. A że były między nimi różnice? To przecież oczywiste, dziwne, gdyby ich nie było. Biały, dzielny, wręcz bohaterski chłopiec szanuje swoich afrykańskich przyjaciół i w trudach podróży uzupełniają się wzajemnie. Bez sprytu Kalego nie przeżyliby w Afryce. To tam z ust Kalego padają słynne słowa, mające zastosowanie w każdej epoce i na każdej szerokości geograficznej, że dobre jest, gdy Kali ukraść komuś krowy, a źle, gdy jemu. Toż to życiowa mądrość. Prawdziwie pokazany jest i świat arabski, i wioska tubylców. Tak było na przełomie XIX i XX wieku. Mamy zafałszowywać historię? Przecież to nonsens.

Przy takim podejściu cała przedwojenna literatura dziecięca i młodzieżowa musiałby znaleźć się na indeksie.

Wystarczy przyjrzeć się owym rasistowskim stereotypom w „Przygodach Koziołka Matołka”, „Królu Maciusiu Pierwszym” i wielu, wielu innych powieściach. Gdybyśmy jeszcze uwzględnili wątki antysemickie i homofobiczne, to nie wiem, co by się z klasyki ostało.

Podobnie z polskim filmem, choćby kultowy „Vabank” i słynne słowa Kramera, szukającego alibi: „Murzyn, Murzyn!”, a w odpowiedzi mieszkanka bloku: „Murzyn? Pod jednym dachem z Antychrystem? Tu nie ma żadnego Murzyna”.

To oczywiście czasy, gdy słowo „Murzyn” na określenie czarnoskórego mężczyzny miało taki sam neutralny wydźwięk, jak wyrazy blondyn czy brunet na określenie jasno- czy ciemnowłosego. Właśnie czarny, kojarzący się z pejoratywnie brzmiącym określeniem czarnuch, brzmiało pogardliwie. A Murzyn – neutralnie. Oczywiście uczyłam się w szkole wierszyka „Murzynek Bambo” i zawsze uważałam, że miał on wzbudzać sympatię do czarnoskórych kolegów. Przybliżyć, oswoić, wywołać przychylność. Jestem przekonana, że z takimi intencjami został przez Juliana Tuwima napisany, a dziś jest demonizowany.

Afropolki tłumaczą, dlaczego słowo „Murzyn” boli. Warto przeczytać, bo warto znać punkt widzenia inny niż własny – pisze na Twitterze Bartosz Węglarczyk i linkuje tekst [LINK], w którym omawia nagrania rozmów z pięcioma czarnoskórymi mieszkankami Polski, zaangażowanymi w akcję #DontCallMeMurzyn. Przeczytałam ten tekst i – jak sądzę – istotą rzeczy jest pejoratywny wydźwięk angielskiego negro. Każdy język ma swoje korzenie i odcienie znaczeniowe, które zresztą zmieniają się w czasie.

„Męże nas zową białogłowy, prządki, ku większemu zelżeniu kobietami zową” – skarżyły się szesnastowieczne panie w „Sejmie niewieścim” Marcina Bielskiego.   Istotnie w owym czasie dziś neutralne „kobieta” było obelżywe, obraźliwe i niestosowane wobec pań.  W Biblii też nie uświadczymy słowa „kobieta”, jest natomiast „niewiasta”. Dopiero w XVIII wieku owe niewiasty i białogłowy zostały przez współczesną kobietę wyparte. Tamte brzmią staroświecko, a kobieta neutralnie. Określa płeć. Tylko że owo wypieranie następowało naturalnie przez zmianę języka, a nie w sposób narzucony poprawnością polityczną. Zewnętrzną, bo wynikającą z tłumaczenia z angielskiego.

Wracając do rasistowskich stereotypów, tak bardzo Polakom wciskanych z zewnątrz, bo rasismu w Polsce nie było, nie musimy się wstydzić niewolnictwa, ani z tego powodu dokonywać czynów ekspiacyjnych. Ale pomniki obrywają. Już dwukrotnie zdewastowany został monument przy Placu Żelaznej Bramy w Warszawie przedstawiający Tadeusza Kościuszkę, na cokole którego wymalowano sprayem napis: „Black Lives Matter”. Wandale zapewne nie wiedzą, że symbolicznie krzywdzą wielkiego dobrodzieja czarnoskórych Amerykanów, bo kiedy Kongres USA wypłacił Kościuszce zaległe pobory w 1798 roku, mimo trudnej sytuacji finansowej natychmiast przeznaczył te pieniądze na wykupienie wolności i kształcenie czarnoskórych mieszkańców. A ordynansem Kościuszki był czarnoskóry Agrippa Hull.

Ci, którzy nie doświadczyli, tak jak ja, komunistycznej cenzury, pewnie nie wiedzą, jakim kneblem jest niemożność opowiedzenia prawdziwej historii. Dziś nam to grozi, tylko w nowej odsłonie. Temat, który staje się zakazany, zmienia się, ale mechanizm wciąż ten sam.

Małgorzata Wanke-Jakubowska

Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, z wykształcenia matematyk teoretyk, specjalista public relations, przez 27 lat była pracownikiem Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu i przez 18 lat rzecznikiem prasowym tej uczelni. Po studiach pracowała w Instytucie Matematycznym Uniwersytetu Wrocławskiego na stanowisku naukowo-dydaktycznym; jej zainteresowania naukowe dotyczyły algebry ogólnej.

Możesz również polubić…

17 komentarzy

  1. alinapetrowa@gmail.com' Alina Petrowa pisze:

    Kolejny ważny tekst. Oczywiście, lewica będzie dążyć do wprowadzenia cenzury, gdyż chce zapanować nad umysłami ludu pracującego miast i wsi. Żyją jeszcze ludzie, którzy pamiętają, jak działali budowniczowie nowego świata – usuwanie lektur, promowanie grafomanów, piszących pod dyktando partii, „Pamiątka z celulozy” i podobne dzieła. Nawiasem mówiąc, kto dziś o nich pamięta?
    Ale to także odrzucanie dzieł Platona i Arystotelesa na niektórych amerykańskich uczelniach, bo byli białymi mężczyznami. Do czego to doprowadzi? Do zerwania kulturowego, zresztą ono już w wielu wypadkach stało się faktem – młodzi ludzie nie mają pojęcia o swojej historii, kulturze, tradycji. Nie wiadomo, jak bardzo ten proces się nasili. Wiadomowo, że my, Polacy, uwielbiamy pracę w podziemiu, tajne komplety i samizdaty. Damy radę, ocalimy kulturę przed najazdem barbarzyńców, którzy chcą zniszczyć naszą kulturę, nasz świat.

    • mariusz.wiacek.1960@gmail.com' marwiac2 pisze:

      Na wojnie pierwszą ofiarą pada prawda. Znikło określenie białogłowa – które nie oznaczało kobiety – tylko mężatkę w języku staropolskim. Już nie warkocze, a biały czepek zdobił jej głowę tak mi się coś skojarzyło. To był kod kulturowy oznaczającą kobietę zamężną. Zmienił się kod kulturowy – zmienia się i nazewnictwo. Pani Fijołek chce zaistnieć i dlatego pisze takie a nie inne dyrdymały do ministerstwa.
      Genialne dzieło Stanisława Lema Kongres Futurologiczny – o zmianie znaczenia słów to jakby książka opisująca naszą rzeczywistość. Tam jednym z wątków są tak zwane maskony – czyli chemia która pokazuje że świat dookoła jest piękny i wykwintny (w zależności jakiej jakości maskonów używasz). Zaś kongres futurologiczny nie zajmował się przewidywaniem przyszłości tylko zmianą znaczenia słów.
      Proszę zauważyć że lewica, lewactowo, socjalizm jest wypierane z powszechnego użycia na rzecz słowa liberał – które w XiX wieku oznaczało człowieka o wolnościowych poglądach gospodarczych.
      Niestety syte i mające wszystkiego w bród społeczeństwa zachodnie nie zauważają że inni też chcą konsumować. Zaś idea nowego lepszego świata i człowieka jest niezmienna od tysięcy lat.

      Pamiętam te szkolne lektury – pamiątkę z Celulozy, Chłopca z salskich stepów, Szosę wołokołomską.

  2. prorokgniewu@gmail.com' PoA pisze:

    Pani Alino, jak na razie jedynymi, którzy wprowadzają cenzurę jest prawica i kościół katolicki. Proszę sobie przypomnieć jak niedawno księża palili ognisko z książek m.in. Harrego Pottera, to prawicowcy chcą by każdy żył według jednego wzoru Polaka-katoilka, a kto inny – na tego się szczuje… Robicie z siebie ofiary, a tak naprawdę to wy – fanatyczni katolicy i nacjonaliści – jesteści zagrożeniem dla wolności słowa i wolności w ogóle w Polsce.

    • alinapetrowa@gmail.com' Alina Petrowa pisze:

      Gdzie palono „Harrego Pottera”, i jeśli taki fakt się zdarzył, ilu było tych księży i czy można rozciągnąć ten incydent na cały Kościół katolicki? Jak na razie autorkę „Harrego” spotkał straszny lewicowy hejt, bo miała odwagę powiedzieć, że tylko kobiety mają miesiączkę. Popełniła tym samym myślozbrodnie.
      Co do cenzury, realizowana jest także przez niszczenie pomników, m.in. Kościuszki, Churchilla, a gdy grupa obrońców pomnika probowała intreweniować, została dotkliwie pobita przez „demokratów”, obrońcy trafili do szpitala, a policja nie interweniowała.

      • prorokgniewu@gmail.com' PoA pisze:

        Kościuszce to zniszczono cokół, nie pomnik… ale nie wiem jaki to ma związek z cenzurą. Ciekawa myśl – uczestnicy protestów zniszczyli pomnik Kościuszki, przeciwnika niewolnictwa (niewolnictwa przez wieki popieranego przez kościół), a także gorącego przeciwnika kleru (dla przypomnienia – tego samego, który popierał Targowicę)… może chcieli ocenzurować jego poglądy?

    • mariusz.wiacek.1960@gmail.com' marwiac2 pisze:

      PoA – szanowny pan nie rozumie za bardzo języka polskiego. Gdy ja mam złe zdanie o np o książkach z serii Harry Potter to mogę ich nie kupować, wyrazić krytyczne zdanie, a jak mi ktoś przyniesie w prezencie to spalić lub wyrzucić. To jest prawo do wypowiedzi. Cenzura to ustawowe (lub ze strachu) zakazanie wypowiedzi, działań, publikacji. Cenzura to także nie wyrażenie swojego zdania bo mnie mogą z pracy zwolnić lub ograniczyć działalność Np. prof. Nalaskowski. Tak jak ma pan prawo protestować przeciwko np ostatniej książce Ziemkiewicza (to jest wolny kraj). Gdy Allegro wyrzuca tą pozycję z oferty – to jest to cenzura prewencyjna. Dla wolnościowca pozostaje otwarte pytanie na ile prywatny przedsiębiorca może obsługiwać kogo chce, a na ile nie. Proszę podać jakiś przykład katolickiej cenzury wprowadzonej przez ustawę.

      • prorokgniewu@gmail.com' PoA pisze:

        W sprawie antysemity Ziemkiewicza to brawo dla Allegro. Ale to żadna cenzura – książka jest dostępna, po prostu jeden z dystrybutorów nie chce jej sprzedawać. Jak drukarz homofob odmówił drukowania drukowania ulotek to biliście brawo i mówiliście, że to jego prawo i wolność gospodarcza, jak Allegro nie chce sprzedawać antysemickich treści, to mówicie o cenzurze. Zdecydujcie się

        • mariusz.wiacek.1960@gmail.com' Marwiac2 pisze:

          Jak ksiądz palić książki to cenzura, jak zakazać dystrybucji to nie cenzura. A w Pustyni i w Puszczy chcą zakazać. Kabarety pójdą z torbami

  3. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Ależ rozgorzałą dyskusja na Twitterze na temat tego tekstu. Zebrałam te komentarze i wklejam tu, aby zabierający głos, mogli się także do nich odnieść:

    Matylda Zimna @ZimnaMatylda
    Świetny tekst. Brawo. Podpisuję się pod tym obiema rękami. Dziękuję

    Anna Makuch @AnnaMakuch
    Pisałam przy tej okazji, że przy kryteriach równościowych 3/4 klasyki ląduje w koszu. Zwolennicy sterowania potwierdzają, że naturę ludzką uznają za plastyczną i sterowalną. I na marginesie: trudno jest wskazać atuty Sienkiewicza, lepiej wymazać? Nie ma książki, nie ma problemu.

    Jan Śliwa @JanSliwa
    Raczej potrzebna (krótka) lista dopuszczalnych tematów i jak je potraktować. Kto może w kryminale być przestępcą? Za komuny prywaciarz. Teraz chyba tylko Polak katolik. Trochę nudne, ale inaczej nie wolno.

    Ks. Marek Radomski @keram_iksmodar
    Propagandowe podejście do COVID widzimy już czemu służyło…

    Rafał Kubara @2003Rafal
    Mimo później pory ciśnienie mi się podnosi. Doświadczamy, nasz kraj z pewnym opóźnieniem do tych bardziej „postępowych” nowej formy zniewolenia, pierwszą ofiarą zniewolenia jest prawda. Nie dajmy się!
    Cenzura „koloru skóry”, cenzura LGBT, wyłączanie mikrofonu w Sejmie, gdy ktoś mówi o zabijaniu nienarodzonych dzieci, rugowanie odniesień do Boga, to różne odsłony funkcjonowania lewicowej ideologii wyznawanej przez to samo środowisko polityczne.

    Marcin G. Kozłowski @Frygidryg
    Dobry tekst. Mogłaby Pani dodać że Kościuszko wykonawcą swej woli uczynił Jeffersona, o jego niewolnikach też była mowa w testamencie który ten miał w „głębokim poważaniu”.

    Damian Wiśniewski @Ramciachciach
    Dobre, a o ile się nie mylę (proszę mnie poprawić) to ta czarna Aktorka grającą służąca otrzymała Oscara?

    Codino @linka851
    Tak, nauczycielka ? … bez żartów

    Michał Ciania @michal_ciania
    Owszem to początek cenzury. Ale cenzura „koloru skóry” jest niczym wobec cenzury jaką zafunduje nam ideologia LGBT+.
    Elżbieta @elzbieta40910230
    Paranoja jakaś.

    Piotr Pętlicki @PiotrPetlicki14
    Ależ Maureen O’Hara była piękna

    Piotr Chojnacki @TomChojnacki
    To mi pachnie cenzurą w sztuce, w dodatku wsteczną.

    Pan Grzegorz Rosa @Grzegorz_Rosa
    Początek? A teraz co jest?

    Orginal Replica @
    Czekam na tekst, w którym ktoś inny zaproponuje, żeby się nie oburzać na obecne w USA polish jokes, bo to przecież świetnie oddane sytuacje sprzed lat. Śmiało! Kto pierwszy?

    Zdystansowany @dystansowany
    Taka cenzura prewencyjna przypominałaby standardy systemu za PRL, czasami nawet zmierzając krok dalej.

    Andrzej Polski @AndrzejPadre1
    Pragnę zauważyć, że ona już jest: wystarczy popatrzeć na „standardy” np. TVN24 ….

    Sundance @Miko35149135
    Dlaczego do oznaczania robót wykorzystywany jest wizerunek czarnego człowieka ? Skandal !!!

    Kominiarz Europejski @Kominiarz EU
    Bardzo dobry tekst!

    grazyna53 @grazyna1953
    Czyżby „nowy, wspaniały świat” przed nami???

    Pan Cezary Krysztopa @cezarykrysztopa
    Jak to w bolszewizmie.
    Andrzej @Andrzej95504842
    Widzę że pierdolca dostają wszyscy. Proponuję żeby kominiarz chodził od jutra na biało.

    Vector @_invector
    Kominiarze na biało.

    Jan Kostrubala @JKostrubala
    Wspólnym mianownikiem jest: Wielka Proletariacka Rewolucja Kulturalna.

    Błażej Matusiak OP @b_matusiak
    Ciekawostka językowa na marginesie Pani tekstu: po czesku słowo černoch (pisane małą literą) ma wydźwięk neutralny.

    Waldemar Kompała @WaldemarKompaa
    idzie nowe, a raczej stare

    I na Facebooku:

    Henryk Kula
    Stare bolszewickie metody. Retusz zamiast dyskusji. Znane są przypadki jak znikali z fotek ludzie na zdjęciach ze Stalinem.

  4. dariaziemiec@gmail.com' daria ziemiec pisze:

    W przeszłości działanie cenzury polegało na blokowaniu przepływu informacji.
    W XXI wieku działania cenzury polegają na zalewaniu ludzi nieistotnymi informacjami:)
    Jako ze czlowiek jest istotą przekorną zabranianie i wszelkie ograniczenia maja wrecz odwrotny skutek:)
    Ocenzurowane filmy,ksiazki będą cieszyć sie popularnością i zainteresowaniem i niezliczone są sposoby na ich pozyskanie.
    Tak czy inaczej ocenzurować mozna wszystko jest tylko pytanie czy to ma sens?
    Czy w imie wolności i rownosci dozwolone sa wszystkie chwyty?
    Wolność i równość wykluczają sie wzajemnie.
    Wolnosc niszczy rownosc między ludzmi o równość ogranicza wolność:)

  5. waclawkuzniar@wp.pl' Wacław pisze:

    Myślę, że p. Ziemiec pomyliła się wolność z samowolą, a co do równości to rzeczywiście PiS obłudnymi deklaracjami a jednocześnie wyjątkowo chamskimi działaniami spowodował, że Polacy są wrażliwi na tym punkcie.

  6. Maria WANKE-JERIE pisze:

    Cenzura znana ludziom mojego pokolenia z czasów PRL miała charakter prewencyjny i instytucjonalny. Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk badał wszelkie formy oficjalnego przekazu z punktu widzenia ich zgodności z polityką partii. Zapisami cenzury objęte też były osoby, co w praktyce oznaczało, że można było o nich pisać negatywnie lub wcale, nie mogli oni niczego publikować, ani nigdzie się wypowiadać. Cenzura oznaczała, że niepożądane treści czy jakiekolwiek treści, ale niepożądanych autorów nie mogły ukazać się oficjalnie nigdzie, a publikacje w wydawnictwach bezdebitowych mogły i często sprowadzały represje nawet dla ich posiadaczy, nie mówiąc już o autorach, wydawcach, drukarzach czy kolporterach. W takim sensie cenzura nam dziś nie grozi. I Bogu dzięki. Każde pismo, portal, platforma udostępniająca filmy może sobie dobierać autorów, ustalać linię programową. Czasem wycofanie takiej czy inne pozycji może dziwić czy śmieszyć, ale nie jest to cenzura w takim sensie jaka funkcjonowała w PRL. Tak niedawno tygodnik „Niedziela” wycofał wywiad, który przeprowadziła Agnieszka Bugała z ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim, a redakcja rozstała się z dziennikarką. Tekst powrócił na portal „Niedzieli” nie tylko w wyniku protestów, ale głównie dlatego, że rozchodził się w Internecie , a posmak owocu zakazanego przyniósł mu popularność jakiej zapewne nigdy by nie uzyskał, gdyby nie niefortunne jego wycofanie. Czy tygodnik „Niedziela” zastosował cenzurę? Wewnętrzną redakcyjną cenzurę – tak, ale nie miało to nic wspólnego z cenzurą prewencyjną. Wszystkie gazety, dzienniki, tygodniki, miesięczniki mają jakąś swoją linię, ale istotą rzeczy jest to, że jak nie opublikuje jeden tytuł, to może zrobić to inny. Dlatego cenzury u nas nie ma i póki co cenzura nam nie grozi. Niepokój o to, że list jakiejś jednej nadgorliwej nauczycielki w sprawie wyłączenia „W pustyni i w puszczy” z listy lektur szkolnych to też nie są zapędy cenzorskie. Jedna nauczycielka na ponad pół miliona nauczycieli to nie jest odsetek, który powinien wywoływać niepokój. Ale nawet gdyby powieść Henryka Sienkiewicza przestała być lekturą to też nie znaczy, że byłaby ona zakazana. Przecież nadal byłaby dostępna w bibliotekach i czytelniach. Snucie analogii do czasów sprzed 1989 roku, obojętnie czy robią to przeciwnicy obecnie rządzących czy zatroskani o skutki ekspansji politycznej poprawności, są jednakowo niezasadne. Nie dokonujmy takich porównań, bo to obraża pamięć tych, którzy w czasach komunizmu cierpieli, czy to z powodu cenzury prewencyjnej czy z powodu represji.

    • rafal.kubara@interia.pl' Rafał Kubara pisze:

      Dobrze, że przypomniała Pani na czym polegała prawdziwa instytucjonalna cenzura. Sytuację przedstawione w tekście, choć irytujące, są raczej przykładami na zapędy cenzorskie. Nie znaczy to jednak, że można takie zapędy bagatelizować. Warto zauważyć, że choć nie ma cenzury to z różnymi „technikami” cenzurowania spotykamy się nagminnie: niedopuszczanie do głosu, przerywanie, zagłuszanie, wygwizdywanie, wyklaskiwanie, wyłączanie mikrofonów i te metody bywają dość skuteczne. Myślę też, że trzeba zwrócić uwagę na działania w istotny sposób ograniczające wolność słowa, takie jak : naciski, szantaże, wykluczenia środowiskowe, zastraszania i realne represje, np. zwalnianie z pracy, często z t tzw „wilczym biletem” czy zrywanie kontraktów, utrudnianie awansu

      • Maria WANKE-JERIE pisze:

        Panie Rafale, zapędy cenzorskie są stare jak świat, zawsze istniały i różne były ich powody. Na przykład żadna gazeta nie opublikuje tekstu krytycznego wobec jej redakcji nawet gdyby artykuł był świetnie napisany i przedstawiał same prawdziwe, zweryfikowane fakty. Pewnym problemem jest przewaga środowisk liberalnych i lewicowych w większości mediów, w środowiskach akademickich, artystycznych, ale tak jest na całym świecie. Działania ograniczające wolność słowa, o których pan pisze, też występują wszędzie i z różnych powodów, nie zawsze ideologicznych. No cóż, nie ma innej rady, twórzmy media własne, inne od lewicowych, popierajmy i rozpowszechniajmy wartościowe treści, ujawniajmy wszelkie formy represji za przekonania.

  7. wlalos@spoko.pl' Władyslaw Łoś pisze:

    Patoka prawdy płynie z Pani klawiatury.

  8. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Post scriptum do tego tekstu dopisuje życie. Właśnie z listy lektur w USA wycofano książki „Zabić drozda” Harpera Lee i „Przygody Hucka Fina” Marka Twaina.

    Tu się dzieje neomarksistowska rewolucja kulturowa. Ma ona swoich ideologów-rewolucjonistów, ale jej siłę stanowią rzesze „pożytecznych idiotów” – skomentował to na Twitterze o. Dariusz Kowalczyk SJ.

    I tak „polityczna poprawność” sięgnęła bruku… ZABIĆ DROZDA to wg mnie bardzo dobra powieść. Na szczęście, mam ją na półce i nikt mi jej nie zabroni czytać. Przynajmniej na razie… – napisał Piotr Litka, a internauta o nicku Mekk dodał: „Zabić drozda” była chyba najbardziej przejmującą książką o problemie rasizmu, jaką czytałem…

    Tak zaś skomentował to Piotr Zaremba na Facebooku: „Zabić drozda” Harper Lee, książka która uczyła empatii i demaskowala stosunki rasowe na tzw Deep South, uznana za… rasistowską. Na razie w szkołach jednego z okręgów Minnesoty, ale przecież to szaleństwo nie ma końca ani granic. To przypomina logikę czystek jakobinskich czy stalinowskich. Tyle że zabija się ksiàżki, nie ludzi. I nawet tu, na polskim Fb spotykam ludzi o podobnej mentalności.

  9. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Dziękuję za zainteresowanie tematem i wszystkie komentarze, zarówno te, w których Czytelnicy się ze mną zgadzali, jak i te, w których polemizowali. Oczywiście, że nie twierdzę, iż ta „nowa cenzura”, która zaczyna się w głowach osób podatnych na polityczno-poprawne hasła, jest tym samym, co instytucjonalna, z którą mieliśmy do czynienia w PRL. To, co się dzieje, to próba zmiany sposobu myślenia, oddziaływanie nie tyle represjami, co raczej ostracyzmem środowiskowym. Skutkuje to takimi pomysłami nadgorliwców, z jakim wystąpiła pani Katarzyna Fiołek, której udało się zebrać 1909 podpisów pod petycją do MEN w sprawie wycofania z listy lektur „W pustyni i w puszczy” Henryka Sienkiewicza. Sama się z tego wycofała, ale zrobiła pierwszy krok. Jak to absurdalne, można przeczytać w artykule Krzysztofa Masłonia „Fiołkowe brednie” w najnowszym „Do Rzeczy”. Gdy próbuje się zmieniać historię przypomina się prześmiewcza „Seksmisja”, gdy w imię lansowanej (fikcyjnej na szczęście) ideologii padały stwierdzenia: „Kopernik była kobietą”. Bo nie jest ważna prawda, tylko aktualna narracja, zgodna z obowiązująca linią ideologiczną. I w myśl obecnej obala się pomniki „Kościuszki”, a wznosi się i odslania Włodzimierza Lenina. Bo prawda nie ma znaczenia, żyjemy w świecie postprawdy i chwytliwej narracji. Ofiarami padają też książki, filmy, ale także miejsca pamięci. Wszystko można opowiedzieć na nowo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *