Kim byli tytułowi mąciciele? Jak zwerbowano do współpracy z SB osoby, które przyjęły pseudonimy TW „LILIPUT” i TW „JACON”? W jaki sposób neutralizowano i dezintegrowano członków „nieformalnej grupy antysocjalistycznej”? Wobec kogo zastosowano restrykcje personalne? O tym dowiedziałam się z udostępnionych akt IPN.
Gdy mój mąż, za namową ówczesnego dyrektora wrocławskiego IPN prof. Włodzimierza Sulei, zwrócił się o udostępnienie dokumentów na swój temat, spodziewałam się bogatego dossier z lat osiemdziesiątych. Wszak to wiceszef uniwersyteckiej „Solidarności” z lat osiemdziesiątych, szef strajku na uczelni w grudniu 1981 r., przeznaczony do internowania 4 stycznia 1982 roku, ukrywający się działacz podziemia, szef Radia RKS… Tymczasem otrzymał on z IPN tylko dokumenty z okresu o kilka lat wcześniejszego. Dwa tomy akt Sprawy Operacyjnego Rozpracowania nr 38580 zarejestrowanej pod krypt. MĄCICIELE.
W czerwcu 1977 roku w Instytucie Matematycznym Uniwersytetu Wrocławskiego zrodził się pomysł skierowania petycji do Sejmu PRL z żądaniem zwolnienia z aresztowania uwięzionych działaczy KOR: Adama Michnika, Piotra Naimskiego, Antoniego Macierewicza, Jacka Kuronia, Mirosława Chojeckiego, Seweryna Blumsztajna, Jana Lityńskiego, Jana Józefa Lipskiego i Wojciecha Arkuszewskiego. Inicjatorem listu, jak pamiętam, był nieżyjący już prof. Stanisław Hartman. Ostatecznie pod protestem zebrano 33 podpisy, w większości matematyków, ale nie tylko, zaś jednym z sygnatariuszy był mój mąż, wówczas adiunkt w Instytucie Matematycznym. Znalazł się w doborowym towarzystwie, petycję podpisali m.in.: profesorowie Roman Duda i Józef Łukaszewicz, późniejsi rektorzy Uniwersytetu, prof. Tadeusz Zipser, późniejszy rektor Politechniki, Agnieszka i Jan Waszkiewiczowie, prof. Mirosława Chamiec, prof. Stanisław Gumiński, doc. Bolesław Gleichgewicht… List wysłano też do wiadomości do Rady Państwa, I Sekretarza PZPR, Prokuratora Generalnego i Prymasa Polski.
Działania bezpieki wobec sygnatariuszy listu, opisane w udostępnionych przez IPN aktach, to kliniczny przykład dezintegracji, inwigilacji i różnego rodzaju szykan. Bardzo zróżnicowanych.
Sprawę Operacyjnego Rozpracowania krypt. MĄCICIELE założono 20 czerwca 1977 roku, jak czytamy: w celu rozpracowania członków „nieformalnej grupy antysocjalistycznej”. Wszystkich, którym zdołano ustalić adresy zamieszkania, czyli 28 osoby, objęto kontrolą korespondencji. Posiadającym telefony założono podsłuchy telefoniczne (dotyczyło to 17 sygnatariuszy). Wobec 12 osób zastosowano wyrywkową obserwację przez Wydział „B” i Biuro „B” MSW w Warszawie. W organach paszportowych wszystkim „wniesiono zastrzeżenie wyjazdów zagranicznych na okres pięciu lat”.
Wobec każdego z sygnatariuszy, który stał się automatycznie figurantem (czyli osobą inwigilowaną przez SB) opatrzonym numerem rejestracyjnym (np. mój mąż był figurantem nr 38386, zarejestrowanym przez Wydz. III KWMO Wrocław SOR nr 38580 – członek nielegalnej grupy antysocjalistycznej), opracowano osobne zalecenia postępowania. Każdy miał innego „swojego” oficera SB, który go rozpracowywał. Moim mężem zajmował się tow. Zygadło.
Dla przykładu, wobec dr. Jerzego Kucharczyka planowano m.in.: „wystąpić z wnioskiem o opracowanie w charakterze t.w.”, w przypadku dr Agnieszki Wojciechowskiej-Waszkewicz: „aktywnie przepracowywać pod kątem uzyskania materiałów kompromitujących umożliwiających podjęcie działań dezintegracyjnych i usunięcie z uczelni przez władze Uniwersytetu”. Wobec innych planowano „uzyskiwać materiały umożliwiające podjęcie dialogu operacyjnego”. W przypadku Jadwigi i Eugeniusza Poradów zalecano: „wykorzystać materiały posiadane i zmierzać do uzyskania dalszych umożliwiających usunięcie z uczelni”.
Działania dezintegracyjne lub kompromitujące na uczelni planowano wobec prof. Tadeusza Zipsera, usunięcie z uczelni – wobec Jana Waszkiewicza, Anny i Witolda Bartoszewiczów. Zdobycie „materiałów umożliwiających wypracowanie kombinacji skompromitowania w środowisku” planowano wobec prof. Romana Dudy. W niektórych przypadkach z kolei planowano „działania umożliwiające nawiązanie dialogu”. Zbieranie opinii na hali targowej przez umundurowanych milicjantów, gdzie ojciec dr. Andrzeja Derdzińskiego miał kiosk, zalecono z kolei wobec niego.
O fakcie podpisania listu powiadomiono władze uczelni i polecono przeprowadzić służbowe rozmowy ostrzegawcze. W uniwersyteckim Instytucie Matematycznym rozmowy prowadzili zastępca dyrektora prof. Władysław Narkiewicz i sekretarz POP PZPR prof. Janusz Charatonik.
Z moim mężem, pamiętam, rozmawiał ten drugi, jeden z kilku członków PZPR w Instytucie Matematycznym. Zabawna była ta rozmowa, więc warto ją przytoczyć. Otóż prof. Charatonik powiedział mojemu mężowi, że złożeniem podpisu pod petycją działał „na szkodę uniwersytetu”, bo przez poparcie listu 33, uczelnia zostanie pozbawiona możliwości budowy dwóch akademików. Ciekawa była argumentacja, jak wyjaśniał prof. Charatonik, na Wydział Prawa została protekcyjnie przyjęta na studia córka dyrektora jednego z przedsiębiorstw budowlanych, które miało wybudować te akademiki. Petycja w sprawie KOR spowodowała, argumentował Charatonik, że KW PZPR zakazał temu przedsiębiorstwu prac budowlanych. Chodziło o słynne domy studenckie „Kredka” i „Ołówek”, które szczęśliwie stanęły, ale budowę rozpoczęto dopiero w 1981 roku.
Pracujący w Instytucie Matematycznym Politechniki Wrocławskiej dr Jan Waszkiewicz był jednym z ostatnich, który został zaproszony przez dyrektora na rozmowę ostrzegawczą. Miał przygotowane różne warianty odpowiedzi, bo już znał wcześniejsze relacje kolegów, jak owe rozmowy przebiegały. A tymczasem… usłyszał, że jego wcześniejsza prośba o przeniesienie do Ośrodka Badań Prognostycznych, która od dawna leżała w sekretariacie, została rozpatrzona pozytywnie. Oznaczało to odsunięcie go od zajęć ze studentami. Tego się nie spodziewał.
Spośród sygnatariuszy listu bezpieka zwerbowała do współpracy dwie osoby, które przyjęły pseudonimy TW „LILIPUT” i TW „JACON”. Przy ich pomocy prowadzona była dalsza działalność dezintegracyjna. Między innymi TW „LILIPUT” namówił Dorotę i Macieja Korwinów, sygnatariuszy petycji, do wycofania swoich podpisów. Tłumaczyli oni, że złożyli je nieświadomie oraz zdecydowanie odcięli się od treści listu i tych, którzy go podpisali, wystosowując w tej sprawie oficjalne pismo do Sejmu PRL i OKFJN. Dzięki temu wycofano wobec nich zakaz wyjazdów zagranicznych.
Domyślam się, kim jest jedna z dwóch zwerbowanych osób, zwłaszcza że w drugim tomie udostępnionych przez IPN akt są jego raporty, w których charakteryzuje swoich znajomych, a zwłaszcza Eugeniusza Poradę. Mimo, że mój mąż miał prawo zwrócić się do IPN o ujawnienie ich nazwisk, nigdy tego nie zrobił, a ja go do tego nie zachęcałam. Bo w tej sprawie nie to jest najważniejsze. Wszak oni, tak jak i pozostali, to ofiary esbeckiej machiny niszczenia ludzi. Dużo ważniejszy jest zastosowany tu mechanizm dezintegracji, inwigilacji i różnego rodzaju zaplanowanych szykan i represji.
„Restrykcje personalne”, jak to określono, podjęto wobec kilku osób. W dokumencie czytamy:
– wobec Jadwigi i Eugeniusza Poradów utrzymano w mocy wcześniejszą decyzję o wypowiedzeniu pracy,
– wobec Witolda Bartoszewicza podjęto decyzję o wypowiedzeniu mu pracy z dniem 30.09.1977 r.,
– dr. Jana Waszkiewicza odsunięto od prowadzenia ze studentami zajęć dydaktycznych i przeniesiono do innego zakładu do prac badawczych z perspektywą zwolnienia go z pracy w roku przyszłym w ramach rotacji kadr naukowych,
– do rotacji w roku przyszłym przewidziana jest również Agnieszka Wojciechowska-Waszkiewicz,
– prof. Mirosławę Chamcównę władze Uniwersytetu Wrocławskiego zdjęły z dotychczas zajmowanego stanowiska i postawiły ją do dyspozycji Ministra Oświaty i Wychowania. Chamcówna zatrudniona zostanie w Akademii Wychowania Fizycznego.
– w stosunku do prof. Stanisława Hartmana i prof. Romana Dudy Minister Oświaty i Wychowania podjął decyzję usunięcia ich z Rady Naukowej Instytutu Kształcenia Nauczycieli i Badań Oświatowych oraz pozbawił ich formalnej opieki, jaką sprawowali nad III LO (o profilu Matematycznym) we Wrocławiu.
POST SCRIPTUM
Los tych osób, wobec których zamierzano zastosować wspomniane restrykcje, nie potoczył się dokładnie tak, jak to zaplanowano. Jadwiga i Eugeniusz Poradowie stracili jednak pracę. Eugeniusz, mimo obronionego w porę znakomitego doktoratu, nie został awansowany na stanowisko adiunkta i objęła go rotacja. Wyjechał zagranicę i przebywa na emigracji w Kanadzie. Dr Jan Waszkiewicz przeniósł się do Ośrodka Badań Prognostycznych, ale jego żona nie straciła pracy i była adiunktem w Instytucie Matematycznym aż do emerytury. Profesorowie Roman Duda i Stanisław Hartman zostali usunięci z Rady Naukowej IKNiBO, a prowadzący zajęcia w uniwersyteckiej klasie matematycznej w III LO Jan Waszkiewicz i mój mąż przestali uczyć w szkole.
Po zamknięciu Sprawy Operacyjnego Rozpracowania pod krypt. MĄCICIELE, kontynuowano działania operacyjne wobec dziewięciu osób: prof. Stanisława Hartmana, ze względu na rolę inspirującą w ramach SOR krypt. POLITYK, profesorów Romana Dudy, Tadeusza Zipsera, Mirosławy Chamiec i doc. Bolesława Gleichgewichta – SOR krypt. LATAWCE, dr. Jana Waszkiewicza – SOR krypt. SIGMA, dr Agnieszki Wojciechowskiej-Waszkiewicz – SOR krypt. KATEDRA oraz Anny i Witolda Bartoszewiczów (córki i zięcia prof. Hartmana) – SOR krypt. POLITYK.
Dziś aż nie chce się wierzyć, że takie „armaty” wytoczono wobec ludzi, którzy kierując w sposób jawny list do najwyższych organów państwa, okazali wobec nich rodzaj respektu, a uznano to za działalność antypaństwową. Ale takie to były czasy.
Dekada lat siedemdziesiątych zbliżała się do końca, a następna przyniosła tak nieoczekiwane zdarzenia, że opisane tu sprawy wydają się dziecinną igraszką.
Szkoda, że materiały z inwigilacji mojego męża z lat osiemdziesiątych (SOR „Labirynt” i SOR „Victoria”) nie zachowały się, bo byłaby to zapewne interesująca lektura. Została jedynie ewidencja w katalogach:
Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, z wykształcenia matematyk teoretyk, specjalista public relations, przez 27 lat była pracownikiem Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu i przez 18 lat rzecznikiem prasowym tej uczelni. Po studiach pracowała w Instytucie Matematycznym Uniwersytetu Wrocławskiego na stanowisku naukowo-dydaktycznym; jej zainteresowania naukowe dotyczyły algebry ogólnej.
” W przedszkolu naszym nie jest źle” – warto przeczytać powyższy tekst, aby zrozumieć całą głębię ironii tkwiącej w piosence Jacka Kaczmarskiego http://teksty.wywrota.pl/tekst/19606-jacek-kaczmarski-przedszkole.html. Warto przeczytać powyższy tekst, by zrozumieć czym był komunistyczny totalitaryzm i jaki narzedziami dysponował. Oprócz zomowskich pałek, był cały arsenał „miękkich” , ale dokuczliwych metod presji i niszczenia ludzi. Za każdą oznakę krytyki.
Dobry przykład represji przeciw opozycji w PRL. Wówczas opozycja kojarzona była powszechnie z działalnoscią patriotyczną. Teraz, po wyborach, represji nie ma, tymczasem część z wymienionych tu osób wróciła do opozycji… wobec patriotycznie nastawionego rządu. Pytanie o ówczesne intencje tych osób. Zapewne odpowiedź z ich strony nie padnie.
Minęło tyle lat, ale metody które stosowano w dalszym ciągu przewijają się w niektórych środowiskach. Ludzie którzy nimi nasiąkli nie potrafią?/nie chcą? inaczej żyć…Te 2-3 pokolenia to chyba za mało aby całkowicie zapanowało „nowe”. Mam nadzieję, że kiedyś to nastąpi…
Dziękuję za komentarze i ożywioną dyskusję na Twitterze. Większość wymienionych tu osób zaangażowało się w „Solidarność” i działalność podziemną po wybuchu stanu wojennego. Z pewnością byli przedmiotem inwigilacji i wyrafinowanej gry operacyjnej. Wielu z nich trafiło do obozów internowania, wielu działało w ukryciu… Dobrze, że dziś to już tylko materiał dla historyków.
W tamtych latach byłam pracownikiem Politechniki Wrocławskiej. Mieszkałam w jednym z Hoteli Asystenta na Wittigowie. Po wywieszeniu przez studentów ogromnego napisu „anty”na jednym z akademików, Zomo miało pretekst aby 'przetrzepać ’ nauczycieli w hotelu. Pokój po pokoju szukali działaczy „Solidarności”. Obława hotelu trwała całą noc. Na szczęście ,większości działaczy już tam nie było. Wielu z nich (jako internowani) póżnij trafiło do mojego rodzinnego miasteczka, gdzie największą budowlą było więzienie.
Autorka artykułu uświadomiła mi jeszcze jedną rzecz.W ramach prac badawczych współpracowałam wtedy z Ośrodkiem Badań Prognostycznych. Pamiętam nie tylko doktora Jana Waszkiewicza, ale wielu bardzo zdolnych pracowników – działaczy opozycyjnych przeniesionych do tego instytutu .Był to jedyny instytut na Politecnice Wrocławskiej,który nie prowadził dydaktyki.
” W przedszkolu naszym nie jest źle” – warto przeczytać powyższy tekst, aby zrozumieć całą głębię ironii tkwiącej w piosence Jacka Kaczmarskiego http://teksty.wywrota.pl/tekst/19606-jacek-kaczmarski-przedszkole.html. Warto przeczytać powyższy tekst, by zrozumieć czym był komunistyczny totalitaryzm i jaki narzedziami dysponował. Oprócz zomowskich pałek, był cały arsenał „miękkich” , ale dokuczliwych metod presji i niszczenia ludzi. Za każdą oznakę krytyki.
Dobry przykład represji przeciw opozycji w PRL. Wówczas opozycja kojarzona była powszechnie z działalnoscią patriotyczną. Teraz, po wyborach, represji nie ma, tymczasem część z wymienionych tu osób wróciła do opozycji… wobec patriotycznie nastawionego rządu. Pytanie o ówczesne intencje tych osób. Zapewne odpowiedź z ich strony nie padnie.
Minęło tyle lat, ale metody które stosowano w dalszym ciągu przewijają się w niektórych środowiskach. Ludzie którzy nimi nasiąkli nie potrafią?/nie chcą? inaczej żyć…Te 2-3 pokolenia to chyba za mało aby całkowicie zapanowało „nowe”. Mam nadzieję, że kiedyś to nastąpi…
Dziękuję za komentarze i ożywioną dyskusję na Twitterze. Większość wymienionych tu osób zaangażowało się w „Solidarność” i działalność podziemną po wybuchu stanu wojennego. Z pewnością byli przedmiotem inwigilacji i wyrafinowanej gry operacyjnej. Wielu z nich trafiło do obozów internowania, wielu działało w ukryciu… Dobrze, że dziś to już tylko materiał dla historyków.
W tamtych latach byłam pracownikiem Politechniki Wrocławskiej. Mieszkałam w jednym z Hoteli Asystenta na Wittigowie. Po wywieszeniu przez studentów ogromnego napisu „anty”na jednym z akademików, Zomo miało pretekst aby 'przetrzepać ’ nauczycieli w hotelu. Pokój po pokoju szukali działaczy „Solidarności”. Obława hotelu trwała całą noc. Na szczęście ,większości działaczy już tam nie było. Wielu z nich (jako internowani) póżnij trafiło do mojego rodzinnego miasteczka, gdzie największą budowlą było więzienie.
Autorka artykułu uświadomiła mi jeszcze jedną rzecz.W ramach prac badawczych współpracowałam wtedy z Ośrodkiem Badań Prognostycznych. Pamiętam nie tylko doktora Jana Waszkiewicza, ale wielu bardzo zdolnych pracowników – działaczy opozycyjnych przeniesionych do tego instytutu .Był to jedyny instytut na Politecnice Wrocławskiej,który nie prowadził dydaktyki.