Koch, czyli wspomnienie dzieciństwa

Koch to bardziej legumina niż ciasto, lekki, wilgotny, winny i pyszny. Jest typowym przedwojennym, lwowskim specjałem. Prawdziwy koch piecze się z czereśniami i wiśniami, więc sezon na ten przysmak jest krótki. Pachnie latem i ma smak wakacji. Dla mnie jest wspomnieniem dzieciństwa, bo robiła go babcia, a gdy umarła w domu zanikł też zwyczaj pieczenia tego przysmaku. A jego przyrządzenie jest bardzo proste.

Do ciasta potrzebne są cztery czerstwe, ale nie suche bułki, cztery jaja, pięć dkg cukru pudru i łyżka masła lub margaryny. Do tego mleko do namoczenia bułek i po pół kilo czereśni i wiśni, czyli w sumie kilogram.

 

Warto też pamiętać, że czereśnie i wiśnie to owoce nie tylko smaczne, ale i zdrowe. Czereśnie wspomagają pracę serca, korzystnie wpływają na stawy i tarczycę, regulują pracę układu pokarmowego. Zawartość flawonoidów sprawia, że spowalniają procesy starzenia. Wiśnie to owoce, których właściwości odżywcze i lecznicze od dawna były wykorzystywane w medycynie ludowej, m.in. w łagodzeniu schorzeń pęcherza moczowego. Niedawno odkryto, że są  również środkiem na bezsenność. Ze względu na zawartość przeciwutleniaczy chronią organizm przed nowotworami.

Dlatego koch to nie tylko uczta dla podniebienia, ale też samo zdrowie. Przygotowanie tego specjału zaczynamy od wiśni i czereśni.

 

Owoce drylujemy, czyli pozbawiamy pestek. Babcia miała taki sprytny przyrząd do drylowania – na drewnianej rączce wygięty drucik. Świetnie wyłuskiwało się tym pestki czereśni i wiśni. Można to też zrobić posługując się nożem ze spiczastym końcem. W Internecie znalazłam też inny sposób na drylowanie wiśni i czereśni. Owoc umieszcza się na szyjce butelki, końcem po ogonku do góry, a następnie nakłuwa się rurką lub cienkim patyczkiem wypychając pestkę, która spada na dno butelki. Najlepiej zobaczyć to na filmie:

https://youtu.be/6hB3KQDk3mA


Po wydrylowaniu wiśnie z czereśniami wyglądają tak:

Potem trzeba bułki połamać, namoczyć w mleku i odcisnąć dokładnie. Następnie rozetrzeć z masłem, cukrem pudrem i żółtkami. Można dodać cukier waniliowy. Z białek, które zostały z oddzielenia żółtek, ubijamy pianę i mieszamy z masą bułczaną, dodajemy wydrylowane owoce, całość mieszamy i wykładamy do wysmarowanej formy. Koch należy piec około godziny w temperaturze 180 st. Gotowe ciasto posypujemy cukrem pudrem. Można je jeść na ciepło, albo zimno. Jest pyszne.

Życząc udanych wakacji zachęcam do spróbowania tego przepisu. Mam nadzieję, że lwowski koch na stałe zagości w Państwa domach.

SMACZNEGO!

Maria WANKE-JERIE

Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, z wykształcenia matematyk teoretyk, specjalista PR, od 25 lat pracownik Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Współtworzyła pierwszy „Raport o stanie nauki w Polsce”. Współautorka biografii Romana Niegosza „Potrzeba ludzi przyzwoitych. Roman Niegosz – życie dla Polski” oraz „Zobowiązywała mnie przysięga. Proces Władysława Frasyniuka 1982”. Odznaczona Medalem „Niezłomni” (2013).

Możesz również polubić…

14 komentarzy

  1. anna-drozdowska@wp.pl' Anna Makuch pisze:

    Przygotowanie wygląda na możliwe do zrealizowania, a wykorzystanie czerstwego pieczywa bardzo do mnie przemawia. Jeśli użyję mleka roślinnego, przysmak zje alergik.
    Wygląda super!

    • MWJ pisze:

      To ważne, że przygotowując koch można wykorzystać czerstwe pieczywo. Tak to zwykle bywa, że przepisy na popularne potrawy powstawały w warunkach wymagających wykorzystania resztek. Tak powstała włoska pizza. Mam nadzieję na popularyzację lwiwskiej leguminy z czereśni i wiśni, dlatego jej nazwę od tej chwili będę pisała zawsze z hashtagiem – #koch

    • Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

      Wersje dla alergików bywają pyszne. Znam i przyrządzałam leguminę z jabłek z użyciem mąki, kaszy manny, cukru i margaryny dla uczulonych na nabiał i jaja. Pyszne i bajecznie proste w wykonaniu.

  2. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Odświeżyłam, za przyczyną tego tekstu, wspomnienia z dzieciństwa. Pamiętam, że nasz tato uwielbiał tę leguminę i dopóki on żył, pojawiała się na naszym stole (instruowana przez babcię przyrządzała go nasza gosposia). Potem jakoś nie sięgaliśmy do tego prostego wszakże przepisu.
    Zrobiłam koch ostatnio na spotkanie rodzinne z okazji 46. rocznicy ślubu 24 czerwca. Wszystkim bardzo smakował, a przyrządzanie jest niezwykle proste. Jedyny istotny kłopot to drylowanie owoców bez przyrządu do drylowania. Wypróbowałam sposób z butelką i całkiem dobrze się sprawdza. Sprytne.
    Warto też dodać, że koch jest niskokaloryczny (obawa o tycie pojawiła się w komentarzach na Facebooku) i niskoglikemiczny (ważne dla cukrzyków). Oczywiście pod warunkiem jedzenia z umiarem, ale to dotyczy wszystkich potraw.

  3. ewama7@wp.pl' Ewa Mastalska pisze:

    Przyznam, że pierwszy raz słyszę tę nazwę, może dlatego, że moi przodkowie nie wywodzą się z okolic Lwowa, kutii też długo nie znałam. Moi krewni mieszkają wciąż w naszym starym domu mającym około 90 lat z dużym ogrodem, choć to nie wieś, ale spore powiatowe miasto. Były krzaki porzeczek w kilku kolorach, a na całą zimę mieliśmy z nich soki. Latem papierówki z drzewa i wiśnie, choć dla mnie są za cierpkie, wolę czereśnie, które teraz z zapałem obiera mój 6-letni chrześniak Franek. I wielki orzech. Ciocia robiła co roku z wszystkiego nalewki i nam przywoziła, gdy przyjeżdżała z wizytą do Wrocławia.

  4. ewama7@wp.pl' Ewa Mastalska pisze:

    Muszę przesłać mojej cioci specjalistce od gotowania i pieczenia.

  5. b.utecht@onet.pl' Barbara Utecht pisze:

    Bardzo chciałabym Państwa przeprosić, że nie pojawią się przepisy kolejnych lwowskich legumin dzisiaj, ponieważ zdjęcia te może tylko dodać na bloga autorka tekstu, która obecnie przebywa w Taize. Otrzymałam zapewnienie, że w najbliższą niedzielę mają zostać zamieszczone przesłane zdjęcia z przepisami na blogu. Zatem zapraszam wszystkich zainteresowanych w niedzielę, a autorce dziękuję za ten tekst. Postaram się w najbliższym czasie wypróbować przepis. Metoda drylowania owoców za pomocą butelki i patyczka GENIALNA!

    • Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

      To ja w takim razie wyręczę i podam te przepisy na leguminy z „Lwowskiego Biuletynu Katolickiego” w dosłownym brzmieniu, choć nie są mi z autopsji znane i w naszym domu ich się nie przyrządzało.

      LEGUMINA KAWOWA
      Żółtek 10 miesza się z ½ funta cukru, jak gotowe upal na ciemno, lecz nie spal, ¼ funta migdałów zemleć na młynku, wlej do tych żółtek jedną dobrej kawy ze śmietanką, pianę po 6 białkach wymieszaj i do formy świeżem nie słonem masłem wysmarowanej wlej i gotuj nie długo, aby nie opadła na parze.

      LEGUMINA POWIDLANA
      Łyżkę masła dobrze rozetrzeć na misce, do tego daj ¼ funta powidła i ¼ funta cukru, garść tartej bułki, 2 całe jaja i pianę z białek, trochę pomarańczowej skórki w cukrze smażonej i drobno siekanej, troszkę migdałów drobno siekanych, wysmarować rondel dobrze masłem i dość grubo posypać. Ma się piec cała godzinę w rurze, po upieczeniu i wyłożeniu na półmisek grubo cukrem miałkim posypać.

      LEGUMINA CHLEBOWA
      Chleb razowy lub inny cienko pokrajać i ususzyć, żeby się zrumienił, potłuc na mąkę. Wziąć 3 łyżki stołowe z tej mąki, wina francuskiego kieliszek, cukru kubek, wbić w to osiem żółtek, wsypać trochę goździków, cynamonu, wanilii, wlać łyżkę masła sklarowanego i pianę z tych 8 białek, wymieszać razem, wlać w rondel masłem wysmarowany. Piec kwadrans.

      LEGUMINA KASZTANOWA
      1 funt kasztanów (jadalnych) z łupki obranej na miękko zgotować, dać do rondla łyżkę świeżego masła i cukru podług smaku te wszystkie zgotowane kasztany i razem przesmażyć, zaraz gorącą tę masę prędko przez sito wysypać na półmisek przetrzeć, co będzie jak puch wyglądać, do tego ubić krem ze słodkiej śmietanki z cukrem i wanilią albo z bardzo młodej, kwaśnej śmietanki z cukrem i wanilią a z bardzo młodej kwaśnej śmietany, oblać na półmisku tę masę kasztanową ubrać biszkopcikami lub piankami i podać. Doskonała jest zimna.

      • zdariaziemiec@gmail.com' Daria Ziemiec pisze:

        Pięknie „brzmią”te przepisy na leguminy:) Wszystkim pasjonatom kuchni polskiej polecam książkę kucharską Ćwierczakiewiczowej.
        Przepisy tam zebrane ukazuja nam bogactwo kuchni polskiej.
        Ja moj egzemplarz kupilam na giełdzie książek za 1 zl:) Naprawdę warto.Samo czytanie przepisów przenosi nas w inny świat:)

  6. rafal.kubara@interia.pl' Rafał Kubara pisze:

    Czereśnie ( u mojej teściowej) już się skończyły, wiśni nie mam, ale mam dużo czarnej porzeczki, a potem aronii i śliwek. Przyszło mi do głowy czy nie można by było zrobić podobnej leguminy z wykorzystaniem tych owoców.

    • Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

      Można spróbować, ale to chyba jednak inna potrawa z tego wyjdzie. Podobnie koch nie jest w jednej wersji, znane jest mi co najmniej kilka innych zbliżonych, choć nie identycznych przepisów.

      Łukasz Mezyk zareagował na Instagramie na podane przeze mnie w poście zdjęcie porcji kocha i zapytał: „Czy bułka tarta tu przychodzi?”. Odpowiedziałam „nie”, bo w naszym przepisie jej się nie stosuje, ale znalazłam taki z użyciem bułki tartej. Osiem żółtek uciera się z ośmioma łyżkami cukru pudru, dodaje się szklankę bułki tartej i szklankę mleka, a na koniec dodaje się wydrylowane owoce (pół kg wiśni i pół kg czereśni. No i piecze się w foremce ok. 40-50 min.

  7. sliwa@swissonline.ch' Jan Śliwa pisze:

    Tadeusz Boy-Żeleński
    Piosenki „Zielonego Balonika”
    Nowa pieśń o rydzu,
    czyli jak Jan Michalik został mecenasem sztuki,
    czyli niezbadane są drogi opatrzności

    Miał se Michalik cukiernię,
    Kupczył w niej trzeźwo i wiernie,
    Kawusia, ciastka i pączki,
    Zapłata z rączki do rączki.

    Kredytu śmiertelny był on wróg,
    Toteż mu za to poszczęścił Bóg,
    Że serce dla golców miał z głazu,
    Nie zrobił benkełe ni razu.

    https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/slowka-zbior-piosenki-zb-nowa-piesn-o-rydzu.html

  8. katarzyna.walus@onet.pl' Katarzyna Waluś pisze:

    Jeszcze tylko pyszna kawa..

  9. Maria WANKE-JERIE pisze:

    Dziękuję za zainteresowanie tematem, a ściślej, przepisem na prostą i smakowitą leguminę z wiśni i czereśni. Ten lwowski specjał sprowokował do dzielenia się przepisami na leguminy, co skrzętnie przepisała moja siostra, za co jej dziękuję. W dzieciństwie koch był dla mnie symbolem zaczynających się wakacji – babcia piekła, a rodzice przygotowywali się do wyjazdu nad morze… Po powrocie już nie było czereśni i… nie było kocha. Za to zaczynał się sezon na dżemy i konfitury… Dlatego,życząc wszystkim naszym Czytelnikom udanego wypoczynku, polecam tekst mojej siostry o przetworach z owoców https://twittertwins.pl/dzis-prawdziwych-przetworow-juz-nie-ma/

Skomentuj Barbara Utecht Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *