Karkonosze moja miłość

Może inne są piękniejsze, może i są. Wyższe, z typowo wysokogórskim krajobrazem, bardziej malownicze. Ale ja Karkonosze kocham, tak jak moja siostra Wrocław. Miłością bezwarunkową. Zakochałam się od wczesnego dzieciństwa, a miłość do tych gór zaszczepił w nas nasz Ojciec.

20160528_133611

Z tego miejsca widać Mały Staw, schroniska „Samotnia” i Strzecha Akademicka”, tylko Śnieżka ukryła się w chmurach

Do refleksji na temat Karkonoszy namówiła mnie Pani Barbara Utecht po tym, jak podczas ostatniej dwudniowej wyprawy w góry zamieściłam na Twitterze kilka zdjęć. A ta wycieczka była prezentem z okazji Dnia Matki od mojego młodszego syna. Pojechaliśmy tylko we dwójkę. Ostatni raz chodziłam po górach ponad dziesięć lat temu, więc miałam trochę obawę o moją kondycję, ale nie było aż tak źle. No nie tak, jak dawniej, ale mniej więcej mieściłam się w czasie, który figuruje na drogowskazach. Przed laty ja i siostra potrafiłyśmy chodzić dwa razy szybciej. A i teraz widziałam, że dzieci w wieku wczesnoszkolnym lub nawet przedszkolnym mnie wyprzedzały. No, może nie szły na tak długą trasę, ale dzielnie dawały sobie radę.

20160528_115258    20160528_115153

 Schronisko „Samotnia”; obok widok na Mały Staw i masyw górski ze śladami śniegu na zboczu

Do Karpacza jeździłyśmy regularnie co najmniej raz w roku z rodzicami od wczesnego dzieciństwa. Był tam uniwersytecki ośrodek wypoczynkowy „Krokus”, do którego jeździliśmy. I od dziecka pokochałyśmy chodzenie karkonoskimi szlakami. Ojciec uczył nas wytrwałości, a cóż jest lepszą tego szkołą, jak nie turystyka górska. Tego trzeba uczyć od małego i namawiałabym rodziców, aby uczyli dzieci wytrwałości na górskich szlakach. Jak złapią ten bakcyl, będą miały wiele radości niemalże do późnej starości.

20160527_131432   20160527_135526

Widok na Śnieżkę w oddali; obok Skalny Stół (1281 m n.p.m.), a stamtąd zamknięty szlak na przełęcz „Okraj”

Karkonosze to chyba najbardziej zadbane polskie góry, a napewno najlepiej oznakowane. Szlaki starannie utrzymane. Po tym, jak byłam ostatni raz, pojawiły się nowe drewniane pomosty i wzmocnienia przy skalnych stopniach. Niemiłym natomiast zaskoczeniem były dwie zamknięte trasy – jedna prowadząca od Skalnego Stołu na przełęcz Okraj (można tam oczywiście dojść inaczej, zielonym lub żółtym szlakiem), druga, prowadząca do schroniska „Samotnia” nad Małym Stawem (dojść można tylko drogą dojazdową dla samochodów). Podana przyczyna to ochrona zagrożonych zwierząt. Dowiedziałam się, że chodzi o cietrzewie. Czy potrzeba aż zamykać szklaki, żeby je chronić, nie mnie oceniać, ekolodzy wiedzą lepiej.

Ulubione przeze mnie i najpiękniej położone nad Małym Stawem schronisko „Samotnia” tętni życiem. Uruchomiono tu dla dzieci dodatkową atrakcję – ściankę wspinaczkową. Dojście jest stosunkowo proste, tak więc całkiem małe dzieci są w stanie dotrzeć o własnych siłach. Moja siostra wybrała się tam przed laty z niespełna trzyletnim młodszym synem Wojtkiem. Szedł sam dzielnie i ani razu nie korzystał po drodze z rąk mamy. Ja pierwszy raz byłam z dziećmi sama w Karpaczu w stanie wojennym (mąż się wtedy ukrywał), a na jego miejsce, bo dostałam przydział z uniwersyteckiego działu socjalnego, zabrałam jeszcze kolegę syna. I tak wędrowaliśmy wtedy z dwójką siedmiolatków i jednym czterolatkiem po górach. Robiliśmy naprawdę ambitne, długie trasy, a dzieci nie tylko nie marudziły, ale wręcz biegały i podskakiwały podczas wędrówki.

20160527_163051   20160528_131152

Idąc grzbietem gór są piękne widoki, choć tym razem trochę zasnuła je mgła, a teren niemalże płaski

Dziś też widziałam rodziców z dziećmi w takim wieku. One naprawdę mają świetną kondycję i można od nich wymagać chodzenia bez narzekania i brania na ręce. Można i warto. Widziałam też starsze dzieci zbierające w schroniskach pieczątki. To też jest sposób, aby zachęcić do chodzenia po górach.

20160528_135001   20160528_134849

Z korony gór roztacza się piękny widok na Mały i Wielki Staw

20160528_140207   20160528_143709  20160527_140011

Grupy skał Słonecznik (1432 m n.p.m.) i Pielgrzymy (1200 m n.p.m.)

A wracając do karkonoskich szlaków, koło położonego nieco na uboczu trasy Domku Myśliwskiego i w samym schronisku udostępniono ścieżkę edukacyjną. Wewnątrz są mikroskopy, lupa i eksponaty do obserwacji.

20160528_113437   20160528_113428 (1)

Na zewnątrz umieszczono plansze poglądowe z różnymi gatunkami roślin i ptaków. Pouczające nie tylko dla dzieci i młodzieży.

20160528_113612   20160528_113618

Niezmiennie urokliwe jest schronisko „Pod Łomniczką”, tradycyjnie bez prądu, na stolikach i przy bufecie świeczki, a specjalnością tego miejsca są naleśniki z jagodami i bitą śmietaną. Nie sposób przejść, aby się nie zatrzymać i nie spróbować. Z tym schroniskiem wiąże się moje wspomnienie o Ojcu. To tam wybrał się na ostatnią w swoim życiu wyprawę. Był już bardzo ciężko chory na raka, po chemioterapiach, miał przerzuty. Ale pojechał na początku lutego 1971 roku na kilka dni do Karpacza i odbył tę trasę. Miał jeszcze siłę, bo jak zwykł mawiać „kto chce i może, ten musi”. Pożegnał się z Karkonoszami i tym ulubionym schroniskiem, a kilka tygodni później, 27 marca zmarł…

A więc dla mnie Karkonosze to nie tylko góry, w których można aktywnie wypocząć, ale także miejsce wielu wspomnień. Tę ostatnią wyprawę, z racji, że był to prezent z okazji Dnia Matki, też będę z sentymentem wspominała.

Małgorzata Wanke-Jakubowska

Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, z wykształcenia matematyk teoretyk, specjalista public relations, przez 27 lat była pracownikiem Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu i przez 18 lat rzecznikiem prasowym tej uczelni. Po studiach pracowała w Instytucie Matematycznym Uniwersytetu Wrocławskiego na stanowisku naukowo-dydaktycznym; jej zainteresowania naukowe dotyczyły algebry ogólnej.

Możesz również polubić…

15 komentarzy

  1. jerzpolski@wp.pl' Jurek S. pisze:

    Góry są piękne. Mieszkam w Bielsku-Białej i codziennie je oglądam,a wiele razy bywam w różnych częściach Beskidów. W czasie studiów, na pierwszym obozie studenckim byłem w Piwnicznej z księdzem Mrozkiem z Maciejówki. Mieszkaliśmy stłoczeni w pomieszczeniu oświetlonym łuczywem, z dala od cywilizacji, ale był spokój, piękno natury… Mamy wiele gór, ale każda ma swój urok. Góry Stołowe mogą konkurować z amerykańskimi. Inne piękno maja Bieszczady, a inne Tatry – warto zobaczyć wszystkie.
    Miłośnikiem gór był – chyba jeszcze jest dr Głazek.

  2. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Dr Kazimierz Głazek – matematyk, miał z nami zajęcia na studiach z algebry, był nie tylko wielkim miłośnikiem gór, ale wybitnym taternikiem, alpinistą i himalaistą. Uczestniczył w wielkich wyprawach górskich w Himalaje. Zmarł, niestety, we wrześniu 2005 roku w Tunezji.

  3. b.utecht@onet.pl' Barbara Utecht pisze:

    Bardzo dziękuję autorce, że mogłam przyczynić się choć w niewielkim stopniu do podzielenia się z nami tą bardzo ciekawą, dwudniową wyprawą w Karkonosze. Wspomnienia odżyły na nowo, to tak jakbym wędrowała dziś tym pięknym szlakiem. Ponieważ urodziłam się w Sudetach w tzw. Leśnym Grodzie, góry od zawsze były moją miłością. Miałam je na wyciągnięcie ręki. Na co dzień mogłam zachwycać się ich pięknem i podziwiać uroki. Dzięki rodzicom, którzy zaszczepili we mnie tę miłość do wędrówek mimo upływu lat nie jestem w stanie zapomnieć widoku Karkonoszy. Przemierzałam większość szlaków zarówno od Karpacza i od Szklarskiej Poręby. Choć zawsze pragnęłam dotrzeć na czeską stronę, jednak nie udało mi się to. Jeszcze raz z serca dziękuję autorce za zdjęcia, które dopełniają całości. I mogę zapewnić Państwa, że moja miłość do Karkonoszy nie ustaje i powiedziałabym, że jest coraz mocniejsza!

  4. „Byli chłopcy, byli, ale sie mineli.
    I my się miniemy w tej ostatniej chwili.”
    Tak mi się ta góralska przyśpiewka przypomniała po lekturze pierwszego wpisu.
    Moje góry to Jura i Tatry Zachodnie.
    Tatry z Krakowa 109 km. Jak byłem przy kasie, to autobusem; jeśli brakowało, to PKP.
    Tam zobaczyłem, co to jest słynny i straszny w opowieściach „krok Głazka”, nauczyłem się śpiewać kuplet :
    „Assmann patrz pod M. Pulina
    Pulina – patrz pod Assmanna” (https://pl.wikipedia.org/wiki/Psychrometr_Assmanna)
    Potem widywałem Ich już „na żywo”, podobnie jak całą plejadę speleologów z WRO. WAWY, KRA czy POZ (okres Bańdziocha Kominiarskiego).
    Wówczas Karkonosze dla speleologów nie były tak bardzo interesujące, bo miały szczątkowy kras. Odkrycie w Kletnie nastąpiło później.
    Natomiast zimą Karkonosze zyskiwały na atrakcyjności. Mieszkałem już w Poznaniu – bliżej Śnieżki niż Ciemniaka. Infrastruktura narciarska znacznie lepsza niż w Zakopanem. Można było bezpiecznie jeździć z dziećmi na nartach.
    A Jura? We wspomnieniach jest miejscem, gdzie przez trzy dni wędrówki można było nie zobaczyć człowieka. Teraz o takie odosobnienie trudniej, ale w dalszym ciągu jest interesująca, bo wreszcie zaczęto tam rozsądną gospodarkę – m.inn. usuwanie zadrzewień, które zasłaniały ruiny zamków.
    http://biz.blox.pl/html/1310721,262146,20.html?17
    Ale to jest materiał na inny wpis.

  5. Maria Wanke-Jerie pisze:

    Karkonosze to także dla mnie góry szczególne, które po prostu kocham. Znam tam każdy niemalże kamień, wiem, co jest za zakrętem, pamiętam każdy strumyk. Staram się być w Karpaczu co roku, choćby na dwa, trzy dni. Miałam okazję chodzić po Apeninach, wdrapałam się nawet na górę Camicia (2564 m npm) w masywie Gran Sasso i prawie dotarłam do szczyt góry Jana Pawła II, idąc szlakiem imienia Papieża Polaka. Ciekawe góry, ciekawe skojarzenia, które dotykają czułych strun i budzą pozytywne emocje. Też towarzyszył mi syn i szliśmy tylko we dwójkę. Ale nie ma to jak Karkonosze. Tu zawsze czuję kraj lat dziecinnych, który – jak pisał Mickiewicz – „zawsze zostanie piękny i czysty, jak pierwsze kochanie”.

  6. lala.lu@gazeta.pl' Głęboki Fotel pisze:

    Ze wszystkich polskich gór najbardziej uwielbiam Tatry, ale z radością chodzę po wszystkich. Karkonosze też znam z dzieciństwa – zwłaszcza Chojnik, który rozbudzał wyobraźnię małego dziecka. W tym roku mamy zamiar z koleżankami przejść cały szlak im. Mieczysława Orłowicza, czyli całe Sudety, czyli 440 km. Trzymajcie kciuki.

  7. stanorion@gmail.com' Vector pisze:

    Każdy chyba przyzna, że Karkonosze są piękne, jak i całe Sudety zresztą. Bardzo dobrze oznaczone i utrzymane szlaki, dobry dojazd wszędzie i znakomicie rozwinięta infrastruktura, zwłaszcza zimą. Specyfiką Karkonoszy jest stosunkowo surowy, jak na tę wysokość klimat na Śnieżce, oraz wiele gatunków endemicznych roślin w niższych partiach. Nie brak także pomników przyrody, czy urokliwych krajobrazowo zakątków. Fauna jest dość uboga, bo nie ma przedstawicieli większych ssaków, chyba ze względu na brak dzikich, niedostępnych terenów. Świetne góry do rodzinnych wędrówek z osobami starszymi czy dziećmi, ze względu na stosunkową łatwość szlaków. Tutaj wszędzie da się podjechać i wszędzie jest blisko.
    Przejeżdżałem przez te okolice wielokrotnie, ale do zwiedzania jakoś zawsze czasu mi zabrakło, pomimo tego, że przecież mieszkałem w niedalekim Wrocławiu.
    Pomimo niewątpliwych uroków Karkonoszy, osobiście preferuję swoje ukochane Bieszczady, bo tu znajduję przestrzeń, dzikość i możliwość wałęsania się po wielu odludnych miejscach.

  8. ewa_1064@interia.eu' Ewa pisze:

    Moją miłością i to taką od pierwszego wejrzenia są Tary.Zakochałam się będąc nastolatką i ta miłość trwa do dziś.Zabierałam tam synów,którzy ukochali te góry tak jak ja,teraz przynajmniej raz w roku a jeśli jest możliwość częściej zabieram wnuka który również połknął bakcyla.Kilka lat temu zabrałam również moją mamę po raz pierwszy i przepadło Giewont skradł Jej serce. Pod Śpiącym Rycerzem odpoczywam,oddycham pełną piersią,ładuję akumulatory i zostawiam wszystkie troski.Uwielbiam Dolinę Białego,kocham wspinać się na Nosal i Sarnie Skałki.Zachwyca mnie Hala Gąsienicowa i widok z Murowańca.Tam doświadczam często bardzo mocno bliskości Boga.Dla mnie tam wszystko jest inne prostsze i piękniejsze.taka moja miłość na całe życie

  9. mariarozycka@wp.pl' Maria pisze:

    Karkonosze to pierwsze góry jakie odkrywałam – po raz pierwszy jeszcze jako dwulatka – na plecach Taty 🙂 A potem też wielokrotnie… Zresztą, w pewien sposób moje życie jest z nimi związane – bo moi Rodzice poznali się podczas studenckiego rajdu właśnie w Karkonoszach. Teraz mieszkam w innych górach (też pięknych!), ale myślę, że jeszcze i po Karkonoszach będzie mi dane kiedyś pochodzić…

  10. alinapetrowa@gmail.com' Alina Petrowa pisze:

    Dziękuję, dzięki Pani przypomniałam sobie o mojej górze. Każdy, kto ma „swoją” górę, zrozumie kogoś, kto kocha np. Karkonosze. Góra mojego dzieciństwa to Witosza, u jej stóp leży Sofia, moje miasto rodzinne. Patrząc na nią, potrafię się zorientować, w jakim punkcie miasta jestem. Z tego powodu brakuje mi gór w warszawskim pejzażu.

    Góry są „wychowawcze”. Ilu rzeczy można nauczyć siebie i małego człowieka, chodząc po górach. Tak robił mój Tata, zawsze w niedziele zabierał nas (mojego brata i mnie) w trasę. Najpierw łatwe wycieczki, później coraz trudniejsze, zawsze sprawdzał, czy podołamy. Ale na Czerni Wrch weszłam, będąc w liceum (ponad 2 tys. metrów, chyba 2059 m. n.p.m. To góra pochodzenia wulkanicznego, piękna i dzika, mimo że tak bliska milionowego miasta.

    Bardzo się wzruszyłam, gdy się dowiedziałam, że Rzymianie, którzy tu sobie miasto urządzili (po Trakach), polowali na lwy. Bułgarski herb jest więc umotywowany tymi czworonożnymi mieszkańcami Witoszy, którzy podobno opuścili region we wczesnym średniowieczu.

    Pozdrawiam, dziękuję za uruchomieniem wspomnień, w tym roku znowu zobaczę Witoszę.

  11. wlalos@onet.pl' Władysław Łoś pisze:

    Karkonosze z pewnością piękne. Cóż z tego, skoro obce.

    • MWJ pisze:

      Istotnie, Karkonosze, których 1/3 znajduje się po polskiej stronie, podobnie jak Ziemie Zachodnie należą do Rzeczpospolitej 73 lata i widać tu wyraźnie ślady poprzednich, niemieckich gospodarzy. Ale za całego mojego życia były polskimi górami, które kocham tak jak moje rodzinne miasto Wrocław.

      • wlalos@onet.pl' Władysław Łoś pisze:

        Leżały na terytorium PRL. Obecnie należą do wolnej Rzeczpospolitej. ale polskimi górami jeszcze długo nie będą. Może wtedy, gdy Lwów i Wilno przestaną być polskimi miastami.

  12. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    To prawda, większa część Karkonoszy jest po czeskiej stronie, ale te polskie też piękne i zadbane. Świetnie utrzymane i oznakowane szlaki, wciąż nowe udogodnienia dla turystów, urzekające widoki, uśmiechnięci, uprzejmi ludzie. Jedna z tablic przypomina, jak polscy turyści byli kiedyś zawracani przy punktach granicznych. Posterunki Straży Granicznej zostały usunięte 29 grudnia 2007 roku.

Skomentuj Maria Wanke-Jerie Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *