Grzyby, a może ślimaki?

Photo0189

Grzyby. Lubią je prawie wszyscy. Jeść, zbierać, przyrządzać. Teraz, gdy zrobiło się ciepło i bardziej wilgotno, zapewne pojawią w dużych ilościach. Już są. Nie trzeba ich specjalnie reklamować, ale warto przestrzegać przed trującymi, bo mogą być śmiertelnie niebezpieczne. Dlatego zbieram wyłącznie te, które pod kapeluszem mają gąbkę, a nie blaszki: borowiki, podgrzybki, kozaki…

20150930_141338           20150930_141458          20150930_141241         20150930_141215

Mają głównie walory smakowe, dlatego warto je tak przygotować, aby były pełnowartościową potrawą, także zawierającą białko. Tak samo przyrządzam ślimaki i zechcę do nich zachęcić. Warto przełamać uprzedzenia i… przynajmniej spróbować.

Zacznę od grzybów. Możemy je suszyć, marynować, dodawać do zup i sosów. Ja przyrządzam z nich danie główne, nadające się zarówno na kolację, jak i obiad. Zapewniam, że są znakomite.

20150930_194824

Oczyszczone grzyby starannie płuczę i kroję na kawałki. Na patelni rozgrzewam oliwę lub olej i dodaję pokrojoną w kostkę cebulę. Gdy lekko się zrumieni dodaję grzyby i duszę pod przykryciem aż wyparuje nadmiar wody. Do przyprawionej solą i pieprzem masy dodaję śmietanę starannie wymieszaną z całymi jajami (na kilogram grzybów cztery jaja i ćwierć litra śmietany). Po wymieszaniu powinno się doprowadzić do wrzenia. I można podawać z ziemniakami lub bagietką. Żeby nie było to bardzo kaloryczne używam śmietany 12-procentowej. Smakuje świetnie.

20150930_195055

Tak samo przyrządzam ślimaki. Oczywiście ich nie zbieram tylko kupuję oczyszczone w puszce, albo w słoiku.

 ślimaki                      ślimaki2

 Po otwarciu trzeba je starannie wypłukać kilka razy zmieniając wodę. Warto dodać sok z cytryny i zostawić na pół godziny, a następnie jeszcze raz dobrze wypłukać. To dzięki temu zabiegowi pozbywamy się zapachu, który nie każdemu odpowiada. Dalej postępujemy identycznie jak z grzybami, czyli na podrumienioną cebulkę na patelni dajemy ślimaki i dusimy, następnie doprawiamy solą i pieprzem i dodajemy śmietany z jajami. Jak do grzybów. I to smakuje podobnie jak grzyby, bardziej jak kozaki niż maślaki, bo ślimaki po przyrządzeniu są jędrne, właśnie jak te najbardziej twarde grzyby. I smakują podobnie. Radzę spróbować i pozbyć się uprzedzeń.

Maria WANKE-JERIE

Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, z wykształcenia matematyk teoretyk, specjalista PR, od 25 lat pracownik Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Współtworzyła pierwszy „Raport o stanie nauki w Polsce”. Współautorka biografii Romana Niegosza „Potrzeba ludzi przyzwoitych. Roman Niegosz – życie dla Polski” oraz „Zobowiązywała mnie przysięga. Proces Władysława Frasyniuka 1982”. Odznaczona Medalem „Niezłomni” (2013).

Możesz również polubić…

4 komentarze

  1. igormertyn@gmail.com' Igor Mertyn pisze:

    Uwielbiam grzyby. Mój dzidek był wspaniałym grzybiarzem. Nasze wyprawy do lasów były nawet dwu dniowe. Opowiadał mi wtedy historie o „lesie”. A babcia czekała, później słuszyła, marnowała I przyrządzała. Ależ to były wspaniałe wieczory. Pełne niesamowitych opowieści. Ale ślimaki? Muszę w ten sposób spróbować zrobić!

  2. O ja biedny!
    Tych lat nie odda nikt !
    Do sich por dusiłem escargoty w maśle, dodawałem pietruszki (zielonej) i upychałem w wyparzone muszle winniczków..
    Podawałem na gorąco.
    I klapa.
    W eleganckich kręgach podaje się jak maślaki.
    Taka poruta. Mieżdunarodnyj ekscess.
    Jak to odrobić???

  3. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Grzyby to nie tylko potrawa. Grzyby to także obrosły tradycjami ceremoniał towarzyski. Dla grzybobrania znalazło się np. miejsce w „Panu Tadeuszu”:
    A więc krzyknął: «Panowie, po grzyby do boru!
    Kto z najpiękniejszym rydzem do stoły przybędzie,
    Ten obok najpiękniejszej panienki usiądzie;
    Sam ją sobie wybierze. Jeśli znajdzie dama,
    Najpiękniejszego chłopca weźmie sobie sama».
    Grzyby znalazły poczesne miejsce w naszej rodzinie, mam wspomnienia z wyjazdów wakacyjnych nad jezioro „Głębokie”, gdzie razem z moją siostrą, jej mężem i przyjaciółmi spędzaliśmy latem nawet kilka tygodni pod namiotami. Tak się wtedy jeździło z całym zapasem przetworów (zawekowane mięso kupione uprzednio na kartkowe przydziały)Pamiętam wyprawy do lasu z dziećmi, dla których zbieranie grzybów nie było nudnym zajęciem, jak dziś dla moich wnuków. A trzeba się było sporo nachodzić, mijając po drodze muchomory i szatany, żeby znaleźć upragnionego podgrzybka, kozaka czy najbardziej pożądanego prawdziwka. Kurkami też nie gardziliśmy. Mój mąż najpiękniejsze okazy fotografował, bo taki schowany w leśnym poszyciu grzyb to niejednokrotnie istny cud natury. Po powrocie było czyszczenie, czasem nawet na kocu na plaży. Potem nanizało się grzyby przeznaczone do suszenia na nitkę i wywieszało na słońcu. Część się marynowało w słoikach opróżnionych z mięsnych przetworów, a resztę jedliśmy w tej, opisanej przez siostrę postaci. Tak przyrządzone lubiliśmy najbardziej. Do dziś to dla moich synów ulubiona potrawa. Moje wnuki nie jedzą, bo nie zaleca się podawania grzybów dzieciom, ale wtedy nasi synowie w wieku wczesnoszkolnym grzyby jedli i im nie szkodziły. Rzadko ostatnio wybieram się na grzyby, częściej na targowisko. Kupione przyrządzam tak, jak to opisała moja siostra. Ale także, po oczyszczeniu i opłukaniu, mrożę. Zimą jak znalazł.
    A ślimaki? Sama nie przyrządzałam, ale jadłam u siostry. Wyborne.

    • stanorion@gmail.com' Vector pisze:

      Piękny opis wakacyjnych wyjazdów na łono natury. Pamiętam tamte czasy i cały ten zabierany ekwipunek, bo wtedy wszystko było dobrze mieć ze sobą. Zdarzało się, że też tak wyjeżdżałem, jednak zamiast zbierania grzybów, wolałem zainstalować się z wędką nad wodą, bo ryby też lubię.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *