Filmowe panie

Tak się składa, że właśnie teraz, gdy obchodzony jest Dzień Kobiet, na ekranach kin i w telewizji królują filmy bardzo kobiece, przedstawiające z różnej perspektywy dzielne, odważne panie, dla których wartością jest styl, klasa, godność… Bo feministki uczestniczące w manifach to zaprzeczenie kobiecości. Myślę, że nie warto poświęcać im zbytniej uwagi. To przecież margines. Dlatego dziś nie o tym.

jenna-louise-coleman-as-queen-victoria-1000x600

W piątkowe wieczory w telewizyjnej jedynce emitowany jest brytyjski serial „Wiktoria” o jednej z najsławniejszych w historii władczyń świata, królowej brytyjskiej Wiktorii Hanowerskiej. Film z psychologiczną wnikliwością pokazuje dorastanie młodej kobiety do roli monarchini – jej emocje, lęki, uczucia, ale przede wszystkim wielką umiejętność łączenia kobiecości, roli najpierw panny, potem narzeczonej, żony, a później matki z kierowaniem sprawami państwowymi; stanowczość z poszukiwaniem kompromisu wśród licznych dworskich intryg i koterii. Jej małżeństwo także nie było sielanką, ale to postawa królowej i jej wierność zasadom pozwoliła znaleźć modus vivendi pomiędzy ambicjami małżonka a jej powinnością wobec państwa, a także rodziny. Trudna rola. Film pokazuje kobietę z wielką klasą, żyjącą w nie tak odległej przecież przeszłości.

94eb27a9db2c66952b113a8bc58c.1000

Wciąż można oglądać na ekranach kin oklaskiwaną przez widzów i krytyków „Jackie”, amerykański obraz nagrodzony za najlepszy scenariusz w Wenecji z rewelacyjną kreacją Natalie Portmann, która przyniosła aktorce nominację do Złotego Globu i prestiżowe nagrody Independent Spirit i Gotham Award. Film przedstawia kulisy jednego z najbardziej wstrząsających momentów w dziejach Stanów Zjednoczonych – zabójstwa Johna Fitzgeralda Kennedy’ego, widzianego oczami Pierwszej Damy – Jacqueline Bouvier Kennedy. Godność, z jaką mierzy się ona z tragedią, ogrom problemów, jakie w jednej chwili na nią spadają i klasa, jaką prezentuje, sprawiają, że do mitu JFK dopisana zostaje legenda Jackie.

Natalie-Portman-Jackie-Movie

Z jednej strony trauma, jaką było zabójstwo męża na jej oczach, wszak to ona ściskała w dłoniach roztrzaskaną kulą głowę postrzelonego przez snajpera prezydenta, głowę całą we krwi, z drugiej konieczność uczestniczenia w organizacji uroczystości pogrzebowych, świadomość zagrożenia i… natychmiastowa wyprowadzka z miejsca, które z takim wysiłkiem i kunsztem urządziła. A przy tym troska o dwójkę małych dzieci w brutalny sposób pozbawionych ojca. Przejmujący obraz. Portret kobiety z wielką klasą i godnością znoszącą tragedię. Dla mnie osobiście to powrót do emocji, które przeżywałam jako dziesięcioletnia dziewczynka. Zabójstwo Kennedy’ego było impulsem, który zainicjował zainteresowanie polityką i sprawami publicznymi. Rodzice prenumerowali w tych czasach miesięcznik „Ameryka”, kolorowe czasopismo wyróżniające się wśród ówczesnych szaro-burych PRL-owskich, propagandowych gazet. Dzięki „Ameryce” mogłyśmy razem z siostrą śledzić m.in. życie Pierwszej Pary Ameryki, także ten tragiczny moment.

12

Nadal na ekranach kin wyświetlany jest film „Zerwany kłos”, dramat religijny, produkcja Fundacji „Nasza Przyszłość” o. Tadeusza Rydzyka o bł. Karolinie Kózkównej. Wprawdzie 16-letnia dziewczyna to jeszcze nie w pełni kobieta, ale stanęła ona przed całkiem dorosłymi problemami. Kozacy, którzy dotarli do podtarnowskiej wsi, gdzie Karolina mieszkała razem z rodzicami i rodzeństwem, zabijali, rabowali i gwałcili. Pobożna i wrażliwa dziewczyna obronę swojej godności przypłaciła życiem. Film pokazuje też drugi wątek, gdy wsparła ona swoją przyjaciółkę Teresę, zgwałconą przez Kozaków. Ciężarną koleżankę spotkały szykany ze strony kołtuńskiej, wiejskiej społeczności. Karolina nie tylko okazała jej serce, obdarzając życzliwością, ale też konkretną pomoc – przyniosła kołyskę i ubranka dla mającego się narodzić dziecka. Ale ten film to niewykorzystany potencjał, bo temat rewelacyjny, a tymczasem uboga, jednowymiarowa fabuła, bez szerszego tła, momentami sztuczne dialogi.

4

I charakteryzacja kobiet pozostawiająca wiele do życzenia – zupełnie niepotrzebny, mocny makijaż, nieprzystający do granych ról. Widać, że to nie w pełni profesjonalna produkcja – twórcami są studenci i absolwenci szkoły o. Rydzyka, wspomagani przez kilku występujących w filmie zawodowych aktorów, m.in. Dariusza Kowalskiego grającego rolę ojca Karoliny, czy Zuzanny Lipiec w roli matki, a także kaskaderów i tancerzy. Witold Ludwig zadebiutował jako scenarzysta i reżyser, także główna rola przypadła debiutantce Aleksandrze Hejdzie, studentce Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej. Realizację zadania utrudniały też  niezwykle skromne środki. Zwraca natomiast uwagę dobrze skomponowana, dostosowana do klimatu filmu muzyka, za co należą się słowa uznania dla Krzysztofa Aleksandra Janczaka. Postać bł. Karoliny świetlista, momentami wzruszająca, w ostatniej scenie przeniesiona do współczesności. Symbolicznie zostaje z nami jako wzór do naśladowania.

36463740_401

Tydzień temu wszedł na ekrany kin belgijsko-francusko-niemiecko-polski film „Maria Skłodowska-Curie” z Karoliną Gruszką w roli tytułowej. Nie widziałam go jeszcze, ale ze względu na wybitną postać tytułowej bohaterki wybiorę się na ten film w najbliższym czasie. Maria Skłodowska-Curie to postać wyjątkowa z bardzo wielu powodów, zasługuje na niejeden film fabularny czy dokumentalny (już takie powstały), książki, opowieści, artykuły… W tym roku przypada 150. rocznica jej urodzin, a zarazem 120. rocznica urodzin jej córki Ireny, też noblistki. Zachęcam do przeczytania tekstu prof. Kazimierza Orzechowskiego, który ukazał się w ubiegłą niedzielę na www.wszystkoconajwazniejsze.pl  „#Curie2017. Przełamywanie granic” https://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-kazimierz-orzechowski-curie2017-przelamywanie-granic/. To oryginalne spojrzenie na tę niezwykłą kobietę, mówi o mostach, które budowała, i granicach, które przekraczała – między życiem rodzinnym a pracą i nauką, między fizyką a chemią (dwukrotna noblista jedną nagrodę uzyskała z fizyki, a drugą z chemii) oraz między światem mężczyzn a światem kobiet. Ciekawe spojrzenie.

EqtV74e-

Można wybrać się także na film biograficzny  „Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej”, w reżyserii Marii Sadowskiej z Magdaleną Boczarską w roli tytułowej. Gdy wszedł na ekrany 27 stycznia, bił rekordy popularności. Film jest opowieścią o najsłynniejszej polskiej seksuolog, prekursorce mówienia o seksie w sposób otwarty, której książka „Sztuka kochania” stała się absolutnym bestsellerem i doczekała się wydania aż 7 mln egzemplarzy. Właśnie, po czterdziestu latach do księgarń trafiło wznowienie tej pozycji.

Wojenne-dziewczyny-nowy-serial-TVP.-Kiedy-premiera

Portret trzech kobiet, bardzo różnych, połączonych przez wojenne losy, przedstawia serial telewizyjny „Wojenne dziewczyny”. Pierwszy odcinek pokazała telewizyjna jedynka w ubiegłą niedzielę. Poznajemy Irkę (Marta Mazurek) – młodą kobietę pochodzącą z inteligenckiej, patriotycznej rodziny, Ewę (Vanessa Aleksander) – dziewczynę ze środowiska drobnych przestępców oraz Marysię (Aleksandra Pisula) – córkę bogatego żydowskiego przemysłowca z Łodzi. Wybuch wojny zabrał im beztroską młodość, a terror okupantów pozbawił ich rodzin i ukochanych. Trudno mi na razie serial ocenić, ale już widać, że w ekstremalnych okolicznościach bohaterki zdobywają się na odwagę. Warto chyba będzie dalej śledzić ich losy, choć jak się wydaje serial nie dorówna „Czasowi honoru”, z którym jest porównywany.

Dodam jeszcze, że na www.wszystkoconajwazniejsze.pl z okazji Dnia Kobiet ukazał się tekst „Fajterki. W hołdzie paniom podziemnym” https://wszystkoconajwazniejsze.pl/romuald-lazarowicz-fajterki-w-holdzie-paniom-podziemnym/ o kobietach podziemia, z którymi autor, Romuald Lazarowicz, miał zaszczyt współpracować, i bez których podziemie by nie istniało, a z pewnością nie byłoby tak sympatyczne.

WDZYDZE

Kino, telewizja oraz portal WcN zaserwowały nam niezłą alternatywę dla szokujących wulgarnością feministek, które po raz kolejny dały popis prymitywizmu i żenady.

Małgorzata Wanke-Jakubowska

Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, z wykształcenia matematyk teoretyk, specjalista public relations, przez 27 lat była pracownikiem Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu i przez 18 lat rzecznikiem prasowym tej uczelni. Po studiach pracowała w Instytucie Matematycznym Uniwersytetu Wrocławskiego na stanowisku naukowo-dydaktycznym; jej zainteresowania naukowe dotyczyły algebry ogólnej.

Możesz również polubić…

22 komentarze

  1. stanorion@gmail.com' Vector pisze:

    Nie przeczę, że to ciekawe kino, ale ja staram się nie oglądać tego typu filmów, bo za bardzo kobiece są jak dla mnie. Żadnego z wymienionych nie oglądałem, toteż nie będę wypowiadał się na ten temat, ale bardzo chętnie poznam co inni będą mieli do powiedzenia w tym względzie.

  2. b.utecht@onet.pl' Barbara Utecht pisze:

    Dziękuję autorce za ukazanie poprzez dobre kino pozytywnych cech kobiecości, ponieważ ostatnie manify pokazały, jak zabijana jest nasza wrażliwość i tradycja przez realizowanie swoich chorych wizji o kobiecie.

  3. ewama7@wp.pl' Ewa Mastalska pisze:

    Filmy ciekawe widziałam wiekszosc z nich dobrze że się pamięta o mądrych dzielnych kobietach. Ale nie zgadzam się z określeniem feministek sama się za nią uważam i wcale nie mam nienawiści do mężczyzn ani nikt mnie nie skrzywdził. Jest wiele problemów niestety wciąż aktualntych jak ukrywanie przemocy domowej zwłaszcza w małych miejscowościach nierówne płace czy molestowanie w pracy. I to dzięki dawnym emancypanktom czy sufrazystkom czyli prekursorkom feministek możemy dziś się uczyć studiować prowadzic samochod mieć własne konto w banku i same wybrać męża.

  4. Garibaldi11@wp.pl' Gabriel pisze:

    Dziekuje za recenzje. Filmow chyba nie obejrze, bo nie mieszkam w Polsce. Ale mam zastrzezenie do potepiania feministek. Oczywiscie, pojecie nie jest jednoznaczne. Wydaje mi sie, ze Polska przezywa rozne trendy, ktore na zachodzie odegraly sie 40 lat temu.
    Pamietam nasze dunskie „feministki”. Przewodzily im oczywiscie lesbijki, co jest zrozumiale. Ale one wszystkie byly zarliwe komunistki czy maoistki. Ich haslo bylo „Nie ma walki kobiet bez walki klasowej”. Jako znak protestu palily biustonosze. Byly zindoktrynowane, bez zadnej wiedzy, wulgarne i glupie. Mam do tej pory ksiazke, napisana przez lekarki pt. „Kobieto, znaj swoje cialo”. Poza roznymi pozytecznymi anatomicznymi i fizjologicznymi wiadomosciami byly takie pasusy. „Choroby kobiece to skutek kapitalistycznego systemu. W komunizmie nie bedzie chorob kobiecych”. I to pisaly lekarki. Chyba bym nie chcial sie leczyc u takiej lekarki, bo by mnie wyslala do Korei Polnocnej na leczenie.

    Ale, przy tych wszystkich idiotyzmach „feministek”, spoleczenstwo zwrocilo jednak uwage na razace, a uswiecone tradycja – niesprawiedliwosci w stosunku do kobiet.
    Model rodziny sie zmienil. Nikogo nie dziwi umiesniony pan zmieniajacy pieluchy. To samo w pracach domowych. I tu widze jednak rezultat propagandy tych rozwscieczonych „feministek”.

    Na rynku pracy tez sie duzo zmienilo.

    Polska (i inne byle kraje socjalistyczne) maja pod tym wzgledem duzo przeciwienstw. Z jednej strony, polskie kobiety zajmuja w zyciu publicznym i zawodowym daleko wiecej miejsca, niz ich zachodnie kolezanki moglyby marzyc. Zachod jest pod tym wzgledem 50 lat do tylu. Kobiety sa w polityce, sa dyrektorami przedsiebiorstw, profesorami – i nikogo to nie dziwi. Z drugiej strony nadal wsrod mezczyn (a czasem i kobiet) istnieje mit o tym wszystkowiedzacym, silnym, odpowiedzialnym mezczyznie, ojcu rodziny, ktory spokojnie moze po pracy siasc sobie z piwkiem przed telewizorem.

    Polskie kobiety (moim zdaniem) sa wspaniale. Wygladaja dobrze, sa kobiece, sa dobrze wyksztalcone i inteligentne. I podczas, gdy ich mezowie bawili sie (w stanie wojennym) w rewolucje, to one w tym czasie wychowywaly dzieci, robily habilitacje, i baly sie o swoich konspirujacych mezow.

    A teraz konkluzja.
    Ja jestem feminista. Nie taki wulgarny, ktory by chcial wykastrowac wszystkich mezczyn. Tylko taki, ktory chcialby widziec, aby moja wlasna plec traktowala przeciwna z szacunkiem, odpowiedzialnoscia, i prawdziwym partnerstwie.

  5. Konstancja23@wp.pl' Konstancja pisze:

    Nie widzę sensu stawiania filmów o kobietach w kontrze do wojujących feministek. Kobieta też człowiek i jak to człowiek bywa mądra, głupia, ładna i brzydka wulgarna i z klasą. Żadne zachowanie nie odbiera kobiecości kobiecie bo kobietą się jest. Możemy zostać jedynie wyzuci z człowieczeństwa a to już nie kwestia feminizmu tylko tylko szacunku do człowieka w równej mierze wulgarnej feministki i zaciekłego szowinisty. Filmy obejrzę bo mam wielką ochotę jak znajdę czas między przedszkolem szkołą lekcjami jelitówką obiadami i staraniami by nie utracić kobiecego uroku.

  6. Wszystkiego najlepszego – nie tylko ósmego marca!

  7. Maria Wanke-Jerie pisze:

    Dużo ostatnio filmów, których bohaterkami są kobiety. Do listy wymienionych w artykule filmów warto dodać dokumentalny obraz „Solidarność według kobiet” w reżyserii Marty Dzido i Piotra Śliwowskiego. 8 marca zaprezentowany został Centrum Historii „Zajezdnia” we Wrocławiu. To pełnometrażowy film będący z jednej strony opowieścią o zapomnianych bohaterkach solidarnościowej rewolucji, z drugiej zaś ich współczesnym portretem. Bohaterki filmu to: Jadwiga Chmielowska, Anna Dodziuk, Joanna Duda-Gwiazda, Janina Jankowska, Ewa Kubasiewicz-Houee, Henryka Krzywonos-Strycharska, Barbara Labuda, Helena Łuczywo, Ewa Ossowska, Zofia Romaszewska, Bożena Rybicka-Grzywaczewska, Grażyna Staniszewska, Jadwiga Staniszkis, Krystyna Starczewska, Małgorzata Tarasiewicz, Ludwika Wujec, Ewa Zydorek, a także Alina Pieńkowska i Anna Walentynowicz. Z pewnością walorem filmu jest pokazanie pełnej palety politycznej kobiecych postaci. I choć „męska rzecz to być daleko, a kobieca wiernie czekać”, jak mówią słowa piosenki śpiewanej przez Alicję Majewską, warto pamiętać, że bez kobiet nie byłoby rewolucji „Solidarności”. Poniżej link do trailera filmu „Solidarność według kobiet”
    https://youtu.be/gM42QiNq8kw

    • Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

      Właśnie pracuję teraz nad biogramem jednej z takich kobiet „Solidarności” – Gdyniance, Wiesławie Kwiatkowskiej, skazanej przez Sąd Marynarki Wojennej w Gdyni na pięć lat więzienia i trzy lata pozbawienia praw publicznych. Za nic. Za to, że zbierała dokumentację dotyczącą Grudnia ’70 (przy okazji przypominam tekst mojej siostry https://twittertwins.pl/grudzien/). Była autorytetem dla innych osadzonych w więzieniu, pomagała pisać skargi, petycje i żądania. Dzielnie i z godnością znosiła więzienie, wielokrotnie była skazywana na kary dyscyplinarne, m.in. za śpiewanie pieśni patriotycznych, robienie notatek, używanie grzałki, palenie światła w nocy czy leżenie w ciągu dnia bez zezwolenia. Wielokrotnie w proteście podejmowała 48-godznne głodówki. A już w wolnej Polsce w 1995 roku została skazana na trzy miesiące więzienia w zawieszeniu. Jej stwierdzenie opublikowane w „Dzienniku Bałtyckim”, że sędzia prowadzący proces w sprawie wydarzeń Grudnia 1970 jeździł uzgadniać wyrok do Warszawy, zostało uznane za obrazę sądu. I jakiż to paradoks, to był jedyny wyrok skazujący za zbrodnie Grudnia ’70. Jestem zafascynowana tą postacią. Krzysztof Wyszkowski napisał o niej: „Była wcieleniem polskości – ambitnej, dumnej, rzutkiej i rezolutnej, zawsze skorej do śmiechu.

    • stanorion@gmail.com' Vector pisze:

      To prawda Pani Mario, że powszechnie nie docenia się roli jaką odegrały kobiety, w tych ważnych, solidarnościowych przemianach.

  8. rafal.kubara@interia.pl' Rafał Kubara pisze:

    Lubię filmy o dzielnych, mądrych, wytrwałych i odważnych kobietach, nie tracących jednak tego tajemniczego pierwiastka kobiecości. Mam w myślach wiele takich postaci choć często nie pamiętam już tytułów filmów z jakich pochodzą. To smutne, że są kobiety z determinacją niszczące swój kobiecy urok, ale cóż – ich sprawa, na szczęście są w mniejszości.
    Z pewnością będę chciał obejrzeć film o Marii Skłodowskiej-Curie. Czytałem, już bardzo dawno, jej biografię napisaną przez jej córkę Ewę Curie i inne książki na jej temat. Mimo, że żyjemy w epoce Internetu, to uważam, że wciąż najlepszym sposobem na rozpropagowanie idei, spraw, postaci jest dobry film. Jedyna dwukrotna, do tego nasza (!) noblistka na pewno na film zasługuje.
    Chciałbym przy okazji tematu o filmowych kobietach przypomnieć pewien film oraz serial, którego już dawno nie oglądałem. To klasyka, film zrealizowany ponad 40 lat temu na podstawie powieści polskiej pisarki, nominowany do Oskara. Wspaniała muzyka, piosenka, a przede wszystkim aktorzy grający główne rolę sprawili, że nie sposób wyobrazić sobie dubletu tego filmu. Główna bohaterka to kobieta kapryśna, chwilami nieznośna przez swe zmienne nastroje, przywiązana do etosu damy i do wspomnień romantycznej, niespełnionej miłości. Jednocześnie jest wierną towarzyszą życia swojego męża, matką czworga dzieci i zadziwia, czasem nawet samą siebie, wytrwałością, odwagą, zaradnością w trudnych momentach, takich jak epidemia czy wojna.
    O kim piszę? Myślę, że zagadka nie jest trudna.
    Pozdrawiam Szanowne Panie redaktorki bloga Ttwins oraz wszystkie jego czytelniczki i czytelników.

  9. kadras1975@gmail.com' Mariusz pisze:

    Wiecie co?Z filmowych Pań to zachwycałem się Marusią.Od dawna podziwiam Panią Janinę Ochojską.Wolę prawdziwe i dzisiejsze bohaterki.

  10. elzbieta314@gmail.com' Elzbieta Zborowska pisze:

    Och,a ja myślałam ze chodzi o królowa Bonę.?A jesli chodzi o postacie kobiece….Podobał mi sie bardzo flim z Meryl Streep o Florence Jenkins Foster. Pomimo,ze była sztuka teatralna o tej najgorszej śpiewaczce swiata, jej życie nie było wcale takie wesołe,jakby sie wydawało.

  11. kadras1975@gmail.com' Mariusz pisze:

    Jeśli miałbym polecić film to polecam „Kwiat pustyni”.

  12. elzbieta314@gmail.com' Elzbieta Zborowska pisze:

    Czy to o czarnoskórej modelce? Jesli tak, to czytałam książkę.Dziewczyna z Sudanu opisuje barbarzyńskie praktyki wykonywane na kobietach.

  13. irenakaminska@vp.pl' Irena Kamińska pisze:

    Feministki to właśnie te dzielne, odważne kobiety, walczące dzisiaj na ulicach o godność i wolność WSZYSTKICH kobiet. Tych z klasą i tych bez stylu. Nazywanie ich marginesem, czy grupą marginalną, nie świadczy o dobrej klasie, a raczej o głębokim niezrozumieniu problemów kobiet w dzisiejszej Polsce. Styl, w jakim próbuje się kobietom odebrać prawo do decydowania o własnym życiu, nie ma nic wspolnego z klasą i elegancją. Proponuję nieco głębiej zapoznać się z postulatami protestujących kobiet, zamiast oceniać i obrażać. Jeżeli ktoś uważa, że kobiety pełne klasy, stylu i tzw. kobiecości (która powszechnie utożsamiana jest z infantylizmem) załatwią nam równe zarobki na tym samym stanowisku czy zwalczą przemoc domową, to proponuję przeczytać, co o ich skuteczności mówi blogreka Katarzyna Barczyk – Lady Pasztet: Zestaw do montażu poprawnej feministki, która nikogo nie obraża. Nowe kategoria DIY:

    1. Dama się nie wkurwia, tylko lekko irytuje. Pamiętaj, że delikatne machanie chusteczką z napisem „Ależ mnie Pan zdenerwował… i teraz mi smutno tak jakoś…” na pewno odniesie większa skuteczność.
    2. Nie sprawiaj Panom przykrości. Przecież to rozsądni i merytoryczni panowie, którzy chcą się z Tobą porozumieć, ale przeszkadza im Twój histeryczny ton. Uspokój się, policz do 10 i spróbuj delikatnie przekonać ich o tym, że Twoje prawa są ważne. Machaj rzęsami, wtedy szanse, że Cię wysłuchają wzrosną.
    3. Mimo machania nadal nie słuchają? Przerywają Ci w pół słowa? Rozpłacz się widowiskowo, na pewno podadzą Ci chusteczkę i może między jednym a drugim łkaniem pozwolą Ci powiedzieć, co Ci tak bardzo leży na sercu.
    4. Ubierz się ładnie. W sensie przyjemnie dla oka. Dla czyjegoś oka. Jak być feministką to z klasą. Niby wiadomo, że chodzi o Twoje dobre samopoczucie, ale mogłabyś się jakoś przemóc. Ogól sobie te pachy, zrób makijaż na full, włóż szpilki. Przecież inaczej nikt nie będzie Cię traktował poważnie! Musisz być emanacją kobiecości, a nie człowiekiem, żeby zyskać podmiotowość.
    5. I pamiętaj o tym, że im bardziej ktoś Cię obraża, im bardziej odbiera godność i chce Cię pozbawić Twoich podstawowych praw, tym bardziej się uśmiechasz. Czarująco błyskasz tymi zaciśniętymi ząbkami, bo w końcu jak oni skończą, to Cię wysłuchają, prawda? Przecież to nie jest monolog, ale dialog! Feministki muszą być miłe, żeby ktoś chciał ich słuchać, prawda?! Przecież, jak będziemy miłe to wysłuchają. Każdy gentelman tak robi…

  14. Małgorzata Wanke-Jakubowska pisze:

    Dziękuję za wszystkie komentarze, te głębokie i pełne treści, te zabawne i z zagadką, a także krytyczne, jak powyżej. Zachęcam do tekstu mojej siostry po północy, częściowo będzie odpowiedzią na powyżej sformułowane zarzuty.

Skomentuj Elzbieta Zborowska Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *